Home Ogólnie Dziewczyny z Derry i Dziewczyny z Vegas czyli o GLOW i Derry Girls

Dziewczyny z Derry i Dziewczyny z Vegas czyli o GLOW i Derry Girls

autor Zwierz
Dziewczyny z Derry i Dziewczyny z Vegas czyli o GLOW i Derry Girls

Dziś będzie o dwóch seri­alach które ostat­nio miały debi­ut swoich kole­jnych sezonów na Net­flix. Oba są kome­diowe, oba są głównie o kobi­etach i… chy­ba tyle je łączy. Oba bard­zo lubię. Głównie za to, że trochę wbrew seri­alowym zasadom z sezonu na sezon są coraz lep­sze. Tak wiec zapraszam na uwa­gi o drugim sezonie Der­ry Girls i trzec­im sezonie GLOW.

 

 

Jeśli nie oglą­dal­iś­cie pier­wszego sezonu Der­ry Girls to link do mojego wpisu o nim zna­jdziecie TUTAJ. W najwięk­szym skró­cie to ser­i­al opowiada­ją­cy o grupie nas­to­latek mieszka­ją­cych w Lon­don­der­ry w cza­sie tzw. Trou­bles czyli tego uroc­zo ang­iel­skiego sposobu nazy­wa­nia wojny domowej w Irlandii Północ­nej. Nie jest to jed­nak ser­i­al dra­maty­czny lecz kome­diowy, który nie traci z pola widzenia ważnych młodzieńczych prob­lemów np. czy na orga­ni­zowanym przez szkołę spotka­niu młodzieży z katolick­iej i protes­tanck­iej szkoły zna­jdzie się wystar­cza­ją­co dużo przys­to­jnych chłopaków. Ser­i­al jak mało który potrafi doskonale grać tymi częs­to nachodzą­cy­mi na siebie warst­wa­mi życia — tą młodzieżową pry­wat­ną i poważną, częs­to trag­iczną — his­to­ryczną. Wiele pro­dukcji albo za bard­zo idzie w komedię albo w dra­mat a Der­ry Girls dokład­nie wiedzą gdzie uderzyć byśmy się zarówno śmi­ali jak i aut­en­ty­cznie rozu­mieli jak bard­zo kon­flikt był wpisany w codzi­en­ność żyją­cych wów­czas w Irlandii północ­nej ludzi.

 

 

Ser­i­al ma niesamow­itą umiejęt­ność przepla­ta­nia wydarzeń ważnych z punk­tu widzenia tego tar­ganego kon­flik­ta­mi kawał­ka świa­ta z codzi­en­noś­cią młodych ludzi. Jest absurdal­nie zabawny, ale też — miejs­ca­mi niezwyk­le wzrusza­ją­cy. Zwłaszcza ostat­ni odcinek sezonu, kiedy do Lon­don­der­ry w przeło­mowej wiz­y­cie przy­jeżdża Bill Clin­ton jest szczegól­nie porusza­ją­cy. Głównie dlat­ego, że doskonale ujmu­je to jak bard­zo his­to­ria toczy się wokół zwykłego życia i trosk właś­ci­wych dla wieku młodzieńczego. Po obe­jrze­niu tego odcin­ka nie ma wąt­pli­woś­ci że bycie “Der­ry Girl” to stan umysłu i to taki stan w którym warto się cza­sem znaleźć. Chci­ałabym jeszcze dodać, że abso­lut­nie jestem zach­wycona tym, że bohaterowie w drugim sezonie wszyscy noszą tęc­zowe przypin­ki (w ramach wspar­cia dla swo­jej koleżan­ki która dokon­ała w com­ing outu) tym co mi się  w tym podo­ba jest głównie to, że tu nie ma żad­nego spec­jal­nego odcin­ka o akcep­tacji czy wspar­ciu. Tylko te przypin­ki. Bard­zo to fajnie zrobione.

