Hej
Zwierz znalazł się w trudnej sytuacji realizując cały stos próśb o wpis wybrał ten w którym-został poproszony o spis nieoczywistych filmów świątecznych. Gdzie problem? Po pierwsze zwierz wcale nie jest takim fanem filmów świątecznych jak możecie przypuszczać. Nie przepada i nie przepadał za dziesiątkami ekranizacji Opowieści Wigilijnej (jak zaraz się dowiecie zwierz ma słabość do innej historii tego samego autora), nie czuł w sobie wewnętrznej potrzeby oglądania amerykańskich filmów o cudzie świąt, świętym Mikołaju itd. Oczywiście zwierz nie jest istotą bez serca – uwielbia To właśnie miłość, które ogląda rok w rok przed świętami i nie ma najmniejszego problemu by wrzucić jeszcze raz do odtwarzacza Holiday, które też nie jest najlepszą produkcją w historii. Ale poza tym jego wiedza o filmach świątecznych zapewne nie różni się bardzo od waszej a nawet może być zaskakująco mniejsza. Stąd samo pytanie o pewne wybory nieoczywiste z tej długiej listy świątecznych filmów jakie nakręcono przez lata wydaje się być pytaniem na które (co rzadko się zdarza) zwierz nie umiałby odpowiedzieć.
Z drugiej strony zwierz bardzo chce spełnić życzenie swojej czytelniczki i zaproponować jakąś listę filmów świątecznych, która nie będzie oczywista ale z drugiej strony idealna do oglądania w okolicach świąt. To dopiero wyzwanie. Zwłaszcza, że zwierz należy do grupy, która uważa, że w święta raczej powinno się iść za głosem – widziałem, podobało mi się chcę jeszcze raz. Wszelkie nowości należy sobie zostawić na okres poświąteczny. Bo film okołoświąteczny powinien być jak powrót do domu, do znanego miejsca, do czegoś co już było (święta to powtarzanie dokładnie tego samego momentu co roku – przynajmniej tak twierdzą antropolodzy, a raczej ludzie, którzy wykładali zwierzowi antropologię siedem lat temu ). Stąd zwierz poleci wam listę filmów które on sam ogląda (albo ma ochotę obejrzeć) kiedy zbliżają się święta. Czy mają coś wspólnego ze świętami? Niektóre tak, niektóre są filmami świątecznymi tylko i wyłącznie w opinii zwierza.
Wyższe Sfery – wyższe sfery to musicalowy remake Filadelfijskiej opowieści jednego z absolutnie ukochanych filmów zwierza (jeśli nie widzieliście macie obowiązek obejrzeć by zrozumieć jak wspaniały jest to film) – Katherine Hepburn zastąpiono Grace Kelly, zamiast Carego Granta mamy Franka Sinatrę – poziom aktorski nie ten sam ale zamiast tego mamy trochę niezłej muzyki (Louis Armstrong jako szef weselnej orkiestry). Skąd się ten film wziął na zwierzowej liście świątecznej? Kilka lat temu zwierz lepił przy tym filmie pierożki (poranek wigilijny w domu zwierza wiąże się z lepieniem pierożków) – widzicie zwierz nie jest wielkim fanem tej czynności (to znaczy nigdy nie chciałby zostać jej pozbawiony ale kiedyś wałkowanie wyglądało na zdecydowanie zabawniejszą czynność) stąd niezwykle ważne jest towarzystwo dobrego filmu (zwierz toleruje jeszcze Dziadka do Orzechów). Ten sprawił, że pierożki zrobiły się szybciej a zwierz dopiero pod sam koniec zorientował się, że to wersja Filadelfijskiej Opowieści – jako że jest to dobrze napisana i fajnie się kończy to idealnie nadaje się na święta. Przy czym zwierz nie będzie przed wami ukrywał – jako olbrzymi wielbiciel hollywoodzkich musicali może Wyższe Sfery spokojnie wymienić na My Fair Lady czy Dźwięki Muzyki (choć tego musicalu słuchamy jak jesteśmy chorzy).
