Home Książki Naziści byli źli ale dobrze się sprzedawli czyli „Córka Nazisty” i dekoracje Zagłady

Naziści byli źli ale dobrze się sprzedawli czyli „Córka Nazisty” i dekoracje Zagłady

autor Zwierz
Naziści byli źli ale dobrze się sprzedawli czyli „Córka Nazisty” i dekoracje Zagłady

Kiedy Facebook po raz kolejny pokazał mi reklamę książki „Córka Nazisty” wiedziałam, że wcześniej czy później muszę ją przeczytać. Chociażby dlatego, że sam tytuł wskazywał, że doszliśmy do samego końca zjawiska jakim jest popularna literatura obozowa. Sama książka okazała się nieco czym innym niż się spodziewałam. A jednocześnie – doskonałym przykładem tego co stało się z literaturą, która wybiera sobie za tło Zagładę i w ogóle II wojnę światową.

 

Nie jestem pierwszą ani ostatnią osobą, która zauważyła, że ostatnie lata obdarzyły nas prawdziwym wysypem książek, rozgrywających się w obozowych czy okołoobozowych realiach. Trochę wynikało to z 70 rocznicy wyzwolenia Auschwitz, którą wydawnictwa uczciły całym przeglądem zawodów „z Auschwitz”, trochę jest to wynik sukcesu „Tatuażysty z Auschwitz” (który miał dodatkowo tą wydawniczą zaletę, że przecież wszystko było na podstawie „prawdziwej” opowieści), trochę wciąż wydawnictwa próbują ustrzelić kolejnego „Chłopca w pasiastej piżamie” – powieść tak bezczelnie manipulatorską, że wyciska dziesiątki łez mając gdzieś historyczną prawdę oraz fakt, że manipuluje faktami dotyczącymi Zagłady (co osobiście uważam za paskudne). Ten wysyp książkowy, spotkał się z pewną krytyką ale też, nie ukrywajmy – z pozytywnym odbiorem czytelników. Któż nie chciał się wzruszyć kolejną historią, składającą się z połączenia krwawych opisów ludzkiego okrucieństwa i łzawych przejawów ludzkiej emocjonalności. Prawda nikogo tu nie obchodzi, ważna jest swoista mieszanka grozy, przerażenia i możliwości przejęcia się jeszcze raz okropieństwem wojny. Przejęcia się, które co prawda emocjonalnie jest prawdziwe, ale nijak się ma do realnej pamięci o żyjących ludziach. To dawno opisane zjawisko, które z Zagłady robi swoisty spektakl, który w ludziach nie mających nic wspólnego z tymi wydarzeniami wywołuje uczucie poruszenia i grozy. Trochę jak nawiedziony zamek w wesołym miasteczku.

 

 

Jednocześnie te książkowe odwzorowania Zagłady są przetworzone przez literackie tropy, gatunki i możliwości autorów. Okropieństwa opisywane w książkach są dostosowane do tego co poruszy czytelnika, który właśnie wyciągnął książkę w metrze i zanim dojedzie do pracy chce wiedzieć co dalej. Specyficznym elementem tej twórczości jest fakt, że nie biorą się za nią prawdziwi świadkowie wydarzeń, że ponad opisem natury ludzkiej, czy konkretnych wydarzeń stawia się konwencje gatunkowe. Obóz staje się idealnym tłem do kryminału, romansu, melodramatu. Jakkolwiek może się wydawać, że taka literatura może mieć pozytywne skutki (przypominając o samym fakcie Zagłady) to w istocie spycha narrację historyczną na drugi plan zastępując ją melodramatycznymi tropami. Nie są to oczywiście obserwacje nowe, ale nie sposób było w ostatnich latach w pełni zobaczyć jak kultura popularna przerabia Zagładę na swoją modłę (wcześniej podobnie stało się z frontami II wojny światowej które utraciły w sumie całą swoją grozę).

