Kryzys 2008 roku był nie tylko jednym z największych kryzysów gospodarczych w ostatnich dekadach. Ujawnił też mechanizmy rządzące amerykańską (ale też światową) polityką i finansami, które potwierdziły zarówno kruchość systemu ja i jego podatność na wszelkiego rodzaju przekręty i manipulacje. Fenomenalnym obrazem zarówno kryzysu jak i mechanizmów rządzących największymi przestępstwami finansowymi jest mini serial „Madoff: Potwór z Wall Street”. Rzecz o tyle ciekawa, że z jednej strony ma w sobie coś z przerażającej bezkarności opowieści z cyklu true crime z drugiej – układa się w niemal szekspirowską tragedię.
Bernie Madoff nie bez przyczyny stał się człowiekiem – symbolem kryzysu z 2008 roku. To właśnie wtedy światło dzienne ujrzał jego olbrzymi, największy w historii przekręt finansowy. Co więcej, przekręt jednocześnie bardzo skomplikowany i prosty. Oto Madoff korzystając ze swoich niesamowitych wpływów stworzył największą na świecie piramidę finansową. Kolejni ludzie – od drobnych inwestorów, przez europejskie koronowane głowy, wpłacali mu pieniądze by dobrze je zainwestował. Madoff jednak nie wykonywał żadnych operacji giełdowych, niczego nie inwestował, po prostu znajdował kolejnych klientów, z których pieniędzy wypłacał zyski tym, którzy zainwestowali wcześniej. Plan tak prosty, że aż porażający – brakowało w nim nawet tego stałego elementu większości piramid finansowych, czyli pozorowania działalności. Bo firma Madoffa niczego nie kupowała i nie sprzedawała. Za to fenomenalnie fałszowała dane i tworzyła pozór niesamowitych – niemożliwych do powtórzenia przez nikogo innego zysków, przy jednocześnie zerowym ryzyku.
Tym co serial robi doskonale, i dlaczego uważam, że to jedna z lepszych produkcji od dawna, to nie tyle, analiza samego oszustwa, czy nawet psychologii oszusta, ale analiza tego – jak to było możliwe przez tyle lat (Madoff zaczął oszukiwać ludzi w latach osiemdziesiątych więc mówimy o czterech dekadach ciągłego powodzenia). Twórcy wskazują nam na kwestie społeczne, polityczne, na osobiste motywacje konkretnych osób, które mogły po drodze odkryć co tak naprawdę się dzieje. Fantastycznie pokazują, jak amerykański antysemityzm, który wykluczał żydów ze społeczności białych zamożnych amerykanów w miejscach takich jak Palm Springs, pomogło Madoffowi, żydowi z pochodzenia zyskać przychylność żydowskich inwestorów. Bo społeczność, nie pryzmowana w ekskluzywnych klubach i stowarzyszeniach nauczyła się ufać przede wszystkim „Swoim”.
Świetna jest też analiza tego, jak szybko można byłoby złapać Madoffa, gdyby odpowiednie organy słuchały, dziennikarzy czy analityków, którzy przez lata dostarczali wątpliwości i pytań – jak możliwe jest stworzenie takich funduszy inwestycyjnych które przynoszą wyłącznie olbrzymie zyski, ale żadnych strat. Tu z resztą jesteśmy świadkami tego co w całej historii najbardziej przerażające – niekompetencji czy niedbałości organów stworzonych po to by kontrolowały działania inwestorów giełdowych. Nawet jeśli Madoff pozostaje głównym czarnym charakterem tej historii to jednak w istocie jest to opowieść co się dzieje, kiedy dochodzi do znacznej deregulacji rynku i kiedy urzędy i instytucje, które mają dbać o bezpieczeństwo i uczciwość transakcji są niedofinansowane. To fantastyczna opowieść do czego prowadzi idea odchudzania państwowych instytucji i przekonania, że największym przeciwnikiem sprawnego handlu jest państwo.
Inna sprawa – to jest fascynujące jak przez lata udawało się Madoffowi prowadzić jednocześnie dwie działalności – tą legalną i nielegalną – w jednym budynku na dwóch – tak różnych od siebie piętrach. To jest fantastyczny przykład tego jak działają pewne mechanizmy psychologiczne. Lata budowania swojej pozycji – jako człowieka wiarygodnego, poważanego, skłonnego do pomocy sprawiły, że Madoff mógł sobie pozwolić na dużo więcej niż inni ludzie. Jednocześnie – jego przekręt był tak wielki i angażował takie fortuny, że w jakiś sposób – co roku stawał się coraz bardziej wiarygodny dla kolejnych inwestorów. Jednocześnie jest w tym wszystkim jakiś element czystego szczęścia np. kiedy w 2001 roku cała piramida finansowa zaczęła się chwiać, to konsekwencje ataków 11 września pozwoliły Madoffowi umocnić swoją pozycję i stanąć na nogi.
