Home Tak sobie myślę Balansując czyli ten blog ma 15 lat

Balansując czyli ten blog ma 15 lat

autor Zwierz
Balansując czyli ten blog ma 15 lat

 

Nie było Insta­gra­ma. Apple zaprezen­tował 3 Iphone, pier­wszy raz ludzie obe­jrzeli na Net­flix więcej rzeczy online niż wypoży­cza­li płyt DVD (bo wtedy jeszcze Net­flix był wypoży­czal­nią).  Aktu­al­ną kon­solą było PS3, Grey’s Anato­my miało dopiero szósty sezon, a wielkim prze­bo­jem amerykańskiej telewiz­ji był „Men­tal­ista”. W kinach film „2012” straszył przyszłoś­cią, a adap­tac­ja sagi „Zmierzch” jeszcze się nie skończyła. Był 2009 rok. Pięt­naś­cie lat temu. A ja założyłam bloga.

 

Miałam 23 lata i pół mag­is­ter­ki na lap­topie, który ważył tonę i trze­ba było go podłączać do Inter­ne­tu za pomocą kabla. Mieszkałam w niewielkim poko­ju, w mieszka­niu moich rodz­iców i jeśli pociągnęłam kom­put­er za bard­zo do siebie wtedy kabel się nap­inał i mógł pod­ciąć kogoś kto prze­chodz­ił przez kory­tarz. Wiem to, ponieważ raz o mało nie zła­małam w ten sposób nosa mojej mamie.

 

Nie pisałam przy biurku. Na biurku piętrzyły się stosy książek i notat­ników. Pisałam z lap­topem bal­an­su­ją­cym na opar­ciu mojego rozkładanego łóż­ka. Rozkładane łóżko, to dużo powiedziane – był to taki fotel do spania. Takie meble chy­ba nie były szczegól­nie przyzwycza­jone do ciągłej eksploat­acji, bo moje się cią­gle rozwalały. A może nie należało ich tak bru­tal­nie trak­tować, jak miałam to w zwycza­ju robić. Dziś mojego poko­ju w ogóle już nie ma, nic się po nim nie ostało. Był wydzielony ścianką dzi­ałową tak by ja i mój brat mieli osob­ne pomieszcza­nia. Gdy się wyprowadz­iłam ściankę zbur­zono, drzwi zamurowano. Blog jest a poko­ju, w którym pow­stał nie ma.

 

Choć początek mojej opowieś­ci, brz­mi, jak gdy­bym pisała dzieje kogoś kto rozpoczął start-up w garażu to w isto­cie, potem było całkiem pros­to. Siadałam i pisałam. Codzi­en­nie przez pier­wszych dziewięć lat. Potem już niecodzi­en­nie. Porzu­ciłam ten tryb nie dlat­ego, że zabrakło mi pomysłów czy tem­atów. Powód był zde­cy­dowanie bardziej proza­iczny. Poz­nałam Mateusza i tak mi chłopina zakrę­cił w głowie, że postanow­iłam spędzać z nim więcej cza­su. Po roku zna­jo­moś­ci doszłam do wniosku, że wolę po pra­cy posiedzieć i pogapić się z nim na klipy z YouTube, niż pisać dzień w dzień. Ot opowieść o tym jak miłość odwodzi człowieka od celów. Celów, które są zupełnie bez sen­sowne, bo nikt nie wyma­gał takiego zaangażowania.

 

Pięt­naś­cie lat temu pisanie blogów, było uważane za ciekawy przykład rodzącej się kul­tu­ry inter­ne­towej. Pisano głównie anon­i­mowo. Byli już co praw­da pier­wsi sławni blogerzy, ale staw­iano głównie na oso­biste przeży­cia i pamięt­ni­ki. Do dziś z resztą ist­nieje trochę blogów z tamtej epo­ki, bo pier­wsi blogerzy bywali tymi najwytr­wal­szy­mi. Blo­ga założyłam na plat­formie Blox, która też już nie ist­nieje. Przez lata pisałam tam tek­sty, sprawdza­jąc podliczane w plat­formie statysty­ki i porównu­jąc się z inny­mi piszą­cy­mi. Pamię­tam, że w tym samym momen­cie, w którym ja zaczęłam pisać, pub­likował też dru­gi bloger, który sporo pisał o fil­mach i seri­alach. Pamię­tam poczu­cie, że z nim rywal­i­zowałam. Nie wiem co się z nim stało. Po pros­tu w pewnym momen­cie przes­tał pisać.

 

W ogóle ludzie odpadali. Sporo znanych, lubianych, takich, których czy­tałam. Prze­nieśli się gdzie indziej, zaczęli robić kari­ery. Ludziom urodz­iły się dzieci, pobu­dowały domy. Por­wał ich Insta­gram, Tik Tok, Youtube, pod­casty. Blo­gowanie, które przez moment wydawało się ide­al­nym sposobem na szy­bką kari­erę, prze­grało z inny­mi for­ma­mi dzi­ała­nia w sieci. Mieliśmy jako blogerzy wyprzeć dzi­en­nikarzy, ale się nie zapowia­da. Część z nas wchłonęły z resztą trady­cyjne media, zawsze łase na ludzi, którzy lubią mieć zdanie na każdy tem­at. Fala nadeszła, wzrosła, opadła i tylko nieliczni wciąż rozglą­da­ją się wokoło zaskoczeni tym, że wciąż tu są. Trochę jak nie wysiąść z auto­busu i nie tylko zajechać na pętlę, ale rozpocząć kole­jne okrążenie.