 

Jak na tym tle plasuje się „Córka Nazisty”? Otóż jest w sumie idealnym przykładem tego jak autor udając, że próbuje powiedzieć cokolwiek o naturze człowieka wykorzystuje elementy zagłady by napisać dość przewidywalny thriller psychologiczny. Główna bohaterka Greta, cierpiąca na Alzhaimera osiemdziesięciolatka, całe życie wyrzuca sobie, że jest córką nazisty. Ojca wspomina miło, ale na jej życiu kładzie się pamięć o dymach z nad Majdanka, i pamięć o okropieństwach, których była świadkiem. Pragnie zadośćuczynić za swoje winy, i przez całe dwie strony snuje refleksje nad tym czy istnieje gen zła (co potem pozwala sprzedawać książkę jako głębszą refleksję nad naturą człowieka). W ręce Grety z pomocą przyjaciół i terapeutyki trafia dziennik Anny, młodej Polki która trafiła do Majdanka, i była uczestniczką wydarzeń, które odcisnęły się też na życiu Grety. Lektura tego pamiętnika ma zaprowadzić w końcu zapominającą swoje życie Gretę do spokoju i zrozumienia jaka była i jak układało się jej życie.

 

„Córka Nazisty” nie potrzebuje tak naprawdę rozgrywających się w tle okrucieństw Zagłady by rozegrać wymyśloną przez autora historię. Wszystkie koszmarne rzeczy jakie zostają tu opisane stanowią jedynie dla czytelnika egzotyczne tło. Krótki opis Majdanka skupia się na kilku faktach, ale przede wszystkim na wymienieniu eksperymentów jakim poddawano więźniów. Sami więźniowie nie mają żadnej osobowości – są niedobrzy dla autorki pamiętnika ale nie mają nawet imion. Są tłem i tłumem – bo nie ma potrzeby czynienia z nich realnych postaci. Tak jest zresztą niemal do samego końca – czytelnik spotyka się z Zagładą jako tłem, które ma go przerazić czy wzbudzić w nim obrzydzenie. Dół wypełniony ciałami, zmiażdżona czaszka pod kołami samochodu – wszystko to jedynie taka turpistyczna dekoracja na tle której rozgrywają się dość banalne wydarzenia, które mają umiarkowaną głębię psychologiczną. Gdyby nie było w tle Zagłady pewnie niejeden czytelnik zorientowałby się że powieść nie ma nic ciekawego do powiedzenia.

 

No właśnie tu przechodzimy do kolejnego problemu – cała książka opiera się na wielkim plot twiście. Nie będę go zdradzać, ale jednocześnie – jest on absolutnie oczywisty tak maksymalnie od jednej trzeciej powieści jeśli nie wcześniej. Dlaczego? Ponieważ jakakolwiek wiedza o Zagładzie sprawia, że zupełnie inaczej patrzy się na prawdopodobieństwo przedstawionych wydarzeń. Co więcej – nie ukrywajmy – zabawa autora niewiarygodną narratorką byłaby dużo ciekawsza, gdyby nie fakt, że postanowił on zagrać Alzhaimerem. Ktoś powinien powiedzieć autorom książek, że ich powieściowy Alzhaimer stał się przezroczystym i leniwym przepisem na wzbudzenie podejrzeń względem narracji. Tak przewidywalnym, że czytelnik już na wstępie dostając informacje o chorobie narratorki przestaje jej ufać. Co nie byłoby złe, gdyby autor umiał to dobrze napisać. Tymczasem tu choroba jest opisana tak żeby pasowało do narracji co ostatecznie sprawia, że szybko zaczynamy zadawać pytania które prowadzą nas do rozwiązania dość oczywistego plot twistu. Serio czytanie ostatnich stron książki jest dowodem na to, jak można samym stylem pisania powiedzieć czytelnikowi wszystko zanim jeszcze dobrze zacznie lekturę.

 

Jednocześnie pod względem kształtowania narracji powieść nie różni się od wcześniejszych osiągnięć Maxa Czornyja – czytałam jego „Inną” jakiś czas temu (gdzie też grał motywem zapominania i niewiarygodnego narratora) i była to lektura w sumie bardzo podobna (przy czym „Inna” była ciekawsza, i w sumie się ją miejscami całkiem miło czytało). Zarówno stylistycznie jak i pod względem samej konstrukcji powieści. Wiem, że Czornyj ma swoich zwolenników, więc jeśli lubiliście jego wcześniejsze powieści, to dostaniecie to samo tylko w trochę innych dekoracjach. Co zresztą stanowi też jedną z największych stylistycznych wad książki – bo autor nie dostosowuje języka czy sposobu narracji do tego, że pisze z różnych perspektyw. To czyni książkę bardzo płaską i w sumie, kiedy czytałam o głębokich wzruszeniach czy przeżyciach byłam nieco zaskoczona, bo naprawdę nawet okrucieństwo jest tu takie płasko szokujące.

