Hej
BAFTY. Nagrody, które stanowią idealny przykład na to jak Europa różni się do Stanów. Transmituje się je bez reklam, przez dwie godziny w niedzielny wieczór. Prowadzącym od lat jest ten sam komik, Stephen Fry, który posługuje się językiem angielskim tak, że nie rozumie go połowa osób na sali i większość osób przed telewizorami. Wieczór odbywa się w miłej atmosferze wzajemnego obdarowywania się komplementami, a wzruszenia przeżywają przede wszystkim młode gwiazdy, które nagradza się tu osobną nagrodą, podobnie jak angielskie filmy. Do tego, owo wrażenie, że wszyscy się znają nie do końca jest wrażeniem, bo poza zaproszonymi przybyszami zza morza, którzy chcieliby mówić równie piękną angielszczyzną, brytyjskie środowisko aktorskie jest na tyle małe by wszyscy się znali. Po dwóch godzinach człowiek czuje się jak na miłym spotkaniu towarzyskim. A kiedy człowiek na dodatek jest zwierzem, który rozpoznaje nawet te twarze po których kamera przetacza się dość beznamiętnie – wtedy jest to jeden z sympatyczniejszych wieczorów w roku. Żeby was jednak nie zanudzić wzruszeniami, zwierz zgrupował swoje obserwacje w punktach, które oczywiście dzielą się na dwie kategorie. Jedne punkty to te dotyczące nagród, gdzie zwierz stara się zachować cień profesjonalizmu, drugie uwagi to te dotyczące samej imprezy i tu musicie zwierzowi wybaczyć totalny profesjonalizmu brak.
Wszyscy piękni mężczyźni – dobra zacznijmy od uwagi super nie profesjonalnej, której zwierz się nie wstydzi bo zaraz znajdzie dla niej jakieś socjologiczno historyczne tło. Otóż zwierz dawno nie widział imprezy, na której przyznawano nagrody, na której mężczyźni prezentowaliby się o tyle ciekawej od kobiet. Nie chodzi o to, że sukienki nie były ładne czy strojne (choć zasada mówi, że na BAFTA zakłada się nieco mniej strojne suknie niż na Oscary, bo przecież nie ma biliona ludzi przed telewizorami, oraz milionów włożonych w samą imprezę) ale mężczyźni pojawili się w dużo ciekawszej z punktu widzenia mody odsłonie. Zwierz oczywiście składa to na karb miejsca Londynu w historii mody męskiej bo jak wiadomo suknie zamawiamy w Paryżu zaś mężczyznę ubieramy w Londynie. I rzeczywiście Panowie prezentowali się tego wieczora nadzwyczaj dobrze. Zwierz zauważył też jeszcze jeden niezwykle cieszący go trend – otóż powróciły męskie brody – ilość zarośniętych panów na czerwonym dywanie była znaczna (min. Ben Affleck, George Clooney czy Hugh Jackman) co zwierza zawsze bardzo cieszy (zwierz jest pod tym względem zawsze w opozycji do panującego trendu przeciw brodom). Oczywiście zwierz jest pewien, że męski zarost przekłada się na gospodarkę jak długość kobiecych spódnic (tzn. na pewno jest czegoś wskaźnikiem) i to daje mu powód by o tym wspomnieć ;)
Akt Drugi I Trzeci – może od razu przeskoczmy do dwóch najważniejszych nagród czyli za reżyserię i dla najlepszego filmu. W tym przypadku BAFTA różnić się będzie znacznie od Oscarów bo Ben Affleck, który został najlepszym reżyserem nie jest nominowany do Oscara. A szkoda bo wydaje się, że zdecydowanie zasłużył na swoje wyróżnienie. Trzeba z resztą przyznać, że on sam wydaje się równie zaskoczony tym czym zaskoczone jest chyba całe Hollywood. Affleck który wparował do świata filmu z Oscarem za scenariusz do Buntownika bez powodu, przez ostatnie kilkanaście lat mógł się pochwalić średnio udaną karierą filmową. Teraz kiedy zajął się reżyserią, ku zaskoczeniu wszystkich zaczyna wyrastać na kogoś w typie drugiego Clinta Eastwooda. Co więcej on sam podkreśla, że to jego drugi akt. Argo zbierając nagrodę za najlepszy film otworzyło zaś trzeci akt dla wspaniałego, pewnego siebie i nie mające żadnych oporów by być uroczym, przystojnym i utalentowany, Clooneya. Odbierając statuetkę za Argo, które wyprodukował otworzył trzeci akt swojej kariery gdzie obok wyróżnień i nominacji dla aktora, reżysera i scenarzysty pojawią się te dla producenta. Jak słusznie zauważyła Anne Hathaway odbierająca z jego rąk nagrodę dla najlepszej aktorki drugoplanowej „Przejść obok Georga Clooneya i go nie uściskać to po prostu głupota”.
