Home Aktorzy Pan Tom buduje karierę czyli gdzie się podział Hiddleston.

Pan Tom buduje karierę czyli gdzie się podział Hiddleston.

autor Zwierz
Pan Tom buduje karierę czyli gdzie się podział Hiddleston.

Kilka lat temu wydawało się, że świat amerykańskiej kinematografii leży u stóp brytyjskich aktorów nowego pokolenia. Wraz z pojawieniem się w zbiorowej wyobraźni Benedicta Cumberbatcha, Toma Hiddlestona czy Eddiego Redmayna można było spokojnie założyć, że amerykańscy aktorzy powinni się spakować i pożegnać z ciekawymi rolami i Oscarowymi statuetkami. Jednak po pierwszym zachwycie przyszło zaskoczenie. Wielkie amerykańskie kariery brytyjskich aktorów wcale nie poszybowały tak szybko jak może się wydawać. Wręcz przeciwnie część widzów zaczęła sobie zadawać pytanie, kiedy ostatnio widzieli swoich nowych ulubieńców w jakimkolwiek programie i co się właściwie stało. Zwłaszcza wydaje się, że Tom Hiddleston nagle wziął i zniknął. Co się musi stać by aktor, który zdawał się być we wszystkim nagle zniknął.

 

Kadr z filmu „Unrelated” reż Joanne Hogg

 

Spójrzmy – na pierwszy rzut oka aktor wręcz stworzony do międzynarodowej kariery. Wysoki, przystojny, z doskonałym publicznym wizerunkiem. Wszyscy przepytywani na okoliczność zapewniają, że sympatyczny, grzeczny i do tego dobrze, klasycznie wykształcony. Bo jak wiadomo niemal każdy brytyjski aktor nosi w kieszeni dyplom ukończenia filologii klasycznej na Oxfordzie i papiery z RADA. Choć niby klasowość jest passe to jednak robi wrażenie, że uczelnie ukończył najlepsze a w Eton mógł się natknąć na następcę brytyjskiego tronu. Co prawda gdzieś tam na marginesie dyskusji pojawiają się uwagi, że klasowość niższy brytyjskie aktorstwo, ale w Stanach nie ma to wielkiego znaczenia. Zwłaszcza, kiedy wysoki przystojny blondyn zapewnia, że najlepiej się czuje grając Szekspira, co idealnie dopełnia wizji Brytyjczyka, który jak wiadomo musi oddychać pentametrem jambicznym inaczej królowa zabierze paszport.

 

Kadr z serialu BBC „Wallander”

Jeśli przeanalizujemy międzynarodową karierę Toma Hiddlestona to dość łatwo dostrzec jej dwa kulczowe elementy. Pierwszy – w odpowiednim czasie ten młody aktor, zaczynający swoja karierę sceniczną wpadł na Kennetha Branagha. Dzięki tej znajomości, zawiązanej w teatrze pojawiły się nowe szanse. Zarówno na drugoplanowy występ w Wallanderze, jak i – co jest kluczowe – na pojawienie się w „Thorze”. Branagh swego czasu zdecydował się na dość ryzykowny z punktu widzenia ekranizacji produkcji superbohaterskich ruch – obsadził dwóch właściwie nie znanych aktorów w pierwszoplanowych rolach. Ponoć legenda miejska mówi, że miało to zapewnić oszczędności na aktorskich gażach, co pozwoliło zainwestować więcej w efekty specjalne. Wydaje się jednak, że danie Hiddlestonowi szansy było związane też po prostu z wiarą Branagha reżysera w swojego młodszego znajomego po fachu. Hiddleston daną mu szansę wykorzystał. Jego Loki stał się jedną z kluczowych postaci w świecie Marvela, zapewniając międzynarodową popularność i pewien spokój, jeśli chodzi o ciągłość zatrudnienia. Bo Loki to postać, która może w tym filmowym cyklu ginąć dowolną ilość razy a i tak na pewno pojawi się po raz kolejny. A że drani zagranych z pasją kocha się najbardziej to Hiddleston już od dobrych dziewięciu lat wraca do swojej postaci, która z filmu na film ewoluuje.

