?
Hej
Od pewnego czasu, zwierz nie dał szansy żadnemu nowemu amerykańskiemu serialowi. Wszystkie te kolejne historie o lekarzach , morderstwach, przestępcach wydawały mu się powtórką z czegoś, czego miał już pod dostatkiem. Co więcej, powiedzmy szczerze, zwierz nigdy nie należał do fanów zbrodni – do fanów przystojnych detektywów – jak najbardziej, ale samej zbrodni nie za bardzo. Między innymi dlatego, kiedy trzy lata temu pokazano zwiastun Glee zwierz ucieszył się, że oto nadchodzi coś nowego. I dlatego zwierz obejrzał zwiastun serialu Smash. Bo też odniósł wrażenie, że to jest jakaś nowość. Choć nie do końca.
Zacznijmy od tego, że Smash jest oczywistym dzieckiem Glee. Nikt nie nakręciłby serialu o Broadwayu i musicalach gdyby serial o szkolnym chórze nie zdobył niesamowitej międzynarodowej popularności. Coś co jeszcze kilka lat temu mogło wydawać się niezwykle ryzykowne, dziś wydaje się jak najbardziej oczywistym posunięciem, i nawet jeśli NBC nieco ryzykuje ( próba podrabiania Mad Men przy pomocy Playboy Club zakończyła się spektakularna klęską) to obecnie tak bardzo potrzebuje hitu, że warto oprzeć się nawet na cudzej sławie. Zwłaszcza, że wydaje się, iż Smash chce podnieść musicalową manie na nowy poziom. O ile Glee ma swoją nieco zaściankową perspektywę ( bohaterowie są uczniami ze szkoły średniej w Ohio), o tyle Smash celuje w sam szczyt. Nie chodzi bowiem o serial opowiadający o wystawieniu jakiegokolwiek musicalu, gdziekolwiek na świecie. Chodzi o wystawienie nowiutkiego potencjalnego hitu, w najważniejszym dla teatru muzycznego mieście na świecie – nie ma wątpliwości, że fani musicalu rzucą się na taki projekt bez zastanowienia. Nie zmienia to faktu, że już po pierwszym odcinku zwierz widzi zarówno kilka plusów jak i minusów całego przedsięwzięcia.
Zacznijmy od plusów. Pierwszym z nich jest obsada – zwierz bez większych problemów polubił wszystkich bohaterów między innymi dlatego, że sporo twarzy rozpoznał już na pierwszy rzut oka – Debra Messing jako jedna z autorek piosenek, a także kobieta , która obiecała sobie wziąć rok wolnego ale nie jest w stanie siedzieć w domu w obliczu nowego ciekawego projektu, od razu budzi sympatię Z kolei Jack Davenport w roli reżysera budzi lekką niechęć, ale nie na tyle dużą by nie chcieć wiedzieć jak potoczą się losy jego bohatera. Do tego Anjelica Huston jako producentka dość bezwzględnie ( z obu stron) rozstająca się z mężem – wszystkie te postacie mają potencjał. Udało się też twórcom serialu osiągnąć dość trudny efekt – choć teoretycznie od razu sugeruje się nam , że naszą bohaterką powinna być słodka i niewinna Kataherine McPhee, grająca taką postać z Glee kilka lat po zakończeniu szkoły, to jednak jej rywalka do roli Marylin – Ivy wydaje się być całkiem sympatyczna, i w sumie nawet zwierz pod koniec odcinka nie był pewien, której tak naprawdę ma kibicować, i która lepiej nadaje się do roli. Choć autorzy wrzucili do scenariusza kilka klisz – jak na przykład fakt, że nasza bohaterka przyjechała z prowincji i stara się przebić w świecie teatru, mimo sprzeciwu rodziców, którzy dostrzegają tylko jej porażki i pracę kelnerki – to jednak kilku też uniknęli. Na przykład dając bohaterce miłego i przywiązanego ( oraz zamożnego ) chłopaka, który ją wspiera – zazwyczaj takie serialowe kopciuszki pozostają samotne i do sparowania dopiero później. Zwierz ma też wrażenie, że NBC nie wysiliło się za bardzo dając Debrze Messing najlepszego przyjaciela geja. Stacja, która nadawała Will and Grace powinna mieć tyle przyzwoitości by nie ściągać od samej siebie.
