Home Książki Książka trochę niespodziewana czyli Zwierz o Zwierzeniach Popkulturalnych

Książka trochę niespodziewana czyli Zwierz o Zwierzeniach Popkulturalnych

autor Zwierz
Książka trochę niespodziewana czyli Zwierz o Zwierzeniach Popkulturalnych

Dziś opowiem wam długą his­torię książ­ki. Książ­ki, którą sama napisałam, i to więcej niż raz. Książ­ki, która okaza­ła się być czymś zupełnie innym niż planowałam na samym początku. W sum­ie książ­ki, która dowodzi, że na pewne życiowe poraż­ki i przeszkody warto patrzeć z dystansu.

 

Jak pewnie część już z was wie, właśnie jesteśmy w okoli­cach pre­miery mojej nowej książ­ki „Zwierzenia Pop­kul­tur­alne”. Mówię w okoli­cach, bo choć dostęp­ny już jest audio­book i ebook, to jeszcze ani wy ani ja nie widzieliśmy papieru, który jed­nak pojawi się u was (jeśli kupil­iś­cie w przed­sprzedaży) i na półkach Empiku już na dni­ach. Pewnie już za chwilę przyjdą też moje egzem­plarze autorskie i będę mogła pier­wszy raz spo­jrzeć na tą książkę włas­ny­mi ocza­mi. Warto też dodać, że ebook oraz audio­book jest dostęp­ny na Legi­mi — jako stała abo­nen­t­ka tego ser­wisu właśnie stamtąd wzięłam moją cyfrową kopię.

 

Ale żeby opowiedzieć his­torię Zwierzeń musimy się cofnąć o… trzy lata. Wtedy byłam tuż po wyda­niu „Dwóch Panów z Branży”, mojej debi­u­tanck­iej powieś­ci i nie za bard­zo wiedzi­ałam co dalej zro­bić z tak pięknie rozpoczętą kari­erą autor­ki. Moje ówczesne wydawnict­wo zadało mi pytanie czy nie chci­ałabym dla nich napisać mojej włas­nej autorskiej książ­ki o pop­kul­turze. Z tego co ustalil­iśmy miała­by to być książ­ka w sty­lu, który dziś trochę prze­chodzi do lamusa – czyli raczej nakrę­cana tym kto ją napisał – a dokład­niej samym Zwierzem. Do tego stop­nia pomysł był opar­ty o moją osobę, że miałam się nawet pojaw­ić na okład­ce – mimo, że dość inten­sy­wnie tłu­maczyłam wszys­tkim, że moja twarz raczej niczego nie sprze­da (nadal uważam że więk­szość osób nie kupi niczego bo jest na okład­ce twarz Czajki).

 

Nie mniej prace nad książką szły całkiem nieźle, zamówione rozdzi­ały zostały napisane, a ja spotkałam się z opieku­jącą się mną redak­torką by pomówić o szczegółach, okład­ce, dacie pre­miery itp. Pamię­tam jak dziś że roz­mowa wydała mi się niesamowicie faj­na, i peł­na obiet­nic. Następ­nego dnia dowiedzi­ałam się, że książ­ka się nie ukarze. Podob­na pub­likac­ja innej, bardziej znanej oso­by (lewicowej pub­l­i­cys­t­ki) się nie sprzedała i wydawnict­wo postanow­iło postaw­ić na inne pub­likac­je. Przyz­nam szcz­erze, że dopadło mnie wtedy roz­go­rycze­nie (które już dawno minęło). Poświę­ciłam czas na pro­jekt i nie miałam co z nim zrobić.

