Home Seriale Dla kogo ten streaming czyli o pozorach elitarności

Dla kogo ten streaming czyli o pozorach elitarności

autor Zwierz
Dla kogo ten streaming czyli o pozorach elitarności

Net­flix zapowiedzi­ał, a właś­ci­wie już przys­tąpił do ukra­ca­nia pro­ce­su dzie­le­nia się kon­tem z osoba­mi, które nie mieszka­ją z nami w domu. To jed­na z tych rzeczy, o których dużo mówiono a jed­nocześnie, wciąż wiele osób spodziewało się, że ten moment nigdy nie nade­jdzie. Dzisiejszy wpis nie będzie jed­nak o dzie­le­niu się kon­ta­mi, ale o pyta­niu, które wyda­je się być coraz bardziej nieoczy­wiste. Dla kogo ten streaming?

 

Kiedy czy­tam komen­tarze pod wiado­moś­ci­a­mi o tym, że streamin­gi pod­noszą opłaty czy właśnie — wyco­fu­ją się z dzie­le­nia kon­tem, niemal zawsze pojaw­ia się jeden zarzut. Doty­czy on jakoś­ci ofer­owanych pro­dukcji. „Coraz więcej chła­mu”, „Nic ciekawego”, „Pro­dukc­je telewiz­yjne”, „Mało dobrych rzeczy”. Jeśli poprowadz­imy dyskusję nieco dalej widz­imy bard­zo wyraźną frus­trację spada­jącą jakoś­cią ofer­ty. To już dawno nie są cza­sy, kiedy logo Net­flixa oznacza­ło, że na pewno dostaniemy pro­dukcję najwyższej jakoś­ci. Z resztą dzieje się to nie tylko w przy­pad­ku Net­flixa. Ser­i­al z logo „HBO Max” (a właś­ci­wie od wczo­raj to już Max) też nie jest dokład­nie na tym samym poziomie co kiedyś pro­dukc­ja HBO. Co się więc stało ze streamingiem, który miał nam ofer­ować najlep­szą rozry­wkę najlep­szej jakości?

 

Tu chy­ba trze­ba zro­bić krok w bok i pokusić się o pewną głęb­szą reflek­sję. Po pier­wsze — co właś­ci­wie stanow­iło przez ostat­nie lata realne jądro kul­tu­ry seri­alowej i telewiz­yjnej. Wyda­je mi się, że wiele osób ma tu zabur­zoną per­cepcję rzeczy­wis­toś­ci. Otóż — nie da się ukryć, że o pro­dukc­jach tzw. „telewiz­ji jakoś­ciowej” — pojaw­ia­ją­cych się najpierw w telewiz­jach kablowych a potem na streamin­gach (tu chodzi w streamin­gu tak ori­en­ta­cyjnie o lata tak 2013–18) napisano najwięcej. Sama też zwyk­le pisałam, powoły­wałam się na i mówiłam o właśnie tych pro­dukc­jach. To są chwalone przez kry­tyków seri­ale, które — jak może się wydawać — są samym jądrem kon­sumpcji pro­gramów telewiz­yjnych. Nie chodzi tu z resztą tylko o kry­tyków. Także grono osób najbardziej zainere­sowanych seri­ala­mi zwracało uwagę głównie na te tytuły, tworząc pozór — że tego właśnie chcą wid­zowie. Tylko, że nigdy tak nie było.

 

