Home Seriale Wszystko jest w porządku czyli o finale “Good Place”

Wszystko jest w porządku czyli o finale “Good Place”

autor Zwierz
Wszystko jest w porządku czyli o finale “Good Place”

Good Place” było seri­alem niespodziewanym. Takim, który najpierw ku zaskocze­niu wielu zafun­dował wid­zom, jeden z najlep­szych zwrotów akcji w his­torii telewiz­ji, a potem zeszedł z ante­ny zan­im skończyło się nasze zain­tere­sowanie coty­god­niowy­mi rozważa­ni­a­mi nad etyką i moral­noś­cią. Niczym najwięk­sze dzieła lit­er­atu­ry i sztu­ki, ten kome­diowy ser­i­al o zaświat­ach, które nie są tym czym się wyda­ją próbował odpowiedzieć na pytanie – co to znaczy być człowiekiem, i co czyni nas ludź­mi. W ostat­nim odcinku powró­cił do tych głównych pytań staw­ia­jąc konieczną krop­kę nad i.

 

Pho­to by: Colleen Hayes/NBC

 

Kiedy „Good Place” pojaw­iło się na ante­nie stacji NBC mówiono, że obec­ność tak pomyślanego seri­alu oznacza prze­sunię­cie się telewiz­ji – nawet ogóln­o­dostęp­nej, w kierun­ki „high con­cept tv shows”. Inny­mi słowy, w kierunku pro­dukcji, które opier­a­ją się na założe­niu, które wbrew pop­u­larnym schematom nie jest proste i banalne, ale wyma­ga od widza zaak­cep­towa­nia pewnych wstęp­nych założeń i kom­p­likacji świa­ta przed­staw­ionego. Inaczej niż np. „Przy­ja­ciele”, których założe­nie da się streś­cić w jed­nym zda­niu „Szóst­ka przy­jaciół miesz­ka razem w Nowym Jorku, dzieląc ze sobą tros­ki i radoś­ci codzi­en­nego życia”, „Good Place” wyma­gało nieco dłuższego wprowadzenia. Jed­na tym co było tu najwięk­szym odstępst­wem od prostych zasad rządzą­cych seri­ala­mi kome­diowy­mi było bard­zo proste wyz­nacze­nie tem­atu prze­wod­niego jakim było rozważanie kole­jnych prob­lemów moral­nych, ety­cznych i egzys­tenc­jal­nych. Ser­i­al korzys­tał z pomo­cy filo­zofów by odwoła­nia jakie się w nim znalazły były nie tylko zabawne, ale i zgodne z idea­mi najwięk­szych myślicieli.

 

 

Jed­nocześnie jak każdy dobry ser­i­al kome­diowy „Good Place” opier­ało się na naszym przeży­wa­niu wraz z bohat­era­mi kole­jnych wzlotów i upad­ków, zła­manych serc i roman­ty­cznych uniesień. Piąt­ka bohaterów przeży­wała piekielne katusze, starała się odpowiedzieć na pytanie czy we współczes­nym świecie da się być dobrym człowiekiem, ratowała całą ludzkość przed zagładą. Nie zawsze ser­i­al trzy­mał równy poziom, niekiedy moż­na było odnieść wraże­nie, że zabrakło energii czy nowych zwar­i­owanych pomysłów. Twór­cy dość szy­bko zapowiedzieli, że czwarty sezon his­torii będzie ostat­nim, co pewnie uchroniło wielu widzów przed porzuce­niem opowieś­ci przed finałem. Finałem, na który oso­biś­cie czekałam z olbrzymim napię­ciem – bo jak w przy­pad­ku wielu tego typu pro­dukcji – to jaką puen­tę zapro­ponu­je wid­zowi opowieść decy­du­je o tym, czy mamy do czynienia z czymś jed­nak banal­nym czy wkracza­ją­cym w rejony wartoś­ciowej telewizji.

 

Pho­to by: Colleen Hayes/NBC)

 

Nie ukry­wam – oso­biś­cie uważam myśl pojaw­ia­jącą się w dwóch ostat­nich odcinkach za doskonale uzu­peł­ni­a­jącą wszys­tko co ser­i­al miał do powiedzenia o człowieczeńst­wie. Przez cztery sezon oglą­dal­iśmy naszych bohaterów wal­czą­cych o to by pozostać przy jakiejś egzys­tencji – nie w świecie żywych, ale w zaświat­ach. Przeżyć i nie popaść w nicość – wydawało się zarówno dla nich jak i dla widzów najważniejsze. Nagro­da – dostanie się do Dobrego Miejs­ca, miała być ostate­czną nagrodą. Tym­cza­sem Dobre Miejsce zdaniem twór­ców to niekoniecznie niebi­ańskie zaświaty, gdzie moż­na spędzać kole­jne nieskońc­zonoś­ci robiąc to o czym się zawsze marzyło. Dobre miejsce to moment, w którym człowiek a właś­ci­wie jego dusza, w końcu może niczym fala powró­cić do oceanu. Przeko­nanie, że ostate­czny koniec, ode­jś­cie z jakiejkol­wiek formy ziem­skiej czy poza ziem­skiej egzys­tencji nada­je wszys­tkiemu sens, jest z jed­nej strony – uspoka­ja­jącą myślą dla wszys­t­kich żywych z drugiej ujaw­nia, że nawet o zaświat­ach myślimy naszy­mi ziem­ski­mi kat­e­go­ri­a­mi, nie mogąc wyjść poza tą dychotomię – być/nie być. Choć his­to­rie naszych bohaterów roz­gry­wa­ją się poza życiem, to prze­cież czy­tać je może­my tylko w kon­tekś­cie tego co sami znamy, czyli życia, które nieuchron­nie skończy się odchodzeniem.