Drugim wielkim plusem serialu jest miasto. Zwierz kocha NY na odległość ( cóż innego mu pozostaje ), ale nigdy nie straci okazji by przyjrzeć się pięknym zdjęciom. A w Smash NY wygląda cudownie, ujęcia na Broadwayu są jednymi z lepszych jakie zwierz widział ( po pojawiających się w tle reklamach potrafi je dokładnie wydatować niemalże co do dnia i może powiedzieć, że kręcono je w grudniu 2010 roku). Co więcej zwierz oglądając odcinek pilotażowy odnosił wrażenie, że nikt tu nie oszczędzał na zdjęciach, kostiumach czy lokalizacjach. W pilotach seriali bardzo często widzi się przede wszystkim dużo gorsze zdjęcia niż w kolejnych odcinkach ( nikt nie inwestuje w bardzo dobrą obróbkę produktu, który może się nie sprzedać) – w tym przypadku zwierz ma wątpliwości czy może być dużo lepiej. Oczywiście zwierz nie podejrzewa by dla wielu widzów seriali kwestia zdjęć była tak istotna, ale z drugiej strony ładny serial ma zdecydowanie większe szanse powodzenia niż brzydki.
Na koniec zwierz musi pochwalić muzykę – nie było jej za dużo ( można się nieco zbyt łatwo dać ponieść musicalowej tematyce), ani za mało. Piosenki z jeszcze nie wystawionego musicalu brzmiały dobrze, a nawet bardzo dobrze, choć choreografia jaką nam zaprezentowano – była nieco zbyt teatralna jak na telewizyjny ekran – no ale to w końcu tylko zajawka więc zwierz nie będzie się kłócił. Niewątpliwie wszyscy , których w serialu dopuszczono do śpiewania mają głosy, choć zwierz się zastanawia jak scenarzyści rozwiążą problem faktu, że wszystko toczy się wokół śpiewających kobiet, tymczasem raz na jakiś czas wszyscy chcą usłyszeć ładny męski głos. Nie mniej to pytanie, na które zwierz będzie mógł odpowiedzieć dopiero po kilku odcinkach. Jak na razie ładnie udaje się połączyć fakt, że bohaterowie jednocześnie nie przechodzą w śpiew w środku konwersacji, a z drugiej strony śpiewają tak jak to się tylko w musicalach zdarza, czyli jednocześnie robiąc mnóstwo innych rzeczy ( np. idą do pracy, nie przyciągając uwagi przechodniów)
Teraz czas na wątpliwości. Pierwsza i najważniejsza brzmi tak. Czy produkcja musicalu to temat na serial. Nawet jeśli założymy, że akacja będzie się rozwijała bardzo powoli wciąż wydaje się, że przy żółwim tempie da się rozciągnąć serial na dwa- trzy sezony. Co potem? Teoretycznie można nakręcić kolejny sezon o tym jak cała ekipa produkuje następny musical. Ale powiedzmy sobie szczerze, wydaje się to zwierzowi średnim pomysłem. Innymi słowy Smash wstąpiło na tą samą ścieżkę, po której kroczy już Glee. Glee zostało zaplanowane tak, że właściwie po trzech latach oglądania trzeba wymienić całą obsadę, a i tak część widzów ma wrażenie, że pomysł trochę się wyczerpał. Pisanie scenariusza serialu, który ma swój bardzo wyraźny punkt kulminacyjny jest ryzykowne zwłaszcza w świecie gdzie nikt nie planuje, że nakręci 2-3 sezony, i tyle. Oczywiście poza Brytyjczykami, którzy kręcą dwa trzy sezony, a potem patrzą radośnie jak widownia łka błagając o więcej. Nie mniej ponownie – to czy zastrzeżenie zwierza ma sens okaże się dopiero wtedy gdy dowiemy się, czy po pierwszym sezonie czeka nas coś więcej.