 

Kadr z filmu „Thor” reż. Kenneth Branagh

 

Jednocześnie znacząca dla kariery Hiddlestona była też „druga nóżka” jaką była obecność aktora w filmach Joanne Hogg. Po „Unrelated” czy „Archipelago” – dobrze przyjętych przez brytyjską krytykę, Hiddleston miał dobrą pozycję w brytyjskim kinie niezależnym, które co prawda nie daje wielkich zysków, ale pozwala występować w zdecydowanie ciekawszych produkcjach – zwłaszcza pod względem aktorskim i scenariuszowym. Niewielu aktorów jest w stanie łączyć występy w kinie niezależnym z międzynarodową popularnością i pojawianiem się w wysokobudżetowych produkcjach. Ci jednak którym się to udaje – znajdują się w idealnej pozycji gdzie mogą grać z jednej strony role zapewniające popularność i bezpieczeństwo finansowe z drugiej – pojawiać się w tych pokazywanych w pięciu kinach na krzyż filmach, które krytycy wpisują na listy 50 najlepszych produkcji danego roku (w zeszłym roku nowy film Joanne Hogg znalazł się na szczycie takiego zestawienia – choć był to pierwszy film reżyserki od lat, bez Hiddlestona).

 

Kadr z „O północy w Paryżu” reż. Woody Allen

 

Poza tym jednak kariera Hiddlestona rozwijała się w sposób absolutnie klasyczny dla wielu brytyjskich aktorów. Role drugoplanowe w serialach i filmach produkowanych przez BBC, które ostatecznie owocowały drugoplanowymi rolami w amerykańskich produkcjach. Jasne zabawnie było go zobaczyć w „O północy w Paryżu” ale nie ukrywajmy – znając system castingów stosowany przez Allena wystarczyło się tylko pokazać na planie i nieco przypominać gentelmana z lat dwudziestych, żeby dostać rolę. Z kolei współpraca ze Spielbergiem w „Czasie Wojny” dobrze wygląda w CV, ale to taki typowy film, który ma ciągnącą się przez kilka stron fantastyczną obsadę a ostatecznie we wszystkich scenach jest tylko głównie koń albo jacyś prawie nie znani nastoletni aktorzy. Choć nie, głównie koń.

 

Kadr z filmu „Czas wojny” reż. Steven Spielberg (ilekroć patrzę na to zdjęcie wyobrażam sobie jak doskonałym aktorem do brytyjskich filmów wojennych byłby Hiddleston w latach 40

 

Wydawać by się mogło, że takie początki kariery powinny rozwinąć się w imponującą filmografię pełną doskonałych ról, nagród, i rosnącej popularności. I pewnie by tak było, gdyby nie fakt, że połączyło się tu kilka czynników. Pierwszy to rzekłabym pech – w kluczowym momencie dla budowania swojej pozycji w Stanach Hiddleston zdecydował się na występ w trzech filmach. Pierwszy to „I Saw the Light” – biografia niesłychanie popularnego i ważnego dla rozwoju amerykańskiej muzyki piosenkarza Hanka Williamsa. Hank Williams to postać pod wieloma względami idealna do biografii – z jednej strony geniusz, z drugiej człowiek nękany nałogami, przedwcześnie zmarły, no doskonała postać do typowej filmowej biografii. Hiddleston postarał się jak mógł, ale ostatecznie – film po prostu okazał się słaby (i to bardzo słaby, wymęczyłam się strasznie go oglądając) do tego, być może nadmiernie pewny swoich możliwości aktor postanowił sam w nim śpiewać. Hiddleston głos ma miły, ale nie ukrywajmy – nie taki, żeby przekonująco zagrać jednego z najważniejszych muzyków w historii amerykańskiej kultury popularnej. Jednocześnie – trudno się dziwić, odbiorowi w samych Stanach, gdzie część widzów zastanawiała się nad tym czy przypadkiem akurat tej roli nie powinien grać Amerykanin.