Pod­czas kiedy kry­ty­cy zach­wycali się przeło­mowy­mi seri­ala­mi jakoś­ciowy­mi dostęp­ny­mi w kablów­ce, najwięk­szą oglą­dal­ność zbier­ały pro­dukc­je telewiz­yjne, nadawane przez telewiz­je ogóln­o­dostęp­ne. Pod­czas kiedy najbardziej zaan­gażowani fani roz­maw­iali o nowych pro­dukc­jach, przed telewiz­o­ra­mi zasi­adało wielu — nie zaan­gażowanych i niekoniecznie komen­tu­ją­cych widzów, by obe­jrzeć swo­je ulu­bione pro­dukc­je.  Seri­ale częs­to wtórne, niekoniecznie przeło­mowe, ale pop­u­larne, tanie i częs­to wyprzedza­jące prestiżowe pro­dukc­je liczbą odcinków. Jasne zdarza­ło się, że ser­i­al taki jak „Gra o Tron” potrafił por­wać wszys­t­kich, ale wybit­ną oglą­dal­noś­cią mogły się też pochwal­ić ser­i­al CW — te wszys­tkie pro­dukc­je z piękny­mi nas­to­latka­mi i miłos­ny­mi trójką­ta­mi, i okazjon­al­nym wam­pirem. Prob­lem w tym, że o ile „Grze o Tron” poświę­cono mil­iony tek­stów to już mało kto pisał tak dużo o „Pamięt­nikach wam­pirów” (oczy­wiś­cie poza stron­a­mi czys­to fanowski­mi). Co zaburza naszą per­cepcję — co właś­ci­wie ludzie oglą­dali — zwłaszcza, że na jeden wybit­ny ser­i­al HBO przy­padło sie­dem pro­dukcji CW.

 

Nie znaczy to, że ludzie nie oglą­dali dobrych pro­dukcji. Znaczy to, że dobre pro­dukc­je, nigdy nie były oglą­dane przez wszys­t­kich. Moż­na powiedzieć — w świecie dyskusji o seri­alach czy szerzej pro­gra­mach telewiz­yjnych — naprawdę ist­ni­ała ta mity­cz­na mil­czą­ca więk­szość. Przez pewien czas trwał jed­nak pewien ciekawy roze­jm. Dobre jakoś­ciowe pro­dukc­je były dostęp­ne albo w telewiz­ji kablowej albo w rozwi­ja­ją­cym się streamin­gu. To one przy­cią­gały i stanow­iły pod­stawę też nowych pro­dukcji plat­form. Zwłaszcza Net­flix (ale też Ama­zon) wys­tar­towały na samym początku z zestawem ciekawych, ambit­nych i dobrych pro­dukcji. Takich, które kojarzyły się nam z tym co znamy z kablów­ki. Stream­ing miał więc być tri­um­fem wiel­bi­cieli telewiz­ji jakoś­ciowej, którzy w końcu mieli dostawać więcej pro­dukcji, wysok­iej jakoś­ci, z wysoki­mi budże­ta­mi. Co więcej skro­jonej pod gus­ta dużo węższej wid­owni niż mogły to kiedykol­wiek zro­bić telewiz­je ogóln­o­dostęp­ne czy kablowe. W tym samym cza­sie wiel­bi­ciele wszys­t­kich seri­ali typu „NCIS”, „CSI”, czy innego seri­alu o polic­jan­tach mili zostać przy telewiz­ji. Podob­nie jak pro­gramy real­i­ty show i cała ta telewiz­yj­na „pap­ka”, na którą wiel­bi­ciele kablów­ki od lat patrzyli nieco z góry. Z kolei ludzi, którzy lubili swo­je ciągnące się seri­ale do streamin­gu nie ciągnęło, bo to czego chcieli — już mieli w telewizji.

 

