To już druga odsłona Głębi blogera. Comiesięcznego cyklu wywiadów w których Zwierz rozmawia z ludźmi z blogosfery i zadaje im pytania o rzeczy inne niż tylko pisanie i blogowanie. Chodzi o to by dowiedzieć się więcej nie tylko o nich ale także o ich pasjach, o tym w czym są – niekiedy niespodziewanymi – ekspertami. Jednocześnie – próbuje w swoich wywiadach dotknąć jakichś nieco szerszych tematów, niekiedy związanych z kulturą.
W tym tygodniu gościem Zwierza jest Maciek Trojanowicz autor bloga Troyann.pl . Na co dzień zajmuje się kontaktami z blogerami i osobami z social media dla agencji marketingowej. Robi to od pięciu lat. Poza tym prowadzi bloga, w którym sporo pisze o muzyce i filmie. Z wykształcenia – politolog, jak dodaje – studia były fajne bo nauczyły go otwartości i analizowania faktów. Zwierz poznał Maćka w Internecie i zawsze chciał mu zadać kilka pytań o jego wielką pasję – muzykę Techno, a ponieważ Maciek przez pewien czas pisał nawet na ten temat bloga, to Zwierz miał pewność że rozmowa będzie ciekawa i niebanalna. Wystarczyło tylko kupić kawę i nacisnąć play na dyktafonie.
Zacznę od prostego pytania – kiedy sąsiad z góry puszcza na cały regulator muzykę i słyszę takie „umcyk, umcyk”, to wzdycham sobie „No nie, znów techniawę puszcza”. I ilekroć tak sobie pomyślę łapię się na tym, że pewnie się mylę. Jakie jest prawdopodobieństwo że mój sąsiad rzeczywiście słucha techno?
Jest bardzo duże, ponieważ techno jest nurtem bardzo szerokim oraz coraz bardziej popularnym. Od lat 80, poszło w tak wiele różnych kierunków, jest tak wiele gatunków wywodzących się od techno, że nawet ja się czasem w tym nie łapię. Ale może się tam znaleźć muzyka od sąsiada z góry. Sam nie lubię szufladkowania, lubię mówić o muzyce jako o uczuciach. Okazało się, że w szufladce techno, którą stereotypowo hejtowałem jeszcze kilka lat temu jak wszyscy inni, znalazły się uczucia które do mnie docierają, i stoi za tym cała filozofia, która w momencie depresji, która dopadła mnie cztery lata temu, dotarła do mnie bardzo mocno i ją pokochałem.
Zastanawia mnie skąd bierze się cała stygmatyzacja techno. Muzyka sama w sobie nie jest bardziej lub mniej etyczna, a jednak istnieje taki stereotyp, że techno jest muzyką prymitywną. Często można się spotkać z taką postawą, że ludzie którzy nie mają smaku czy umiejętności słuchania muzyki, słuchają techno. Skąd się to wzięło?
Wydaje mi się, że zawsze mamy jakąś muzykę do hejtowania zwłaszcza, że media lubią opisywać skrajne przypadki, zawsze opieramy część stereotypów na bazie skrajności. Nie da się ukryć, że w szufladce pod tytułem techno są naćpane Sebiksy w najeczkach, które podjeżdżają pod klub na wsi Golfem i słuchają prostej rąbanki. I to jest jeden z tych elementów techno. Natomiast nie jest to całość, natomiast jest tam też wiele innych pięknych brzmień, których słuchają ludzie wykształceni, których słuchają ludzie mający zupełnie inne preferencje także w innych obszarach kultury, że każdy jest w stanie coś dla siebie znaleźć – jeśli tylko otworzy się na tą muzykę.
Czy jest jakaś społeczność ludzi słuchających Techno w Polsce?
Tak, co więcej to jest spora społeczność, ona trochę wychodzi z cienia, trochę jest jak Fight Club. Ludzie ze względu na stereotypy wciąż się boją przyznać że chodzą na imprezy techno. Zwykle organizują się na Facebooku. Miałem kiedyś koleżankę z pracy, potem dopiero się okazało że chodzimy na te same imprezy. W pewnym momencie zdałem sobie sprawy jak wiele osób z branży mediowej współtworzy środowisko wielbicieli techno. To są ludzie którzy czasem są dyrektorami w wielkich domach mediowych, ludzie kreatywni zatrudnieni w agencjach. Okazało się, że mogłem zrobić na imprezie Technoranek, spotkanie biznesowe. Technoranek to taka impreza która odbywa się, jak sama nazwa wskazuje, rano jeszcze przed pracą. To seria wydarzeń, ludzie zamiast iść pobiegać, przed pracą, idą sobie potańczyć przed pracą. Takie imprezy odbywają się cyklicznie w Warszawie, z tego co wiem chcieliby zrobić ekspansję na całą Polskę.