 

Oto bowiem coraz częś­ciej widzę w social medi­ach pytanie „Czy opła­ca się jeszcze prowadz­ić blo­ga”, „Czy ktokol­wiek czy­ta blo­gi”.  Oto nowe pokole­nie, które prze­cież miało odwró­cić się na zawsze od słowa pisanego, od blo­gowa­nia, nagle dochodzi do wniosku, że to całkiem niezły pomysł. No bo i nikt cię nie ogranicza iloś­cią znaków, nikt nie grozi ci zdję­ciem two­jego pro­filu, ogranicze­niem twoich zasięgów, usunię­ciem twoich treś­ci. Oto jesteś – twór­ca na dachu świa­ta, pan i wład­ca swo­jego bloger­skiego stworzenia. Przy­jem­na wiz­ja, zwłaszcza gdy coraz częś­ciej ori­en­tu­je­my się jak niepew­na i chy­botli­wa jest nasza obec­ność w social medi­ach. Kto wie, może na fali nos­tal­gii okaże się, że blo­gi wraca­ją i przez jeszcze jeden krót­ki moment będą się liczyć, już w wyda­niu retro. Inetr­net tak gna, że jestem to sobie w stanie wyobrazić.

 

Przez pięt­naś­cie lat pisa­nia doro­biłam się pię­ciu wydanych książek, wady wzroku, męża, różowych włosów, pię­ciu kotów, jed­nego pro­gra­mu radiowego, czterech pod­castów, wielu przy­jaciół i dzi­wnego poczu­cia, że muszę obe­jrzeć Oscary, bo inaczej świat się zawali. Moje życie wyglą­da przez tego blo­ga zupełnie inaczej niż się spodziewałam, a jed­nocześnie — wciąż jest zaskaku­ją­co niezmi­enne. Na kom­put­erze mam praw­ie popraw­iony artykuł naukowy, a częś­ciej niż przy biurku siedzę z lap­topem na łóżku bal­an­su­jąc nim na kolanach. Cza­sem gdy za moc­no go pociągnę w swoim kierunku to kabel od ład­owar­ki ukła­da się tak, że mogę kogoś pod­ciąć. Na przykład włas­nego męża. Życiowe zmi­any na poziomie kosmetycznym.

 

Ktoś mógł­by zapy­tać. Cza­j­ka, a powiedz jaka jest tajem­ni­ca? Jak to jest, że tyle się zmienia a ty tego blo­ga piszesz i piszesz. Czy nie dopadło cię zmęcze­nie, znudze­nie, zniechęce­nie? Odpowiedź jest pros­ta. Blo­ga w 2009 roku założyłam z prostego powodu. Miałam bard­zo dużo do powiedzenia, ale nikt z moich zna­jomych i blis­kich już nie miał sił mnie słuchać. Pięt­naś­cie lat minęło. Mąż siedzi w słuchawkach wygłusza­ją­cych, zna­jo­mi w połowie rozmów milkną i delikat­nie zmieni­a­ją tem­at, bo ile moż­na. Nic się nie zmieniło. Nadal przestrzenią, która najchęt­niej przyjmie moją niekończącą się gonitwę pop­kul­tur­owych reflek­sji jest mój blog. I niech się Inter­ne­ty zmieni­a­ją, ale póki chomik w mojej głowie, bie­ga w tym kołowrotku pop­kul­tur­owej reflek­sji, póty będę tu pisać.

 

Tamtego dnia bal­an­su­jąc lap­topem na opar­ciu mojego łóż­ka napisałam pier­wszy wpis, bo zden­er­wował mnie Jacek Szczer­ba, który w Gaze­cie Wybor­czej napisał, moim zdaniem śred­ni tekst o Oscarach. W zeszłym tygod­niu przeczy­tałam, że Jacek Szczer­ba odszedł z Wybor­czej. Ja blo­ga nadal piszę. Nie wiem, czy to jest puen­ta. Być może nie. Ostate­cznie, jeszcze sporo cza­su upłynie zan­im zacznę zbliżać się do jakichkol­wiek puent. Na razie bal­an­su­ję. Może już nie na krawędzi łóż­ka, ale wciąż staram się zła­pać równowagę i nie wypuś­cić klaw­iatu­ry spod pal­ców. Cza­sem jest łatwiej, cza­sem trud­niej. Jed­no jest pewne – dale­ka jestem od jakiegokol­wiek znudzenia. Jest prze­cież tyle do powiedzenia, a jeszcze więcej do napisania.

 

0 komentarz
15

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online