Sofia Coppola nie jest reżyserką która nie popełnia błędów. Zdarzały się jej produkcje dobre, średnie i bardzo słabe. Jednak wciąż pozostaje w opinii zwierza doskonałym przykładem dlaczego potrzebujemy więcej kobiet reżyserek. Bo w każdym filmie Coppoli na pierwszym planie są kobiety. I całkiem niebanalna refleksja nad ich lękami, pragnieniami i tym jak kształtuje je społeczeństwo. Wszystko to można znaleźć w naprawdę dobrym „Na pokuszenie”
Zanim pojawią się wielbiciele filmu z Eastwoodem zwierz pragnie stwierdzić, że nakręcenie remake słynnej produkcji z lat siedemdziesiątych nie był pozbawiony sensu. Choć Coppola podobnie jak wcześniej Don Siegel podążają za tropami z powieści to jednak każde z nich opowiada nie tylko trochę inaczej swoją historię ale też trochę inną historię. Chociażby sama postać rannego żołnierza którym opiekują się wychowanki seminarium nauczycielskiego jest zupełnie inna – nie tylko dlatego, że Colin Farrell i Clint Eastwood bardzo różnią się ekranową prezencją. Coppola zdecydowała się też na dość istotny ruch by wykreślić z historii niewolnicę – obecną w pierwszym filmie i powieści, czyniąc tym samym opowieść z jednej strony mocno osadzoną w czasie (wszystko dzieje się w czasie wojny secesyjnej) z drugiej – zdecydowanie bardziej alegoryczną. Zwierz przyzna szczerze, że film Coppoli jest dziełem na tyle przemyślanym i spójnym że nie będzie poświęcał dużo czasu porównując go z filmem z lat 70. Choć zdaje sobie sprawę, że dla wielu widzów będzie to główny punkt odniesienia.
Dla tych którzy zupełnie nie znają fabuły. Trwa trzeci rok wojny secesyjnej, młoda uczennica szkoły dla dziewcząt znajduje w lesie rannego żołnierza. Historia rozgrywa się w Wirginii a żołnierz jest Jankesem ale sercem młodej dziewczyny rządzi chrześcijańskie miłosierdzie. Prowadzi go więc do szkoły mieszczącej się w wielkim domostwie, jakie doskonale znamy filmów o pięknym starym południu. Domostwo jest właściwie opuszczone, poza dyrektorką szkoły –Martha (Nicole Kidman), i jedną nauczycielką Edwiną (Kirsten Dunst) w szkole jest tylko pięć uczennic w tym śliczna osiemnastoletnia Alicia (Elle Fanning). Ranny żołnierz zostaje złożony w saloniku, pozszywany i staje się po części gościem, po części więźniem opiekujących się nim kobiet. Zwłaszcza że pensję od pola bitwy i przemarszu wojsk dzieli niewiele. Uczennice wciąż stoją na czatach wypatrując przechodzących wojsk, wciąż słuchać odgłos wystrzałów a nad okalającymi pensje lasami unosi się dym. Warto tu dodać, że Coppola doskonale pokazała – w kilku scenach i linijkach dialogu, że z perspektywy naszych bohaterek (zwłaszcza tych młodych) równie niebezpieczni są żołnierze Północy i Południa. Nigdy nie jest to powiedziane bardzo wprost (Martha nie wypuszcza dziewczyn do żołnierzy południa mówiąc „nie chcę by zaznali jakichkolwiek pokus”) ale czuć że jasne jest iż każde spotkanie z żołnierzem może być niebezpieczne.
