Home Seriale Inne Śródziemie czyli “Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy”

Inne Śródziemie czyli “Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy”

autor Zwierz
Inne Śródziemie czyli “Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy”

Od chwili kiedy ogłos­zono, że Ama­zon real­izu­je, ser­i­al na pod­staw­ie … no właśnie trud­no było się dokład­nie rozez­nać na pod­staw­ie czego — bo prawa do ekraniza­cji Wład­cy Pierś­cieni i his­torii roz­gry­wa­ją­cych się w Śródziemiu są tak rozpros­zone, że wid­zowie, przez pewien czas zachodzili w głowę co dostaną. Jed­nocześnie — Ama­zon postanow­ił nie brać jeńców — zain­west­ował w ser­i­al więcej niż ktokol­wiek wcześniej i postaw­ił widzów i konkurencję przed fak­tem doko­nanym. To będzie najwięk­szy, naj­droższy i kto wie — może najważniejszy ser­i­al pokazy­wany w streamin­gu. Zakład tyle ryzykowany co mogą­cy przynieść olbrzy­mi zwrot — w postaci nowych widzów, sub­skrypcji i pier­wszego miejs­ca w wielkiej rywal­iza­cji o streamin­gową dom­i­nację. Pytanie tylko — czy się uda i czy Śródziemie pod każdą postacią jest siłą, z którą wszyscy muszą się liczyć. Tekst nie zaw­iera spoilerów.

 

Tu właś­ci­wie należało­by zacząć od jakiejś oso­bis­tej deklaracji. Nie będę prze­cią­gać wspom­nień i opowieś­ci, bo wiem, że prag­niecie uwag i reflek­sji po pier­wszych dwóch odcinkach seri­alu. Powiem jedynie, że nigdy nie należałam do zakonu wyz­naw­ców Tolkiena, choć „Wład­cę Pierś­cieni” uwiel­bi­am, podob­nie jak „Hob­bita” i nieco mniej „Sil­mar­il­lion”. Z ekraniza­c­ja­mi Jack­sona mam prob­lem. Jakkol­wiek po lat­ach budzą one mój olbrzy­mi sen­ty­ment i pewnie będę mu do koń­ca życia wdz­ięcz­na, że ubrał Lee Pace’a w strój elfa, to jed­nak — uważam, że jego ekraniza­c­je choć piękne, duchem niekoniecznie wierne są ory­gi­nałowi. Nie chcę się kłó­cić ale w najwięk­szym skró­cie — uważam, że nie udało mu się uniknąć snu­cia opowieś­ci o Aragornie, pod­czas gdy powinien  opowiadać o Fro­do. Nie chcę się jed­nak ter­az wdawać w dyskus­je, bo prze­cież nie po to tu przys­zliś­cie. Nato­mi­ast jed­no jest pewne — wiz­ual­nie Jack­son stworzył dla nas Śródziemie tak spójne i tak przekonu­jące, że dziś człowiek musi sobie przy­pom­i­nać, że jest to kraina jedynie stwor­zona w wyobraźni a nie real­nie zarysowana na mapie.

 

 

Od tej jed­noz­nacznej, przekonu­jącej i bard­zo wyraźniej wiz­ji, próbu­ją się odbić twór­cy seri­alu. Chcą włas­nego Śródziemia, które wciąż będzie piękne i mag­iczne, ale skro­jone pod zupełnie inną, zde­cy­dowanie dłuższą i bardziej wielowątkową his­torię. Choć wciąż jest to kraina, która przy­pom­i­na te które znamy z ilus­tracji do dzieł Tolkiena, to jed­nak mamy tu wiz­ual­nie nieco inną inter­pre­tację, wszys­tko wyglą­da nieco inaczej — od krótkowłosych elfów, po kra­jo­brazy, i nawet kolorystykę opowieś­ci. Nie jest to tak inne byśmy Śródziemia nie poz­nali, ale nikt tu nie próbu­je wcis­nąć Jack­sona do for­matu telewiz­yjnego. Ma to swój sens, bo mniemam, że z cza­sem zaczniemy tą este­tykę trak­tować jak włas­ną i przes­taniemy wciąż wycią­gać fil­mową try­logię (czy też try­logię razy dwa) jako punkt odniesienia. A to da seri­alowi włas­ny charak­ter i włas­ną osobowość. To jest coś na ksz­tałt tego co wydarzyło się (zachowu­jąc wszys­tkie pro­por­c­je) ze światem Gwiezd­nych Wojen, kiedy este­ty­ka i wiz­ja z ory­gi­nal­nej try­logii (a nawet z pre­queli) przes­tała być jedyną obow­iązu­jącą, co wpuś­ciło wiz­ual­nie nieco powi­etrza do tego świata.