A jak zacząć słuchać Techno? Ja nawet gdybym chciała nie miałabym zielonego pojęcia gdzie zacząć.
Ja bym ci puścił Jacka Sienkiewicza. Jacek Sienkiewicz to jest taki Wiedźmin i trochę Robert Lewandowski – ambasador Polski na globalną skalę, mało kto o nim w Polsce wie. Techno może jest coraz bardziej popularne ale wciąż niszowe tymczasem Jacek Sienkiewicz jest uznawany za jednego z największych na świecie producentów. Jego albumy są remiksowane przez światowe gwiazdy. To jest piękne melodyjne techno, jak kiedyś puściłem mamie to po prostu parę tygodni później jak byłem w Gdańsku u rodziców i akurat Jacek Sienkiewicz grał to poszliśmy z mamą na techno.
Jak mama się w tym odnalazła?
Bardzo dobrze, stała sobie z boku, koncert odbywał się w stoczni, bo techno jest bardzo powiązane z industrialną przestrzenią, więc to fenomenalnie wygląda. Mama stała z boku, ja tańczyłem z przodu i było pięknie. To jest w techno piękne, że bardzo łączy i to jest zakorzenione w filozofii techno.
Już drugi raz nawiązujesz do filozofii, jaka towarzyszy tej muzyce. Czy mógłbyś mi powiedzieć jaka koncepcja stoi za techno – czy dotyczy tylko muzyki, czy miejsca muzyki w życiu człowieka? Jak wygląda filozofia techno?
Gdybym miał jednym słowem opisać Techno, w kategoriach idei – to byłaby to wolność. Całe techno urodziło się w Detroit w latach osiemdziesiątych, zostało stworzone przez czarnoskórych, uciśnionych młodych ludzi, z rodzin robotniczych to był taki ruch kontrkulturowy – w Wielkiej Brytanii opierał się on o Punk, a w Stanach o Hip-hop a w Detroit – rządziła elektronika i techno. Tylko, że taka muzyka nie padła na podatny grunt i po kilku latach ci wszyscy artyści związani ze sceną Detroit przenieśli się do Berlina gdzie akurat upadł Mur Berliński. Czytałem masę pięknych wspomnień wielu osób, które przeżywały moment upadku muru berlińskiego. Kiedy mur upadł młodzież z berlina wschodniego i zachodniego pierwszy raz się wymieszała. Zajmowali dawne domy partii, dawne elektrownie i tam towarzyszyła im muzyka Techno. To była wielka wolność, wszyscy się poznawali. Ten element łączenia wtedy stał się kluczowym elementem filozofii towarzyszącej techno. Jak wspominałem niezwykle ważna jest wolność. Każdy kto pójdzie na fajną imprezę techno i otoczy się fajnymi ludźmi, obcymi nawet, to może się czuć wolny. Na imprezach techno w wielu klubach nie wolno robić zdjęć. Przyklejają na telefonie naklejkę (na aparat) i nie wolno fotografować. Chodzi o to aby każdy mógł się czuć swobodnie, że nikt mu nie zrobi zdjęcia. Dopiero rok temu wprowadzono to w pierwszym klubie w Polsce, ale w Berlinie to jest po prostu standard. Wiesz, że idziesz do klubu i nikt ci nie zrobi zdjęcia nawet jeśli będziesz robić najdziwniejsze rzeczy. Dziwnie się ubierzesz czy inaczej zachowasz. Co zresztą też wynika z historii. Na początku lat 90 kiedy rozwijał się ruch gejowski, często na imprezach techno pojawiali się np. mężczyźni w obcisłych skórzanych strojach – przychodzili i nie chcieli się czuć skrępowani. Brak tego skrępowania jest bardzo mocno wpisany w świat techno.
Jak ty wkręciłeś się w świat tej muzyki. Wspomniałeś, że wcale nie byłeś wielbicielem tego gatunku. Jak ci się udało wyzbyć uprzedzeń?