 

Pho­to by: Colleen Hayes/NBC)

 

Ser­i­al mówi wprost – do dobrze, bez tego wszys­tko co robimy nie ma sen­su. Pogodze­nie się z tym, że musimy ode­jść – wró­cić niczym fala do oceanu, czyni Dobre miejsce, prawdzi­wie dobrym. Sami zna­j­du­jąc spokój ducha, spełnie­nie, dopeł­ni­a­jąc nasze przez­nacze­nie spraw­ia, że jesteśmy gotowi ode­jść. Ostat­ni odcinek pokazu­je nam kil­ka pode­jść do tej kwestii i tego co to znaczy wypełnić swo­je przez­nacze­nie i osiągnąć spokój ducha. Tym co moim zdaniem przesądza o doskon­ałym zakończe­niu opowieś­ci jest wybór każdej z postaci. Jako pier­wszy o tym, że może ode­jść decy­du­je się Jason – pozornie najm­niej świadomy bohater z całej naszej grupy. Ale w ode­jś­ciu Jasona jest spokój, którego wszyscy moglibyśmy prag­nąć. Rozu­mie, że musi ode­jść, nie kłó­ci się z tym, nie wyraża żalu, wręcz się cieszy. Jedyne czego prag­nie to aby Janet którą kochał o nim pamię­tała (to, że Janet zawsze będzie czuła jego obec­ność bo odczuwa cały czas na raz jest w isto­cie bard­zo piękną myślą o miłoś­ci bez koń­ca). Jason się nie śpieszy, jest gotów nawet zamienić się w prawdzi­wego mnicha – coś co kiedyś było tor­turą okazu­je się prawdzi­wym ele­mentem jego osobowoś­ci. Dla mnie to ode­jś­cie jest przykład­owe – jest w nim spełnie­nie, spokój, ale też prag­nie­nie by pozostaw­ić po sobie cokol­wiek – nawet jeśli miał­by to być wisiorek dla ukochanej.

 

(Pho­to by: Colleen Hayes/NBC)

 

Bard­zo podobało mi się też ode­jś­cie czy właś­ci­wie, prze­jś­cie Tahani, która decy­du­je się nie tyle ode­jść w nicość, ale zmienić swój cel w zaświat­ach. Zosta­je architek­tką kole­jnych wiz­ji tego co napo­tyka­ją oso­by po śmier­ci. To doskon­ałe dopełnie­nie tej postaci, która zawsze prag­nęła się rozwi­jać, zmieni­ać, coś udowod­nić sobie i światu. Jed­nocześnie takie poprowadze­nie tego wątku wskazu­je, że ode­jś­cie nie jest jedynym wyjś­ciem da bohaterów. Oczy­wiś­cie mogę założyć, że Tahani kiedyś ode­jdzie, ale nie znalazła się jeszcze w tym miejs­cu. Wybier­a­jąc takie rozwiązanie twór­cy pokaza­li, że choć nasi bohaterowie przeży­wali wszys­tko razem to te ostate­czne decyz­je każde z nich musi pod­jąć zupełnie osob­no. Nie mogą wszyscy razem prze­jść w nicość, bo każ­da dusza osią­ga spokój na włas­nych warunk­ach. Podob­nie spodobał mi się bard­zo wątek Michela, który dosta­je to o czym zawsze marzył i sta­je się człowiekiem. Dla niego doświad­cze­nie człowieczeńst­wa jest ostate­czną próbą i nagrodą. Jed­nocześnie pozwala twór­com pod sam koniec zafun­dować nam proste zestaw­ie­nie tego co czyni nas ludź­mi – dobre dni, złe dni, udane pró­by, nieu­dane pró­by, ucze­nie się, przy­ja­ciele, chwile spędzane samot­nie. Z dalekiej per­spek­ty­wy zaświatów życie da się sprowadz­ić do rzeczy dość prostych a przez to fantastycznych.