 

 

Inna sprawa — to ser­i­al nie przes­ta­je być miejs­ca­mi wręcz his­terycznie zabawny. Moją ukochaną postacią jest Sis­ter Michael (na pol­s­ki to się chy­ba tłu­maczy Sios­tra Michali­na?) — najbliższe rzeczy­wis­toś­ci przed­staw­ie­nie nauczy­ciel­ki z doświad­cze­niem jakie kiedykol­wiek widzi­ałam. Taka postać zasługu­je na swój włas­ny ser­i­al. Wciąż uwiel­bi­am dynamikę pomiędzy główną bohaterką a jej rodz­iną — doskonale rozpisaną tak jak wyglą­da ona w rzeczy­wis­toś­ci — gdzieś pomiędzy nas­to­let­nim bun­tem a głęboką miłoś­cią i zrozu­mie­niem. Poza tym w drugim sezonie relac­je ojca i dzi­ad­ka bohater­ki się nieco pogłębiły i ponown­ie — bard­zo mi się to podo­ba. A już ojciec bohater­ki który został zaprzęg­nię­ty do zarządza­nia kuch­nią jest fenom­e­nal­ny i bard­zo śmieszny. Świet­nie z moty­wa­mi pop­kul­tur­al­ny­mi gra odcinek z nauczy­cielką która jako żywo przy­pom­i­na krop­ka w krop­kę nauczy­ciela ze Sto­warzyszenia Umarłych Poet­ów, do chwili kiedy fil­mowa baj­ka nie spot­ka się z rzeczywistością.

 

Der­ry Girls pokazu­je, że moż­na wracać do mod­nej obec­nie dekady lat 90 bez nad­miernego i niepotrzeb­ne­go sen­ty­men­tu. Jasne, jest w seri­alu trochę wspom­nienia młodoś­ci, ale jed­nocześnie — lata 90 są tu kluc­zowym ele­mentem fabuły a nie zwykłą deko­racją. Ten ser­i­al nie mógł­by się roz­gry­wać w żad­nej innej dekadzie, w związku z tym nie ma poczu­cia, że wró­cil­iśmy do lat dziewięćdziesią­tych tylko dlat­ego, że aku­rat jest moda. Myślę, że to jest właśnie to rozróżnie­nie które spraw­ia, że w Der­ry Girls nie czu­ję tego fałszu który nieco mi przeszkadza w Stranger Things. To zresztą jest ciekawe bo moim zdaniem nie należy seri­alu postrze­gać jako ele­men­tu sen­ty­men­tu za lata­mi dziewięćdziesią­ty­mi a raczej jako dowód że nas­to­lat­ki z lat dziewięćdziesią­tych są już na tyle dobrze ustaw­ione w świecie że zaczy­na­ją opowiadać swo­je his­to­rie z młodoś­ci z dys­tansem dorosłych.

 

 

Na koniec muszę powiedzieć że jestem wielką fanką tego jak rozwinęła się postać Jame­sa — jed­nego chłopa­ka w naszym dziew­czę­cym gan­gu. Ser­i­al nie nachal­nie ale w pewien sposób przez cały sezon pogłębia jego więź z dziew­czy­na­mi, a jed­nocześnie nie przes­ta­je baw­ić nas żartem w którym James zosta­je — jed­noz­nacznie przyp­isany do żeńskiej grupy, i w ogóle już nie trak­towany jak chłopak. Ostate­cznie ma to jed­nak sens i ten ostat­ni odcinek sezonu wszys­tko pięknie pod­sumowu­je, łącząc nadzieję całego kra­ju z nadzieją bohaterów na lep­sze cza­sy. Nam zaś pozosta­je przek­li­nać w duchu fakt, że tak doskon­ały ser­i­al ma sześć odcinków. I pewnie trze­ba będzie znów rok czekać by zobaczyć następ­ne. Cza­sem nie wiem czy bardziej kocham wyspi­arzy za ich doskon­ałą telewiz­ję czy nien­aw­idzę za to jak ją nas karmią.

 

 

 

Dru­gi ser­i­al który ostat­nio obe­jrza­łam w aut­en­ty­cznym ciągu to trze­ci sezon GLOW. Z GLOW mam ciekawą relację bo pier­wszy sezon mnie nie por­wał, ale dru­gi o tyle pod­niósł poprzeczkę, że zde­cy­dowałam się dopisać pro­dukcję do listy tych na które czekam. Zwłaszcza, że podobało mi się to jak ser­i­al rozwinął posta­cie, nawet te dru­go­planowe. Oglą­da­jąc pier­wszy sezon seri­alu nigdy nie przy­puszcza­łabym że tak waż­na będzie np. postać Basha i to nie tylko jako den­er­wu­jącego fac­eta z forsą w tle.

