Hej
Są filmy po których zwierz oczekuje zachwytów i poruszania, są inne na które idzie by się pośmiać i takie na które idzie chlipać. Czasem zwierz wybiera się do kina ze względu na aktorów, czasem reżyserów, czasem ze względu na ponoć imponujące efekty specjalne. Co raz rzadziej zwierza przekonuje trailer, prawie nigdy plakat, niezbyt często recenzja. Ale kiedy film, który ma w tytule cyfrę „6” jest powszechnie chwalony przez znajomych to znaczy to, że trzeba film zobaczyć. Chociażby aby się czegoś o dowiedzieć. I właśnie dziś zwierz chce wam powiedzieć czego nauczył się oglądając „Szybkich i Wściekłych 6”. Uwaga wpis zawiera spoilery.
Podobna zasada dotyczy oglądania filmów z serii Szybcy i Wściekli – albo jedziesz z bohaterami albo umierasz z nudów.
Szybcy i Wściekli to nie jest film o samochodach – zwierz pamięta mgliście jak w pierwszych Szybkich i Wściekłych chodziło o nielegalne samochodowe wyścigi i podkręcanie możliwości pięknych autek. Teraz choć samochodowych rajdów jest w filmie trzy czy cztery tak naprawdę schodzą one na drugi jeśli nie trzeci plan. Z jednej strony pewnie sporo widzów się cieszy, bo jak się nie lubi pościgów samochodowych to można się wynudzić, zwierz lubi pościgi samochodowe i trochę mu tego zabrakło. A właściwie zabrakło mu tej super sceny mówienia o tym jakie te wszystkie autka są super podrasowane i jak prawie potrafią latać.
Vin Disel nosi podkoszulek więc jest nieśmiertelny (plus nie potrafi grać) – Vin Disel nie potrafi grać. To znaczy potrafi wypowiadać kwestie ale juz zmiana tonu go przerasta. Na cale szczęście twórcy serii doskonale o tym wiedzą, więc ów rak gry wpisali w jego postać. Poza tym jego bohater to typowy casus Johna McClane czyli podkoszulek zapewnia super Moce. W zestawie Vin Disela jest: brak bólu przy wyjmowaniu kul (a także niewielki ból przy postrzale), niemal stuprocentowy deflektor pocisków, umiejętność latania na krótkie dystanse, brak podatności na oparzenia, zdolność do przeżywania wybuchów samochodów. Wszystko to z bez porównania mniejszą utratą krwi niż w przypadku McClane’a
Zwierz musi powiedzieć że jest pod wrażeniem jak ładnie film przeszedł od dość nudnego schematu do innego schematu, który jednak daje trochę pola do popisu. Plus spójrzcie na tą ekpię, czy nie jest to najlepiej skonstruowana pod względem równości rasowej ekpia jaką widzieliście ostatnio w filmach sensacyjnych? Kto by pomyślał, że w Szybkich i Wściekłych tak dobrze o to zadbają.
Po Londynie można się ścigać prawą stroną – większość filmu dzieje się w Londynie co zwierz wielki wielbiciel brytyjskiej stolicy przyjmuje z zadowoleniem. Z zadowoleniem i pewnym rozmarzeniem muszą film oglądać też sami pomstujący na korki w stolicy Anglicy, bo jeździ się po mieście jak marzenie i co ważne nikt nie zwraca uwagi na to którą stroną. Zwierz niemal czekał w napięciu jak na kogoś wyjedzie samochód ze złej strony ale scenarzyści nie spełnili sadystycznych wizji zwierza.
Anglicy są źli, z natury – obecnie w kinach mamy co najmniej trzy filmy gdzie tego złego gra Brytyjczyk. Jak wiadomo jest coś takiego w brytyjskim akcencie co wręcz krzyczy „zło i mord”. W tym przypadku złym jest Luke Evans, zwierz aktora lubi choć dość złośliwie nazywa go „tańszym Orlando Bloomem” bo panowie są do siebie podobni a za występ Evansa jeszcze trzeba mniej płacić. Zresztą to chyba najsłabszy punkt filmu bo aktor jest za ładny, za brytyjski i za hipstersko ubrany by zbierz miał się go bać. Ale akcent ma śliczny.
Luke Evans jest brytyjczykiem więc w Hollywood może sobie co najwyżej zagrać złego. Ale zdaniem zwierza by być naprawdę zły jest jakiś taki za ładny. Ale akcent ma zdecydowanie złowieszczy (przynajmniej dla amerykańskiego ucha)
The Rock jest śmieszny bo jest duży – zwierz chyba pierwszy raz w życiu widział film w którym tak bardzo naśmiewano by się z muskulatury któregoś z aktorów. The Rock jest w tym filmie monstrualnie duży tak że Vin Disel wygląda przy nim jak facet który powinien popracować nad muskulaturą. Serio, zwierz dawno nie widział w filmie kogoś kto chyba by już nie mógł się podrapać po plecach ma takie mięśnie. Przy czym akurat The Rock to bardzo jasny punkt całego filmu i zwierz naprawdę lubi jego postać agenta specjalnego, który ewidentnie dba o bezpieczeństwo międzynarodowe w pojedynkę.