 

 

Naj­ciekawszym choć dla niek­tórych może banal­nym wątkiem było ode­jś­cie Chi­diego i jego rozs­tanie z Eleanor. Tu dos­zliśmy do kwestii najtrud­niejszej – co się dzieje, kiedy ode­jś­cie wiąże się z ostate­cznym rozs­taniem. To wątek, przy którym zużyłam paczkę chus­teczek, bo jak­by od początku czu­je­my, że jest tylko jed­no rozwiązanie, rozwiązanie które każde z nas zna, w chwili, kiedy kogoś poz­na i pokocha – bo każdy kto inwes­t­u­je uczu­cia w drugą osobę musi się pogodz­ić, że w każdej chwili swo­jego życia będzie mógł ją stracić. Bo taka jest natu­ra życia, nie może­my zakazać naszym bliskim umier­ać, bo zabier­a­jąc im to pra­wo przes­ta­je­my być ich part­nera­mi a sta­je­my się wład­ca­mi, bo zasa­da „nasi blis­cy nie umier­a­ją” jest w swoim jądrze ego­isty­cz­na. W całej moral­nej rozpraw­ie rozłożonej na cztery sezony, ten wniosek – o tym, że należy dać innym ode­jść może się wydawać banal­ny, ale patrząc na sytu­ację w jakiej znaleźli się Chi­di i Eleanor może­my na to spo­jrzeć z zupełnie nowej per­spek­ty­wy. Jed­nocześnie to pod­sumowanie tego pier­wot­nego wątku, w którym Chi­di uczy Eleanor czym jest moral­ność by w końcu uczynić z niej osobę, rozu­miejącą nawet najtrud­niejsze nau­ki moralne i ety­czne. Wciąż jed­nak ten wątek gra naszym prostym prag­nie­niem by nasi blis­cy nigdy nie odchodzi jest chy­ba jed­nocześnie najłatwiejszym wyciskaczem łez, ale i najwięk­szą ide­o­log­iczną deklaracją seri­alu. To, że bohaterowie nie mogą wszyscy razem prze­jść na drugą stronę i każde z nich musi swo­ją decyzję pod­jąć samo wraca do tego jak bard­zo nasza egzys­tenc­ja jest jed­nak indy­wid­u­al­na. Inni nas zmieni­a­ją i czynią lep­szy­mi ale nie mogą być z nami zawsze do końca.

 

 

Kończymy, jak zaczęliśmy z Eleanor która w końcu decy­du­je, że nad­szedł jej czas. Nim jed­nak to zro­bi decy­du­je się na ruch świad­czą­cy o tym, że zupełnie porzu­ciła egoizm i udawaną samowystar­czal­ność z pier­wszych sezonów. Tym co da jej spokój i gotowość do ode­jś­cia jest potwierdze­nie, że wie, iż nie musi być sama, a jed­nocześnie, że może być sama. Dusza Eleanor zna­j­du­je spokój w chwili, kiedy wycią­ga rękę do oso­by, która w tych zaświat­ach najbardziej przy­pom­i­na ja samą z początku podróży. Kiedy wraz z naszą bohaterką przekracza­my ostat­nie drzwi, nagle znów wracamy na ziemię. Obser­wu­je­my prosty życ­zli­wy gest, zmi­anę myśle­nia, jak­iś impuls, który spraw­ia, że człowiek, który mógł się zachować źle i ego­isty­cznie zachowu­je się dobrze. Czy tym właśnie stali się nasi bohaterowie po prze­jś­ciu przez drzwi. Energią, która wró­ciła do oceanu, i pozostaw­iła jed­nak po sobie ślad. Ta myśl, że ener­gia duszy, która osiągnęła spokój powraca do wszechświa­ta i zmienia – cza­sem tylko odrobinę życie innych, jest miła, ale stanowi też ładne dopełnie­nie całej opowieś­ci, w której śledząc cztery a właś­ci­wie pięć zbłąkanych istot szukaliśmy odpowiedzi na to czy w ogóle całe to Dobre miejsce i jego kon­cepc­ja ma sens.

 

 

Pier­wszym napisem, który widzi Eleanor kiedy trafia w zaświaty jest ten który głosi „Wszys­tko jest w porząd­ku”. Choć przez cztery sezony okazy­wało się, że nic nie jest w porząd­ku, to jed­nak patrząc na to zakończe­nie, które pod­kreśla, że nie ma wyboru między być a nie być, bo jed­no dopeł­nia drugie i jest z nim związane, człowiek może usiąść i naprawdę pomyśleć, że co by się nie stało „wszys­tko jest w porządku”.

 

Ps: Nie uważam by Dobre Miejsce było seri­alem bez wad, ale niesły­chanie cenię je za to, że udało się roze­grać reflek­sje nad zaświata­mi, korzys­ta­jąc z pewnych wyobrażeń pochodzą­cych z religii, ale nie odwołu­jące się bezpośred­nio do żad­nego konkret­nego wyz­na­nia. Stworze­nie swois­tej świeck­iej nar­racji o życiu poza­grobowym to prawdzi­we wyzwanie, które pokazu­je, że reflek­sję nad tym co jest dalej może­my snuć bez koniecznoś­ci zapisy­wa­nia się do jakiejkol­wiek grupy religi­jnej. To ład­nie pokazu­je jak częs­to dość pochop­nie pyta­nia egzys­tenc­jalne przyp­isu­je­my jed­noz­nacznie do rozmyślań religijnych.

 

 

 

0 komentarz
3

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online