Ja stereotypowo hejtowałem techno. Odmianę przeżyłem dopiero w Berlinie w klubie Tresor, który był jednym z pierwszych klubów Techno który powstał po upadku muru. Muzyką elektroniczną interesowałem się wcześniej. Dopiero na imprezie techno poczułem swobodę. W klubach Techno jest bardzo ciemno – często nic nie widać. W Tresorze masz tak gęsty dym i stroboskopy, że wyciągniesz rękę i jej nie widzisz. I tam będąc w klubie można się poczuć samym, ale można się poczuć samym ale wśród ludzi. Ja kocham sobie zamknąć oczy w tym tłumie i chłonąć muzykę, nawet nie wiem jak się poruszam. Gdybym wiedział, może bym już nigdy więcej na taką imprezę nie poszedł. Ta swoboda jest piękna. Przy muzyce techno każdy tańczy sam sobie, nie ma w tym koordynacji czy synchronizacji, ale też nikt na to nie zwraca uwagi.
Z tego co mówisz wydaje się, że to muzyka zostawiająca bardzo dużo indywidualnej przestrzeni. Trudno w to uwierzyć gdy widzi się te rzesze ludzi na imprezach
Tak jest kontrast pomiędzy wielkimi imprezami, na których jest tysiące ludzi, a właśnie tym, że każdy jest tam do pewnego stopnia sam. Indywidualność i wolność – jak mówiłem – dwie wartości bardzo mocno obecne w tej muzyce.
Mnie interesuje przekraczanie kulturalnych granic. Bardzo często zamykamy się w tym co znamy i nie szukamy niczego nowego. Opowiadałeś, że w Berlinie zacząłeś słuchać Techno. To było dramatyczne przejście czy stopniowe?
To był proces trwający dziesięć lat. Wychowałem się na klasycznym rocku – amerykańskim i brytyjskim. Potem szukałem brzmień które będą mi się podobać. Słuchałem nu metalu ale potem okazało się, że Linkin Park wydał elektroniczną muzykę. To był pierwszy stopień do nowych brzmień. Potem okazało się, że Deftones – mój ukochany zespół z liceum, bardzo nu metalowy, typowe ostre gitary gra jedno ale ich wokalista, Chino Moreno, wydaje na boku bardzo elektroniczny album – Team Sleep. Później zacząłem słuchać coraz więcej takiej lekkiej elektroniki. Jak zostałem DJ to zacząłem słuchać bardziej tanecznej muzyki. A potem doszedłem do Techno. To długo trwało.
Czy mógłbyś powiedzieć więcej o podziałach w tym szerokim nurcie jakim jest techno. Wyczuwam, że to dość pojemne pojęcie, ale zdaje sobie sprawę, że wewnątrz musi być sporo podziałów.
Z muzyki techno wyrosły takie gatunki jak drum and bass, jak trance, jak downtempo,ambient, IDM – Intelligent Dance Music, też jest takie coś. To jest spokojniejsza muzyka, melodyjna. To są główne gatunki które wyrosły. Ale osobiście wolne dzielić muzykę na nastroje. Wobec tego mamy radosne, jak to mówią ibizowe czy właściwie balearyczne techno, ale mamy też cudowne mroczne włoskie techno z którego czuć płynący niepokój. Mamy techno-polo – takie proste, „manieczkowe” utwory. Do tego wiele szufladek, podszufladek, półeczek gdzie naprawdę wszystko można okleić różnymi etykietami ale sprowadza się to do drobnych różnic.
Wspominałeś o ibizowym techno, to się najbardziej kojarzy się z takimi wielkimi imprezami.
To ważne żeby odróżnić samą muzykę od imprez jakie się organizuje. Na Ibizie organizuje się wielkie imprezy, gdzie za wejście do klubu płaci się 50 albo 100 Euro, gdzie w środku bawią się zamożni ludzie z zachodniej Europy. Z drugiej strony w czasie sezonu na Ibizie grają najlepsi DJ świata. Co prawda nie sądzę bym się tam odnalazł ale chętnie bym spróbował. Osobiście wolę jednak takie industrialne mroczne klimaty, jest ciemno, gęsta mgła i stroboskop. To trafia do mojego wnętrza.
Zaskoczyło mnie też włoskie techno, sam wspomniałeś o ważnej roli Niemiec, ale Włochy mnie na tej liście zaskoczyły.
Nie tylko Włosi, ale także Hiszpanie i Portugalczycy robią bardzo ciekawe, powolne, wielowarstwowe techno. Trudno o tym jednoznacznie opowiadać. Włoskie techno naprawdę jest jak ogr – ma wiele warstw. Takie drobne szmery które pojawiają się co kilka sekund, ale są zapętlone w echo. Ale to chyba trzeba posłuchać, żeby to polubić.