Harvey ty draniu – zwierz na każdej uroczystości na której wręczają nagrody filmowe ma w notatkach specjalne miejsce gdzie liczy ile razy ze sceny podziękowano Harveyowi Weinsteinowi – na BAFTAch zwierz usłyszał trzy podziękowania od twórców Django i od twórców Silver Linings Playbook. Żeby nie było wątpliwości – zwierz jest na Weinsteina zły nie dlatego, że pomaga tworzyć znakomite i inteligentne filmy. Jest na niego zły bo kiedy człowiek jest świadomy mechanizmów działania tego producenta zaczyna rozmieć, że sezon nagród to wojna w której Weinstein jest najlepszym strategiem. Zwierz założy się, że prawdziwie zwycięską bitwę stoczy na Oscarach i usłyszymy jego nazwisko więcej niż trzy razy.
Nic nie jest bardziej męskiego niż wzruszenie – zwierz i kolejna nie profesjonalna uwaga. Lekko łamiący się we wzruszeniu głos Christopha Waltza gdy dziękował przede wszystkim Quentinowi Tarantino (któremu rzeczywiście zawdzięcza cały ten wspaniały rozkwit międzynarodowej kariery) dodał całej uroczystości odrobiny realizmu – zwierz lubi kiedy aktorzy naprawdę są wzruszeni wyróżnieniem. Jednak tym co zwierzowi spodobało się najbardziej to łzy które napłynęły do oczy Bradleya Coopera, kiedy reżyser Silver Linings Playbook dostał BAFTę za najlepszy scenariusz adaptowany. Przede wszystkim dlatego, że zwierz wie iż były to łzy prawdziwe – nie tak dawno oglądał Bradleya Coopera w czasie jego wizyty Inside Actors Studio i tam Cooper przepłakał prawie cały wywiad. Miło widzieć, ze nawet ludzie przyzwyczajeni do pochwał i pracy w biznesie w którym ludzie nagradzają się częściej i chętniej niż w jakimkolwiek innym wciąż jeszcze potrafią się tak ładnie wzruszać, niekoniecznie własną nagrodą.