 

Opisałam sprawę w sieci, i spotkałam się z bard­zo ciekawym odzewem. Sporo osób pro­ponowało pomoc w wyda­niu ist­niejącej już pozy­cji, ale też – do dziś tego nie zapom­nę, pojaw­iły się głosy, że bloger­ka czu­je się obrażona na świat bo ktoś jej czegoś nie wydał. Naprawdę wiele rzeczy mi się w życiu przy­darzyło, ale na świat się nie obrażam, było mi raczej przykro, że poświę­ciłam wysiłek na jakąś pracę, która okaza­ła się niepotrzeb­na. Gdy­bym przekopy­wała ogródek a ktoś powiedzi­ał­by mi że niepotrzeb­nie miałabym podob­ne uczu­cia. Wraca­jąc jed­nak do wydawnictw – kil­ka się zgłosiło, ale każde miało trochę inny pomysł na książkę. Co nie dzi­wi, bo jed­nak wyda­je się w zgodzie z pomysłem i lin­ią wydawnict­wa. Prz­er­abi­ałam więc plan mojej książ­ki kilkukrot­nie, doda­jąc i wyrzu­ca­jąc tek­sty, zmieni­a­jąc kon­cepcję itp.

 

Ostate­cznie żad­na z tam­tych współprac nie doszła do skutku, aż zgłosił się do mnie Marcin z Genius Cre­ation. Choć ponown­ie roz­mowa z nim wyma­gała prze­r­o­bi­enia książ­ki, to stało się jasne że przy­na­jm­niej mamy podob­ny pomysł. Książ­ka nabrała ksz­tał­tu jako taki mój dość oso­bisty zbiór tek­stów – niek­tórych nowych, niek­tórych wychodzą­cych z blo­ga (ostate­cznie zakładam, że niek­tóre rzeczy które przez te lata napisałam nada­ją się by trafić na papi­er, i pożyć trochę dłużej niż pamięć wyszuki­war­ki na blogu). Powoli okrężną drogą wracal­iśmy do punk­tu wyjś­cia – książ­ki opartej o moje oso­biste pode­jś­cie do pop­kul­tu­ry i jej zjawisk. Takiej która będzie moja jak tylko się da. A jed­nocześnie – będzie dla mnie przy­na­jm­niej swoistą nobil­i­tacją, bo mało komu w tym kra­ju druku­ją feli­etony o pop­kul­turze – zwyk­le trze­ba się zde­cy­dowanie bardziej zasłużyć niż ja.

 

Nie ukry­wam – fakt, że książ­ka pow­stawała trzy lata odbił się na moim sto­sunku do tego co jest w niej zawarte. Jest to jed­na z moich najważniejszych i najtrud­niejszych do napisa­nia pozy­cji. Książ­ka, która rodz­iła się w takich bólach, że gdy­by nie fakt, że została napisana przed Oscara­mi, pewnie bym więcej nie sięgnęła za pub­l­i­cysty­czne pióro. Jed­nocześnie – jest to trochę książ­ka tri­um­fal­na, pokazu­ją­ca, że nawet pro­jek­ty które na pier­wszy rzut oka wyda­ją się abso­lut­ną porażką mogą ostate­cznie skończyć się sukce­sem. Książ­ka jest wydana, dochodzą do mnie całkiem pozy­ty­wne głosy (choć nie ukry­wam – trzy­mam się zwyk­le z dala od recen­zji, bo zakładam, że aku­rat w tej książce kluc­zowych rzeczy raczej nie zmienię), a ja czu­ję że domknęłam coś co wydawało się – będzie nade mną wsi­ało, trochę jak nieskońc­zone stu­dia, czy niez­dany egza­min na pra­wo jazdy.

 

Muszę wam też wyz­nać, że jest fas­cynu­jące ile uczuć moż­na żywić do włas­nej książ­ki. Od przeko­na­nia, ze będzie to coś fajnego, przez rezy­gnację, po iry­tację, a cza­sem rezy­gnację. Ponoć książ­ki są dla autorów jak dzieci, więc wszys­tkie powin­no się kochać równie moc­no. I z tym się zgadzam. Co nie znaczy, że nie ma się wśród potomst­wa tego jed­nego dziec­ka, które cię zawsze nie słucha, ma ADHD i cza­sem chci­ało­by się je odd­ać dzi­ad­kom i nie odbier­ać przez następ­ne trzy miesiące. Ale ostate­cznie kiedy człowiek zda sobie sprawę, że jest to wynik jego pra­cy – pra­cy która ostate­cznie daje olbrzymią satys­fakcję – to jest w tym jed­nak sporo dumy. Może nie tak jak­by dziecko skończyło Har­vard z wyróżnie­niem, ale jak­by dostało świadect­wo bez dwói z matem­aty­ki.  Z drugiej strony im więcej się w coś pra­cy włożyło tym pod koniec trud­no uwierzyć, że to już koniec. Serio nawet nie tyle się cieszę, że książ­ka wyszła co jestem w szoku, że zakończyła się jej epopeja.