 

 

Ponown­ie jeśli was coś ominęło to o seri­alu piszę TUTAJ. W najwięk­szym skró­cie to his­to­ria kobiecego show wrestlin­gowego które pow­stało i cieszyło się pop­u­larnoś­cią w lat­ach osiemdziesią­tych. W trzec­im sezonie bohater­ki obser­wu­je­my w cza­sie trzymiesięcznego poby­tu w Las Vegas, gdzie są jed­nym z wys­tępów ofer­owanych w nieco mniej luk­su­sowym hotelu z kasynem. Przyz­nam od razu, że bard­zo spodobał mi się pomysł na klam­rę odcin­ka tzn. fakt że oglą­damy bohater­ki w cza­sie tych kilku miesię­cy które spędza­ją w bard­zo specy­ficznych warunk­ach. To dobrze robi seri­alowym sezonom gdy mają jakąś dość wyraźną klam­rę. Aku­rat tutaj uważam że to był doskon­ały pomysł — zwłaszcza że w ogóle sam wątek prze­niesienia postaci do hotelu, który stanowi taki zamknię­ty świat jest doskon­ały. Dzię­ki temu moż­na stworzyć poczu­cie takiego odcię­cia od wszys­tkiego co dzieje się poza Vegas. A to znaczy że dosta­je­my takie nieco wydesty­lowane ze swo­jego środowiska, rodziny i związanych z nią prob­lemów postacie.

 

 

Nieste­ty — nie będę ukry­wać — to sezon trochę nierówny. Ma ele­men­ty naprawdę dobre — nie ukry­wam, że Sam — jego relac­ja  z Ruth wydały mi się naj­moc­niejszy­mi ele­men­ta­mi his­torii. Choć jed­nocześnie — to jak ten wątek został poprowad­zony jest wyjątkowo frus­tru­jące. Zwłaszcza że Ruth zachowu­je się tu tak że trud­no ją darzyć wielką sym­pa­tią. I to nie dlat­ego, że nie decy­du­je się na związek ale raczej jak to robi. Nie wiem miałam wraże­nie pewnego leni­wego pisa­nia sce­nar­iusza by prze­cią­gać napię­cie roman­ty­czne. Ogól­nie cały ten wątek jest pisany tak jak­by trochę twór­cy go nie chcieli ale nie mogli nie zauważyć jaką doskon­ałą chemię  — mimo sporej różni­cy wieku, mają aktorzy. Bo to jest naprawdę doskonale zagrane, tylko że ostate­cznie pisane z jakimś takim iry­tu­ją­cym ociąganiem.

 

 

Nie ukry­wam że moim zdaniem najlep­szy był odcinek The Lib­ertines (9 odcinek sezonu) w którym z jed­nej strony mamy rados­ną i dużą grupę wyz­wolonych przed­staw­icieli mniejs­zoś­ci sek­su­al­nych, którzy odna­j­du­ją się w świecie rozry­w­ki — w którym oczy­wiś­cie jest dla nich miejsce, z drugiej konieczność radzenia sobie z homo­fo­bią która pod koniec lat 80, zwłaszcza w obliczu epi­demii AIDS, miała się w Stanach nadzwyczaj dobrze. Fenom­e­nal­nym dodatkiem do his­torii wydał mi się zwłaszcza, Bob­by, piosenkarz, wys­tępu­ją­cy w dragu, który z jed­nej strony wyda­je się niesamowicie pewny siebie i pogod­zony ze swo­ją niewielką salką z boku, z drugiej  jest w nim też frus­trac­ja czy złość na świat. Zresztą ser­i­al dobrze rozkła­da reakc­je, od złoś­ci, przez stra­ch, po poczu­cie, że trze­ba wniknąć w tłum i się nie wychylać.