Dobrze to powiedz mi, jak mam odróżnić techno od muzyki elektronicznej?
Sam nie potrafię tego jasno odróżnić i nie za bardzo mi na tym zależy. Chcę przede wszystkim by muzyka dostarczała mi emocji.
Czy nadal słuchasz tego czego słuchałeś zanim odkryłeś nowe brzmienia?
Teraz mam trochę zjazd, związany z słuchaniem muzyki techno. Półtora roku temu zamknął się mój ulubiony klub –Nowa Jerozolima, co prawda ma trochę duchowego spadkobiercę – klub Jasna 1 ale w innych gatunkach muzyki pojawiło się mnóstwo ciekawych rzeczy. W ostatnim roku słuchałem kilku roku wyszło kilka fenomenalnych płyt – The National, Broken Social Scene, Slowdive. Slowdive powstał dwadzieścia lat temu – takie gitarowe rzępolenie. Zachwyca mnie to, chodzę na takie koncerty. Ale i tak 8% muzyki jakiej słucham to Radiohead.
Powiedz mi jak twoi znajomi reagują jak mówisz, że słuchasz Techno?
Wiele osób udało mi się zaciągnąć do klubu, części się podobało, ale to nie jest muzyka dla każdego. Kiedy kilka lat temu zakładałem bloga o techno, też nie miałem zamiaru wciskać tej muzyki każdemu, chciałem pokazać filozofię. Dla mnie takim ważnym momentem który pokazał mi, że warto ludzi zachęcać do techno były moje urodziny. Kiedyś byłem DJ, nie grałem techno tylko elektro, ale zawiesiłem karierę, ze względu na pracę. Jednak raz na rok, robię imprezę kiedy wracam za konsoletę. W tym roku zagrałem mroczne, ponure techno, które do mnie najbardziej dociera ale nie jest szeroko znane. Na tej imprezie byli moi przyjaciele z którymi chodzę na imprezy i jeżdżę na festiwale ale byli też ludzie którzy stereotypowo hejtują techno. Opinie które się pojawiły były pełne niedowierzania „To jest techno? Przecież to jest nawet fajne”. Trzeba dać szansę techno, większość osób tego nie polubi. Tak jak próbujemy różnych gatunków.
Zastanawia mnie to, że ja chodzę na Warszawską Jesień, najbardziej awangardowy festiwal muzyki współczesnej i tam jest zawsze sporo elektroniki. I zastanawia mnie to, że na części koncertów ja też siedzę w jakiejś opuszczonej przestrzeni fabrycznej i słucham dziwnej muzyki, która często wiąże się z jakimiś instalacjami video. I ja biorę udział w jednym z najbardziej snobistycznych wydarzeń jakie można sobie wyobrazić, podczas kiedy dzień poźniej może tam być impreza techno. Jakim cudem jest taka olbrzymia społeczna i percepcyjna przepaść między tymi dwoma koncertami. Skąd to się bierze?
Warto tu zaznaczyć, że techno też potrafi być snobistyczne. W Białymstoku jest jeden z najlepszych festiwali poświęconych takiej muzyce – Up to Date, tam część wydarzeń odbywa się w Filharmonii Podlaskiej. W ostatnim roku występował tam Stefan Wesołowski, który elektroniczne produkcje łączył z muzyką na harfie. Za swój album – w tym stylu, otrzymał główną nagrodę bodajże Wyborczej za album roku w Polsce. Z kolei amerykański producent muzyczny Jeff Mills ma nagrania gdzie gra aranżacje swoich utworów z orkiestrą symfoniczną. Gatunki muzyczne i style bardzo się ostatnio mieszają. Na przykład Elektronika, jest bardzo mocno tożsama z techno, coraz bardziej przebija się do mainstreamu. Kiedyś muzyka pop opierała się o perkusję i gitarę, dziś o syntezator i automatyczną perkusję. Dlatego też techno staje się bardziej popularne.
Elektronika, techno odchodzi od wykonawcy który wykonuje coś na klasycznie pojmowanym instrumencie a coraz bardziej korzysta z nowoczesnej techniki. Jak czujesz tą relację techniki i muzyki. Jak sądzisz czy kiedyś może się okazać, że człowiek wypadnie z tego równania i będziemy mieli muzykę generowaną przez samo-uczące się sztuczne inteligencje?