Doktor Żywago – zwierz uważa że święta są idealnym czasem by oglądać filmy na które nie mamy cierpliwości w ciągu roku to znaczy takie, które trwają koło trzech godzin. Zwierz nigdy nie zapomni roku kiedy zachorował w święta i spędził dzień w domu oglądając wraz ze swoją szlachetną matką Przeminęło z Wiatrem. Trzy godziny gadania o wszystkim o czym człowiek ma ochotę gadać oglądając film który doskonale zna. Doktor Żywago nie jest ukochanym filmem zwierza, nie znajduje się nawet w pierwszej dziesiątce. ale ma wszystkie cechy długiego filmu, który człowiek ogląda w świąteczne popołudnie rozkoszując się pięknymi scenami, muzyką i najgorzej zagraną sceną śmierci w historii kina (kiedyś zwierz chyba napisze taki ranking). Prawda jest taka, że takie oglądanie filmów, które powstały kilka dekad wcześniej zawsze rodzi w zwierzu poczucie szczęścia i spokoju. Innym świetnym filmem do oglądania w ten sposób ( z zupełnie innej beczki) jest Lawrence z Arabii. Dlatego, że nie ma nic lepszego niż odrobina pustyni na święta.
Potop – powiedzmy sobie szczerze. Potop rządzi. Zwierz lubi Pana Wołodyjowskiego (najbardziej ze wszystkich tomów trylogii), udaje że Ogniem i Mieczem nie istnieje ale za każdym razem jest w stanie znaleźć w sobie entuzjazm by obejrzeć Potop. Dlaczego? Zwierz musi powiedzieć, że nie jest to związane z wielką miłością do Trylogii (to znaczy zwierz nie jest z tej rodziny gdzie wszyscy cytują Sienkiewicza i znają go na pamięć. U nas robiło się raczej uwagi do Lalki), to raczej wizja jak mogłaby wyglądać polska kinematografia gdyby wszystkim się chciało, mielibyśmy mnóstwo pieniędzy (serio dziś się już tak filmów nie realizuje) i dobrych aktorów (zwierz nie pozwoli złego słowa powiedzieć o obsadzie bo właściwie nie ma ona zbyt wielu słabych punktów). Zwierz sobie ogląda i marzy. Serio – to jeden z tych filmów które przynoszą zwierzowi radość dlatego, że są dobrze zrobione technicznie (a przemarsz wojsk Szwedzkich jest taki fajny, że żadne efekty komputerowe mu nie sprostają) A poza tym to jest naprawdę dobry film i na tyle długi że można go oglądać jedząc kolejne potrawy i udając że wcale się nie obżeracie.
Igraszki losu – właściwie można byłoby film nazwać świątecznym bo zaczyna się od zakupów świątecznych. Dwie osoby łapią te same rękawiczki i zanim się zorientują spędzają razem magiczne popołudnie. Początek genialnego romansu? Tylko teoretycznie bo na drodze stoi wiara w moc przeznaczenia. Zamiast wymienić się telefonami jak normalni ludzie i skończyć film w dwadzieścia minut , jeden telefon ląduje na banknocie, drugi na okładce Miłości w Czasach Cholery. Oczywiście kiedy dwa lata później oboje będą w zupełnie innym punkcie swojego życia któryś z tych adresów może się pojawić. Zwierz lubi ten film za to, że przede wszystkim jest miłym sympatycznym filmem obyczajowym, nawet bardziej niż komedią romantyczną. Poza tym między Kate Beckinsale a Johnem Cusakiem jest naprawdę dobra chemia (co zdarza się w sumie nie tak często w kręconych ostatnio komediach romantycznych, większość par wygląda jakby nie chciała mieć ze sobą nic wspólnego) i jakoś nie musimy kwestionować ich uczuć. A że z góry wiadomo jak się wszystko skończy to film daje miły komfort, że los i przypadek obejdzie się z nami łagodnie.
