Od pond miesiąca nie mieszkamy już w trójkę ale w czwórkę. Do naszego niewielkiego rodzinnego stadła dołączył bowiem Panko. Wzięcie drugiego kota zawsze było naszym planem, ale mieliśmy pewne obawy – jak będzie wyglądało życie z dwoma kotami. Dziś po ponad miesiącu naszych wspólnych przygód chciałabym się z wami podzielić kilkoma przemyśleniami w tym zakresie.
NIE MASZ GRZECZNEGO KOTA, MASZ ZNUDZONEGO KOTA
Byliśmy absolutnie pewni, że Shubi jest najgrzeczniejszą kotą w historii ludzkości. Po pojawieniu się Panko nasza opinania o Shubi bardzo się zmieniła. Serio nasza kota zdemoralizowała się błyskawicznie. To słodkie stworzenie, które przez cały rok swojego pobytu z nami nigdy nie wskoczyła na kuchenny blat, nauczyła się od młodszego brata buszować po kuchni a nawet wsadzać pysk do zlewu. Ogólnie z cichutkiego kota, który głównie spał na regale zrobiła się dusza towarzystwa. Niewielkiego towarzystwa, ale jednak. Tylko wciąż trudno się na nią gniewać, kiedy tymi swoimi słodkimi oczami patrzy na ciebie bo przecież to twoja wina, że chrupki są w zamkniętej szafce a ona właśnie nauczyła się ją otwierać.
DWA KOTY TO ZORGANIZOWANA GRUPA PRZESTĘPCZA
Kiedy znajomi pytają czy kiedykolwiek będę chciała mieć kolejnego kota mówię stanowczo – NIE. Absolutnie nie dlatego, że nie lubię mieszkań, gdzie jest dużo kotów. Po prostu bałabym się mieszkać w mieszkaniu, gdzie kotów jest więcej niż ludzi. Już teraz z Shubi i Panko czuję się jakbym żyła w dzielnicy, gdzie rządzi zorganizowana grupa przestępcza. Grupa jest bardzo stanowcza. Domaga się twojego jedzenia, a jeśli nie chcesz się dzielić – po prostu próbuje ukraść. Kiedy wracasz do domu wymusza jedzenie, kiedy pracujesz próbuje wymusić jedzenie, kiedy idziesz w kierunku kuchni – domaga się jedzenia. Najaktywniejsza jest grupa przestępcza o poranku – wtedy zaczynasz z niepokojem przypominać sobie, że dzień wcześniej Panko zrzucił nóż na podłogę. Wtedy wydawał się to drobny wypadek, teraz brzmi to jak groźba
ROBISZ „AWWW” DWA RAZY CZEŚCIEJ
Nie ukrywam – mieliśmy szczęście – Shubi i Panko pokochali się właściwie od razu. Shubi co pewien czas przygarnia Panko łapą i myje mu głowę (słusznie Panko jest kotem, który ma skłonność do niesamowitego brudzenia się), wtedy człowiek robi pierwsze „awww” potem koty postanawiają iść spać i kiedy się tulą człowiek robi „awww” po raz drugi. A potem koty o trzeciej w nocy wybierają sobie czas na zapasy i wyścigi przez mieszkanie (które kończą się ostatecznie pojedynkiem w nogach twojego łóżka) i robisz „awww” jednocześnie polecając małżonkowi, żeby zamknął drzwi i nie wpuszczał tu nigdy więcej tych szatańskich pomiotów. Ogólnie dwa kotki dostarczają całe mnóstwo wzruszeń, bo w posiadaniu dwóch kotów najcudowniejsze są międzykocie interakcje.
NIE TYLKO W NOCY WSZYSTKIE KOTY SĄ TAKIE SAME
Nasi znajomi często pytają czy Panko i Shubi są spokrewnieni. Nie dość, że nie są to jeszcze nigdy nie planowaliśmy adoptować dwójki podobnych kotów to nawet oglądając zdjęcia Panko (mieliśmy na bieżąco zdjęcia z jego dorastania) nie zauważyliśmy jak niesamowicie podobny jest do Shubi. Teraz kiedy mamy oboje w domu i kiedy Panko rośnie (ponoć ma potencjał bycia dużym kotem) zdarza się nam nie rozróżniać naszych własnych kotów – wydaje się człowiekowi, że rozróbę robi Panko a to Shubi lub na odwód. W każdym razie jakimś cudem przygarnęliśmy dwa niemal identyczne koty. Nie wiemy jak to się stało, ale jakoś staramy się z tym żyć.