 

Nie ma nic złego w napisaniu przewidywalnego psychologicznego powieścidła. To nie jest żadna zbrodnia przeciwko literaturze. „Córka Nazisty” (pomijając koszmarną okładkę i kilka kuriozalnie grafomańskich zdań jak „Wyrzuty sumienia niczym tłuszcz spływają po przełyku”) nie jest książką obraźliwie złą. Po prostu słabą, banalną, nijaką, z łatwym do przewidzenia zakończeniem. Niby nic złego. Ale niestety potem idzie się do sekcji komentarzy na „Lubimy Czytać” albo na innym portalu zbierającym opinie czytelników. O tej książce i o dziesiątkach innych pseudo wojennych powieści. Tam dopiero widać, jak ta książkowa Zagłada zaczyna wypierać tą prawdziwą. Jak ta powłoka popkulturalna staje się coraz grubsza. Jak prawdziwe świadectwa, opowieści, przeżycia, ludzie – odchodzą w niepamięć zastąpione odpowiednio przetworzonymi na potrzeby współczesnego czytelnika motywami. Ludzkie dramaty stają się kolejną opowieścią nad którą można pochlipać albo powiedzieć znajomym, że to była taka ciężka powieść że ledwo doczytaliśmy do końca. Nie myśląc nawet o tym co zostało po drodze wykasowane – tożsamości jednostek, ich narracje, ich przeżycia – czasem bardzo różniące się od tego co chcielibyśmy przeczytać w powieściach, czasem bardziej poruszające, czasem nie pasujące do naszego obrazu „książkowej Zagłady”. Bo życie nie jest zbiorem scen które dobrze wypadają w powieściach do czytania w pociągach.

 

 

Wiem, że zdaniem wielu osób to nie jest problem. Ostatecznie Zagłada to nie jedyne dekoracje w jakich rozgrywają się powieści, z równą beztroską korzystamy z innych momentów historycznych. Nie da się też ukryć, że przez lata powstało wiele doskonałych pozycji, które poruszały ten problem, rzeczywiście przyczyniając się do lepszego zrozumienia psychologicznych mechanizmów jakie rządziły zarówno zbrodniarzami jak i ofiarami. Ale jednocześnie – nie ukrywam denerwuje mnie jak łatwo odpuszczamy autorom, jak szybko uznajemy, że nasze prywatne wzruszenie wystarcza jako uzasadnienie. Jak gładko weszliśmy w świat, w którym wciąż jeszcze ta skomplikowana i pełna luk pamięć o tym co się wydarzyło (nie ukrywajmy w Polsce wciąż mamy z tym problem i wiemy dużo mniej niż się nam wydaje) zamieniła się po prostu w kolejne tło marnych powieścideł. Nie winię nikogo kto czyta takie książki, ale boli mnie z jaką łatwością przeszliśmy do porządku dziennego nad tym jak bardzo to nie są książki o Zagładzie, tylko o tym jak chcemy ją widzieć.

 

I żeby było jasne – nie piszę tego tylko dlatego, że chcę być fajna i w kontrze do popularnych gustów. Całe moje życie patrzyłam na ludzi, którzy pracowali nad odkrywaniem i archiwizowaniem historii polskich żydów. Ta praca była też pracą dokumentowania Zagłady. To praca, która trwa od lat i wcale nie wygląda by miała się szybko skończyć. Opracowywanie relacji świadków, digitalizowanie materiałów, układanie planów zajęć, pisanie książek, podręczników – to olbrzymia praca, której nie zastąpi kolejna powieść, którą Empik wystawi przy kasie. A jednocześnie to właśnie z tej powieści ludzie będą czerpać większość swojej wiedzy, skupieni na okropieństwach a nie ludziach. Nie ukrywam, że gdzieś tam boli mnie to też jako kolejne pokolenie z rodziny, która przeżyła cały zestaw tej wojennej traumy – znajdzie się we wspomnieniach – co chcieć – od okropieństw po niesamowite przykłady odwagi, wsparcia, i pomocy. Są to narracje, które wciąż żyjący ludzie przeżywają bardzo żywo. I trudno potem patrzeć, jak zostaje to przełożone na pulpową narrację. Bo można, bo nikt się nie gniewa, bo Auschwitz czy Nazista w tytule dobrze sprzeda książkę.

 

Ps: Wiem, że czekaliście na takie zabawne podsumowanie absurdów i grafomanii, ale jednak ten cały problem bardziej mnie boli i martwi niż bawi. Cóż nie zawsze można się tylko śmiać.

0 komentarz
9

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online