 

Zaczy­nam od este­ty­ki, bo mam poczu­cie, że wiele osób trak­tu­je ser­i­al, przede wszys­tkim jak możli­wość powro­tu tam gdzie mieliśmy już nie wracać. Kiedy leci­ały napisy koń­cowe do ostat­niej częś­ci Hob­bita po mych policzkach leci­ały łzy bo zdałam sobie sprawę, że więcej mnie nikt do Śródziemia nie wpuś­ci. Ter­az dla wielu osób ser­i­al jest taką szan­są na powrót niemożli­wy, stąd — każde odstępst­wo od tamtej wiz­ji może być przykre i uświadami­ać, że tam­to Śródziemie naprawdę już zamknęło swe wro­ta. Otwarło je zaś inne — stwor­zone jed­nocześnie skrom­niej, ale też z więk­szym roz­machem, bo skaczemy tu po wielu krainach, zaś nasi bohaterowie pewnie jeszcze przez wiele, wiele odcinków nie spotka­ją się ani w kar­czmie, ani w przy­jaznym domu, ani na polu bitwy.

 

 

Struk­turą ser­i­al przy­pom­i­na wiele opowieś­ci rozbitych na liczne wąt­ki. Niek­tórym pewnie przy­pom­ni to wielowątkowość „Gry o Tron” ale to raczej porów­nanie, po które się się­ga bo łat­wo porówny­wać ser­i­al fan­ta­sy z drugim (nawet jeśli to fan­ta­sy bard­zo od siebie odmi­enne). Istot­nie — mamy tu wiele postaci, rozsianych po całym kon­ty­nen­cie, których his­to­rie roz­gry­wa­ją się nieza­leżnie. Mamy młodą Gal­adrielę, która ma swój życiowy cel — odnaleźć Suarona i upewnić się że nie będzie więcej stwarzał zagroże­nia, mamy Elron­da, który został zaan­gażowany do skom­p­likowanych planów króla Elfów, mamy niziołkę — Nori Brandy­foot której marzy się wiel­ki świat i przy­gody, mamy Arondi­ra, elfiego strażni­ka z daleko wysuniętego posterunku, który czuwa nad niewielką ludzką osadą, gdzie wzrok jego bieg­nie ku mądrej zielarce. Mamy tu więc fabułę rozpisaną sze­roko — prowadzącą nas od stol­i­cy wyso­kich elfów aż po niezbyt przy­jazne ludzkie osady. Nie braku­je też szan­sy by zejść do podzie­mi i spędz­ić czas z kras­nolu­da­mi, które muszę przyz­nać są obec­nie naj­ciekawszym i najsym­pa­ty­czniejszym ele­mentem opowieści.

 

To geograficzne i nar­ra­cyjne rozbi­cie, z jed­nej strony służy seri­alowi, bo pozwala mu zachować sto­sunkowo spoko­jny rytm (tak naprawdę nie dzieje się przez te dwa odcin­ki aż tak wiele) z drugiej — utrud­nia nieco zanurze­nie się w opowieść. Ilekroć zaczy­na się dzi­ać coś ciekawego, jesteśmy rzu­cani do kole­jnego wątku i ostate­cznie — skala opowieś­ci jak na razie utrud­nia skon­cen­trowanie się na jed­nej postaci. Inna sprawa — ser­i­al z koniecznoś­ci jest wobec swoich bohaterów nieco nieucz­ci­wych. Czym innym jest oglą­dać Gal­adrielę i Elron­da których późniejszą his­torię znamy, czym innym — przyglą­dać się posta­ciom stwor­zonym całkowicie na potrze­by seri­alu, którym potrze­ba więcej cza­su by stać się intere­su­ją­cy­mi. Stąd jak mniemam — wiele osób może te wąt­ki oglą­dać z mniejszym zain­tere­sowaniem — bo po dwóch odcinkach trud­no jeszcze jed­noz­nacznie odpowiedzieć sobie na pytanie — czy ci bohaterowie dorów­na­ją bohaterom, których his­torię rozwi­jał Tolkien.

 

 

Muszę też przyz­nać, że do pewnego stop­nia przeszkadza mi budowana w seri­alu atmos­fera tajem­ni­cy. Głównie dlat­ego, że mam wraże­nie, że sce­narzyś­ci podrzu­ca­ją nam mnóst­wo sug­estii, zagadek i niedopowiedzeń — trochę jak­by człowiek oglą­dał „Lost” a nie „Wład­cę Pierś­cieni”. Zwłaszcza, że część z tych zagadek nie ma sen­su w obliczu fak­tu, że wiemy co będzie dalej. Z resztą potę­ga opowieś­ci Tolkiena nie opier­ała się zwyk­le na jakimś szczegól­nie rozbu­dowanym sus­pen­sie. Jasne, Tolkien uwiel­bi­ał wątek bohaterów, którzy okazy­wali się po lep­szym poz­na­niu nieco kim innym niż wydawało się z początku, ale raczej nikt nie czy­ta tych opowieś­ci, przy­cią­gany sus­pensem i budowaniem napię­cia. Tzn. jasne te ele­men­ty są miłe ale mam wraże­nie, że twór­cy nieco za bard­zo się na nich opier­a­ją w tych pier­wszych odcinkach. Proszę państ­wa, robi­cie ser­i­al na pod­staw­ie „Wład­cy Pierś­cieni” my i tak będziemy oglą­dać dalej.