Pojawienie się rannego żołnierza zmienia atmosferę w domu. Jego relacje z kobietami są rozpisane w dość czytelny ale niesłychanie sprawny sposób. Alicia jest młodą dziewczyną, nastolatką, która uwodzi kaprala trochę dlatego, że może trochę dlatego, że jest znudzona, trochę dlatego, że niektórym nastoletnim dziewczynom tylko faceci w głowie. Elle Fanning gra ją zresztą znakomicie, właśnie pokazując bohaterkę jako bardzo współczesną znudzoną wojną, nauką i rygorem nastolatkę, która chciałaby tańczyć, całować się i uwodzić przystojnych facetów swoimi rzucanymi ukradkiem spojrzeniami. Edwina, najbliższa wiekiem kapralowi, spokojna trochę płocha, jest tu w tym wieku w którym gdyby nie wojna pewnie miałaby wielu adoratorów i planowałaby zupełnie inne życie. Gdzieś tam w tle pojawia się wspomnienie innych czasów, informacja że pozornie skromna nauczycielka ma większe towarzyskie obycie od innych kobiet. Jej zależeć będzie, nie tyle na seksie (choć ten w sumie jest tu zawsze w niedopowiedzeniu) ale raczej na romansie, wyznaniu uczuć, czy planowaniu wspólnej ucieczki. Edwina wie, że jeśli dojdzie co do czego kapral powinien zapukać do jej drzwi. Wszak – są dla siebie idealni. Na końcu pani domu Martha – która nie tyle gościa uwodzi, co nie chce zostać przez niego odrzucona. Jego zainteresowanie symbolizuje tutaj coś co minęło, jakieś dawne przedwojenne życie. Jednocześnie romans byłby potwierdzeniem, że jeszcze liczy się ona jako kobieta. Jeśli jest w stanie zainteresować sobą przystojnego żołnierza to jeszcze jest kobietą a nie tylko matroną której przyszło opiekować się młodszymi dziewczętami.
Warto też wspomnieć o Alice – młodej dziewczynie która znalazła rannego w lesie. Ona jeszcze nie wkroczyła w świat gdzie relacje damsko męskie rządzą wszystkim. Dla niej ranny żołnierz może trochę zastąpić brata który zginął gdzieś na początku wojny, czy być po prostu przyjacielem, kimś z kim dzieli miłość do kwiatów, ptaków i zwierząt. Pozostałe dziewczęta, jeszcze młode, doskonale wiedzą co jest grane – zdają sobie sprawę, z tego że mężczyzna zmienił atmosferę w domu, ale jeszcze nie biorą udziału w tej grze. Jeszcze społeczeństwo nie wcisnęło je w ten świat gdzie mężczyzna staje się punktem odniesienia. Nie ważne czy dlatego, że jest obiektem miłości, pożądania czy po prostu ma władzę nad poczuciem własnej wartości kobiet. Coppola nie szczędzi nam napięcia ale też nie zanurza się w świecie kobiecej solidarności. Przynajmniej nie od razu. Kobiety opiekujące się mężczyzną rywalizują o jego względy, każda na swój sposób, stając się jednocześnie przekomicznie nieporadne czy przejrzyste w swoich działaniach. Tym co pozostaje naszemu, niezbyt ciekawemu ani wcale nie tak przepięknemu facetowi to tylko wybrać. Kogo woli – nastolatkę, kobietę czy matronę. Choć czy to znaczy że jest on w pozycji siły? Może się okazać, że wcale tak nie jest.
Zwierz nie chce zdradzać puenty filmu ale pokazuje on doskonale jak skomplikowaną sprawą jest władza w relacjach damsko męskich. Do pewnego momentu wydaje się, że nasz boahter ma całkowitą władzę nad otaczającymi go kobietami z samego faktu bycia mężczyzną. Nic jednak nie jest dane na zawsze. Pod pozorem kruchości, niewinności (cudownie zaznaczonej przez bardzo jasne, często białe stroje bohaterek) kryje się też sporo silnej woli, okrucieństwa czy zwykłego instynktu przetrwania. Im bardziej wierzymy, że kobiety są delikatnymi różami południa tym bardziej stają się niebezpieczne. A jednocześnie – Coppola cały czas zdaje się nam podpowiadać, że ich zachowania są w pewien sposób wymuszone nie tyle przez płeć co przez społeczeństwo. Póki nie ma mężczyzny kobiety mają spokój a ich życie toczy się spokojnie – na zapleczu świata, historii czy właśnie tego oddalonego społeczeństwa. Kiedy jednak pojawia się facet wchodzi razem z nim to wszystko co zewnętrzne – co burzy spokój i wprowadza konflikty spoza idyllicznej posiadłości otoczonej przepięknym ale zaniedbanym ogrodem. Coppola każe nam się zmierzyć z prawdą że solidarność kobiet słabnie w obliczu męskiej obecności ale jedocześnie w pełni odsłania jak żałosny potrafi być ten obiekt westchnień. Co każe właśnie przerzucić uwagę z samych kobiet na to co zostało im wdrukowane. I w sumie wciąż tam tkwi mimo, że czas wojny dawno minął.
