Mój brat rzadko poleca mi coś do obejrzenia. Ale kiedy po raz kolejny zapytał mnie przez telefon czy widziałam „Smoczego księcia” na Netflix, zrozumiałam, że coś w tej produkcji musi być. I choć ja, i mój brat mamy bardzo różne serialowe i filmowe gusta, to za polecenie tej animacji będę mu zawsze wdzięczna. Bo dawno, żaden serial nie spodobał mi się tak bardzo jak „Smoczy książę” .
Pokrótce – cała historia rozgrywa się w magicznej krainie Xadia, w której żyją ludzie i elfy. Kiedyś obie nacje żyły obok siebie, ale od kiedy ludzie odkryli czarną magię (której podstawą jest wsysanie energii życiowej z istot żywych) elfy przepędziły ludzi ze swoich terenów. Na granicy zaś postawiono olbrzymiego, niemal wszechpotężnego smoka. Ponad tysiąc lat później ludzie zabili smoka, i jak się wydaje – zniszczyli jego jedyne jajo, tym samym dopuszczając się straszliwej zbrodni i naruszenia podziału świata. W odwecie elfy wysyłają komando zabójców – mające zabić króla królestwa Katolis (który zabił smoka) i następcę tronu księcia Ezrana. Wszystko co wam tu streściłam to wstęp, wstępów – bo właściwa akcja zaczyna się w dniu w którym król Katolis uświadamia sobie, że najpewniej zginie zabity przez zabójców których nie sposób powstrzymać.
Jednak bohaterami opowieści niekoniecznie są dorośli. Wręcz przeciwnie – to produkcja w której najważniejszą rolę grają młodzi ludzie, ze wszystkich stron politycznego sporu. Ich postawa wobec konfliktu jest zupełnie nowa – nie chcą powielać błędów swoich rodziców, wręcz przeciwnie – do przodu gna ich nadzieja, że uda się konflikt w końcu po tysiącach lat załagodzić. Zwłaszcza, że w czasie wspólnego działania mają szansę odkryć, że ludzi i elfy nie dzieli aż tak wiele, jak mogli przypuszczać. Ta pozornie – w streszczeniu – pouczająca opowieść, jest w istocie wciągającą historią z doskonale napisanymi bohaterami. Twórcy serialu postarali się by wcale nie było łatwo wskazać postaci jednoznacznie złe. Jednym z moich ulubiony elementów serialu, jest to, że często bohaterowie w obliczu spotkania z kimś kto próbuje im przeszkodzić – rozmawiają. Poza tym cała opowieść pokazuje ile w świecie da się zdziałać jeśli postawi się na komunikację – nie ważne czy z obcą armią, elfem czy smokiem.
Mój drugi brat (mnożę postacie i komplikuję wątki ;) stwierdził po kilku odcinkach że problemem serialu jest to, że wszyscy jego bohaterowie wypowiadają się jakby mieli za pasem kilka lat terapii. Rozbawiło mnie to, ale trzeba przyznać, że postacie są tu napisane tak, że często zastanawiają się nad swoimi uczuciami i motywacjami. Jest nawet jeden cały odcinek w gruncie rzeczy poświęcony refleksji bohatera na temat tego kim jest i kim będzie – a wszystko przedstawione w formie snu. Także bohaterka Rayla, elfka która pierwszy raz ma do czynienia z ludźmi, często mówi o tym jak bardzo różny jest dla niej ten świat, a także dlaczego ma problem by spełnić swoją powinność. Z jednej strony to może irytować, z drugiej – serial nie może się opierać na prostym braku porozumienia między bohaterami, co zwykle skutkuje u mnie irytacją.
Niesłychanie cenię serial, że nie popadł w proste konstrukcje postaci. Jednymi z moich ulubionych bohaterów produkcji są Claudia i Soren – to para nastolatków, dzieci arcymaga Virena, który w pewnym momencie zaczyna być takim klasycznym złym bohaterem. Jednak serial nigdzie nie stawia jego dzieci jako „tych złych”. Wręcz przeciwnie – pokazuje rodzeństwo jako sympatyczne, miejscami szlachetne, miejscami bardzo przypominające typowe nastolatki. Dzięki temu granica pomiędzy dobrymi a złymi postaciami w serialu się rozmywa, a motywacje przedstawicieli obu stron konfliktu są z jednej strony bardziej skomplikowane, z drugiej – łatwiejsze do zrozumienia dla widza, który zna charakter i motywacje każdego uwikłanego w konflikt bohatera. Zresztą w ogóle należy stwierdzić, że produkcja ma doskonałą rękę do postaci drugoplanowych. Generał Amaya – ciotka bohaterów, posługująca się językiem migowym, jest absolutnie fantastycznym przykładem połączenia niewzruszonej wojowniczki z ciocią która każe ci zjeść drugie śniadanie. Za to jej przyboczny i tłumacz Gren jest postacią tak miłą i dobrze wychowaną, że nawet gdy trafi do niewoli ani razu nie pozbędzie się swoich dobrych manier. Warto też dodać, że serial zupełnie nie boi się wprowadzać wątków przed którymi często seriale kierowane do dzieci i młodzieży trochę uciekają. Np. Rayla została wychowana przez dwóch elfów, którzy byli ze sobą w związku i serial jakby nigdzie nawet przez moment nie próbuje tego zostawiać w nieodpowiedzeniu.