To jest Europa głupcze – no właśnie – zwierz uważa, ze zwycięstwo Argo pokazuje trochę, ze w roku kiedy spiera się patriotyczna wizja ameryki, ludzie z angielskiej akademii filmowej wybrali tą trzecią drogę dając nagrodę filmowi amerykańskiemu ale takiemu gdzie wielki wspaniały angielski patriotyzm musi się przynajmniej spotkać z szalonym światem filmu. Zwierz czytając opinie na tumblr (głównie amerykanów) zwrócił jednak uwagę, że popularność Argo w sezonie nagrodowym trochę ludzi denerwuje. Część amerykanów uważa, że jest to film zdecydowanie gorszy od Zero Dark Thirty, a poza tym rolę dla Latynosa gra biały aktor. Źli są też, ci których całe amerykańskie zamieszanie nie bawi i chcą nagrody dla Nędzników (twierdząc, że film zbyt wcześnie okrzyknięto Oscarowym pewniakiem i stąd brak nagród). Przede wszystkim jednak wydaje się, że spora część osób jest zła, że wygrywa film spoza pewnego Oscarowego kręgu premier bo Argo wystartowało do konkursu nieco wcześniej. Jednak najbardziej Europejską decyzją wieczoru była nagroda dla Emmanuelle Rivy. Zwierz nie widział Miłości Hanekego (nie wybierał się na nią do kina bo lubi tego typu filmy oglądać sam w zaciszu swego domu) ale nie usłyszał ani jednego złego zdania na temat głównej roli. To decyzja Europejska, wydaje się że bardzo słuszna i przenosząca nas w świat trochę innych ról. Choć zwierz jest prawie stuprocentowo pewien że Jessica Chastain dostanie Oscara (brakiem BAFTY wydawała się nieco zdziwiona) to bardzo się cieszy na ten wybitnie Europejski dodatek do dość standardowego rozdania nagród.
Oddajcie nam efekty – zwierz musi powiedzieć, że strasznie ucieszyła go nagroda za efekty specjalne dla Życia Pi. Nie chodzi nawet o samą ich jakość (znakomita, podobnie jak również nagrodzone BAFTA zdjęcia) ale o to, że zwierz zawsze się cieszy kiedy nagroda za efekty specjalne trafia do kina niekoniecznie rozrywkowego. Zwykło się efekty wiązać wyłącznie z letnimi hitami i tendencją kina do pokazywania bombastycznych scen wybuchów. Tymczasem efekty specjalne nie są czymś co w kinie ma miejsce jedynie w rozrywce, nie są jakąś zbędną nowinką – są właśnie tym co pozwala stworzyć najlepsze tło dla opowieści, a niekiedy opowiedzieć coś co wcześniej było dal nas niedostępne. Im częściej wskazuje się nam jak ważny artystycznie a nie tylko rozrywkowo jest to element kina, tym bardziej raduje się serce zwierza.
Nie brać siebie za bardzo na serio – ilekroć zwierz postanawia, że nie będzie lubił Daniela Day-Lewisa, ten robi coś takiego, że zwierz musi zmienić zdanie. Jak może wiecie lub nie zwierz ma zawsze zastrzeżenia do tej aktorskiej metody, która polega na niesamowitym ciągu poświęceń by wczuć się w rolę. Zwierz jest pod tym względem wyznawcą zasady Oliviera, że łatwiej jest to po prostu zagrać. Ale kiedy Daniel Day Lewis żartował odbierając nagrodę, że przygotowywał się do występowania jako on sam przez ostatnie pięćdziesiąt lat i opisał dowcipnie te przygotowania zwierz poczuł, że nie może mieć zastrzeżeń do człowieka, który nie traktuje siebie zbyt poważnie. Zwierz z resztą zastanawia się jak to jest być Danielem Day Lewisem na BAFTA gdzie jedna z nagród jest poświęcona pamięci jego dziadka. Pewnie niezależnie ilu by mu nagród nie dali i pochwał nie wygłosili będzie czuł, że mógł osiągnąć coś więcej. Może dlatego z niego taki znakomity aktor. Zwierz musi jeszcze dodać, że w tym roku Daniel Day Lewis spełnia co roczny obowiązek bycia tym nominowanym, którego nagrodę uznaje się za pewniak. Co budzi w zwierzu smutną refleksję, że zapomina się o zdecydowanie największym przegranym tego sezonu, którym nie jest DiCaprio ale Jaquin Phoenix, którego rola w Mistrzu była godna wszystkich nagród (kto wie czy nawet nie tych które dostał Daniel Day Lewis)
Gdy idzie do Bonda wszyscy jesteśmy fanboyami (niezależnie od płci) – zwierz uwielbia entuzjazm i miłość z jaką Brytyjczycy podchodzą do Jamesa Bonda, nagroda dla najlepszego filmu anglojęzycznego dla Skyfall (film dostał też min. nagrodę za muzykę co zdaniem zwierza jest bardzo słusznym wyborem) nie tylko podsumowała obchody 50 rocznicy serii ale także zdaniem zwierza ujawniła, to niesamowite wyjątkowe miejsce serii w serca brytyjskich filmowców i widzów. Wydaje się, że nic nie jest w stanie zastąpić dumy, radości i szczęścia jakie daje całej wielkiej Brytanii posiadanie najlepszego agenta na świecie. Biorąc pod uwagę, jak radośnie dobrym filmem było Skyfall zwierz dzieli w tym roku tą radość. Plus jest niesłychanie wdzięczny BAFTA że na scenę prezentującą rolę Javiera Bardema w Skyfall (był nominowany za rolę drugoplanową) wybrali scenę przesłuchania. Och publika szalała.
