Po „Wegetariankę” sięgnęłam już jakiś czas temu zachęcona licznymi dyskusjami w sieci próbującymi dojść do tego „o co w tym chodzi”. No właśnie – to jeden z tych ciekawych przypadków, kiedy bohaterowie książki i czytelnicy zadają sobie to samo pytanie. A od odpowiedzi, które znajdą wiele zależy. Do sięgnięcia po książkę raz jeszcze i napisania w końcu recenzji zachęciła mnie księgarnia Virtualo (na której możecie kupić ebooki i audiobooki) która właśnie obchodzi urodziny i ma w związku z tym sporo promocji min. specjalny kod dla was na „Wegetariankę”.
Yong Hye to niewyróżniająca się za bardzo dziewczyna, którą poznajemy najpierw w narracji jej męża, potem szwagra a na końcu siostry. Życie Young Hye niczym się nie wyróżniało, póki nie przestała jeść mięsa. Ta pozornie drobna zmiana diety uruchomia w powieści cały ciąg zdarzeń. Otoczenie bohaterki nie wie, jak zareagować na coś tak ekscentrycznego jak wykluczenie wszystkich produktów odzwierzęcych. Czy należy to działanie postrzegać jako bunt bohaterki? Egzystencjalny lęk i pragnienie zjednoczenia się z naturą? Chorobę, która postępuje odbierając łączność ze światem a odrzucenie mięsa to tylko początek? A może jest w tym jakiś skrajny nonkonformizm, którego nikt się po tej dziewczynie nie spodziewał?
Proces jaki przechodzi bohaterka – jest w istocie dużo bardziej skomplikowany niż może się powierzchownie wydawać – odrzucenie przez nią jedzenia mięsa nie jest tylko decyzją związaną z dietą. Bohaterka stara się w jakiś sposób wrócić do natury – być może stać się jednością ze światem. Jednocześnie jednak odrzucając to co w nas najbardziej zwierzęce – jak jedzenie mięsa czy zadawanie cierpienia – w jakimś stopniu sama przestaje być człowiekiem – jej podróż to podróż od bycia osobą do bycia tak mocno zrośniętą z naturą jakby stała się drzewem. Co ważniejsze to potrzeba wewnętrzna (bohaterka nie wymusza na nikim innym odrzucenia mięsa choć nie chce go widzieć w swoim domu ani w zasięgu wzroku) – nie nakierowana na zmianę świata a zmianę siebie. Wszystkich wokół niej nurtuje pytanie – skąd pojawia się ta potrzeba i czy należy ją zrozumieć czy leczyć.
Książka nie daje, nam zupełnie jednoznacznej odpowiedzi. Głównie dlatego, że sama Yong Hye zabiera w niej głos rzadko. Poznajemy ją przez perspektywę bliskich – męża, który nie jest w stanie zrozumieć co stało się z jego uporządkowanym życiem, szwagra – niespełnionego artysty – którego dziwne zachowanie i fizyczna przemiana Yong Hye fascynuje i w końcu -z perspektywy In-Hye – jej starszej siostry. Te trzy perspektywy – powiązane z pogarszającym się stanem bohaterki, pokazują nam jak jedno naruszenie ładnie powoduje reakcje łańcuchową. Tajemnicza decyzja by przestać jeść mięso, przestaje być tylko decyzją osobistą – staje się wyzwaniem rzuconym rodzinie i społeczeństwu. Skoro można odrzucić zasadę, skoro można przestać żyć tak jak wszyscy to nagle porządek świata ulega zaburzeniu. Wszyscy stykający się z Yong-Hye muszą przewartościować swoje życie, nawet jeśli im się to nie podoba.
Powieść Han Kang jest zakorzeniona w społeczeństwie Koreańskim – widać to po relacjach bohaterki z mężem (bardzo uległych i takich z naszego punktu widzenia niesłychanie tradycyjnych) czy z rodziną (zwłaszcza z ojcem – sprzeciw wobec jego prośby by spróbowała mięsa na rodzinnym spotkaniu prowadzi do wybuchu agresji). Wydaje się też, że na rodzinie dużo bardziej ciąży społeczna stygmatyzacja jaką niesie za sobą pojawienie się w rodzinie zaburzenia czy nawet choroby psychicznej. Jednocześnie jednak przestrzegałabym przed nadmiernym orientalizowaniem narracji zaproponowanej przez Han Kang – pod wieloma względem refleksja nad tym jak jedno naruszenie normy pociąga za sobą całą reakcję łańcuchową zjawisk – jak sprawia, że jednostka wchodzi w konflikt ze społeczeństwem – nie jest właściwie jedynie dla kultury koreańskiej. Myślę, że niejeden czytelnik czy czytelniczka z Polski odnajdzie się w skomplikowanych rodzinnych relacjach czy tym pragnieniu by nikt z bliskich nie odstawał od przyjętej normy.