 

Kadr z filmu „I Saw the Light” reż. Marc Abraham

 

Druga porażka to „Crimson Peak” – produkcja, Guillermo del Toro okazała się jednym z tych koszmarnych projektów, które brzmią bardzo dobrze na papierze, ale kiedy się je ogląda człowiek nie wie czy ma się śmiać czy płakać. Zresztą prawda jest taka, że jest to też film, który sporo musiał przecierpieć w produkcji – w pewnym momencie główną rolę miał grać Benedict Cumberbatch, ale zrezygnował. „Crimson Peak” nie jest najgorszym filmem jaki nakręcono i ma swoje dobre sceny, ale daleko mu od filmu dobrego. Daleko mu nawet od nieco słabszych produkcji samego del Toro. Wszystko to nie miałoby większego znaczenia, gdyby film nie okazał się straszną porażką finansową. Oczywiście można zwrócić uwagę, że przyczynił się do tego fakt, że produkcja, jako opowiadająca o duchach nie miała szans na szeroką chińską dystrybucję, ale wciąż – nie jest dobrze mieć na koncie film, który jest największą finansową porażką danego roku. I nawet nie rekompensuje tego wysokimi wartościami artystycznymi. Nie ma nic złego w zagraniu w słabo zarabiającym filmie Jarmusha – bo po Jarmushu nikt się hitu nie spodziewa, ale już jak się człowiek nieopatrzenie znajdzie w słabo zarabiającym filmie który rokuje, to nie łatwo się o tym zapomina.

 

Kadr z filmu „Crimson Peak” reż. Guillermo del Toro

 

Ostatni filmem z tego zestawienia niekoniecznie dobrych decyzji jest najnowszy „King Kong: Wyspa Czaszki”. Sam film ma swoich wielbicieli, co nie jest problemem. Kluczową kwestią jest tu rola Hiddlestona. Film był jego pierwszą amerykańską wysokobudżetową produkcją poza Marvelem. Twórcy produkcji uznali, że najlepiej będzie go obsadzić w roli twardziela, żołnierza, który będzie wypełniał tradycyjny Hollywoodzki standard aktora w roli pierwszoplanowej. Niestety wydaje się, że nie tylko sam Hiddleston się do tego średnio nadaje, ale też sami widzowie (którzy wcześniej widzieli go w niejednoznacznej roli Lokiego, czy jako nadmiernie refleksyjnego wampira w „Tylko kochankowie przeżyją) niekoniecznie tego chcieli. Zresztą w ogóle to jest ciekawe pytanie o miejsce brytyjskich aktorów w amerykańskiej kinematografii. Z jednej strony chcemy ich oglądać, ale z drugiej – wolimy, kiedy grają złoli, postacie skomplikowane ewentualnie speszonych zakochanych Brytyjczyków którzy są zakłopotani własnym istnieniem. Przy czym można było odnieść wrażenie, że sam Hiddleston chętnie by tego umięśnionego bohatera na pierwszym planie zagrał (pamiętajmy, że starał się najpierw o rolę „Thora”) nie zaważając na to, czy dobrze się w takiej roli sprawdza. Sama rola była jednak dowodem na to, że aktor nie umie sobie w amerykańskiej kinematografii znaleźć odpowiedniej niszy (którą zwykle wyrąbywali sobie aktorzy brytyjscy), co wydaje się konieczne by się w tym skomplikowanym rynku utrzymać.

