Hej
Zwierz usiadł sobie dziś na kanapie i wziął do ręki leżącą tam książkę – książką tą były a jakże opowiadania Sapkowskiego o wiedźminie – zwierz czytał je nie raz i nie dwa a i tak za każdym razem jest gotowy zacząć czytać je od nowa. Zwierz odkrył wiedźmina kiedy miał dwanaście lat i wtedy właśnie popadł w pierwszą w swoim życiu manię czytelniczą – zamiast się uczyć czy rozmawiać z rodziną czytał non stop. Udało mu się nawet dokonać spektakularnego zniknięcia kiedy to wrócił do domu ze szkoły i zamknął się w swoim pokoju z książką – pozostali członkowie rodziny nie zauważywszy jego obecności zaczęli się mocno niepokoić jego nieobecnością i byli mocno zdziwieni gdy okazało się że zwierz jednak jest w domu choć istotnie tylko ciałem a nie duchem. Zwierz uważa że Wiedźmin to w przypadku naszej literatury popularnej dzieło o tyle niezwykłe że nie starające się niczego wymyślić od nowa – poza postacią zawodowego zabójcy potworów wszystkie pozostałe elementy takie jak magia, elfy czy zasady rządzące światem fantasy ( na wilkołaka tylko ze srebrem itp) są tym co zazwyczaj kojarzy nam się z gatunkiem który do życia powołał Tolkien. Dzięki temu wizja przedstawionego świata choć może nieco mniej dopracowana niż u innych twórców nie jest niespójna ani też specjalnie zagmatwana ( co nieco irytuje zwierza u autorów którzy koniecznie wszystko chcą wymyślić od nowa). Z resztą to wcale nie otoczka fantasy zadecydowała o sukcesie wiedźmina ale fakt że to po prostu bardzo dobrze napisana, inteligentna książka z której można się pośmiać i dowiedzieć dość dużo o ekonomii ;) Zwierz mógłby jeszcze długo chwalić Sapkowskiego ( a właściwie wiedźmina bo inne dzieła tego autora nie za bardzo przypadły zwierzowi do gustu ) ale przecież nie o tym być miało. Ma być bowiem o największej porażce kinematografii Polskiej czyli owego wiedźmina ekranizacji. Zwierz zmaga się z tą traumą od lat – gdy dowiedział się że ekranizacja powstanie zwierz był absolutnie zachwycony. Oczywiście pierwsze zdjęcia Żebrowskiego w charakteryzacji wzbudziły lekki niepokój zwierza ale postanowił być dzielny i czekać. Wszak trudno o coś bardziej filmowego niż powieści o wiedźminie – historie z opowiadań są dość proste fabularnie maja puentę a dialogi pisane są tak że wystarczy je rozpisać na rolę i mamy świetny film. Nawet specjalnych efektów nie trzeba bo są przecież i takie opowiadania w których z problemem braku kasy na nie poradziłby sobie uzdolniony charakteryzator. Niestety kolejne zdjęcia z produkcji przekonały zwierza do jednego – autorzy scenariusza zrobili wszystko poza jedną drobnostką – lekturą książki. Zwierz był jednak naprawdę młody i naprawdę ciekawy więc pomimo koszmarnego plakatu ( dzieło mało wyrafinowanej grafiki komputerowej) udał się do kina w dzień premiery. Do dziś pamięta swoje przerażenie i zażenowanie gdy postawiono go przed filmem który nie miał żadnej z cech oryginału – nie był ani inteligentny ani zabawny ani dobrze nakręcony.Wiedźmin który był postacią sympatyczną stał się koszmarnie pretensjonalny a jego romans z Yennefer mógłby od razu stać się fabułą meksykańskiej telenoweli ( nawet inteligentny zazwyczaj Ciechowski nagrał koszmarną piosenkę z kretyńskim tekstem). Zwierz wyszedł z kina w ciężkim szoku ale wciąż był naiwny – film nie trzymał się kupy ( ciągłe obrazki chmur jako przerywnik a la telenowela) ale powodem mógł być fakt że nakręcono też serial. Zwierz zasiadł więc przed serialem oczekując odrobiny sensu – ale gdy bo ekranie zaczęli hasać wiedźmini w spodniach od aikido zwierz zrozumiał, że jest jednak zdecydowanie zbyt naiwny. Od tamtego czasu zwierz pozostaje w stanie ciągłej traumy – serio ilekroć bierze się za ponowne czytanie Sapkowskiego lub choćby myśli o ekranizacji zaczyna się w nim coś kotłować. Przecież to niesprawiedliwe byśmy jedyną oryginalną fabułę fantasy zarżnęli tępym nożem ( pomijając fakt że wystawiliśmy się na śmieszność naszymi efektami specjalnymi czyli smokiem wyglądającym jak gumowa kukła którego stworzenie zżarło cały budżet filmu więc chyba nie zapłacono scenarzyście za co on odwdzięczył się brakiem scenariusza) i to za pieniądze podatników ( serial koprodukowała TVP). Zwierz ogląda teraz jednym okiem ekranizację cyklu powieści Terrego Goodkinda ,, Miecz Prawdy” – powieści bez porównania gorszej od Sapkowskiego której ekranizacja też odchodzi od książkowego oryginału a jednak da się to oglądać. A przecież to produkcja Australijska więc nie jakiejś olbrzymiej kinematografii. HBO szykuje się do nakręcenia ,, Gry o Tron” R.R. Martina – zwierz nie ma wątpliwości że to też będzie coś strawnego nawet jeśli nieco odbiegnie od tysiąc stronicowej powieści. Oczywiście możecie powiedzieć że porównywanie naszej produkcji telewizyjnej z zachodnią to zawsze powód to frustracji. Ale czy ja proszę o wiele – niechby nakręcili to niskim kosztem w okolicznym lasku ale trzymali się fabuły książki – choć trochę.
Zwierz wieży że kiedyś ktoś dojdzie do wniosku, że Wiedźmina opłaca się nakręcić jeszcze raz. Zwierz ma nadzieje że będzie wtedy chodził po świecie i będzie miał tyle sił by znaleźć i dopilnować scenarzystę by napisał coś co wynagrodzi zwierzowi wieloletnią traumę. A jeśli nie to niech ich strzyga zje.