Wyznam wam coś szczerze. Bardzo lubię gry w które mogę grać sama. To jest jakaś ulga – nie czekanie na ruch drugiej osoby, tyle czasu na czytanie zasad ile potrzebujesz i możesz zasiąść do rozgrywki dokładnie wtedy kiedy TY masz czas i ochotę. Dlatego w ostatnim czasie polubiłam komiksy i gry książkowe, które dają całą przyjemność grania bez cierpienia w oczekiwaniu na ruch partnera przy planszy.
Dziś mam dla was dwa podejścia do takich papierowych gier. Pierwsza to „Sherlock Holmes. Cień Kuby Rozpruwacza”. To gra paragrafowa w formie komiksu. Na czym taka gra polega? Dostajemy do ręki komiks, a do samej gry potrzebujemy ołówka i zakładki. Tyle wystarczy. Na pierwszych stronach poznajemy punkt wyjścia historii i podstawowe zasady naszej rozgrywki. Okazuje się, że znów ktoś morduje w Whitechapel i tylko od nas zależy czy rozwikłamy zagadkę. A oczywiście, że ja rozwikłamy bo jesteśmy (choć to nie jest obowiązkowy wybór postaci!) Sherlockiem Holmesem.
Co dzieje się później? Chodzimy po całym komiksie (jest tak napisany że nie przekładamy po prostu kartek – musimy się poruszać za podpowiedziami, wskazówkami czy tak jak uważamy ze będzie najlepiej) i próbujemy rozwiązać zagadkę. Możemy przepytywać świadków, badać miejsce zbrodni, rozwiązywać zagadki logiczne, czy podejmować decyzje w samym środku akcji. Przyglądamy się wszystkiemu uważnie – każdemu elementowi i każdej napotkanej osobie – wszystko to by udało się nam ułożyć spójną historię o tym co się wydarzyło. Przy czym taka gra niesamowicie wciąga – czasem zdarza się zagadka trudniejsza nad którą spędzimy więcej czasu ale jednocześnie – kiedy damy nura w śledztwo to naprawdę trudno przerwać.
Jednocześnie jeśli wydaje się wam, że sam pomysł może być zbyt skomplikowany a granie zagmatwane – to absolutnie nie ma się czym przejmować. Ten typ gier przygotowano z myślą o tym, że mogą w nią grać zarówno osoby dorosłe jak i dzieciaki (tak od dziesięciu lat). A to znaczy, że gra bardzo dobrze tłumaczy zasady i o nich przypomina. Zresztą z większości miejsc możemy się cofnąć, jeśli przypadkiem zaszliśmy niekoniecznie ta gdzie pragnęliśmy się znaleźć. A skoro przy młodszych odbiorcach jesteśmy – można spokojnie zaproponować im wspólną grę gdzie razem staramy się rozwiązać zagadki. Ewentualnie zacząć z nimi grę by upewnić się, że nie pogubią się w zasadach a potem zostawić samych z komiksem i tylko patrzeć jak zaczynają mówić „ależ to elementarne…”.
Przyznam szczerze, że moje zamiłowanie do takich gier bierze się też odrobinę z faktu, że męczą mnie coraz bardziej ekrany. Pracuje przed ekranem, mam rozrywkę przed ekranem, ciągle patrzę na jakiś ekran. Tymczasem taka gra paragrafowa daje przyjemność grania w taką typową przygodówkę ale nie wymaga prądu, ekranu i działa nawet jeśli jesteśmy w PKP gdzie ogólnie nic nie działa poza jedną świetlówką. Zresztą tak po prawdzie, to jest ten typ gry który poza dostarczaniem przyjemności w długie jesienne i zimowe wieczory doskonale nadaje się na rozrywkę w czasie podróży. Tylko potem człowiekowi robi się trochę smutno jak pociąg dojedzie a samolot wyląduje w środku śledztwa.
Jeśli nie marzyliście o tym by zostać Sherlockiem Holmesem ale nieco pociągały was zagadki obcych cywilizacji i bardziej czuliście się jak Lara Croft to mam dla was drugi rodzaj takich interaktywnych gier. To „Dziennik29”. Tu oprócz ołówka (to kluczowe – mam wrażenie, że coraz mniej osób ma w domu ołówek!) potrzebujecie urządzenia podłączonego do Internetu. Najlepiej by był to telefon komórkowy skanujący kody QR – bo na każdej stronie jest kod który prowadzi nas do miejsca gdzie możemy wpisać rozwiązanie zagadki, ale jeśli nie macie takiego telefonu czy skanera to spokojnie – możecie skorzystać po prostu z komputera podłączonego do sieci.
Inaczej niż w przypadku opowieści o śledztwie Sherlocka Holmesa tu przeglądamy po kolei strony tajemniczego Dziennika który pozostawił zaginiony zespół badawczy badający dawne cywilizacje. Na każdej stronie znajdziemy zagadkę (robią się z czasem coraz trudniejsze) którą musimy rozwiązać – a rozwiązanie wpisać w odpowiednim miejscu w sieci. W zamian za rozwiązanie dostajemy w nagrodę klucz – musimy go zapisać i trzymać w pamięci, bo przydaje się potem. Tu już naprawdę łatwo się wciągnąć, bo każda rozwiązana zagadka daje mnóstwo satysfakcji – a im dalej idziemy tym rośnie poczucie, że odkrywamy coś niesamowitego. Przy czym późniejsze zagadki to już prawdziwe wyzwanie.
Jeśli jednak boicie się że Dziennik29 was przerośnie i nie wyda wam swoich tajemnic to spieszę z pocieszeniem – twórcy mają na względzie, że czasem potrzebujemy nieco więcej informacji. Dlatego w sieci na każdej podstronie możemy znaleźć dodatkową podpowiedź. Te podpowiedzi są tak sformułowane, że wciąż – wcale nie jest tak łatwo odpowiedzieć na pytanie ale przynajmniej jest punkt zaczepienia, który bardzo ułatwia sprawę. Jeśli jakaś zagadka zupełnie nas przerośnie to też nie ma problemu – na stronie znajdziemy rozwiązania co sprawia że nie ma szans by jedna strona nas zatrzymała. Choć tu warto zaznaczyć, że z racji trudności – raczej są to pozycje dla dorosłych i starszych nastolatków niż dla dzieciaków.
Gry i komiksy paragrafowe to rzecz fajna nie tylko dla tych którzy lubują się w logicznych rozrywkach ale też dla wszystkich, którzy np. zawsze lubili ideę Escape Roomu ale sama myśl o byciu zamkniętym w jakimś pokoju z innymi osobami wywołuje w nich dreszcze przerażenia (To ja!), ewentualnie – całkiem lubili tą rozrywkę zanim pandemia sprawiła, że dla wielu może być nieco zbyt ryzykowna. Ostatecznie jednak – to jest po prostu dobra zabawa dla wszystkich którzy lubią główkować, odpowiadać na pytania, łamać kody, szukać wskazówek i budzić w sobie swojego wewnętrznego Sherlocka Holmesa czy Larę Croft.
Mam wrażenie, że to jest też całkiem dobry pomysł na prezent – bo obdarowujemy nie tylko samą grą ale też całą satysfakcją towarzyszącą rozwiązywaniu zagadek i wcielaniu się w detektywa. Ja sama spędziłam nad grami kilka naprawdę fantastycznych godzin i myślę, że taki prezent – zwłaszcza w okresie świątecznym gdy ma się nieco więcej czasu, to dużo więcej niż może się wydawać.