Hej
Zwierz poprosił przedwczoraj czytelników o podrzucenie kilku ciekawych i zabawnych filmów, które mógłby oglądać aby zapomnieć o tym, że naoglądał się wieczorem starszych rzeczy. Dostał wiele propozycji (z których wiele obejrzał) ale przypomniał sobie też o swojej znanej metodzie oglądania występów stand upowych angielskich komików. Zwierz uwielbia angielskich komików, których poczucie humoru jest w większości przypadków zasadniczo różne od poczucia humoru amerykanów (zwierz uważa, ze mistrzem stand upu na wszystkich kontynentach jest Robin Williams ale to uwaga wyłącznie na marginesie). Zdaniem zwierza to najtrudniejszy rodzaj komedii, którą bardzo niewielu komików umie uprawiać (w Polsce prawie nikt), stąd nawet złe żary czasem bawią zwierza jeśli są częścią takiego występu. Zwierz zna zaskakująco wielu angielskich komików zajmujących się stand upem, ale postanowił wybrać z nich dziesięciu tych, których lubi najbardziej. Nie jest to wybór najlepszych komików, bo przecież wszystko zależy od naszego osobistego poczucia humoru. Ci komicy których przedstawił zwierz, bawią jego (i to też nie zawsze i nie wszystkim) ale was bawić już nie musza. Kolejność jest zupełnie przypadkowa, a dobór skeczy nie koniecznie jest doborem ulubionych skeczy zwierza tylko tych które ostatnio go nieco bardziej rozbawiły.
Jon Richardson – istnieje taki rodzaj komików którzy nie śmieją się z nikogo bardziej niż samych siebie. Takim przypadkiem jest Richardson, który przedstawia się jako niezbyt dobrze przystosowaną do społeczeństwa jednostkę, nie koniecznie lubioną przez otoczenie. Do tego zdenerwowaną przez społeczeństwo. To oczywiście tego typu dowcip. Tego typu dowcip nie działa zawsze, bo jednostka nie może być na tyle smutna byśmy naprawdę uwierzyli, że nie jest tak źle jak mówi. Richardson jest dość znany w UK ponieważ pojawia się w wielu programach komediowych w BBC gdzie sprawdza się bardzo dobrze (ale zwierz nie będzie wam proponował byście zaczęli je oglądać bo to jest cholernie czasochłonne i nie zawsze aż tak zabawne)
Richardson nie jest absolutnie najzbawniejszym komikiem na tej liście ale zwierz ma do niego sentyment
Eddie Izzard – zwierz nie jest w stanie dokładnie ująć w słowa jak bardzo uwielbia Eddiego Izzarda. Nazywany przez niektórych zagubionym Pythonem, doskonały bardzo inteligent komik, zaskakująco uzdolniony aktor i do tego wszystkiego transwestyta potrafiący niektóre ze swoich występów prowadzić w kobiecym ubraniu. A i jeszcze przebiegł 43 maratony w 51 dni chyba tylko po to by udowodnić że jest fajniejszy do większości ludzi. Jego monologi są doskonałe, często poruszają kwestie dnia codziennego czy kwestie Boga (Izzard jest ateistą co lubi manifestować w swoich show). Nie da się obejrzeć jednego klipu z jego występów człowiek zawsze chce więcej. Do tego to ten typ humoru który zakłada, że widz nie jest kompletnym ignorantem i rozumie dlaczego czasem można pośmiać się z łaciny. O tak Izzarda można w kółko. Zwłaszcza, że właściwie prawie nigdy nie jest sam na scenie, to na tyle dobry aktor, że zawsze mamy wrażenie jakby towarzyszyło mu kilka postaci, które każe nam sobie wyobrazić.
