Hej
Tak to drugi wpis zwierza dzisiaj. Nie żeby chciał was specjalnie rozpieszczać – po prostu recenzja zwierza jest jedynie zgłoszeniem do konkursu więc należy wam się prawdziwy zwierzowy wpis.
Zwierz prowadzi już bloga na tyle długo, że czasem po prostu nie pamięta o czym pisał. tak więc zdany jest na waszą słabą pamięć i wyszukiwarkę – jednak jeśli sam nie pamięta że o czymś pisał, i wyniki wyszukiwania nie dadzą mu odpowiedzi, że jednak pisał to niestety nie możemy uniknąć powtórek. Ponieważ jednak zwierz jest prawdopodobnie jedyną osobą, która przeczytała wszystkie posty na tym blogu ( a jest ich jakieś 840 – tak zwierz wie że to przerażająco dużo) to pewnie tylko on będzie wiedział że się powtarza.
Skąd taki długi wstęp – otóż zwierza zaczął dziś nurtować problem piosenkarzy którzy zdecydowali się na połączenie kariery muzycznej z aktorską i ma dziwne wrażenie że już chyba kiedyś o tym pisał. W każdym razie tym co fascynuje zwierza w tym zjawisku to fakt, jak różnie takie połączenie karier wypada i jak nigdy nie da się przewidzieć który piosenkarz będzie dobrym aktorem a co więcej jak bardzo rodzaj wykonywanej muzyki nie przekłada się na dobór filmowych ról.
Zacznijmy od pierwszej kategorii piosenkarzy decydujących się na występ w filmach. To kategoria w której są najczęściej młodzi wykonawcy którzy swoją nagle osiągniętą sławę pragną przekuć na sukces filmowy – kończy się zazwyczaj totalną klapą- w takich aktorskich występach celują zwłaszcza gwiazdki Disneya które pojawiają się w takich produkcjach jak np. ” Crossroads. Dogonić marzenia” czyli wielkim filmie o niczym z Britney Spears, zupełnie nie śmiesznych komediach romantycznych jak ” Przystanek Miłość” z piosenkarzami z super popularnego niegdyś boysbandu ” N’Sync” czy w poważnych do wypęku produkcjach jak ” Ostatnia Piosenka” w której Mailey Cyrus starała się wszystkich przekonać że umie grać.
Takich przykładów można mnożyć więcej ( swój debiut filmowo/serialowy miał np. ostatnio Justin Biber choć w sumie nikt tak naprawdę nie wie co robił w serialu nie dostosowanym do wieku jego publiczności) ale jest tu jeden wspólny element – tego typu produkcje bazują na założeniu że film sprzeda się nie dlatego, że ma dobry scenariusz czy obsadę ale dlatego, że występuje w nim młodzieżowa gwiazda. Jak zazwyczaj się okazuje filmy takie ponoszą niesłychaną klapę ( najbardziej spektakularnym filmem tego typu był Glitter z Maryach Carrey który na słynnym portalu Rotten Tomatos spodobał się dokładnie 7 % osób).
W sumie nie jest to zjawisko nowe – jakkolwiek część fanów mogła by to krytykować zdaniem zwierza do tej kategorii zaliczają się też wszystkie filmy z Presleyem który prawdę powiedziawszy, grać nie umiał ( z resztą nie musiał – wystarczy że dobrze śpiewał i wyglądał)
Jedyny sposób na robienie filmów w których nie ma nic poza muzyczną gwiazdą znaleźli a jakże Brytyjczycy którzy swoim gwiazdom oferowali filmy z góry bezsensowne ale bezczelnie wykorzystujące obecność muzyków – takie były filmy z Beatlesami i zaskakująco podobny był do nich film Spice World który zasadniczo nie miał sensu ( być może dlatego zebrał złe recenzje choć wyraźnie krytycy potraktowali go zbyt poważnie).
Obok tych którzy grają w filmach bo akurat są sławni i mogą są też muzycy którzy karierę aktorską traktują poważnie. Ich ponownie można podzielić na kilka grup.