Myślę, że będziemy mieli taką muzykę. Ale uważam też że zawsze człowiek będzie w stanie wyłapać pierwiastek tych ludzkich uczuć w muzyce. Producenci korzystają z techniki, ale to ich wiedza za tym stoi – to jak wykorzystać całe zaplecze techniczne. Ostatecznie nawet jeśli na scenie widzimy jeden komputer to nie jest to praca tylko jednego komputera. Także to z jakiej techniki się korzysta ma znaczenie, obecnie robi się modny gatunek techno modularnego tworzonego na sprzęcie z lat siedemdziesiątych, granie nie polega na przekręcaniu gałki tylko na przepinaniu kabli. Ludzie mają ściany wypełnione takimi kablami, przełączając je grają i tworzą muzykę. Jean Michel Jarre wydał dwa lata temu taki fajny album, który jest podsumowaniem 50 niemal lat całej muzyki elektronicznej. W sumie to on pierwszy poszedł do tej bardziej mainstreamowej muzyki z syntezatorami.
A jakie jest miejsce wykonawcy w tym wszystkim. Nikt nie stoi i nie śpiewa na scenie, nikt nie gra na instrumencie w klasyczny sposób.
Brak wokalistów i tekstów, to także jest element wolności, o której już mówiłem. Kiedy zamknę oczy, i tańczę nikt mi nie mówi o czym ta muzyka jest. To ja wybieram interpretację. To oznacza, że każdy utwór może mieć tyle interpretacji ilu słuchających. Dla mnie to kolejne odwołanie się do zakorzenionej w Techno wolności. Są utwory z wokalami, ale one są bardziej popularne, bo ludzie lubią wiedzieć o czym jest utwór. Ale kiedy mamy wolność interpretacji to poszerza nam to możliwości odbioru i tak naprawdę trzeba myśleć tańcząc. Ja miewałem różne wyobrażenia w czasie tańców – podróżowałem po kosmosie, sny na jawie. Brak narzuconej interpretacji pozwala zanurzyć się w świat muzyki. A jakie jest miejsce artysty? Występy producentów i artystów muzyki elektronicznej można podzielić na dwa rodzaje. Mamy DJ sety – gdzie muzyk gra muzykę którą kiedyś on lub ktoś inny wyprodukował, składa się on z kilku utworów ale może trwać bardzo długo. Niektórzy grają całą dobę. Ale są live acty, producent gra swoją muzykę na żywo. To zależy na czym to wyprodukował – muzykę modularną gra się często z nagrań na komputerze. Osobiście uwielbiam stać w pierwszym rzędzie i patrzeć co artyści robią na sprzęcie.
Opowiadałeś o swojej karierze DJ. Tu też jest sporo przesądów. Nie wszyscy rozumieją, że bycie DJ to nie tylko granie cudzych piosenek z wcześniej ułożonej playlisty
Tak to zdecydowanie bardziej skomplikowane. To zależy jaki DJ ma jakie aspiracje. Ja zawsze chciałem opowiedzieć historię. Na moich urodzinach, zacząłem od ambientu, do tego dodałem słowa z piosenek Radiohead a później zacząłem iść w kierunku coraz bardziej intensywnej muzyki. Skończyłem utworem I can’t do without you. To było podziękowanie dla wszystkich którzy przyszli na moją imprezę. Trzeba odpowiednio dobrać utwory, nie można wybrać tego co nam się podoba i wszystko skleić. Trzeba dobrać utwory pod kątem też ilości uderzeń na minutę. Jeśli weźmiesz utwór Drum and Bass, który opiera się na wysokich BPM (bity na minutę) powiedzmy 160 uderzeń, a techno ma 120/130. Jeśli połączysz je ze sobą to po prostu tempa do siebie nie nawiązują. Nie będą do siebie pasować. Utwory dobiera się też biorąc pod uwagę kiedy jeden się zaczyna a który się kończy. Utwory techno mają około 10 minut – cztery minuty z przodu i z tył marginesu, żeby każdy DJ układając seta mógł to sobie jakoś skonfigurować. Takie utwory są produkowane z myślą o DJ.
Dużo słuchasz muzyki, byłeś DJ, jakie twoim zdaniem ma znaczenie muzyka w życiu człowieka. Niektórzy są na jej punkcie zakręceni, ale jest sporo osób które spokojnie żyją sobie bez niej.
