Home Seriale Nie być piratem znaczy nie być wcale czyli o „Nasza bandera znaczy śmierć”

Nie być piratem znaczy nie być wcale czyli o „Nasza bandera znaczy śmierć”

autor Zwierz
Nie być piratem znaczy nie być wcale czyli o „Nasza bandera znaczy śmierć”

Moi drodzy, czasy ciężkie, głowy i serca jeszcze cięższe i człowiek by się wyrwał. Wyrwałby się z tej codzienności na szerokie morze, daleko od wszystkiego co przygniata do ziemi i przeżyłby coś czego nie da się przeżyć w środku lądu. Nic więc dziwnego, że gdy zobaczyłam, że na HBO Max jest serial o piratach – „Nasza bandera znaczy śmierć”, natychmiast go włączyłam. Jedyne czego się nie spodziewałam, to że trafię do najcudowniejszej produkcji która leje miód na zbolałe serce i każe krzyczeć „jeszcze jeden” ilekroć odcinek dobiegnie końca.

Bohaterem serialu jest Stede Bonnet – postać prawdziwa – całkiem zamożny posiadacz ziemski, który znudzony swoim życiem został piratem i zajmował się tym fachem przez dobre parę lat. Tu poznajemy go w chwili, w której załoga – złożona z najróżniejszych całkiem sympatycznych osób zastanawia się czy aby się swojego kapitana nie pozbyć, bo trzeba przyznać – na byciu piratem nie zna się za bardzo. Nim jednak dojdzie do jakiegokolwiek buntu – uruchamia się ciąg wydarzeń, którego nikt przewidzieć nie mógł.

 

Photograph by Aaron Epstein/HBO Max

 

Przez pierwsze trzy odcinki wydaje się, że produkcja będzie opierała się głównie na lekkim i dość absurdalnym humorze, w którego centrum pozostanie przede wszystkim niekompetencja i niedopasowanie łagodnego Stede, który swoim piratom czyta bajki na dobranoc.  Serial zmienia się jednak gwałtownie w odcinku czwartym kiedy na pokładzie statku pojawia się nikt inny tylko legendarny Czarnobrody (gra go sam Taika Waititi). Tu serial zaczyna się właściwie na nowo. W centrum produkcji pozostaje relacja pomiędzy piratem dżentelmenem i piratem legendą. Relacja przyjacielska, otwarta, ciepła, a może nawet… sugerująca coś więcej (kogo ja oszukuje na tym poziomie – to jest komedia romantyczna oczywiście jest coś więcej).

 

Tak moi drodzy jeśli kiedykolwiek chcieliście zobaczyć piracką komedię romantyczną to nic lepszego nie znajdziecie, nic bliższego, nic szczerszego i nic bardziej otwartego na wizję, że może po latach czekania nasi piraci będą razem (tu uwaga – każdy kto oglądał „Black Sails” wie, że to nie byłby wyjątek). Co więcej – ogólnie ten serial przyjmuje – co jest niesłychanie rzadkie – że skoro bawimy się takimi romantycznymi scenami na planie pierwszym, to absolutnie nie oznacza, że wyczerpaliśmy wszystkie wątki na planie drugim. Jest w tym serialu najsłodsza romantyczna scena między dwoma piratami i uwzględnia ona obcięty palec. Czy wiecie jakie to jest miłe – wejść do świata gdzie takie rzeczy są możliwe, gdzie nie mamy tylko queerbaitingu, gdzie nawet bohaterowie poboczni rozpoznają, że coś się święci, jakieś uczucie się rodzi i… umieją o tym powiedzieć. Co więcej – gdzie za słowami idą czyny. To jest ten szok kiedy ktoś nie tyle cię zwodzi, co po prostu daje to co sugeruje.  Naprawdę jest jakaś dzika radość kiedy serial zamiast uciekać do pewnych scen, wątków i skojarzeń po prostu z nich korzysta i co więcej robi to tak, że aż się serduszko rozpływa.

Photograph by Aaron Epstein/HBO Max

 

Jednocześnie – to po prostu dobrze napisany serial, z postaciami, które da się lubić, z tak nakreślonym tłem bohaterów, że rozumiemy ich nie tylko jako postacie komediowe, ale ludzi z krwi i kości. Absurdalny humor miesza się tu, ze scenami zupełnie poważnymi i tak szczerymi emocjonalnie, że ma się ochotę przytulić połowę pirackiej braci. Do tego – serial pozwala sobie na naprawdę doskonałe małe występy na drugim planie, które dodają do historii trochę absurdu, ale jednocześnie – czynią całość takim trochę ciastkiem z niespodzianką bo nigdy nie wiadomo, kto się w danym odcinku trafi.  Jeśli się dobrze kojarzy amerykańskich (choć nie tylko) komików, to wyłapywanie kto dostał jaką drugoplanową rolę jest naprawdę dobrą rozrywką.

 

Wyznam, że dawno nie widziałam serialu, który byłby tak lekki, szczery i który budziłby u mnie tyle ciepłych uczuć. Chyba dlatego, że ogląda się go trochę jak fan fiction gdzie bohaterowie robią i mówią często dokładnie to czego przez lata nie mogliśmy się doczekać w popularnych produkcjach. Inna sprawa – ja mam niesamowitą słabość do wszelkich dzieł kultury poświęconych piratom. Uważam, że popkulturowi piraci to jeden z lepszych wynalazków ludzkości i ilekroć gdzieś płynie statek pod czarną banderą tylekroć cieszę się niesamowicie, że mam co oglądać. Serio gdybym mogła poświęciłabym większość mojego życia na oglądanie produkcji o piratach. W sumie już to robię.

 

Photograph by Jake Giles Netter/HBO Max

 

Nie da się ukryć, że serial bardzo zyskuje na swojej obsadzie. Rhys Darby, nowozelandzki aktor, jest cudownym głównym bohaterem. Delikatnym, wrażliwym, optymistycznym ale mającym w sobie też jakąś traumę i tęsknotę, o której serial pięknie opowiada. Taika Waititi bawi się swoim Czarnobrodym (ma cudowny kostium i wybitną brodę) ale też w odpowiednich momentach potrafi tak spojrzeć, że serial robi się nagle zupełnie nie komediowy i widzimy, że szczęśliwi ludzie ze spokojną przeszłością nie zostawali piratami. Wśród członków załogi moim ulubionym jest bohater którego gra Joel Fry (możecie go kojarzyć chociażby z „Cruelli”) który jest tak cool jak tylko cool może być pirat. Dla niektórych miłym zaskoczeniem może być fakt, że w roli podwójnego przeciwnika głównego bohatera występuje nikt inny jak Rory Kinnear, który jak każdy dobry aktor – sprawdza się w komedii wyśmienicie. Z resztą trudno tu wskazać kogokolwiek, kto by się w swojej roli nie odnalazł i nie wniósł czegoś do tego przesympatycznego serialu.

 

Wiem, że nie ma gorszej rekomendacji niż polecenie serialu z poleceniem by przeczekać kilka odcinków. Ale naprawdę – „Nasza bandera znaczy śmierć” zaczyna być w pełni ukształtowanym serialem dopiero od czwartego odcinka i pojawienia się Czarnobrodego. Gdy on się pojawi – cały serial nabiera rumieńców a my chcemy jeszcze i jeszcze i myślimy że to jest serial dla nas i nikt, absolutnie nikt nie zmusi nas byśmy zeszli na ląd. Tylko uważajcie na swoje serduszka bo może się okazać że zupełnie je stracicie gdzieś po drodze. 

0 komentarz
11

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online