 

 

Jed­nocześnie jed­nak cały czas miałam wraże­nie że ser­i­al trochę stracił z oczu swój główny tem­at. Otóż w tym seri­alu o kobiecych zapaśniczkach, właś­ci­wie nie ma zapasów. Głównie dlat­ego, że bohater­ki codzi­en­nie pokazu­ją to samo. Co nie zmienia jed­nak fak­tu, że  w pewnym momen­cie ser­i­al sta­je się taką oby­cza­jową mozaiką której braku­je jas­nego tem­atu prze­wod­niego. Są doskon­ałe sce­ny, czy odcin­ki ale mam wraże­nie, że zro­bił się tu taki miks prob­lemów — od homo­fo­bii po trud­ną sytu­ację kobi­et które budu­ją kari­erę zawodową i zgu­biły się zapasy. Tym­cza­sem siłą seri­alu było łącze­nie tego co dzieje się w życiu pry­wat­nym bohaterek z tym co dzieje się na ringu. Tego mi zabrakło. Zwłaszcza, że kiedy już jakieś ele­men­ty wal­ki na ringu się pojaw­ia­ją to oso­biś­cie mam poczu­cie, że ser­i­al nabiera lep­szego tem­pa i wszys­tkie ele­men­ty są na swoim miejs­cu bo posta­cie mają wtedy dwa oblicza – te z ringu i spoza niego.

 

Trze­ci sezon zapowia­da, że jed­nak w kole­jnym — o ile go dostaniemy — roz­da­niu, zapasy będą odgry­wały więk­sze znacznie. Było­by dobrze bo mam wraże­nie, że bez tego ele­men­tu w pro­dukcji czegoś braku­je. Ponown­ie — jestem w stanie zrozu­mieć jej zako­rze­nie­nie w lat­ach osiemdziesią­tych – jeśli posta­cie nie mogło­by ist­nieć i dzi­ałać w żad­nej innej dekadzie. Jeśli w seri­alu istot­ną rolę odgry­wa­ją zapasy wtedy lata osiemdziesiąte są czymś więcej niż mod­nym dodatkiem. Dlat­ego mam nadzieję, że to wró­ci, zwłaszcza, że doty­chczas ser­i­al dodawał ciekawej głębi pop­u­larnej rozry­w­ce. Jed­nocześnie — wolałabym by już głównym moty­wem napę­dowym seri­alu nie było zagroże­nie że cała kari­era zapaśniczek się skończy. To jest takie męczące i w sum­ie, ponieważ wiemy, że odniosły one sukces — nie aż tak dra­maty­czne. Myślę, że zawsze w takich his­to­ri­ach gdzie posta­cie muszą wal­czyć o swo­ją pozy­cję trze­ba uważać by nie za bard­zo prze­cią­gać ten moment dochodzenia do sławy.

 

 

Nie mniej, gdy­by ser­i­al nie dostał czwartego sezonu było­by mi bard­zo przykro, bo to naprawdę jest jed­na z tych pro­dukcji, które się rozkrę­ca­ją i co ważne — doda­ją nowe ele­men­ty do charak­teru swoich postaci, co znaczy, że nie sto­ją one w miejs­cu. Poza tym uważam, że skom­p­likowana relac­ja Ruth i Deb­bie jest ład­nym pokazaniem tego jak kobieca przy­jaźń jest niesły­chanie skom­p­likowana ale jed­nocześnie — częs­to trzy­ma się na lata skle­jana nie tylko przez głębok­ie gesty ale przez wspólne wygłupy. Poza tym miło widzieć his­to­rie w której kobi­ety bardziej się lubią niż nien­aw­idzą i pod­kop­u­ją pod sobą dołki.

 

GLOW

 

Mam taką teorię, że więk­szość seri­ali jest najlep­szych koło drugiego, trze­ciego sezonu, gdzie wciąż korzyś­ci z tego że moż­na rozbu­dowywać posta­cie przez wiele odcinków przewyższa­ją  minusy wynika­jące z roz­cią­ga­nia opowieś­ci przez wiele lat. Der­ry Girls i GLOW potwierdza­ją moje przy­puszczenia. A także odpowiada­ją na pytanie — dlaczego nikt nie przes­ta­je krę­cić wtedy kiedy ser­i­al jest najlep­szy? Bo wszyscy chcą więcej. I nie każdy twór­ca jest jak Phoebe Waller Bridge — twór­czyni Fleabag, która powie — dwa sezony i bas­ta. I może dobrze. Ja nie chcę tylko dwóch sezonów Der­ry Girls. Chcę dwudziestu.

 

Ps: Uważam że to fan­tasty­czne że w końcu żyje­my w świecie gdzie mogę omówić dwa kome­diowe seri­ale w którym główne role gra­ją głównie kobi­ety i nie są to his­to­rie o życiu rodzin­nym, wychowywa­niu dzieci i kłót­ni z mężem.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online