 

Wiele różnych rzeczy powiedziano o obsadzie seri­alu — zwłaszcza o jej różnorod­noś­ci. Przyz­nam szcz­erze — nie mam z nią prob­le­mu w ogóle, ale nawet gdy­bym mogła się zas­tanaw­iać — jak to się uda, to wszyscy do tej wiz­ji Śródziemia pasu­ją i nie ma tu momen­tu, w którym pomyślałabym sobie „E, nie tu nie ma pomysłu” albo „wewnętrznej spójnoś­ci”. Co nie znaczy, że wszyscy w obsadzie sprawdza­ją się równie dobrze. Od razu powiem, że moje serce pod­bił Robert Ara­mayo jako Elrond — głównie dlat­ego, że widać w tym młodym jeszcze elfie to co potem będzie jego cechą, gdy do Riverdell zawi­ta Druży­na Pierś­cienia. Uwiel­bi­am też całą kra­son­ludzką obsadę i w ogóle — tam gdzie na ekranie jest elf i kras­nolud tam jest dobrze, ktoś najwyraźniej wie, o czym piszą się najlep­sze fan­fi­ki. Nie jestem do koń­ca pew­na czy pol­u­bię się z Morfy­dd Clark jako Gal­adrielą. Jest bez wąt­pi­enia wystar­cza­ją­co elfia ale przy­pom­i­na mi wiele tych zde­ter­mi­nowanych bohaterek, które mają w sobie tyle deter­mi­nacji że braku­je miejs­ca na jakiekol­wiek inne cechy charak­teru. Nato­mi­ast Markel­la Kave­nagh jako ciekawska Nori, ma w sobie coś takiego, że chci­ało­by się je jeszcze więcej.

 

 

Jeśli komuś moja opinia wyda­je się chłod­na czy powś­ciągli­wa to trochę tak jest. Nie dlat­ego, że dwa odcin­ki są złe, raczej dlat­ego, że nie dały mi powro­tu do Śródziemia. A przy­na­jm­niej nie tego, do którego chci­ałabym wró­cić. Zabrały mnie do krainy, której jeszcze nie znam i która musi się wkraść w me łas­ki na włas­nych warunk­ach. Jest ciekaw­ie, ale też ostrożnie — tak by nie zaburzyć pewnego deco­rum opowieś­ci. Co spraw­ia, że na razie trud­no jeszcze powiedzieć, czy człowiek przepad­nie czy też będzie całość oglą­dać anal­i­ty­cznie i na chłod­no. Jeśli ktoś miał nadzieję, że przez pier­wsze dwa odcin­ki Ama­zon odkry­je wszys­tkie kar­ty to się zaw­iedzie. To jest gra oblic­zona na lata i tu się liczy upływ cza­su niemal elfią miarą. Zakładam, że może minąć sezon albo dwa zan­im będziemy mogli real­nie powiedzieć, czy to jest nasze Śródziemie.

Pewnym jest nato­mi­ast to, że takiego seri­alu wid­ow­n­ia chce. Ale — Ama­zon nie wszedł na puste pole, bo jed­nak HBO Max niegłu­pio przy­puś­ciło kon­trę „Rodem Smo­ka”, który pod pewny­mi wzglę­da­mi ma przewagę- bo to his­to­ria bardziej kam­er­al­na i lep­iej pod seri­alową nar­rację skro­jona. Mamy więc nie tyle dom­i­nację, ale poje­dynek. Kto wyjdzie z niego zwycięsko? Cóż na pewno jakaś adap­tac­ja powieś­ci auto­ra, który ma dwa „R” na okład­ce. Nato­mi­ast po tych dwóch odcinkach może się okazać, że wal­ka o serce widza będzie bardziej wyrów­nana niż się spodziewano. Jest zde­cy­dowanie zbyt wcześnie by powiedzieć, czy wygra pierś­cień czy smok. A my mamy szczęś­cie, że wal­cząc o nasze dusze twór­cy zabier­a­ją nas do fan­tasty­cznych krain.  Choć nie da się ukryć, że w tych wyprawach do świa­ta, w którym zło nigdy nie gaśnie, a wład­cy dają się sko­rumpować coraz mniej jest eskapiz­mu. A może nigdy go nie było.

 

 

0 komentarz
4

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online