 

Do dziś nie mogę zrozumieć komu przyszło do głowy że Hiddleston będzie dobry do roli twardziela z karabinem. Kadr: King Kong. Scull Island” reż.Jordan Vogt-Roberts

 

Jednocześnie przez te wszystkie lata, najbardziej chwalone projekty, w których brał udział Hiddleston były w większym lub mniejszym stopniu związane z kulturą brytyjską. Emmy i Złoty Glob dostał za występ w „Nocnym Recepcjoniście” serialu BBC który zdobył międzynarodową popularność. Najwięcej pochwał i wyróżnień aktor zbierał głównie za swoją pracę na scenie – począwszy od jednej z pierwszych ról w Otellu, przez doskonale ocenianego „Korionalna”, po „Betrayal” Pintera – sztukę która pozwoliła mu zadebiutować na Broadwayu. Z telewizyjnych i filmowych występów w ostatnich latach tez udawały mu się głównie te oparte o sztuki teatralne czy to „Deep Blue Sea” na podstawie Rattigana, czy role w ekranizacjach Szekspirowskich kronik (książę Hal i potem Henryk V). Oczywiście zdarzały się mu dobre filmy nie oparte o sztuki teatralne (jak „Tylko kochankowie przeżyją” czy „High Rise”) ale wciąż – bardzo widać, że to jest jednak taka kariera, które swoje najważniejsze elementy ma na scenie. Dopóki zdarzają się takie wydarzenia jak wyprodukowany dla RADA „Hamlet” (w reżyserii Branagha – wystawiano go tylko trzy tygodnie a bilety dostępne były na loterii) to kariera aktora ma się dużo lepiej niż gdyby znów miał zagrać w nieudanej produkcji wysokobudżetowej, gdzie widać, że na jego miejsce można byłoby podstawić dziesięciu przystojnych aktorów amerykańskich.

 

Kadr ze spektaklu „Koriolana” reż. Josie Rourke

 

I tu w sumie dochodzimy do pewnej ciekawej konkluzji. Hiddleston zaczął karierę jako doskonale zapowiadający się aktor teatralny. Znajomość z Branghem wyciągnęła go ze świata brytyjskiego teatru (i telewizji, bo w BBC gra mnóstwo aktorów teatralnych) i przeniosła do świata wielkich wysokobudżetowych produkcji. Ten skok przez kilka etapów kariery z jednej strony pozwolił całemu światu poznać aktora z drugiej wcale nie zmienił faktu, że mamy do czynienia z aktorem teatralnym, który ma karierę filmową niż z aktorem filmowym który ma karierę teatralną. To jest ważne rozróżnienie, bo na moje oko aktorzy, którzy lepiej czują się w teatrze będą do niego zawsze wracać, niezależnie od tego jaką popularność zyskali dzięki filmom. Pod tym względem nie powinniśmy sobie zadawać pytania „Co się stało z Hiddlestonem” bo aktor jest dokładnie tam, gdzie powinien – na teatralnych deskach – skąd co pewien czas robi wycieczki do świata Marvela czy do jakiejkolwiek produkcji, którą wskażę mu Disney (czy oni tam podpisują dożywotnie kontrakty? Nie musicie odpowiadać wystarczy, że dwa razy mrugniecie).

 

 

Jednocześnie można podejrzewać, że gdzieś po drodze sam aktor mógł się sparzyć Hollywood a bardziej – zainteresowaniem jakie przyciąga życie w świetle reflektorów. Nie znam człowieka osobiście, ale nie zdziwiłabym się, gdyby powrót na teatralne deski nie był do pewnego stopnia związany z zamieszaniem jakie pojawiło się w mediach kiedy Hiddleston pojawił się na kilku zdjęciach z Tylor Swift. Wydaje się, że ten rodzaj presji amerykańskiej popkultury i poziom zainteresowania mediów oraz szaleństwa fanów w ogóle trochę odstraszył młodsze pokolenie brytyjskich aktorów, którzy po kilku latach życia w świetle reflektorów wycofali się z powrotem na Wyspy, gdzie bycie sławnym nie wyklucza jeżdżenia metrem. Jednocześnie – podejrzewam, że strasznie trudno jest utrzymać wizerunek publiczny człowieka zawsze miłego, zawsze uprzejmego, stawianego za wzór brytyjskiego gentlemana. To jest taka kreacja, która wymaga właściwie nieludzkiego wysiłku, nawet od osób z natury uprzejmych i dobrze wychowanych. Zwłaszcza, że wtedy stawia się ich na piedestale, z którego łatwo spaść – niekoniecznie bardzo sprawnie wygłoszona mowa po otrzymaniu Złotego Globu, sesja zdjęciowa w której aktor rozebrał się do bielizny – niewielkie przewinienia, które utrudniają powrót do kochanego wizerunku publicznego (który niekoniecznie musi mieć cokolwiek wspólnego z prawdziwym charakterem).