Tym jednak co sprawia, że opowieść o Madoffie wychodzi nieco poza zwykłą historię chciwości i odwracania wzroku na nieprawidłowości jest jej puenta. Ta bowiem jest rodem z Szekspirowskich dramatów. Mamy więc nie tylko upadek giganta, ale też cenę jaką płaci jego rodzina – cenę najwyższą, wręcz w jakiś sposób – karmiczną. Mamy pytania o to – jak przywrócić „sprawiedliwość” po latach przekrętu – odpowiedź wydaje się nie mniej brutalna niż pierwotna kradzież. Jest też cały ciąg pytań o to – kto właściwie wiedział i kto jeszcze powinien być odpowiedzialny. Upadek Madoffa i skazanie go na 150 lat więzienia nie stanowi chwili triumfu – jest tylko niczym kamyk rzucony na powierzchnie wody – kręgi rozchodzą się przez chwilę, ale potem znów jest spokój. Mimo, że przecież – reakcja powinna być dużo większa a lista oskarżonych i skazanych dłuższa. No ale właśnie -to też opowieść pełna niedopowiedzeń. Nikt dziś nie przyzna się, że cokolwiek wiedział, ale jednocześnie – wszyscy wiedzą, że nie da się oszukać wszystkich. Część z inwestorów musiała się domyślać, że liczby, które przedstawiał Madoff są niemożliwe do uzyskania. A jednak wkładali w jego fundusze pieniądze swoje i swoich klientów.
Jednocześnie, można czytać tą historię jako opowieść o tym jak te „przestępstwa w białych kołnierzykach” wcale nie są mniej straszne i potworne od morderstw, porwań czy brutalnej działalności mafijnej. I nie chodzi jedynie o samą skalę przekrętu i grupę osób, która została bez oszczędności, emerytur czy środków do życia. Chodzi też, o ludzi, którzy odebrali sobie życie widząc konsekwencje swoich decyzji finansowych, o cały świat, który załamał się wokoło. Oczywiście – nie każdemu inwestorowi – ci więksi spokojnie się podnieśli, ale ci emeryci, którzy włożyli w fundusz swoje oszczędności zostali na lodzie. Samo oszustwo zakrojone na tak wielką skalę tworzy też jakąś przedziwną wyrwę w rzeczywistości. Ludzie żyją dalej, ale ich zaufanie jest tak nadszarpnięte, że nigdy nie wrócą do świata, w którym byli wcześniej. To jest morderstwo zaufania, które sprawia, że nigdy człowiek nie czuje się potem bezpiecznie.
Uważam, że nic nie opowiada nam lepiej o tej skomplikowanej relacji pomiędzy instytucjami, jednostkami, polityką i psychiką niż właśnie – historie gospodarczych kryzysów i przekrętów. Ujawniają one bowiem w pełni cały skomplikowany system powiązań, w którym zmiany polityczne, wpływają na zmiany społeczne, społeczne pragnienia, wpływają na polityczne decyzje, jednostki wyrastają korzystając ze sprzyjającej atmosfery, społeczeństwa pragną więcej, a te pragnienia przekładają się na jednostkowe inwestycje, na zaufanie, na przekonanie, że pewne wartości mają sens tylko jeśli są potwierdzone finansowym zyskiem. To wszystko się ze sobą miesza i pokazuje jak wiele w kwestiach giełdowych i gospodarczych zależy od zewnętrznych czynników, ile się da zrobić korzystając z mechanizmów działania ludzkiej psychiki i jak czasem – szczęście sprzyja nieuczciwym. Wiele osób myśląc, o kwestiach ekonomicznych ma przed oczyma wykresy i tabelki – zapominając, że to przede wszystkim – nauka społeczna. I właśnie ta społeczna natura świata finansów odbija się w historiach o tym jak można wykorzystać ludzkie pragnienie by nie pracować a zarabiać do tego by oszukać ludzi na miliardy dolarów.
Serial twierdzi, że opowiada o „potworze z Wall Street” – ale tym co moim zdaniem jest w całej tej opowieści najbardziej przerażającego, to fakt, że nie widać w tym potwora. Nic tam nie jest potworne, tak jak w opowieściach o mordercach. Jasne są momenty, w których trochę ciarki idą po plecach – gdy Madoff spokojnie wyjaśnia, mechanizmy swoich działań, ale to nie jest ten rodzaj potworności, który sprawia, że nie jesteśmy w stanie dojrzeć człowieka. Wręcz przeciwnie. Wszystko jest tak porażająco ludzkie. I właśnie dlatego, jest to dramat fenomenalny, szekspirowski i jak mniemam – zawsze niedomknięty.