Pierwszy skecz zweirz wybrał ze względu na jego geekowo angielski charakter, drugi montaż zwierz znalazł kiedyś na facebooku podrzucony chyba przez Fabulitas i od tamtego czasu powtarzanie ” I’m always here moving books slightly to the left” stało się jedną z ulubionych komediowych fraz zwierza
Jimmy Carr – to typowy przykład jak można całkowicie wykreować swoją karierę opierając się o wiedzę na temat tego jak działają ludzie. Jimmy Carr pracował w nudnej pracy dla Shella bo mniej więcej w takich miejscach pracują absolwenci Cambridge. Pracę jednak rzucił i został komikiem. I to komikiem specyficznym. Nie rzuca się po scenie, nie odgrywa scenek. Stoi sobie spokojnie w garniturze na scenie i jak zapowiada przedstawia swoje dowcipy. I teraz dochodzimy do najlepszego momentu. Carr nie jest miłym komikiem, jego żarty są niepoprawne, ale podawane w sposób – wiem że to co mówię jest nie poprawne a teraz próbujcie się nie śmiać. Nigdy nie podnosi głosu. Zawsze jest uprzejmy, spokojny i człowiek zastanawia się dlaczego nikt nie da mu po pysku. Ale ten prowokujący dowcip jest doskonale zmierzony, nie ma w nim nic emocjonalnie intuicyjnego. Carr gra tym co uważamy za właściwie, przyzwoite itp. To znakomity rodzaj komedii ujawniający jak bardzo potrafimy się śmiać z tego czego nie powinniśmy się śmiać. Przy czym zwierz ma wrażenie, ze tak naprawdę tego co jest najbardziej szokujące Carr jednak nie rusza. Niektórzy go nie cierpią, niektórzy chcą wsadzić do więzienia (za nie płacenie podatków) ale zwierz bardzo go lubi (zwłaszcza, ze jak się słucha wywiadów bardzo widać że jego postać ze sceny to byt wykreowany)
Jimmy Carr byłby absolutnie nie do przyjęcia gdyby nie fakt, że śmieje się w ten sam sposób absolutnie ze wszystkich właściwie grając naszym śmiechem przez oburzenie niż samym oburzeniem. To w sumie niezły eksperyment sprawdzić z czego możemy się śmiać choć wiemy, że nie powinniśmy.
Ricky Gervais – pomijając fakt bycia znakomitym scenarzystą i niezłym aktorem Gervais jest jednym z ulubionych stand upowych komików zwierza. W czasie swoich występów prawie nie opowiada dowcipów. To co robi jest najczęściej logicznym rozłożeniem na części pierwsze tych elementów rzeczywistości o których nie koniecznie myślimy że są warte rozkładania na części pierwsze. Do tego Gervais jest chyba jednym z najaktywniejszych ateistów wśród komików. Jego wywód zawsze opiera się na logicznych argumentach, na lekturze biblii i na dobrym przygotowaniu do wiedzy o tym w co się nie wierzy. ponownie to nie jest jeden z tych ekspresyjnych komików skaczących po całej scenie i wrzeszczących. Nie wszystko spokojne opowiedziane, spokojnym głosem. prawdę powiedziawszy to chyba jest obecnie dokładnie ten komik którego zwierz słucha najchętniej.
Zwierz nie pamięta by śmiał się kiedyś bardziej niż w czasie oglądania Gervaisa w jego programach stand up. W sumie tu najwięcej humoru dostarcza zdrowy rozsądek.
Sarah Millican – istnieje przekonanie, że kobiety nie są zabawne i nie rozumieją natury stand upu. Najwyraźniej Anglicy nie dostali tej informacji. Może ktoś zapomniał przepłynąć kanału. W każdym razie Sarah Millican to typowy przykład osoby która jest zabawna nie tylko ze względu na to co mówi (choć to też jest niesłychanie zabawne) ale ze względu na to że gra wbrew temu co można sobie po niej wyobrażać. Bo kiedy wychodzi na scenę ze swoim wyglądem szefowej szkolnej rady rodziców i uprzejmym głosem kogoś kto nawet chcąc nie mógłby na kogoś nakrzyczeć to kontrast między tym co mówi a tym jak wygląda staje się naprawdę zabawne. poza tym raz na jakiś czas miło usłyszeć dobry kawałek komediowego monologu o zakładaniu stanika z kobiecego punktu widzenia.
Sarah Millican nie jest może najbardziej porywającym tłumy komikiem ale zwierz lubi czasem w komedii kobiecą perspektywę
Joe Brand – być może angielscy komicy są tak dobrzy ponieważ do tego biznesu dostają się przez inne zawody. Joe Brand zanim została komikiem była pielęgniarką pracującą na oddziałach psychiatrycznych. Zwierz nie ma najmniejszej trudności by sobie ją w tej roli wyobrazić. Jej komediowe alter ego to osoba która widziała już wszystko, nic jej nie zdziwi, ale też z wiadomych powodów nie jest szczególnie optymistycznie nastawiona do świata. O dziwo ten sposób mówienia sprawia, ze niemal wszystko co mówi Brand jest zabawne.
Joe Brand ma ton głosu osoby, której nic nie zaskoczy, nic nie zdziwi, która wszystko już widziała. Jest to zaskakujące jak wszystko powiedziane tym tonem staje się komiczne.
