Hej
Wczorajsza reakcja na zwierzowy hejt była niesamowita. Nie dość, że komentarze sypały się w ilościach, które mogły sugerować, że zwierz poruszył wrażliwą strunę, to jeszcze były niesłychanie kulturalne, i tylko na facebooku zasugerowano, że pewne uwagi zwierza mogą wynikać z faktu, że jest dziewczynką i ma bardzo mały rozumek. Pojawiły się jednak zachęty by zwierz był bardziej złośliwy – wiecie, zwierz zawsze może być bardziej złośliwy, ale boi się, że jeśli zabije w sobie wszystkie dobre uczucia, to może już nigdy nie powrócić z ciemnej ścieżki. Dziś będzie o filmach nielubianych przez zwierza z bardzo specyficznego powodu. Otóż z powodu castingu. Czasem doskonale wiemy, kto daną rolę powinien grać a kto nie. Czasem producenci spełniają nasze marzenia, czasem bezlitośnie je depczą. Dziś więc filmy, które może zwierz byłby w stanie polubić ale niestety tak je obsadzono, że jest to dla zwierza niemożliwe.
Zwierz może potwierdzić, że do blogowej popularności najłatwiej dość hejterskimi notkami i narzekaniem :P
Król Artur – zacznijmy z grubej rury. Zwierz wie, że są całe zastępy fanów tego filmu, którzy obruszają się na wszystkich kręcących nosem na fakt, że pomiędzy filmem a legendą arturiańską zieje dziura głębokości rowu Mariańskiego (i jeszcze wyłażą z niej kaiju). Ale zwierz wybaczyłby filmowi sporo, gdyby nie obsada. To nie jest tak, że zwierz nie lubi Clive’a Owena. Zwierz go nawet lubi. Ale jak to jest Król Artur to zwierz jest Lancelot. A skoro przy Lanceolocie jesteśmy Ioan Gruffudd nawet się nadaje ale po co komu taki dobry aktor w takiej niemrawej roli. I jeszcze do tego Kiera Kinightly jako Ginewra. Zwierz do Kiery nic nie ma, ale pasuje ona do Owena jak pięść do nosa. Jedyne dobre co wyszło z Króla Artura to fakt, że Mads Mikkelsen poznał się z Hugh Dancym i mogli sobie potem razem zagrać w Hannibalu.
Jedyna dobra rzecz jaka wyszła z Króla Artura – spotkanie tych dwóch panów na planie. Miny mają takie jakby wiedzieli co ich dalej czeka.
Uwiedziony – zwierz nie ma pojęcia czy widzieliście ten film. Zwierz widział bo gra w nim Hugh Jackman. To jedno z największych obsadowych kuriozów jakie zwierz widział. Biedny Ewan McGregor gra dupowatego samotnego księgowego, którego demoniczny Jackman wciąga w świat płatnych pań do towarzystwa. Konstrukcja zdania sugeruje, że Jackman nakłania McGregora do zastania panią do towarzystwa – w sumie taki scenariusz miałby więcej sensu. W każdym razie pomysł by Jackman grał kogokolwiek demonicznego jest absolutnie poroniony a wręcz kuriozalny. Do tego Michelle Williams jest tak doskonale niesparowana z McGregorem, że gdyby byli skarpetkami to wyszli by z pralki razem, bo gubią się tylko podobne skarpetki (ok to dziwne porównanie )
Jeśli Hugh Jackman potrafi być diaboliczny to zwierz potrafi pisać krótkie notki.
Dziennik Bridget Jones – zwierz znalazłby speca od castingu tego filmu i kilka razy porządnie przyłożyłby mu książką. Pomijając fakt, że zwierz nie trawi Renee Zellweger, to spec od castingu zamiast wybierać aktorkę gotową utuczyć się do roli powinien przeczytać książkę gdzie jak byk stoi, że bohaterka odchudza się z nadwagi urojonej a nie prawdziwej. Jakoś nie chce mi się wierzyć że w całej anglii nie było ładnej aktorki, która nawet już mając te kilka kilogramów za dużo nie wyglądałaby jak totalna idiotką którą Bridget nigdy nie była. Zwierz się wścieka na casting ale cały film zwierza strasznie denerwuje bo ewidentnie pokazuje, że ktoś książkę przekartkował zamiast przeczytać i wyszła mu komedia romantyczna zamiast fajnego portretu całkiem sympatycznej samotnej kobiety.