Małe odkrycia i duże skróty – zwierz dokonał przy okazji wręczenia BAFT małego odkrycia – otóż nie zdawał sobie sprawy, że Paloma Fight tak fajnie śpiewa. Zwierz wiedział, że robi się co raz bardziej popularna ale był pod wielkim wrażaniem jej występu. Jest coś wspaniałego w tych głębokich lekko retro głosach młodych angielskich piosenkarek. Niestety zwierz musi nieco popłakać nad skrótami (nie ma transmisji na żywo) – przepadło zwierzowi podziwianie prezenterów w mniej znaczących kategoriach (min. wycięto Toma choć zwierz zauważył, ze producenci transmisji chętnie kierowali na niego kamerę kiedy chcieli pokazać jak ktoś się ładnie i szczerze śmieje). Z drugiej strony, skrót choć barbarzyński jest trochę wspaniały bo przy całej zwierza miłości do filmu, woli dwie godziny zamiast pięciu i może jakoś przeżyć brak transmisji podziękowań twórcy najlepszych dekoracji w filmie.
Nie ma BAFTY bez uśmiechu – zwierz zwrócił uwagę, że BAFTY są miejscami naprawdę śmieszne. I to śmieszne w inny sposób niż Oscary. Na Oscarach jest mnóstwo wyreżyserowanych momentów, które raz wychodzą lepiej raz gorzej. Tu dowcip wynika raczej z pewnego wyluzowania części nagrodzonych i prezentujących (części bo nie wszystkich) co ładnie zamienia ceremonię coś co oglądamy ze sporą przyjemnością. W tym roku zwierzowi strasznie podobał się Ang Lee, który odbierając statuetkę za swojego operatora przy Życiu Pi, wyjął jego list do Akademii po czym oświadczył, że połowy nie przeczyta bo to same pochwały pod adresem reżysera. Nie mniej zwierz chciał tylko powiedzieć że lubi tą atmosferę.
BAFTY zawsze kończą się tak samo – zachęta ze strony Stephena Fry, abyśmy poszli do kina i oglądali filmy. Zwierz który ma skłonność do słuchania się ludzi, którzy używają wielu długich słów wybiera się dziś do kina. Co też w sumie wam radzi bo wszystkie te ceremonie są jedynie dodatkiem do wspaniałej niczym nie zastępowalnej radości jaką niesie ze sobą oglądanie filmów. Co jest wnioskiem tyle banalnym co wspaniałym.
Ps: Zwierz nie czuje się winny doborowi ilustracji do tego wpisu. Wszak raz na jakiś czas zwierz musi wam przypomnieć, że on tak nie do końca na poważnie ;)?? A poza tym zwierz chciał się w ten sposób sprzeciwić pokazywania jedynie zdjęć pięknych sukni aktorek po galach przyznania nagród. Panowie też powinni być pokazywani, zwłaszcza jak ładnie wyglądają!
ps2: A tu dla poważnych czytelników, którzy pewnie zawodzą cicho z powodu braku poważnej analizy – pełna lista nagrodzonych