Parę miesięcy temu polecałam wam powieść Thomasa Taulora „Malamander” – skierowaną do młodszej młodzieży i dzieci opowieść o przygodach w tajemniczym Widmowym Porcie. Teraz mam dla was dobrą wiadomość, „Gargantis”, kontynuacją przygód Herbiego Lemona ukazała się nakładem wydawnictwa Wilga.
Jeśli nie czytaliście ani mojej recenzji ani pierwszego tomu przygód Herbiego, to dwa słowa wstępu. Książki z serii opowiadają o Herbiem Lemonie – chłopcu który ocalał z katastrofy morskiej. Nikt nie wie kim jest (nazwisko lemon pochodzi od skrzynki po cytrynach w której go znaleziono) a on sam został „przygarnięty” przez Lady Kraken, która zatrudniła go w swoim hotelu Grand Nautilus. Tam chłopiec pracuje w Biurze Rzeczy Znalezionych, gdzie składuje się wszystkie rzeczy, które zostały w hotelu znalezione.
W pierwszym tomie Herbie poznał Violet – dziewczynkę która kiedyś została znaleziona w hotelu i poprosiła chłopca o pomoc w znalezieniu jej rodziców. Malamander miał ciekawą, wartką fabułę ale też otwierał czytelnika na mroczny, nieco dziwny świat Widmowego Portu zamieszkałego przez bardzo ekscentrycznych mieszkańców. Pierwsze parę rozdziałów Malamander przypomniało trochę przewodnik po tym mieście, które zwłaszcza po sezonie stawało się niezwykle tajemnicze i klimatyczne.
Drugi tom wrzuca nas właściwie od pierwszych zdań w sam środek akcji. Dzieją się bowiem w Widmowym Porcie rzeczy dziwne i niepokojące. Przede wszystkim – rybacy nie mogą wypłynąć na połów bo nad miastem i zatoką trwa burza. Ale nie jest to zwykła burza ale niesamowita nawałnica, która wstrząsa całym miastem i stanowi poważne zagrożenie. Ziemia się trzęsie a rybacy i znający legendy mieszkańcy miasta wspominają o potworze Gargantisie którego przebudzenie stanowi dla miasta największe zagrożenie. Jednocześnie do Biura Rzeczy znalezionych przychodzi tajemniczy mężczyzna by wręczyć Herbiemu mechanicznego kraba, zaś pani Fossil która specjalizuje się w zbieraniu tego co wyrzuciło morze właśnie znalazła niesłychany skarb.
Ów skarb – tajemnicza stara butelka – to właściwie punkt wyjścia dla przygody Herbiego i Violet – którzy będą we dwójkę starali się dowiedzieć – skąd się ta butelka wzięła i co oznaczają napisy na jej boku, spisane starym tajemniczym językiem. Jednocześnie zaś – znów pojawi się motyw obecny już w pierwszym tomie – historii Herbiego. Historii której on sam nieco się boi, bo chyba nie jest do końca pewien czy chce się dowiedzieć co zdarzyło się lata wcześniej owej pamiętnej nocy kiedy rozbił się statek z którego ocalał tylko on. Ale w Widmowym Porcie nie można uciekać przed przeznaczeniem, zwłaszcza jeśli w lokalnej Widmowej Poradni Czytelniczej znajduje się specjalna mechaniczna małpa która każdemu wybierze książkę tylko dla niego.
To o czym wam tu piszę to tylko sam początek książki. Zaraz potem akcja nabiera tempa i właściwie nie wyhamowuje aż do końca. Thomas Taylor pisze w krótkich rozdziałach, które niemal wszystkie kończą się mniejszym lub większym cliffhangerem. Do tego po prostu szybko dajemy się wciągnąć w przygody naszych bohaterów. Także dlatego, że to bardzo sympatyczny obraz przyjaźni. Taki w której druga osoba mówi czasem coś czego nie chcemy słyszeć, gdzie bohaterowie wzajemnie o siebie dbają i są wobec siebie absolutnie lojalni. Zresztą w ogóle jednym z moich ulubionych motywów cyklu o Widmowym Porcie jest to, że nasze dzieciaki – Herbie i Violet są po prostu miłe, a otaczający ich dorośli traktują ich właściwie na równi.
Najbardziej jednak przyciąga mnie atmosfera Widmowego Portu. O ile pierwszy tom był takim zapoznaniem się z tym jak właściwie to dziwne miasteczko funkcjonuje, o tyle w drugim autor pełnymi garściami czerpie ze świata który stworzył, dzięki czemu – jest chyba jeszcze bardziej klimatycznie. Przy czym jest tu spora dawka szacunku dla pamięci czytelnika – bo co pewien czas pojawiają się przypomnienia – co wydarzyło się w tomie pierwszym czy – kto jest kim. Nie nachalne, ale ułatwiające czytanie jeśli np. tom pierwszy nieco zamazał się wam w pamięci. Inna sprawa – wydaje mi się, że cała historia opisana w drugim tomie (piszę bez spoilerów) jest po prostu ciekawsza – dalsza od klasycznych tropów związanych tylko z poszukiwaniem przeszłości bohaterów.
Czy mam wobec książki jakieś zarzuty? Tak. Właściwie niewielkie ale jednak. Otóż co pewien czas autor nawiązuje do kultury popularnej naszego świata. Kiedy Herbie w jednej scenie pisze że czuje się jak „Batman” to czuję niesamowity zgrzyt. Bo cała powieść zdecydowanie rozgrywa się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości (gdzie np. nie ma za bardzo współczesnej technologii a właściwie – nikt z niej w taki oczywisty sposób nie korzysta) i pojawienie się bohaterów z naszego świata nieco wybijało mnie z rytmu. W sumie to jest trochę pochwała pod adresem autora że sam stworzył taki spójny, osobny świat, ale też trochę przestroga – jeśli pisze się o swoim bardzo spójnym świecie to trzeba porzucić nawiązania do naszej rzeczywistości.
Jak zwykle w przypadku powieści Thomasa Taylora historii towarzyszą ilustracje. Wiem, że czytelnicy często za nimi nie przepadają ale ja jestem naprawdę zakochana w stylu autora. Mam wrażenie, że jego kreska absolutnie idealnie zgrywa się z opowieścią, dodając całej książce takiej cudownej atmosfery. Trudno mi powiedzieć dlaczego to tak dobrze działa – być może dlatego że autor ilustracji Tom Booth naprawdę rozumie autora? W każdym razie dla mnie te ilustracje stanowią nierozerwalną część opowieści i z radością czekam na każdą stronę na której są.
Nie chciałabym wam zdradzać zakończenia powieści ale powiem – gdybym była rodzicem dziecka w odpowiednim wieku, pewnie chciałabym, żeby poznało tą puentę – bo moim zdaniem przekazuje dość istotną naukę odnośnie relacji człowieka ze światem wokół niego. Poza tym to moim zdaniem idealna powieść do samodzielnego czytania przez młodego człowieka – wciąga, nie jest bardzo długa, dużo się dzieje i łatwo czytać rytmem rozdziałów. Pierwszy tom polecałam i sprezentowałam komu mogłam i teraz to samo będę robić z drugim. I każdym następnym bo to historia która trwa.
Miłość do powieści Thomasa Taylora jak najbardziej moja a wpis we współpracy z wydawnictwem Wilga