NIGDY NIE DOCENIASZ INTELIGENCJI SWOJEGO KOTA
Zawsze wydawało się nam, że Shubi jest mało rozgarniętą kotą. Póki nie poznaliśmy Panko. Ot np. Shubi reaguje na swoje imię, kiedy się jej powie „chodź Shubi” to podchodzi, ogólnie rozgarnięta z niej dziewczyna. Panko… Panko nie ma pojęcia jak się nazywa, przywołanie go jest pozbawione sensu. Wiemy, że nie ma problemu ze słuchem, bo otwieranie paczki z jedzeniem słyszy z każdego punktu mieszkania. Ale po prostu nie ma z nim żadnej komunikacji. Totalnie. Do tego co pewien czas wydaje się nam, że Panko totalnie nie rozumie np. że łapki robią się mokre od wkładania ich do wody. Za każdym razem wydaje się równie zaskoczony tym faktem. Jak się patrzy na jego wielkie oczka to człowiek wie jedno – nie skrywają one żadnej nawet najmniejszej myśli. Wiem, że jest jeszcze mały i może się nauczy ale na razie – to nie jest bardzo rozgarnięty kot.
TO ŁÓŻKO JEST ZA MAŁE DLA NAS CZWORGA
Kiedy wzięliśmy Shubi wydawało mi się, że kot wcale nie oznacza zmniejszenia się dostępnej dla człowieka powierzchni łóżkowej. Być może dlatego, że Shubi spała głównie na gardle Mateusza. Kiedy pojawił się Panko nie zdawałam sobie sprawy, ile miejsca może zająć mały kotek. Zwłaszcza mały głośno mruczący kotek, którego nie sposób przesunąć bez olbrzymich wyrzutów sumienia. Ostatni miesiąc nie raz spędziłam z podwiniętymi nogami albo bojąc się przewrócić z boku na bok ponieważ kot zajął to miejsce a przecież nie można go przesunąć. Ciekawe jest też że niezależnie od wielkości łóżka dwa koty potrafią je całkowicie zająć tak że człowiek dochodzi do wniosku, że w sumie nie tylko nie ma sensu się kłaść ale nawet usiąść za bardzo gdzie nie ma. Ktoś to powinien przebadać pod względem geometrii, bo mam wrażenie, że koty wiedzą coś o przestrzeni czego my ludzie nie wiemy.
JEŚLI CHCESZ KOTA DLA SIEBIE, PRZYGARNIJ GO I PILNUJ MĘŻA
Prawda jest taka, że dla Shubi nigdy nie byłam szczególnie ważna i to jest jeden z powodów, dla których w naszym życiu pojawił się Panko. Od początku mieliśmy plan – tak opiekować się Panko by nie pokochał tylko Mateusza. Prawda jest taka, że nie musieliśmy podejmować bardzo aktywnych działań – bo Panko nie zignorował mnie tak jak Shubi. Co nie zmienia faktu, że podjęliśmy decyzję, że przez pierwsze kilka tygodni Mateusz nie będzie brał Panko na kolana. Oczywiście udało się to w niewielkim stopniu (to jest mały mruczący kotek a Mateusz jest tylko człowiekiem) ale mam wrażenie, że dzięki temu Panko czasem szedł spać do mnie na kolana i dzięki temu – cóż nie jestem zupełnie osamotniona. Przy czym mam wrażenie, że Panko kocha każdego kto jest ciepły i można się na nim położyć. Cóż – być może kluczem jest przygarnianie mało wymagających kotów.
Ostatecznie wydaje mi się, że Panko był jakimś brakującym elementem w naszej rodzinie. Takim małym głupim kotem, którego bardzo nam brakowało, mimo, że czasem człowiek nie wiedział, że go potrzebował. I tylko kiedy oba koty siedzą w oknie i z wyrzutem spoglądają na nas gdy wracamy do domu, przychodzi człowiekowi do głowy, że być może powinien się odrobinkę obawiać. W końcu ma w domu dwa idealne drapieżniki, które za saszetkę są gotowe zabić.