Drugie zastrzeżenie zwierza, jest może mniej poważne, ale może zaszkodzić serialowi. Otóż to serial w sumie skierowany do bardzo wąskiej widowni – takiej, która mniej więcej orientuje się jak działają nowojorskie teatry, co się w nich gra, i jak funkcjonuje ta mała, acz niesłychanie ciekawa społeczność. Dla przykładu – bohaterka martwi się, że informacja o planowanym musicalu wyciekła do Internetu, jako przykład, jak źle może się to odbić na produkcji podaje Spidermana. No i teraz zwierz się zastanawia – ile osób wie, że Spiderman okazał się największą klapą ostatnich lat w historii Broadwayu, że był niebezpieczny zarówno dla aktorów jak i dla widowni, że jego budżet powiększył się tak bardzo, że w pewnym momencie wydawało się, że absolutnie nic nie będzie w stanie pokryć jego kosztów, a do tego jeszcze był naprawdę średnim musicalem? W USA pewnie jest to wiedza dostępna dla uważnych obserwatorów życia Broadwayu, ale przecież serial trzeba sprzedać za może. Tu liczba dobrze poinformowanych spada. A to przecież jeden z tych łatwiejszych przykładów. Wydaje się, że to może być pewien problem. Ale ponownie, zobaczymy.
Na sam koniec zwierz musi się zmierzyć chyba z problemem największym. Otóż musical wystawiany z takim zapałem ma być poświęcony postaci Marylin Monroe. I choć sami bohaterowie wskazują, że dziś Marylin jest wszędzie to po chwili przestają mieć wątpliwości. Tymczasem zwierza wątpliwości nie opuszczają tak szybko. Dziś rzeczywiście Marylin jest wszędzie – niedługo do polski wejdzie film opowiadający o jej krótkim pobycie w Anglii, w Empiku da się dostać jej wspomnienia, zapiski, pół tuzina książek o niej, wszystkie filmy w pakiecie, Marylin na kubkach, zeszytach, piórnikach, zegarkach, a nawet na koszach na śmieci. Zwierz odnosi wrażenie, że dziś wszystkim bardziej niż zajmowanie się Marylin obchodzi wykorzystywanie jej wizerunku do celów reklamowych. W końcu mamy słabość do tych stylowych zdjęć, i niezapomnianego wizerunku kojarzącego się w jednej chwili ze starym Hollywood. Ale tak naprawdę kto ( poza zapaleńcami i fanami) ogląda jej filmy? Zdaniem zwierza dość symptomatyczne jest, że bohaterowie serialu oglądają „Pół Żartem, Pół Serio” – film, który wciąż się jeszcze ogląda, w przeciwieństwie do tylu innych. Wszyscy oczywiście kojarzą obrazki z Jak poślubić Milionera, czy Słomianego Wdowca, ale tak z ręką na sercu, kto obejrzał więcej niż raz Przystanek Autobusowy czy Skłóconych z Życiem? Zwierz niczego tu widzom nie zarzuca, tylko boi się, że serial utknie na odtwarzaniu kolejnych obrazków z życia gwiazdy, o której ludzie nie chcą wiedzieć już nic więcej.
Nie mniej mimo tych wszystkich zastrzeżeń zwierz z całą pewnością obejrzy następny odcinek, a nawet kto wie cały sezon. Nie mniej jednak coś w głowie zwierza uporczywie mówi mu, że w tych trudnych dla seriali czasach, a dla NBC czasach wręcz beznadziejnych, potrzeba będzie sporo szczęścia by taki serial się utrzymał. Zwierz postara się więc za bardzo nie przywiązywać. Żeby nie było mu smutno kiedy usłyszy, że następnego sezonu nie będzie. Co w przypadku seriali które podobają się zwierzowi zdarza się nadzwyczaj często i zdecydowanie za szybko.
Ps: Za zwierzem chodzi do kilku dni temat na wpis, ale wczorajsze internetowe drobne odkrycie, sprawiło, że zwierz jest absolutnie pewny swego. Tak więc drodzy czytelnicy przygotujcie się, jutro wypływamy na morze
Ps2: Wszystkich czytelników zwierz ponownie zachęca do zostania jego fanami na Facebooku. Zwierz ostatnio wziął się za siebie, i strona zaczyna mieć jaką taką treść poza linkami do bloga. Więc jeśli chcecie trochę cudownego zwierzo spamu to zwierz zachęca.