 

Kadr z serialu „Nocny Recepcjonista” reż. Susanne Bier

 

 

Wielokrotnie pisałam, że choć może się wydawać to powierzchowne – niekiedy fizyczność aktora jest bardzo mocno związana z rozwojem jego kariery (nigdy nie zapomnę jak w Actors Studio gościem był Jude Law i prowadzący zapytał go „Biorąc pod uwagę jak wyglądasz, czy nie natrafiłeś na jakieś problemy w swojej karierze”. Jude był wtedy tak młody i piękny, że zabrało mi chwilę by zrozumieć, że to może być problem). Wydaje się, że Hiddleston trochę „padł ofiarą” swojego wyglądu. Niewątpliwie przystojny, wysoki, blondyn, oczy niebieskie – wydaje się idealny by wyjąć go ze świata teatru i wstawić do wysokobudżetowych produkcji jako aktora pierwszoplanowego. Jednocześnie jednak – patrząc na jego umiejętności, to w jakich rolach odnajdywał się najlepiej – to właśnie w takich które zazwyczaj obsadza się aktorami bardziej charakterystycznymi, którym nigdy przenigdy nie pozwolilibyśmy ratować głównej bohaterki. Nawet w ekranizacjach Szekspira – bez porównania lepszy był z niego skomplikowany i walczący ze swoją przyszłością książę Hal, niż posągowy Henryk V. Nawet jeśli na tym swoim białym koniu był najpiękniejszy.  To, że Loki a nie Thor był jego drogą do międzynarodowej rozpoznawalności nie wydaje mi się tu przypadkiem. A jednocześnie – aktor od tego jak wygląda i jak się wpasowuje w pewne schematy uciec nie może co więcej – sam biznes niekoniecznie da mu możliwość takiej ucieczki. Pod tym względem wydaje się, że czasem lepiej mieć twarz słabo ukrywającej się jaszczurki niż błysnąć uśmiechem aktora, któremu na pewno będzie dobrze z pięknym dziewczęciem na ramieniu.  I choć czasem błyśnięcie fizycznością ma sens (w „High-Rise” na pewno musiało wpłynąć na zainteresowanie licznych grup filmem) to jednak do pewnego stopnia potencjał do bycia ekranowym „ciachem” potrafi ciążyć – bo trzeba się odcinać od takiego najbardziej oczywistego wizerunku.

 

 

 

Czasem problemem jest nie to, że się wygląda dziwnie, ale to, że wygląda się trochę za bardzo jak książę  z produkcji Disneya. Kadr z serialu „Hollow Crown. Henry V” reż. Thea Sharrock

 

Co dalej z tą aktorską historią? – zapyta pewnie niejedna osoba, czytająca ten tekst. Cóż wygląda na to, że przynajmniej filmowo i telewizyjnie w najbliższych latach Hiddleston dość słusznie będzie się trzymał tego co nie tylko zna, ale też tego co przyniosło mu popularność. Serial o Lokim, kontynuacja „Nocnego Recepcjonisty”, plany udziału w adaptacji kolejnej szekspirowskiej sztuki – wygląda na to, że przynajmniej filmowo plany nie zapowiadają się na razie szczególnie karkołomnie. Jeśli by składać Hiddlestonowi jakieś ciekawe propozycje to chyba jednak bardziej na scenie. Zwłaszcza, że dla aktora brytyjskiego udana kariera na Broadwayu to wcale nie jest aż tak mało. Szczególnie jeśli trafi się na taką sztukę, którą ktoś będzie chciał zekranizować. Jednocześnie oczywiście, jak w przypadku każdego przystojnego aktora brytyjskiego w odpowiednim wieku, pojawia się pytanie czy nie mógłby być Bondem. Ja osobiście go  jako Bonda w tym momencie nie widzę, głównie dlatego, że mam wrażenie, że zdecydowanie lepiej nadawałby się do tej roli Richard Madden. Bo jednak to jest kwestia pewnej pewności siebie na ekranie. Widziałam raz Hiddlestona próbującego grać macho i miałam wrażenie, że to mu wybitnie nie pasuje. Plus i tak niezależnie od tego co myślimy wszystko zależy od tego, który aktor naprawdę wpadnie w oko producentce. Hiddleston nadawał by się na Bonda w takim stylu w jakim grał go Roger Moore, ale mam wrażenie, że po latach śmiertelnie poważnego Craiga, nie ma do tego powrotu.