Serial, jak mi się wydaje, ma też bardzo dobre przesłanie proekologiczne czy prozwierzęce. Ponieważ jeden z bohaterów potrafi porozumiewać się ze zwierzętami, i jest dla nich dobry i życzliwy, to szybko każde zwierzę, nawet świecąca żaba, staje się równoprawnym bohaterem – z emocjami i uczuciami. Kiedy ludzie traktują je po prostu jako zwierzęta człowiekowi serce się łamie. W jednym z najładniejszych wątków dostajemy naukę o tym ile warte jest życie zwierzęcia, nawet jeśli zdaniem niektórych – jest zbyt słabe by się nim opiekować. Ogólnie zwierzęta i magiczne stworzenia w tym filmie mają osobowość, a podejście do nich ze zrozumieniem i czułością zawsze daje dobre efekty. Złem jest natomiast zabieranie im życia – i w sumie to jest największa zbrodnia jakiej dopuszczają się w tym serialu ludzcy magowie. Produkcja nie jest w tym nachalna, ale jednocześnie właśnie dzięki temu przekazowi mam wrażenie, że serial wychodzi poza tradycyjne pojmowanie fantastycznego heroizmu. Tu nie chodzi o ocalenie ludzkości, ale o ocalenie wszystkich żyjących istot.
Do tego serial jest po prostu przepięknie zaanimowany. Kilka razy zdarzyło mi się nacisnąć pauzę w zachwycie, zwłaszcza w scenach w których pojawiały się smoki. Twórcy doskonale radzą sobie z grą fantastycznymi krajobrazami i stworzeniami, do tego dodając do znanego bestiarza zupełnie nowe, majestatyczne stworzenia, których wielkość i uroda są po prostu zachwycające. Jestem też pod wrażeniem drobnych elementów które świadczą o olbrzymim przywiązaniu do szczegółu. Jeśli bohater od kilku dni siedzi w areszcie czy jest na wyprawie wojennej to na jego szczęce pojawia się cień kilkudniowego zarostu. Niby mała rzecz a dodaje realizmu i podpowiada jaki jest upływ czasu. Poza tym pod koniec trzeciego sezonu dostajemy naprawdę fantastyczną scenę batalistyczną, która mnie osobiście nieco osłodziła zawód jaki poczułam przy bitwie pięciu armii w ekranizacji „Hobbita”.
Tym co naprawdę uwiodło mnie w serialu to, że jednocześnie tworzy szeroko zakrojony świat fantastyczny, z naprawdę przemyślanymi mechanizmami działania, z drugiej – znajduje czas by poruszyć całe spektrum mniejszych i większych problemów jakie dotykają młodych ludzi. Co więcej, nie robi tego w sposób nachalny, często rozkładając wątek na kilka odcinków czy wracając do niektórych wydarzeń z pierwszego odcinka w kolejnych sezonach. Podoba mi się tu zwłaszcza wątek głównego bohatera Calluma, dla którego cała sytuacja ma wymiar osobisty. Wspaniały smok, którego zabicie zapoczątkowało nowy etap konfliktu, zabił wcześniej jego matkę. On sam będąc pasierbem króla nigdy nie czuł się jego synem. Ale jednocześnie Callum jest jak tylko może najlepszym starszym bratem dla Ezrana, prawowitego następcy tronu. Te refleksje nad sytuacją dziecka w rodzinie patchworkowej – z lekkim dodatkiem smoka – wydały mi się niesłychanie cenne, bo to narracja skomplikowana, a sytuacja – w sumie dość częsta.
Oglądając serial miałam poczucie, że w pewnym stopniu jest on doskonałym komentarzem do postawy młodych ludzi wobec katastrofy klimatycznej. Dzieciaki nie chcą płacić za pomyłki poprzednich pokoleń, ich bunt jest próbą naprawy świata, urządzenia go na nowo na bardziej uczciwych i bazujących na poszanowaniu do życia zasadach. Lubię to, że w tym serialu młodzi ludzie, pragnący pokoju i zrozumienia, są mądrzejsi od starszych zanurzonych we wzajemnych resentymentach i sporach sięgających tysiące lat wstecz. Jest w tym pewien optymizm ale i pewna mądrość. A na pewno całkiem niezła inspiracja dla młodszego widza.
Co do oceny trzech sezonów serialu to jestem rozbawiona jak bardzo moje uczucia różnią się od powszechnej oceny – może dlatego, że oglądałam wszystkie odcinki na raz. Pierwszy sezon jest cudowny, w drugim wyraźnie twórcy spowalniają bohaterów by zbyt szybko nie osiągnęli celu (co mnie nieco nudziło) zaś trzeci ma naprawdę niesamowity rozmach i jestem sobie w stanie wyobrazić taką produkcję na dużym ekranie w kinie. Co do czwartego sezonu to nie mogę się doczekać bo bohaterów będą teraz czekały zupełnie inne wyzwania i nie wiem co będzie dalej. I tu jest tylko jeden smuteczek. Trzeci sezon (z sześciu planowanych) pojawił się w listopadzie. A to znaczy, że prawie cały rok czekania na sezon czwarty. Chyba spędzę pół roku siedząc w fan artach
Ps: Są tu jacyś Wrocławianie? Już jutro w Empiku w Renomie o 12:00. Mam nadzieję, że wpadniecie.