Powiedzmy sobie szczerze, zwierz nie podziela uczuć Marka Darcy i uważa, że te zdanie Colin kieruje prosto do zwierza
Ogniem i Mieczem – No dobra, zwierz wie, że to jest jęk całej Polski. Ale serio… No serio… zwierz już jakoś wybaczy Żebrowskiego jako Skrzetuskiego ( ani jeden ani drugi specjalnie interesujący nie jest), nawet Zamachowskiego jako Wołodyjowskiego (skoro nie da się wskrzesić Łomnickiego to i tak już przepadło) i gotowy jest pochwalić za przemyślny plan takiego obsadzenia Bohuna, że sympatia całej widowni skupia się na nim. Ale zwierz nigdy ale to nigdy nie pojmie co w tym filmie robi Scorupco. Zagadka trwa już od lat. Zwierz z rzadka powtarza eksperyment obejrzenia Ogniem i Mieczem ale kiedy aktorka pojawia się na ekranie zwierz zaczyna się zastanawiać i przestaje śledzić akcję.
Przed przystąpieniem do produkcji sprawdź czy zatrudniona aktorka ma może nawet nie talent co mimikę.
Wiedźmin – zwierz ma wrażenie, że film powstał po to by nikt nie mógł powiedzieć, ze widział film a nie czytał książki. Zwierz może bez wahania powiedzieć, że absolutnie wszystkie role w tym filmie są źle obsadzone, co każe się zastanawiać czy ktokolwiek zajmujący się produkcją w ogóle do książki zajrzał. Gdyby zajrzał zrozumiałby, że wszystkie jego decyzje są błędne, że cały film jest błędem i natychmiast oddałby prawa do ekranizacji jakiejś zachodniej wytwórni. Ale serio dlaczego Żebrowski, Wolszczak czy Zamachowski? To trochę jakby ktoś zastanowił się kto totalnie nie pasuje do roli i zdecydował się iść w tym kierunku. Zwierz nadal jest zły. Nawet kiedy pisze ten fragment zwierz jest zły.
Żebrowski z miną „Co ja tu robię”, widownia wzrusza ramionami bo nikt do końca nie wie.
Anna Karenina – zwierz musiał odejść od komputera żeby się uspokoić. Dobra teraz przykład mieszany – bo zwierz uważa, że niektóre role w Annie Kareninie zostały dobrze obsadzone (Keira nie jest aż tak złym wyborem, Matthew Macfadyen sprawdza się znakomicie) ale problem stanowi obsada ról Karenina i Wrońskiego. Karenina gra Jude Law z koszmarną fryzurą, Wrońskiego Aaron Taylor Johnson z wąsem, który wygląda jakby został doklejony by aktor mógł kupić piwo w USA. Pomijając dość dobijający brak chemii między Wrońskim a Anną, Jude Law jest o tyle lepszy w swojej roli, ciekawszy i przystojniejszy (nawet z koszmarną fryzurą), że Anny nie da się zupełnie zrozumieć. Tylor Johnson roztacza wokół siebie zero czaru i jest taki mdły, że aż boli. Zwierz nie twierdzi, że to film zły od A do Z ale że ktoś przegapił doskonałą okazję nakręcenia Anny Kareniny gdzie Wrońskiego zagrałby Jude Law.
Jude Law patrzy ze zdumieniem na Wrońskiego i zastanawia się co poszło nie tak, że nie dostał tej roli.
Wielki Gatsby – tak niedawno zwierz film recenzował i zwierzał się ze swoich problemów. Leonardo DiCaprio to nie jest Gatsby zwierza. Nie dlatego, że gra sztywno, czy dlatego, że cały film jest pozbawiony uroku. Po prostu zwierz wie jak wygląda Gatsby i nie wygląda on jak Leonardo DiCaprio. Podobnie Carey Mulligan nie jest jego Daisy. Zdecydowanie. Dawno, dawno temu plotkowano by Daisy zagrała Blake Lively – aktorka mniej utalentowana ale zdecydowanie bliższa wizji Daisy jaką zwierz miał w głowie. Ogólnie zwierz miał wrażenie, że aktorzy są jakoś źle dobrani i obok swoich ról w tym filmie. Ale DiCaprio (za którym zwierz irracjonalnie nie przepada ale zgadza się że to dobry aktor) nie pasował zwierzowi wybitnie.
Może dla kogoś Leonardo jest uosobieniem amerykańskiego snu, dla zwierza jednak ten casting jest wstępem do koszmaru.