Piękna i Bestia: Zaczarowane święta – zwierz ma słabość do Pięknej i Bestii – głównej za sprawą sceny z biblioteką ale nie tylko po prostu uwielbia animację, historię i bohaterkę która albo cierpi na najsławniejszy przejaw syndromu Sztokholmskiego albo po prostu uczy się mieszkać z niebyt sympatycznym facetem. Zwierz z resztą należy do tej zawiedzionej części widzów, którzy wcale nie lubią sceny kiedy bestia zamienia się w pięknego księcia. Zaczarowane święta to nieco gorzej narysowana niż oryginał kreskówka opowiadająca rzecz jasna o Bożym Narodzeniu. Rolę głównego złego grają organy sączące ponury smutek w serce bestii. Zwierz lubi film bo pomijając fakt, że zwierz może w święta znaleźć wymówkę by bezkarnie oglądać animacje dla kilkulatków, ma on piękną muzykę i kilka naprawdę dobrze pomyślanych fragmentów. Nie tak dawno temu zwierzowi sprezentowano DVD z filmem i teraz zwierz może sobie oglądać film jak często chce i wmawiać sobie, że to przejaw niedojrzałości a nie zdziecinnienia. Z resztą i tak to skok w przypadku zwierza, który zwykł w liceum oglądać niemal w kółko Święta Myszki Miki.
Wielkie Nadzieje – jeśli święta to Dickens. No właśnie, wszyscy z okazji świąt oglądają kolejne wersje Opowieści Wigilijnej. Jasne to i logiczne (jeśli zwierz musiałby już jakąś wybrać to byłaby to Opowieść Wigilijna Mupetów – serio zdaniem zwierza jedno z lepszych podejść do materiału, plus Michel Caine który był przekonany, że ten film to definitywny koniec jego kariery). Nie mniej zwierz choć ma ochotę na jakąś ekranizację prozy wielkiego anglika to nie do końca może znieść kolejne wałkowanie tych wszystkich duchów. Nie tak dawno temu zwierz doszedł do wniosku, że skoro ekranizacji Wielkich Nadziei też jest w bród to czemu by nie spróbować z innym tekstem. Jak na razie w rankingu zwierza wygrywa adaptacja BBC (ile osób jest zdziwionych) z 2011 ale już na horyzoncie jest film kinowy z Heleną Bonham Carter i Ralphem Fiennsem (Anglicy go już widzieli opinie raczej niezłe) więc jeśli zwierz będzie miał szczęście to może się jeszcze uda mu w okolicy świat załapać na kolejne podejście do Dickensa. Jeśli nie zwierz albo będzie szukał starych wersji albo obejrzy sobie bardzo dobrą Małą Dorrit, którą też nie tak dawno zekranizowało BBC.
Goodbye Mr. Chips – To jeden z ulubionych filmów zwierza (na podstawie książki pod tym samym tytułem) w największym skrócie ten nakręcony w 1939 roku (miał swój remake ale zwierz odpowiada tylko za oryginał) opowiada karierę nauczyciela łaciny, przed pierwszą wojną światową i w czasie jej trwania. Film właściwie ma niewiele dramatycznych elementów – bywa śmieszny i smutny ale przede wszystkim jest tym co zwierz lubi najbardziej – prostym ale miejscami niezwykle wzruszającym zapisem jednego życia i jednej kariery zawodowej. Oczywiście kiedy ogląda się film widać że część scen kręconych w „Austrii” (zwierz używa cudzysłowu bo widać że ta Austria jest w studio) znacznie się zestarzała ale potyczki nauczyciela z uczniami pozostały właściwie niezmienione. Goodbye Mr.Chips to prototyp wszystkich filmów o dzielnych nauczycielach uczących się jak uczyć. Ten ma jednak tą zaletę, że nie mamy tu biednej młodzieży z milionem problemów i strzelaniny za drzwiami. Tu jeśli się strzela to na wojnie a jeśli młodzież sprawia problemy to głównie ze względu na to że jest . młodzieżą. Zwierz zawsze się wzrusza (och te wszystkie dydaktyczne triumfy) w jednocześnie czuje się podniesiony na duchu kiedy ogląda ten film. Co jest dokładnie tym zestawem, którego zwierz pragnie na święta.