Nie ma co traktować historii opowiadanej przez Coppolę jako opowieści wojennej czy historycznej. Choć film ma swój kostium to jednak oddalona od cywilizacji piękna biała posiadłość – kręcona niemal zawsze o świcie albo o zmierzchu, to miejsce jakby wyjęte z czasu – dalekie, alegoryczne. To wyspa na której pojawia się rozbitek, wyrzucony przez świat. Dlatego też zwierza nie drażni ani fakt że bohaterka grana przez Elle Fanning jest bardzo współczesna ani też że Martha ma twarz wciąż pięknej i nie wyglądającej na swój wiek Nicole Kidman (która chyba najlepiej w ostatnich latach grała chłodne piękności amerykańskiego południa). Z kolei wycofana i bardzo spokojna w swojej roli Kirsten Dunst czeka właściwie do samego końca by pokazać nam po co był jej ten chłodny spokojny dystans przez cały film. Na tym tle nie razi też zaskakująco nowoczesny w swojej grze i mimice Coli Farrell. Bo to nie żołnierz północy wśród panienek z południa tylko męskość wchodząca w kobiecy świat i robiąca tam zamieszanie. Alegoria prosta ale nie przesadzona. Zmuszająca do refleksji, choć nie podsuwająca bardzo jednoznacznych wniosków. Warto też przy okazji pochwalić bardzo młode aktorki w rolach drugoplanowych – są niewinne, dziewczęce ale co pewien czas spod tej niewinności przenika świadomość tego świata do którego jeszcze nie wkroczyły. To jak te małe drugoplanowe role są zagrane w dużym stopniu decyduje o tym jak dobrze ogląda się najnowszą produkcję Coppoli.
Coppola za swój film dostała w Cannes nagrodę za reżyserię. Zdaniem zwierza słusznie „Na pokuszenie” to film niesłychanie konsekwentny. Reżyseria Coppoli jest niezwykle precyzyjna. Każda scena, ujęcie domu we mgle i różowym świetle zachodzącego słońca, wszystko to ma swoje miejsce i zastosowanie. Nawet tam gdzie film niekiedy jest lżejszy, niemalże komediowy czuć że nie jest to przypadek. Coppola chce byśmy się co pewien czas uśmiechnęli widząc kolejne wysiłki kobiet by zjednać sobie mężczyznę, czy nawet zaśmiali się słysząc komplementy prawione przez żołnierza, wyjęte prosto z książek „Jak być skutecznym łamaczem serc niewieścich”. Do tego te wszystkie emocje kryjące się za spokojnie wypowiadanymi zdaniami. Idealnymi wgranymi formułami którymi posługują się dobrze wychowane panny. To niekiedy bywa komiczne – zresztą zamierzenie, niekiedy budzi swoiste przerażenie jak pod tym dobrym wychowaniem i ładnymi formułkami kryją się żądze i emocje. Całość zaś jest cudownie zapakowana, opracowana i choć nie mówi niczego przełomowego, jest w tym sporo świeżości.
Ostatecznie widz musi zdecydować sam. Kto tu był silny a kto słaby. Kto uwodził a kogo uwodzono, kto miał władzę nad sytuacją a kto był uwięziony. Czy nasz dzielny żołnierz z północy swoim czarem skłócił i podzielił kobiety na pensji, czy może nie zrozumiał czego się od niego wymaga. I kto ma więcej siły, osiemnastoletnia dziewczyna rzucająca uwodzicielskie spojrzenia ku mężczyźnie, czy ów mężczyzna który może potem do niej wieczorem zapukać do drzwi. Film dość dobrze pokazuje jak bardzo nie jest to jednoznaczne. Ostatecznie niewinność nie oznacza braku zaradności. Młodość nie zawsze jest bardziej bezmyślna od dojrzałości. A delikatne kobiety w białych sukniach potrafią być naprawdę niebezpieczne. W filmie pada zdanie, że nie ma dla żołnierza niebezpieczniejszej istoty, niż przestraszona kobieta z bronią w dłoni. Być może film dobrze pokazuje, że aby zrobiło się dla wszystkich niebezpiecznie nie potrzebna jest kobieta przestraszona. A i broń może być mniej oczywista niż się spodziewamy.
Ps: Zwierz zdecydował się na bohaterski czyn. Obejrzy Inhumans! Ponoś trudno o coś gorszego ale trzeba być odważnym.