Podzielona na trzy części książka wyrosła z opowiadania – trzeba przyznać, że najbardziej intrygująca jest część pierwsza, która chyba wciąż mogłaby służyć jako osobny tekst. Mnie jednak osobiście najbardziej poruszyła ostatnia część, w której poznajemy perspektywę In-Hye starszej siostry bohaterki, która obserwuje ją w najcięższym już stanie. Ta ostatnia część nadaje moim zdaniem książce dodatkowego feministycznego charakteru. Jedyną osobą, która jest w stanie zbliżyć się do zrozumienia tego co przechodzi Yong-Hye jest jej siostra – i mam wrażenie, że wynika to z takiej kobiecej otwartości na cudzą krzywdę, emocje i ból. To ostatecznie ona zaczyna bronić siostry jednocześnie cały czas o nią walcząc.
Znalazłam kilka miejsc w którym powieść „Wegetarianka” określa się jako literaturę kobiecą. Zaskoczyło mnie to bo mam wrażenie, że nie ma w tej powieści nic co byłoby tak oczywiście kobiece. Jasne – bohaterka żyje w patriarchalnym społeczeństwie, jasne spore znaczenie ma jej ciało u to jak patrzą na nie inni ale jednocześnie – cały opisany w powieści proces nie jest czymś ograniczonym jedynie do kwestii płci. To jest tylko jeden z czynników – nie wiem nawet czy kluczowy. Przy czym nie uznaję określenia „literatura kobieca” za cokolwiek pomniejszającego – raczej ponownie zastanawiam się jak to jest że powieści koncentrujące się na kobietach wciąż są uznawane za przeznaczone dla kobiet, podczas kiedy te o mężczyznach mają obejmować całe doświadczenie bycia człowiekiem.
Jednym z istotnych wątków tej pierwszej rozmowy o „Wegetariance” było stwierdzenie, że książka jest niezrozumiała. Osobiście nie mam poczucia, że literaturę trzeba „rozumieć” w taki prosty sposób – na zasadzie – odszyfrować dokładnie co autor miał na myśli, w którym zdaniu czy akapicie. Dobra literatura, budzi w nas emocje, skojarzenia, otwiera jakieś drzwi i wyznacza jakieś ścieżki interpretacji. Jeśli odkładając książkę czujecie potrzebę by o niej porozmawiać nawet jeśli zaczynacie zdanie od „Zupełnie nie rozumiem o co w tym chodziło” to już autorka osiągnęła bez porównania więcej niż niejeden pisarz czy pisarka których książki nie budzą żadnych emocji. Inna sprawa, że często odrzucamy książki napisane w innym stylu niż ten do którego przywykliśmy zakładając, że jesteśmy na nie „za głupi” a tymczasem – samo spotkanie z zupełnie inną literaturą niż ta do której jesteśmy przyzwyczajeni ma wartość – nawet jeśli nie wiemy co dokładnie mamy o niej myśleć.
Jeśli wszystko co tu napisałam was zachęciło to mam dla was dobrą wiadomość. W ramach współpracy z księgarnią internetową Virtualo mam dla was zniżkę na 20% na „Wegetariankę” na hasło : virtualozwierz. Hasło będzie działało do 31.07 i co ważne łączy się z innymi promocjami. Jednocześnie zachęcam was do zaglądania na Virtualo pomiędzy 24.06 a 4.07 bo będą trwały urodziny księgarni (już 14!) i każdego dnia będą was czekały promocje i okazje na ebooki i aduiobooki. Jeśli nie chcecie nic przegapić warto też zapisać się na newsletter księgarni bo tam zawsze pojawiają się wszystkie informacje a do tego każdy kto się zapisze dostaje na wstępie 10% zniżki więc jest słodko.
Wpis powstał we współpracy z księgarnią Virtualo.pl