I tu prze­chodz­imy do punk­tu drugiego naszej reflek­sji. Na przestrzeni ostat­nich lat mamy do czynienia z coraz więk­szym odpły­wem widzów od telewiz­ji i napły­wem do streamin­gu. Stream­ing, żeby się opła­cał nie może być poświę­cony wyłącznie telewiz­ji jakoś­ciowej. To znaczy może — jeśli nie stanowi głównej dzi­ałal­noś­ci danej firmy (Jak to jest np. w przy­pad­ku Apple TV Plus, czy Ama­zon Prime — obie firmy mają stream­ing jako dodatek). Jeśli jed­nak taki Net­flix naprawdę chce się utrzy­mać na rynku, musi przy­ciągnąć sze­roką grupę widzów. Także tych, których nigdy nie intere­sowała telewiz­ja jakoś­ciowa i jej prob­lematy­ka czy este­ty­ka. To wid­zowie, którzy prze­jdą z telewiz­ji na stream­ing tylko wtedy, jeśli stream­ing zapro­ponu­ją im to co już lubili wcześniej. Stąd coraz więcej na Net­flix pro­gramów real­i­ty — coś co przez lata wys­tępowało tylko w telewiz­ji. Do tego plat­formy muszą poradz­ić sobie same z kryzy­sem kon­tentu. O czym mowa? Plat­formy uzu­peł­ni­ały pro­dukowane przez siebie seri­ale (częs­to jakoś­ciowe) pro­dukc­ja­mi pozyski­wany­mi od stacji telewiz­yjnych. Ale sko­ro mniej osób oglą­da trady­cyjną telewiz­ję, to mniej jest do pozyska­nia, a potrze­by widzów trze­ba zaspoka­jać. Stąd — trze­ba im dać to co dałabym im telewiz­ja, bo nie moż­na już tego po pros­tu kupić, trze­ba zro­bić samemu.

 

Jeśli jesteśmy widza­mi, którzy postrze­ga­ją wciąż stream­ing jako miejsce zarez­er­wowane dla telewiz­ji jakoś­ciowej czy dla pro­gramów które tak zwykło się nazy­wać, może­my być tym sfrus­trowani. Ale nie da się ukryć, że ten mod­el biz­ne­sowy ma sens. Nawet HBO ostate­cznie nie było w stanie prowadz­ić plat­formy opier­a­jąc się tylko na ogranic­zonej licz­bie jakoś­ciowych seri­ali. Nadal je pro­duku­je, ale HBO zro­biło też sporo seri­ali, które są dużo bliżej pro­dukcji CW. Bo to ludzie oglą­da­ją. I nie jest tak, że tylko wymyślam — przyglą­da­jąc się najpop­u­larniejszym pro­dukcjom na Net­flix w danym tygod­niu widać, że choć najlep­sze pro­dukc­je budu­ją zain­tere­sowanie, to pomiędzy wielki­mi pre­miera­mi, plat­for­ma przy­cią­ga ludzi pro­dukc­ja­mi — seri­alowy­mi, fil­mowy­mi i real­i­ty, które kojarzą się nam z telewiz­ja­mi ogóln­o­dostęp­ny­mi. Cza­sem uda­je się nam to sprzedać jako niemal coś nowego (jak prze­ję­cie przez Net­flix este­ty­ki telewiz­yjnych filmów świątecznych) cza­sem nawet sami ludzie z plat­formy są zaskoczeni — świet­ny przykład to ostat­nio ser­i­al „Noc­ny Agent”. Este­ty­ka, fabuła, sposób gry — czys­to telewiz­yj­na pro­dukc­ja — no i okaza­ło się, że mamy hit.

 

Nie znaczy to, że mamy się pogodz­ić z brakiem ciekawych czy porusza­ją­cych seri­ali. Raczej warto sobie zdać sprawę, że nigdy nie chodz­iło tylko o nie. Co więcej, że ludzie piszą­cy o seri­alach (mnie samej nie wyk­lucza­jąc) dają nam do pewnego stop­nia zabur­zony obraz. Pisze­my o ciekawych nowoś­ci­ach, kole­jnych odcinkach „Sukcesji”, czy dylemat­ach moral­nych z „Black Mir­ror” tworząc trochę pozór, że to jest właśnie cały seri­alowy świat. Tym­cza­sem poza kręgiem najważniejszych artysty­cznie pro­dukcji, jest też całe mnóst­wo tych artysty­cznie słab­szych, ale — to nie oznacza, że mniej ciekawych. To ten paradoks, który wszyscy znamy z rynku czytel­niczego — jasne, że recen­z­je doty­czą wybit­nych dzieł lit­er­atu­ry, ale najlepiej sprzeda­je się czyjś krymi­nał czy romans, który nie zawsze jest najwyższych lit­er­ac­kich lotów. Co więcej — nie da się utrzy­mać rynku wydawniczego wyda­jąc wyłącznie wybitne książ­ki. Choć pewnie wiele osób to boli.