 

Warto wspomnieć, że wampiryczna rola u Jarmusha też miała element szekspirowski. Kadr z filmu „Tylko kochankowie przeżyją” reż. Jim Jarmush

 

Ostatnio przyglądając się karierze i aktorskiemu emploi Hiddlestona pomyślałam, że chłopak ma pecha. Gdyby urodził się nieco wcześniej załapał by się idealnie na te wszystkie harritage movies i ganiałby w strojach z epoki, odgrywając w każdym filmie inną wariację brytyjskiego gentlemana, w zależności od filmu albo bardzo szlachetnego, albo bardzo okrutnego. Jakże by się doskonale w tym odnalazł, że swoim klasycznym wykształceniem, teatralnym warsztatem i takim wyglądem, że aż człowiek odruchowo zakłada, że ma jakieś wiejskie posiadłości, w których rozgrywają się prawdziwe dramaty różnic klasowych. Moje głębokie westchnienie musiał chyba usłyszeć ktoś na wyspach, bo ponoć Hiddleston ma się pojawić w filmie Jamesa Ivory (który wraz z Ismailem Merchantem właściwie są odpowiedzialni za lwią część kina dziedzictwa) na podstawie sztuki Szekspira. I to chyba jest rzeczywiście takie miejsce, w którym Hiddleston pasuje najlepiej.

Kadr ze spektaklu „Hamlet” reż. Kenneth Branagh

Nigdy nie zapomnę jak warszawskie kina musiały otwierać kolejne sale na transmisję „Koriolana” z NT Live (czy wiecie, że udało mi się kupić bilet na to przedstawienie? Byłam jedną z tych osób której udało się w idealnym momencie wcisnąć przycisk i kupiłam je bez trudu. Oczywiście nie dla siebie tylko dla koleżanki). Tłumy widzów, głównie dziewczyn, przyszły na tą transmisję dlatego, że Hiddleston który zbudował swoją markę na byciu Lokim, przyciągał do Szekspira niczym fantastyczny magnes. I to jest w sumie nie takie złe wyjście. Być aktorem, który buduje swoją międzynarodową popularność w najchętniej oglądanych i najszerzej dystrybuowanych filmach na świecie, tylko po to by potem przyciągać młode dziewczęta i chłopięta do Szekspira. To nie jest najgorszy plan na karierę na świecie.

 

Ps: Inspiracją do tego wpisu były prośby czytelników, którzy pisali o jakich aktorach chcieliby poczytać. Nazwisk na liście było niesamowicie dużo więc zaczęłam od tego które pojawiało się najczęściej.

PS: Tak zupełnie na marginesie jak się spojrzy na kilka lepszych aktorsko i bardziej udanych występów Hiddlestona to w większości wyreżyserowały je kobiety. Wspominam o tym bo zawsze miło przyglądając się karierze jakiegokolwiek aktora zobaczyć w niej sporo współprac z reżyserkami. Co niestety nie zawsze jest oczywiste. Podobnie Hiddleston trafia do wąskiego grona aktorów którzy grają z aktorkami, które są od niego starsze.

0 komentarz
6

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online