Przyszedł maj, zrobiło się ciepło a to oznaczać może tylko jedno – w Krakowie już niedługo rozpocznie się 15 Festiwal Muzyki Filmowej. Wydarzenie, którego nikt nie powinien przegapić – bo jest to jeden z tych festiwali w Polsce, gdzie policzki różowią się od emocji już podczas samego czytania programu.
Na Festiwalu byłam kilka razy – za każdym razem byłam pod wrażeniem, tego jak organizatorom udawało się zaprosić naprawdę fantastycznych gości z całego świata (nigdy nie zapomnę, kiedy znalazłam się w jednej sali na panelu gdzie siedzieli kompozytorzy muzyki do „Gry o Tron”, „House of Cards” i „Downton Abbey”) a do tego – wyczuć nie tylko co gra w filmach ale też w naszej duszy – właściwie co roku w programie jest taki koncert do którego człowiek się śmieje. Dam głowę, że w tym roku takim wydarzeniem będzie koncert poświęcony muzyce Johna Powella (kompozytora min. Genialnej muzyki do „Jak wytresować sobie smoka”) i pokaz filmu „Jak wytresować sobie smoka” z muzyką na żywo. Na koncercie pojawi się sam kompozytor więc jeśli chcecie mu podziękować za stworzenie genialnej ścieżki dźwiękowej, której chyba nikt się nie spodziewał – to będziecie mieli szansę.
Moje osobiste drżenie serca wzbudził jednak inny koncert. To kolejna odsłona cyklu koncertów „Scoring4Polish Directors”. Koncert odbędzie się 25.05 o godzinie 19:30 w ICE Kraków które od kilku lat gości festiwalowe koncerty. W poprzednich latach mogliśmy słuchać kompozycji, które powstały do produkcji Andrzeja Wajdy czy Agnieszki Holland w tym roku wysłuchamy kompozycji, które powstały do filmów Jerzego Skolimowskiego. Trudno o lepszy moment na taką muzyczną retrospektywę – po kilku latach przerwy Skolimowski wraca z nowym filmem na festiwal w Cannes i już jest sporo szumu, bo na nową produkcję polskiego reżysera sporo osób czeka. Jednocześnie – może to moje popkulturowe odczucie – Skolimowski, mimo międzynarodowych sukcesów i autorskiego podejścia do kina nie jest w Polsce aż tak celebrowany jak wielu innych reżyserów. Mimo, że potrafi zaskakiwać – no i zdecydowanie wychodzi ze swoją twórczością poza nasze polskie podwórko.
Wieczór zapowiada się cudownie eklektycznie – co oddaje naturę twórczości Skolimowskiego, po którym można się naprawdę spodziewać wszystkiego (do dziś nie jestem w stanie uwierzyć, że jako aktor pojawił się w „Avengers” – serio do dziś pamiętam jak szturchałam znajomą na seansie z takim szokiem w głosie pytając „Czy to jest Skolimowski?!”) i trochę taki jest ten koncert. Zaczynamy od utworów które towarzyszyły reżyserowi na początku kariery – czyli od jazzującego Komedy, a potem na liście pojawi się min. Hans Zimmer (jeden z twórców muzyki do filmu „Fucha”) czy Cat Stevens (jego piosenka „But I Might Die Tonight” pojawiła się w filmie „Na samym dnie). Oczywiście nie zabraknie w zestawieniu też, jednej z moich ulubionych ścieżek dźwiękowych do filmów Skolimowskiego, czyli muzyki Pawła Mykietyna do „Essential Killing” i „11 minut”. Mykietyn to jeden z moich ulubionych polskich kompozytorów współczesnych i uważam, że jeśli ma się szansę posłuchać jego kompozycji na żywo to trzeba dać sobie szasnę. Aranżacje muzyki na potrzeby koncertu przygotował Jan Stokłosa a jako gość pojawi się, zaprzyjaźniony z reżyserem Tomasz Organek.
Muzyka do filmów Skolimowskiego to nie jedyna atrakcja wieczoru. Zgodnie z tradycją tych koncertów – pojawią się też kompozycje do polskich filmów z ostatnich lat. W tym przypadku usłyszymy muzykę Wojtka Urbańskiego do filmu „Hiacynt” i kompozycje Michała Stańczyka do filmu „Ciemno, prawie noc”. W czasie koncertu zostanie też wręczona nagroda – dla najlepszej Polskiej Ścieżki Dźwiękowej Roku – którą dostanie najlepszy soundtrack do filmu z 2021 roku, stworzony do polskiej produkcji filmowej. Tego momentu też nie mogę się doczekać, bo musicie wiedzieć, że znalazłam się w jury tej nagrody i teraz trzymam kciuki za moich faworytów. Z resztą mam tu taką obserwację, że po paru latach, kiedy o muzyce w polskich filmach i serialach mówiło się jakby nieco mniej wróciliśmy do zwracania uwagi na ścieżkę dźwiękową, a nawet dostrzegania jak czasem potrafi być najlepszym czy najbardziej kreatywnym elementem całej produkcji.
Jeśli udało mi się was przekonać, że to koncert, na który naprawdę warto się wybrać to pozostaje wam tylko wskoczyć na stronę i kupić bilety. W czasie pisania tego tekstu zobaczyłam czy jeszcze jakieś zostały ( nie ma nic gorszego niż ktoś kto zachęca nas do obejrzenia koncertu na który wyprzedały się bilety) i mogę wam powiedzieć, że tak bilety jeszcze są i ostały się nie tylko te za 100 zł ale też te za 60 – więc można naprawdę w konkurencyjnej cenie wziąć udział w bardzo fajnym wydarzeniu. A jeśli akurat polska muzyka filmowa nie wywołuje u was szybszego bicia serca (choć zdecydowanie powinna) to po rzucicie okiem na cały program festiwalu – bo moim zdaniem każdy znajdzie tam coś dla siebie, a wiecie – na następny trzeba będzie czekać cały długi rok.
Post we współpracy z Festiwalem Muzyki Filmowej w Krakowie