Simon Amstell – młody komik (a może inaczej – wyglądający przerażająco młodo komik) jest większości z was drodzy czytelnicy znany przede wszystkim jako prowadzący Nevermind the Buzzcocks, jednego z najdowcipniejszych programów telewizyjnych jakie zwierz miał okazję oglądać choć kompletnie nie zna się na muzyce. To kolejny komik który przede wszystkim koncentruje się na sobie i własnym „nieszczęściu” i własnych życiowych doświadczenia. Amstell jako homoseksualista i to na dodatek z żydowskiej rodziny często wplata te tematy do swoich programów, co nie dziwi. Trzeba powiedzieć, że one wszystkie stanowią ten typowy neurotyczny wywód z którym w jakiś sposób wszyscy czujemy się trochę związani. Coś doskonałego (dlatego zwierz znalazł dla was wersję z polskimi napisami.)
Zwierz znalazł dla was cały program z polskimi napisami, żebyście mogli sami ocenić czy komik was bawi (zwierz dopiero po niewczasie zaczął myslec, że może nie wszyscy są jednak anglojęzyczni za co przeprasza)
Dylan Moran – Moran to irlandzki komik i aktor, który właściwie oparł swoja karierę komediową na graniu tej samej postaci w rożnych mediach – postaci zmęczonego, pesymistycznego, wściekłego na życie, nienawidzącego ludzi Irlandczyka. Moran opanował tą rolę do perfekcji i teraz jest ulubionym (wydającym się ciągle lekko pijanym) wściekłym Irlandczykiem zwierza. Zresztą zwierz znalazł dla was też kawałek po polsku.
Zwierz ma wrażenie, że trudno powiedzieć, czy to jest występ komediowy Morana czy 1,5 godzuny z Bernardem Blackiem ;)
Bill Bailey – skoro jesteśmy już przy komikach którzy występowali w Black Books, drugim jest Bill Bailey – komik o wyglądzie starzejącego się rockmana i jak się wydaje miłym usposobieniu. Jego Stand upy są śmieszne nie tylko ze względu na monologi, ale także na przerywniki muzyczne, Bailey doskonale gra na kilku instrumentach, i o dziwo potrafi uczynić mandolinę (a właściwie coś co nie jest mandolina ale zwierz nie wie jaka jest nazwa tego instrumentu po polsku) nie tylko zabawną ale i modną. Może nie jest to najlepiej monologujący komik na tej liście ale zwierz uwielbia piosenki w jego wykonaniu.
Folkowe rytmy sprawiają, że naprawdę można słucha piosenek o wszystkim :P
Billy Connolly – prawdę powiedziawszy zwierz znalazł mnóstwo list najlepszych stand upowych komików jacy przytrafili się Wielkiej Brytanii i właściwie nie ma żadnej na której szkot nie pojawiłby się blisko pierwszego miejsca jeśli nie na pierwszym miejscu. Connolly nie zawsze rozumie absolutnie wszystko z jego skeczy, i nie zawsze wszystkie występy podobają mu się równie mocno ale trzeba przyznać, że dokładnie dla takich ludzi wymyślono stand up.
Zdaniem zwierza występy szkota albo bawią albo są zupełnei nie zrozumiałą paplaniną. Zwierza bawią ale nie aż tak bardzo jak sugerują rankingi.
Jedno ejst jasne, stand Up, nie bawi wszystkich. To bardzo specyficzny rodzaj komedii, który całkiem sporo osób odrzuca. Zwierz, który uważa, że paradoksalnie pojedyncza osoba na scenie mówiąca zabawne rzeczy, jest najbardziej naturalną wersją komedii. Tak jest kiedy znajdziemy się w towarzystwie zabawnej osoby i nagle wszyscy są ciekawi co ona zaraz powie. Przy czym nie można być stand upowym komikiem po prostu pisząc sobie dowcipy czy program występu – to sztuka wymagająca niesłychanego refleksu, umiejętności panowania nad tłumem a jednocześnie nie można za bardzo grać. Bo grający komicy wychodzą jak Polscy twórcy Stand Upu, którzy najczęściej sprawiają wrażenie jakby kogoś udawali co nigdy dobrze nie wypada. Nie mniej zasada tego typu występu jest zdaniem zwierza dość prosta. Jeśli komik nas nie bawi, jeśli nie korzysta z podobnego do naszego poczucia humoru, to cała machina nigdy nie zadziała. Dlatego można mówić tylko o swoich ulubionych komikach a nie obiektywnie o najlepszych komikach. Bo takich nie ma (chyba że ktoś wie, niech da zwierzowi namiary).
Ps: A jutro Superman! To znaczy dla was bo dla zwierza już dziś :)