Private Life of Sherlock Holmes – zwierz odkrył PLOSH jak to mówią specjaliści dość niedawno – to znaczy widział ten film wiele razy (dobra dwa) ale dopiero po zanurzeniu się głębiej w świat Sherlockowych niuansów, wsparty regularnym czytaniem bloga Sherlockiany zwierz zdał sobie sprawę jak bardzo uwielbia ten film. Historia z której Moffat z Gatissem czerpali garściami całe sceny, w której mamy karłów, Christophera Lee w roli Mycrofta i absolutnie przecudowną scenę z rosyjskim baletem, którą ktoś powinien powtórzyć we współczesnym Sherlocku tylko po to by zwierz mógł być naprawdę szczęśliwy. Sherlockiana powiedziała kiedyś zwierzowi, że film miał być zdecydowanie dłuższy i bardziej epizodyczny (A film i tak trwa dwie godziny – a powinien trzy) zwierz przeklina w duchu fakt, że kiedy go kręcono nie było DVD ze scenami usuniętymi. W każdym razie w te święta (kiedy będziemy świętować prawie równy rok od czasu kiedy ostatnim razem dostaliśmy nowy odcinek współczesnego Sherlcoka) PLOSH warto sobie odświeżyć bo ponownie – to taki film, który człowiek chce obejrzeć całym sercem, pijąc piątą herbatę i udając że wcale nie wyżarł połowy piernika.
Powrót Batmana – możecie się dziwić co Powrót Batmana znalazł się na tej liście. Zwierz chce zauważyć że znaczna część filmy dzieje się w okolicach świąt wie powinno to być zaskoczeniem. Nie mniej powrót Batmana jest tu trochę na przykładzie pars pro toto reprezentując wszystkie super bohaterskie filmy, które widziało się już dziesiątki razy i chce się je zobaczyć jeszcze raz. Tak naprawdę nie chodzi już nawet o fabułę czy logikę tylko o kilka ulubionych scen i linijek dialogu na które się czeka nie przykładając wielkiej wagi do rozwoju fabuły. Oczywiście Powrót Batmana jest lepszy od większości tego typu produkcji (zwierz uwielbia to jak strasznie nierealna jest to film) ale równie dobrze można oglądać jednym okiem Iron Mana.
Na sam koniec zwierz musi wam jednak wyznać, że on sam nie za bardzo wierzy w jakiekolwiek świąteczne listy filmów. Te wymienione powyżej łączy jedynie to, że zwierz oglądając takie produkcje czuje się domowo i spokojnie – choć z drugiej strony czuje się tak kiedy ogląda po raz kolejny Gwiezdne Wojny czy Indiana Jones (choć GW zwierz woli oglądać latem zaś z Indim zwierz ma tak, że ogląda te filmy bardzo rzadko specjalnie po to by większość zapomnieć i mieć większą radochę – macie takie filmy? Zwierz kilka, choć to nie działa za dobrze bo zwierz ma znakomitą pamięć). Tak więc lista powyżej to raczej jedynie zbiór filmów, czy nawet rodzajów filmów które zwierz lubi oglądać w okolicach świąt. Z resztą zwierz jest właśnie ciekawy takich waszych filmowych wyborów – bo dużo trudniej je od ludzi wydobyć niż ulubione świąteczne produkcje.
A i tak na koniec zwierz musi wam powiedzieć, że to iż jakiś film lubi się oglądać nie znaczy, że się skończy go oglądając – dwa lata temu zwierz wrócił po Wigilii do domu i zaczął oglądać świeżo znaleziony pod choinką film „Samotny Mężczyzna”. Zwierz był właśnie w trakcie zalewania się łzami (musicie wiedzieć, że film ów wzrusza zwierza niesamowicie) kiedy zapukał brat zwierza informując go, że chyba coś się w bloku pali. Zaledwie dwie godziny później zwierz życzył wesołych świąt panom strażakom traktując całą historię jako przestrogę by nie oglądać smutnych filmów w święta.
Ps: Jak może zauważyliście jest 12.12.12 z tego też powodu zwierz zachęca do refleksji kto mógłby być następnym doktorem.
Ps2: Zwierz ma jeszcze dwa zamówienia i jeden pomysł na wpis więc na chwilę obecną nie ma zielonego pojęcia co będzie jutro. Ale zapowiada się chyba wybitnie brytyjsko.??