 

Po trzech lat­ach pro­ce­su wydawniczego odd­a­ję wam książkę zupełnie inną niż była nią na początku. Zas­tanaw­iam się czy jakikol­wiek tekst przetr­wał w swo­jej pier­wot­nej formie, i wyda­je mi się, że niekoniecznie. Jest to więc coś nowego, coś starego, coś popraw­ionego, trochę chci­ało­by się rzec potwór Franken­steina, ale to niekoniecznie praw­da, bo w sum­ie przez cały ten czas spęd­zony na zmi­anach i poprawkach książ­ka się krys­tal­i­zowała i nabier­ała ostate­cznego ksz­tał­tu. Ksz­tał­tu który moim zdaniem nie jed­ne­mu czytel­nikowi i czytel­niczce da radość, porówny­wal­ną jak mniemam z lek­turą tego blo­ga. Bo jest to książ­ka, w najlep­szym tego słowa znacze­niu blo­gowa – czyli sil­nie związana ze sposobem pisa­nia i myśle­nia autor­ki tych słów.

 

We wstępie do mojej książ­ki napisałam, że jest bezczel­noś­cią pub­likować swo­ją pub­l­i­cystykę led­wie przekroczył człowiek trzy­dzi­estkę, nie ma dzię­ki dobrym genom siwiz­ny, a lenist­wo nie obdarzyło siłą woli by skończyć dok­torat. Nadal tak uważam. Jed­nocześnie – być może w świecie gdzie wszyscy cier­pimy na syn­drom impos­to­ra, i cały czas przekonu­je­my świat że wiemy mniej niż wiemy, warto co pewien czas być tą iry­tu­jącą jed­nos­tką która nie chce udawać, że nic nie wie. W końcu ist­nieją wyda­nia drugie popraw­ione i każdą wydaną książkę moż­na popraw­ić. Niewydaną moż­na popraw­iać bez koń­ca, ale niekoniecznie oznacza to, że będzie ją komu czytać.

 

Tyle wstępu. Odd­a­ję wam do lek­tu­ry bezczelne Zwierzenia Pop­kul­tur­alne. Mam nadzieję, że dadzą wam radość. I mam nadzieje, że oso­ba której dedykowałam tą książkę, nie zadz­woni do mnie za kil­ka dni wiec­zorem ze spisem wszys­t­kich błędów jakie w niej popełniłam. Nie było­by to aż tak dziwne.

 

Ps: Wiele osób pytało mnie dlaczego audio­book książ­ki nie jest czy­tany moim głosem. Odpowiadam bez mrug­nię­cia okiem – o ile wy drodzy czytel­ni­cy i słuchacze zapewne jesteś­cie przyzwycza­jeni do mojego gło­su i do tego  jak on brz­mi to oso­ba która zakupiła­by  audio­book nie zna­jąc mojej oso­by mogła­by być poważnie zaniepoko­jona słucha­jąc nagra­nia gło­su oso­by z wadą wymowy i skłon­noś­cią do niepoprawnego wymaw­ia­nia wszys­t­kich słów obcego pochodzenia. Zakładam że tak jak książ­ki muszą mieć przecin­ki, tak audio­boo­ki muszą mieć wszys­tkie litery. Sama ani jed­nego ani drugiego dostar­czyć nie mogę. A audio­book może­cie przesłuchać też na Sto­ry­tel !

 

0 komentarz
4

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online