Hej
Jak wiecie żywot zwierza popkulturalnego jak i w ogóle człowieka w kulturę zanurzonego opiera się na czekaniu. Czeka się na kolejny tom, kolejny odcinek, kolejny sezon, nową płytę, następny film czy ekranizacje. W tym czekaniu jest zawarta cała przyjemność obcowania z kulturą – która dodaje naszej codzienności czegoś czego w niej często brakuje czyli celu. Zwierz uważa że niekiedy owo czekanie bywa nawet rozrywką lepszą a i bardziej umysł stymulującą niż samo spotkanie z dziełem kultury popularnej.
Jeśli chodzi o czekanie ( popkulturalne) to pokolenie zwierza było w pozycji niezwykle uprzywilejowanej. Mogliśmy czekać na kolejne odcinki nowych Gwiezdnych Wojen ( co z tego że nas zawiodły – przez kilka lat uczyniły maj miesiącem strachu i wyczekiwania), ekranizacji Władcy Pierścienia czy Harry Pottera. Teraz jednak gdy 15 lipca – dzień premiery ostatniego filmu o Potterze zbliża się w sposób nieunikniony nie sposób sobie zadać pytania na co teraz przyjdzie nam czekać?
Młodsi fani ( a właściwie fanki) zapewne jeszcze się nie przejmują bo zostały jeszcze dwie części Zmierzchu które nie ujrzały jeszcze światła dziennego. Niestety dla zwierza wiadomość to żadna – bo nie zapałał miłością do błyszczących wampirów. Podnieść mogą za to głowę wielbiciele Tolkiena którym przyjdzie czekać na dwu częściowego Hobbita. Choć sam zwierz doczekać się nie może nieco niepokoi go ta dwuczęściowość. Moda którą rozpoczął Potter ( bardzo słusznie bo w siódmym tomie akcja rzeczywiście rozpada się na dwie części bardzo od siebie różne), którą kontynuują realizatorzy ” Przed Świtem” ( zwierz czytał książkę i zapewnia was że nie ma tam akcji nawet na jeden film a co dopiero na dwa) przeniosła się na ekranizację Tolkiena. I choć zwierz ekranizacji Tolkiena nigdy nie ma dość obawia się że rozbicie Hobbita na dwie części to tylko próba podtrzymania Nowozelandzkiego przemysłu filmowego.
Na brak czegoś do czekania nie powinni narzekać także wielbiciele komiksów – wszak nadchodzą w nie tak dalekiej przyszłości Avngers. Zwierz musi jednak powiedzieć, że ten pomysł budzi nieco niepokój zwierza – niezłe filmy na podstawie komiksów stały się ostatnio jedynie trailerami filmu który dopiero ma zostać nakręcony – to moim zdaniem szkodliwe. No dobra ale nawet te ciekawe zapowiedzi nie zastąpią tej pewności jaką przez ostatnie dziesięć lat mogliśmy mieć czekając na kolejne adaptacje i kontynuacje znanych serii. Bo paradoksalnie choć kina są obecnie pełne części drugiej i trzeciej to tak naprawdę nie ma na co czekać jeśli chodzi o dłuższe serie – nawet ukochana seria o dzielnym Bondzie która przecież ciągnie się dłużej niż jakakolwiek inna w ostatnich latach przestała być ( przynajmniej dla zwierza) interesująca bo nie jest już tą samą piosenką którą zwierz już gdzieś słyszał.
Czy to oznacza że po 15 lipca znajdziemy się w próżni? Zwierz nie podejrzewa – poza wymienionymi tu przykładami zaraz zaleją nas nowe serie w które rzecz jasna się wciągniemy ( zwierz nie jest przeciwnikiem seryjności w kinie – uważa że nasza ciągota do historii rozpisanych na wiele odcinków jest zupełnie naturalna) – może nie będą jak Potter trwać dziesięć lat ale zwierz zapewnia was że za rok o tej samej porze będziemy czekać na jakiś kolejny odcinek. Zwłaszcza, że teraz kiedy filmy o Potterze nie będą robić nieuczciwej konkurencji może uda się w końcu wypromować jakieś dobre filmy dla młodzieży ( zwierz wielokrotnie wspominał o „klątwie Pottera” która sprawia że ekranizacja praktycznie każdej nawet bardzo popularnej książki młodzieżowej okazuje się być klapą – łącznie z tak przecież lubianą i świetną Narnią) I żebyście zwierza dobrze zrozumieli.
Zwierz umie czekać na filmy pojedyncze ( teraz znajduje się w fazie wielkiego oczekiwania na nową ekranizację Jane Eyre) ale lubi tą pewność ze w danym sezonie będzie co najmniej jeden film który zwierz będzie musiał zobaczyć bo widział wszystkie poprzednie. Ta pewność zawsze jakoś tak ułatwiała zwierzowi funkcjonowanie. Bo zwierz z natury czuje się lepiej gdy jest zwierzem czekającym.
Ps: Zwierz przygląda się prowadzonej na szeroką skalę akcję wspierania czytelnictwa i nieco się gotuje. Ok. Czytanie jest niezwykle ważne i wzbogaca człowieka tak że aż mu się synapsy gotują. Ale dlaczego nikt nie pomyśli o akcji wspierania oglądctwa? Zwierz non stop natyka się na ludzi którzy nic ważnego nie widzieli. A przecież to chodzi o treść a nie tylko o formę. Powinno się ludzi zachęcać by ogólnie decydowali się na obcowanie z kulturą a nie wynosić pod niebiosa tylko jedną formę. Takie jest przynajmniej zdanie zwierza.