 

No właśnie — mam wraże­nie, że prob­lem w sytu­acji, w której się znaleźliśmy, to prze­jś­cie od poczu­cia, że stream­ing jest kon­tynu­acją kablów­ki, do uświadomienia sobie, że stream­ing jest kon­tynu­acją telewiz­ji. Ta zaś — się­ga­jąc do najsz­er­szego możli­wego odbior­cy, nigdy nie opier­ała się wyłącznie na pro­dukc­jach wybit­nych. Lata wal­ki o uznanie seri­ali za ciekawy i wartoś­ciowy sposób spędza­nia cza­su, spraw­iły, że z niechę­cią przyz­na­je­my, że oczy­wiś­cie zawsze w świecie seri­ali był mnóst­wo banal­nych czy słabych pro­dukcji. Tylko ich ist­nie­nie nie wyk­lucza ist­nienia tych dobrych i wartoś­ciowych. Tak samo jak fakt, że Net­flix ma słab­sze pro­dukc­je, nie wyk­lucza wartoś­ci „Black Mir­ror” czy kul­tur­owego wpły­wu „Stranger Things”. Po pros­tu od bard­zo daw­na, dwie grupy odbior­ców nie siedzi­ały tak blisko siebie i tak wyraźnie nie widzi­ały różnic w swoich pref­er­enc­jach. Co więcej — moż­na odnieść wraże­nie, że ten napływ nowych widzów, do których potrzeb przy­chy­la­ją się streamin­gi (np. HBO Max łączące się z Dicov­ery + — co oznacza więcej treś­ci lifesty­lowych) postrze­ga się jako zagroże­nie dla pro­dukcji jakoś­ciowych. Tym­cza­sem mam wraże­nie, że to jedyny sposób, żeby je na tych streamin­gach utrzy­mać — ostate­cznie — coś musi na nie zaro­bić (choć oczy­wiś­cie to nie oznacza, że nie zdarza­ją się wybitne hity frekwencyjne).

 

Tu dochodz­imy chy­ba do najwięk­szego pyta­nia. Jeśli stream­ing ma być nową telewiz­ją to czy może być eli­tarny. Czy telewiz­ja może być eli­tar­na. I to jest pytanie, na które właś­ci­wie od daw­na próbu­ją sobie odpowiedzieć badacze telewiz­yjnych trendów. Bo nie chodzi jedynie o stworze­nie eli­tarnej czy ekskluzy­wnej niszy, ale też o to — czy ma się tylu odbior­ców, czy na dłuższą metę są oni w stanie utrzy­mać ten mod­el biz­ne­sowy i co jeszcze trze­ba im zapro­ponować (HBO zrodz­iło się z idei pokazy­wa­nia filmów kinowych szy­bko w telewiz­ji). Inny­mi słowy — idea eli­tarnej telewiz­ji jest możli­wa do real­iza­cji, ale eli­tarny stream­ing to nie jest coś co by się Net­flixowi opła­cało. Bo nigdy też nie chci­ał być taką plat­for­mą. Chci­ał być najpop­u­larniejszy. A bycie najpop­u­larniejszym wyk­lucza eli­tarność. Jed­nocześnie telewiz­ja ogóln­o­dostęp­na — z której Net­flix czer­pie wzorce, nigdy też nie miała ambicji bycia najlep­szą for­mą rozry­w­ki — tylko pop­u­larną. A jak pisałam nie raz — nie wszys­tko co najlep­sze jest pop­u­larne i nie wszys­tko pop­u­larne jest najlep­sze. Zaś staw­ian­ie na treś­ci eli­tarne jest pewnym mod­elem biz­ne­sowym, ale rzad­ko się sprawdza w świecie kul­tu­ry nomen omen popularnej.

 

0 komentarz
1

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online