Kochani ten wpis dla wielu z was nie będzie miał w sobie nic z nowości ale czuję się w obowiązku go jednak napisać. Głównie dlatego, że czuję odrobinę lojalności wobec moich czytelników, którzy nie śledzą mnie w social mediach. Bo jednak – trochę głupio mieć nowy podcast który towarzyszy blogowi i nie napisać o nim na blogu.
Podcast założyłam już trzy tygodnie temu ale cały czas zastanawiałam się czy aby na pewno nie jest to tylko chwilowa zajawka i czy energia nie wyczerpie mi się przed kolejnym odcinkiem. Dziś kiedy jesteśmy po trzech premierach a odcinek czwarty i piąty bezpiecznie czekają w kolejce na publikację mogę chyba spokojnie powiedzieć – idziemy w kierunku czegoś zdecydowanie stałego.
Pytanie – po co mi kolejny podcast mogło się wyświetlić w niejednej głowie. Musicie jednak zdać sobie sprawę, że mój własny podcast był moim marzeniem od dość dawna. Wszystko zaczęło się gdzieś na początku pandemii kiedy stało się jasne, że nie mam więcej wymówek by nie zajmować się montowaniem podcastu. Potem okazało się, że jest to łatwiejsze niż myślałam (choć zdecydowanie nadal się uczę). Przez kilka miesięcy rozważałam czy nie zacząć robić czegoś swojego ale miałam na głowie inne projekty. Teraz jednak wszystkie mają przerwę – Pawła wciągnęło super Spalmy to!, Megu z Czytu Czytu zainwestowała w macierzyństwo (a niemowlęta nie mają żadnego szacunku dla nawyków czytelniczych) a z Patrycją z „Wtem, Piosenka” zrobiłyśmy sobie wakacyjną przerwę by nabrać sił i ochoty do nagrywania.
Innymi słowy nie mogłam się już tłumaczyć brakiem czasu, innymi projektami i tym, że jest wszystkiego za dużo. Kiedy siedziałam tak sobie wieczorem kilka tygodni temu przekładając mikrofon z lewej na prawą stronę biurka zdałam sobie sprawę, że mam wszystko by ruszyć z podcastem. I wiecie że właśnie wtedy – powodowana impulsem – zdecydowałam, że nagrywam. To była chyba jakaś iskra boża bo od razu pojawił się w mojej głowie cały pomysł i cały format. Wiedziałam, że nie chcę mnożyć tematów w których się wypowiadam – dlatego zdecydowałam się na podcast który ma towarzyszyć blogowi i podobnie jak on koncentrować się na popkulturze.
Tak, to był właśnie ten błysk że nie chcę robić czegoś co byłoby zupełnie osobne ale właśnie towarzyszące, współgrające – spójne z dotychczasową marką. Jednocześnie pojawienie się bloga pozwoliłoby mi w końcu wypełnić lukę, która mi od kilku lat ciążyła – ponieważ nie piszę już bloga codziennie nagle okazało się, że jest mnóstwo rzeczy, o których chciałabym wam opowiedzieć i wspomnieć ale nie piszę o nich na blogu. Ale zawsze mogę opowiedzieć w podcaście. Od razu tez zdecydowałam, że nie będzie to podcast długi – bliżej mu będzie minut 20 (max. 30) niż godziny. Tu z kolei inspiracje były dwie. Pierwsza – dwadzieścia minut montuje się krócej (zresztą zwykle oznacza to realnie koło pół godziny mówienia), oraz druga – uwielbiam słuchać podcasatów w drodze do pracy i zorientowałam się, że zwykle właśnie te 20-30 minutowe są idealne – pozostałe wyłączam w połowie i zapominam.
Sam tytuł „Jeszcze słowo” to po pierwsze – doskonałe odwzorowanie tego, że podcast jest takim dodatkiem do blogowania. Ale też inspiracją był pewien wykładowca, który ilekroć wydawało się, że już skończył miał „jeszcze słowo” – co też oddaje ton tego podcastu – takie uwagi dodatkowe, można by rzecz bonus ale także dowód na to, że nie jestem w stanie przestać gadać o popkulturze. Bo co ważne – w każdym odcinku staram się wam opowiedzieć o jakimś filmie, książce, programie który oglądam. Postanowiłam, że będzie to pod wieloma względami cudownie transparentny program gdzie poznacie mroczne elementy moich kulturowych nawyków (tak oglądam filmy produkcji Hallmarku i to niekiedy hurtowo).
Na sam koniec muszę wam powiedzieć, że była jeszcze jedna inspiracja do rozpoczęcia nagrywania tego podcastu czyli mój Patronite. Czułam, że muszę moim obiorcom – czyli wam – zawsze oferować coś nowego i ciekawego (a także co ważne) darmowego by pokazać że wasze wsparcie przekłada się na realne działania. Inna sprawa – fajnie się tworzy kiedy nie trzeba się zastanawiać skąd weźmie się kasę na program do wyrównywania dźwięku czy na pieniądze za które opłaci się projekt logo. To wszystko są oczywiście stosunkowo niewielkie koszty (zwłaszcza kiedy już wcześniej kupiło się sobie mikrofon) ale często to właśnie te elementy utrudniają podjęcie decyzji o działaniu.
Na jak długo zostanie z nami podcast? Myślę, że jeśli przyjdzie moment w którym wrócą moje inne projekty to nie będę wam proponowała czterech podcastów ze mną w roli głównej. Z drugiej strony zdaje sobie sprawę, że pewnie minie sporo czasu zanim to się stanie. Na razie nagrywanie sprawia mi olbrzymią przyjemność a materiałów i treści do omówienia nie brakuje. Po pierwszym odcinku mogłam się też przez chwilę poczuć królową świata co było miłe bo część z was wywindowała odcinek na szóste miejsce na Spotify. Serio wiem, że to efekt nowości ale mimo wszystko – MAGIA.
No dobrze to tyle – i tak się rozpisałam – jeśli słuchaliście dotychczas tego podcastu to dzięki, że tak wcześnie się dołączyliście do grupy słuchaczy, jeśli to dla was kompletna nowość – mam nadzieję, że się spodoba. Plus jest taki, że teraz podcast jest dostępny naprawdę wszędzie gdzie się da – więc ominie was frustracja pierwszych tygodni gdzie podcast nie chciał się wyświetlać w takich miejscach jak Google Podcast czy Podcasty Apple.