Dla mnie muzyka jest niesłychanie ważna w związkach między ludźmi. Nie chodzi o to żebyśmy słuchali tych samych utworów, i mieli te same ulubione piosenki czy wykonawców, ale o pewną wspólną platformę jaką daje podobne podejście do roli muzyki w życiu człowieka. Chodzi o jakiś wspólny grunt – potrafimy rozmawiać o muzyce, kochać ją, czuć. Mimo, że to będzie coś zupełnie innego.
A no właśnie, jedną z rzeczy która mnie zawsze zastanawia, to jak rozmawiać o muzyce. Wydaje mi się, że to jest bardzo trudne, bo ona naprawdę przemawia głównie do uczuć. Czasem jak czytam recenzje albumów to widzę, że więcej tam interpretacji słów czy samego konceptu płyty, ale niekoniecznie muzyki.
Tak filmy potrafimy ocenić ubierając nasze opinie w pewne ramy, natomiast muzyka jest dla mnie stricte uczuciowa. Dlatego przestałem pisać swojego bloga o Techno. Nie potrafię pisać o muzyce. Potrafię pisać o uczuciach które ta muzyka wyzwala, ale nie potrafię napisać recenzji płyty. Mogę przez pół roku płyty nie lubić, zmuszać się do słuchania bo nagrał ją mój ulubiony wykonawca, ale ta płyta mi się nie podoba. Potem idę na koncert słyszę tą płytę na żywo i jestem rozanielony, kocham ten album. Muszę tu dodać, że w ogóle ja słucham muzyki wyłącznie albumami, nie potrafię słuchać playlist albo żadnych pojedynczych utworów. Dlatego nie słucham radia.
Dlaczego tylko albumami?
Każdy album jest innym nastrojem, inną historią, opowiada o czymś innym. Wynika to być może z tego, że kiedy zbierałem płyty i słuchałem wykonawców wyłącznie w ten sposób, nie było Spotify, ściągać można było tylko albumy. Wysłuchać jednego utworu z płyty to jak zobaczyć jeden przypadkowy odcinek przypadkowego serialu.
Mówisz o taki trochę staromodnym słuchaniu tymczasem serwisy takie jak Spotify zachęcają nas do tworzenia tych list ulubionych utworów – jakby bez myślenia o tym co chciał nam powiedzieć artysta. W ogóle platformy zmieniły to jak słuchamy muzyki. Kiedyś nasz ulubiony zespół wypuszczał album i słuchaliśmy go przez pół roku, teraz wchodzimy na Spotify i jest przed nami ogrom. Myślisz, że te zmiany są dobre? Mamy dostęp do olbrzymiej bazy ale często słuchamy tylko tych piosenek które już znamy.
Spotify jest fajny bo daje możliwość poszerzania horyzontów, natomiast czy ktoś będzie chciał poszerzyć te horyzonty to jest już kwestia otwarta. Dwa dni temu założyłem grupę na Fejsbuku o muzyce, po to by poszerzyć horyzonty. Kiedy zapytałem jak ludzie szukają nowej muzyki, okazało się, że wiele osób korzysta z funkcji „Discover Weekly”. Dzięki temu poznają nową muzykę ale tylko wycinek płyty. Kiedy ja korzystam z Discover Weekly – zaglądam do listy zespołów ale nie korzystam z proponowanej playlisty. Wchodzę osobno w zakładkę każdego zespołu i słucham całych albumów. Istnieje przecież możliwość, że algorytm do tej nasze playlisty wybierze słabszą piosenkę z danego zespołu. Tylko, że ta metoda jest czasochłonna. Wymaga by samemu sobie poszukać i skatalogować. Algorytmy trochę nas rozleniwiły. A w słuchaniu muzyki najważniejsze jest to by zawsze być otwartym na nowe utwory i nowe doznania.
Na sam koniec mam jeszcze coś dla was – poprosiłam Maćka by wybrał dla mnie i dla was cztery utwory. Takie których można posłuchać jeśli się zupełnie nie miało styczności z techno, i chce się poszerzyć horyzonty no i lepiej zrozumieć wielką miłość do tej muzyki. Oto one:
Ps: Słuchajcie plany Zwierza na Oscarowy wieczór i poranek robią się coraz ciekawsze, oprócz wizyty w studio Canal Plus, zapowiada się też wizyta w Tok FM i poranku Onet. Ciekawe czy po tym wszystkim Zwierz zdoła napisać na blogu podsumowanie Oscarów.