Spider Man – zwierz nawet nie wie dlaczego ale nie cierpi Tobey’a Maguire’a jako Spider-Mana (w innych rolach nawet go lubi). Być może dlatego, że aktor ma cały czas taki nierozgarnięty wyraz twarzy, albo jest takim cierpiącym biednym misiem. Zupełnie brak w tym występie uroku. Co prawda Kirsten Dunst jako Mary Jane jest równie nijaka jak jej ekranowy partner a James Franco wybrał ten film aby jednak w nim nie grać (James Franco nie gra we wszystkich swoich filmach w niektórych się tylko pojawia) to jednak dla zwierza głównym powodem niechęci do całej serii był właśnie Maguire. Zwierz nie jest na niego po prostu w stanie patrzeć w tej roli na ekranie.
Dawno na blogu nie było straszliwej mrocznej grzywki. Dziś jej wielki powrót.
Batman Początek – dobra zwierz wie, że wielu jego czytelników uważa Christiana Bale’a za idealnego Batmana. Zwierz uważa, że z Bale jest Batmanem potrzebującym pilnie syropku na kaszelek, żeby przestał tak rzęzić. Poza tym gania w kostiumie jak każdy inny Batman. Natomiast główny zarzut dotyczy tego jak Bale gra Bruce’a Wayne to z niego żaden. Ktoś czytał komiksy w kratkę i nie dostrzegł, że Wayne to powinien być człowiek interesujący, charyzmatyczny i groźny – tak, że można by o nim kręcić filmy nawet pomijając fakt, że lubi się przebierać za latające gryzonie. Tymczasem Wayne Bale’a to postać mdła, irytująca i pozbawiona uroku. A tak na marginesie – właśnie z powodu Wayne’a zwierz nie cieszy się z wyboru Bena Afflecka do roli Batmana – wsio ryba kto tam będzie warczał pod maską, ale Affleck w ani jednym filmie nie pokazał, że ma odpowiednie przymioty by zagrać Wayne’a.
Ja nie mówię, że Bale jest złym Batmanem – jest żadnym Batmanem, ale Wayne to z niego żaden.
Jak upolować faceta – film na podstawie pierwszej z serii książek wzbudził w zwierzu co najmniej mieszane uczucia castingiem – do roli niskiej brunetki wybrano blondynkę (Katherine Heigl), zaś do roli bohatera o włoskich korzeniach wybrano Irlandczyka. Co więcej chyba znów ktoś nie przeczytał książki, bo zamiast nakręcić film lekki i pełen humoru nakręcono nieśmieszną, nudnawą komedię, w której właściwie nie ma się z czego śmiać. Co prawda jedną rolę w filmie obsadzono dobrze (Ranger rzeczywiście wyglądał podobnie w głowie zwierza), ale fakt, że kompletnie chybiono z obsadą roli głównej sprawia, że zwierz modli się po nocach co by nikt nie kręcił dalej.
No dobra jedną rolę dobrze w filmie obsadzili. Zwierz już kiedyś wrzucał ten gif ale nadal lubi na niego patrzeć.
Dobra, zwierz ponownie wypluł z siebie trochę jadu i znów mu lepiej (może to naprawdę dobra terapia oczyszczająca) i ma nadzieję, że utrzymamy radosny poziom wczorajszej dyskusji, która sprawiła, że zwierz czekał na komentarze z radością a nie z lekkim drżeniem serca (każdy bloger wie, że są notki pod którymi bloger się boi czytać komentarzy). A co na nas czeka jutro? Tym razem zwierz napisze post w którym jego największe pretensje będą wiązały się z tym, że autorzy produkcji podeszli do historii w nieco za luźny jak na zwierza gust sposób przy czym z pewnością nie znajdziecie na tej liście ukochanych Bękartów Wojny ;) A w ogóle, to zwierz zaczyna się radośnie taplać w nienawiści, bo jak widać ma się ona znakomicie – i znakomicie wpływa na statystyki bloga (pod rozwagę).
Ps: Zwierz robi rozpiskę planów Polconowych i wygląda na to, że być może będziecie musieli przeżyć nieco późniejszy wpis sobotni i bardzo opóźniony wpis niedzielny. Oczywiście coś zwierz skrobnie ale woli was uprzedzić ;)
Ps2: Aby nieco złagodzić falę nienawiści – spójrzcie jakie fajne są wombaty!