Pierwsza z nich to niestety grupa tych – całkiem niekiedy niezłych jeśli nie fantastycznych muzyków którzy bardzo chcą zrobić karierę w filmie ale niestety nie mają wystarczających umiejętności. Z całą pewnością na czele tej grupy stoi Madonna która strasznie ale to strasznie chce być dobrą aktorką ale niestety jej kariera filmowa jak na razie zawiera więcej tragicznych porażek ( czy zwierz musi je wymieniać?) niż sukcesów. Co ciekawe niektórzy twierdzą że Madonna choć zawodzi jako aktorka jest całkiem niezłym reżyserem – niestety zwierz stwierdzić tego nie może bo nie widział żadnego jej filmu. Smutnym zawsze wydaje się zwierzowi obserwowanie jak aktorem pragnął zostać Mick Jagger z Rolling Stones i jak bardzo mu się to nie udało – najwyraźniej nie można mieć wszystkiego. Ostatnimi czasy na poważnie swoją karierę filmową zaczęła też traktować Beyonce – tu w sumie zwierz nie powinien się jakoś szczególnie naśmiewać bo idzie jej wcale nie tak źle nie mniej przepaść jaka dzieli jej osiągnięcia muzyczne i aktorskie sprawia, że zwierz wątpi by coś dobrego z tego wyszło ( zwłaszcza, że jak na razie w filmach głównie śpiewa)
Przejść teraz trzeba od tych którzy i jedno i drugie robią dobrze ale pojawiają się w filmach tylko od czasu do czasu raczej dla przygody niż dlatego, że miało by to stać się ich pierwszym zawodem. Potrafią niekiedy zalśnić świetną rolą ale w sumie wciąż pozostają muzykami. Z całą pewnością można do takiej kategorii zaliczyć Davida Bowie który grywa w filmach od lat i jest w tym naprawdę dobry choć już od dawna nie zagrał żadnej większej roli. Jest jednak na tyle dobrym aktorem że wystarczy, że pojawi się w filmie na chwilę ( np. jako tesla w Prestiżu) by pojawiło się mnóstwo pozytywnych głosów, podobnie Tom Waits człowiek o głosie będącym reklamą ruchu antynikotynowego zapewne zawsze pozostanie przede wszystkim muzykiem co nie zmienia faktu, ze np jako diabeł w Dr. Parnassusie grał na tyle dobrze, że kradł każdą scenę w jakiej się znalazł. Do tej grupy należy też cała masa raperów z których prawie każdy próbował siły w filmie ( taki zwyczaj). Żeby długo nie wymienić zwierz musi tylko stwierdzić że był zaskoczony jakim dobrym aktorem okazał się Eminem – w sumie to zwierz musi powiedzieć, że nawet jeśli grał postać bardzo zbliżoną do jego samego to w 8 mili był naprawdę świetny. Jest to chyba z resztą najdłuższa lista na której zwierz umieścił by jeszcze np. Bjork która zagrała świetnie w ” Tańcząc w ciemnościach” po czym powróciła do śpiewania swoich niepokojących utworów.
Ostatnia kategoria to ci aktorzy którzy są naprawdę dobrymi aktorami i co raz częściej nie wiadomo czy pisać muzyk/aktor czy aktor/muzyk. Z całą pewnością w tej grupie prym wiedzie Cher która nie dość że prawdopodobnie do końca życia mogła by nic nie robić i żyć z tantiem z piosenek które napisała dobre dwie czy trzy dekady temu to jeszcze jest dobrą aktorką. naprawdę dobrą i nawet gdyby nie dostała Oscara zwierz by tak twierdził. Co prawda od pewnego czasu nie gra ale zwierz w sumie nie wie która z jej karier jest ważniejsza i on sam jako istota bardziej filmowa częściej łapie się na tym że myśli o niej jak o aktorce. Podobną karierę choć może z mniejszymi sukcesami ( z całą pewnością ) ma Jennifer Lopez która nie dość że dużo gra to jeszcze śpiewa. Jako piosenkarka osiągnęła wielki sukces niekoniecznie tak duży jak w filmach ale gra na tyle często że w sumie raz na jakiś czas trafi jej się dobry film i dobra rola. Są w tej kategorii też tacy o których muzycznej karierze prawie zapomniano – czy ktoś jeszcze pamięta że Will Smith jest ( a właściwie był )raperem? Podobnie Mark Whaldberg – obaj są dziś cenionymi aktorami dramatycznymi. zwierz musi się też szczerze przyznać że zawsze myślał że Jared Leto jest aktorem który ma zespół dopiero nie dawno okazało się że jest muzykiem który gra w filmach ku sporemu zaskoczeniu zwierza. Z resztą zdaniem zwierza do wstąpienia w szeregi tej grupy szykuje się Justin Timberlake który od kilku lat nie wydał żadnej nowej płyty za to zaczął regularnie grać w filmach i nie jest taki zły.
Oczywiście jest jeszcze jedna wąziutka grupa – do której należą Barbara Streisand i Liza Minelli – obie zdobyły wszystkie ważniejsze nagrody jakie się dało na scenie muzycznej i filmowej i teraz mogą sobie z góry patrzeć na tych którzy muszą się jeszcze określić