Można się ścigać czołgiem po autostradzie – słuchajcie zwierz musi się wam przyznać, uwielbia czołgi. Ogólnie jak ktoś w filmie ma czołg to zwierz mu kibicuje. No bo ma czołg. Czołgi wyglądają przyjaźnie. Natomiast tego że czołgi mają przyśpieszenie jak sportowe samochody na sterydach to zwierz nie wiedział. Ogólnie nie wiedział, ze da się nimi z kimkolwiek ścigać na autostradzie i że takie wielkie bydle można pokonać przyczepiając do niego samochód. Ale ogólnie czołgi są fajne. Taka jest wizja zwierza.
Zdaniem zwierza najlepsze streszczenie filmu w jednym kadrze. Plus amnezja. I właściwie możecie ocenić czy chcie iśc do kina czy nie
Kobiety potrafią się bić – Szybcy i Wściekli to jest najbardziej schizofreniczna produkcja w dziejach ludzkości. Z jednej strony nawiązuje do tego stereotypowego obrazka ładnej dziewczyny, w krótkiej spódniczce która jest tylko dodatkiem do ślicznej fury, z drugiej strony jeśli mówimy o rolach kobiecych traktowanych na równi z męskimi to trzeba przyznać, że tu film wysuwa się na czołówkę tego co zwierz ostatnio oglądał – dziewczyny tu się bija, są zaradne, odważne, bardzo niezależne i w ostatecznym rozrachunku często najbardziej skuteczne, traktowane na równi z innymi członkami zespołu i co ważne nawet nie specjalnie sprowadzane do roli ozdobników, w każdym razie nie bardziej niż przystojny aktor w kadrze. Zawierza to zastanawia bo trzeba przyznać, że to a.) trudna do pogodzenia sytuacja b.) zwierza intryguje dlaczego akurat film o samochodach okazał się bardziej postępowy niż np. star Trek gdzie radośnie cieszymy się kiedy mamy w kadrze jedną kobietę.
Nie tylko w operach mydlanych można nie pamiętać – ponieważ film bazuje na założeniu „zabili ją i uciekła” to potrzebne nam jest coś na miarę tej fabularnej kliszy. A kto ma więcej wyjść z sytuacji „wcale nie byłam martwa pochowaliście mojego złego brata bliźniaka” niż opery mydlane. To też scenarzyści zafundowali jednej z bohaterek nie tylko życie w miejsce śmierci, ale także niepamięć w miejsce pamięci. Ale spoko, na pewno sobie wszystko w następnym odcinku przypomni.
To ciekawe, że film ktory wyszedł z opowieści o kulturze gdzie dziewczyny są ładnym dodatkiem do ładnych samochodów stal sie jedną z tych produkcji gdzie dziewczyny naprawdę mają co grać i mają zdecydowanie swój rozum.
Rodzina jest najważniejsza a USA to najlepsze miejsce pod słońcem na wychowywanie dziecięcia – film ma mocne przesłanie prorodzinne, i choć mowa tu o rodzinie bardzo rozszerzonej to jednak jest to główne powtarzane przesłanie filmu – ale wiecie tak raz na jakiś piętnaście minut. Zwierz jest zwolennikiem wskazywania dobrych wzorców rodzinnych więc nie ma nic przeciwko temu. Natomiast bohaterowie przejawiają zupełnie nie zrozumiały patriotyzm lokalny bo mogąc wygrzewać się w swoich pięknych willach na Karaibach wola jednak wrócić do niezbyt dobrej okolicy w Los Angeles. Zwierz jest do kraju swego sercem całym przywiązany ale jakoś poradziłby sobie z tęsknotą w jakiejś nie obojętnej ekstradycją hacjendzie w ciepłym kraju.
Jeśli nie możesz nakręcić dobrego filmu nie udawaj że kręcisz dobry film – największą zaletą Szybkich i Wściekły 6 jest pełna świadomość twórców że nie kręcą kina ważnego, wielkiego, poruszającego ani nawet nadającego się do spożycia poza salą kinową. Oznacza to, że mniej więcej raz na kilka scen dają widzowi jasno do zrozumienia, że nie ma co oczekiwać sensu, że rosyjskim pilotom dwa samochody przyczepione do samolotu wcale nie będą przeszkadzać w próbie startowania i że przecież wszyscy doskonale wiemy gdzie cała historia zmierza. Zwierz wie, że nie wszyscy lubią kiedy twórcy manifestują świadomość, że robią fil popcornowy i jednorazowy ale powiedzmy sobie szczerze – jeśli szóstą część jakiegokolwiek cyklu poza Bondem da się oglądać bezboleśnie to znaczy, że twórcy przyjęli dobry schemat działania. Co więcej – o czym zwierz musi wspomnieć, doskonałym pomysłem było podmienienie nudnego bohatera jednostkowego na bohatera zbiorowego – dzięki czemu taka seria jest właściwie nieśmiertelna.
Nikt nie zajeżdża drogi Stathamowi – To jest wniosek końcowy. Cudownie rozegrane zakończenie filmu, łączące całość z Toki Drift i z konkurencyjnym samochodowym tasiemcem czyli Transporterem (przynajmniej wizualnie). No i zapowiadające że jeszcze się kiedyś pościgami. Może nawet ze zwierzem na widowni.
No właśnie tym czego zwierz naprawdę nauczył się oglądając Szybkich i Wściekłych 6 to, że w sumie lubi ta serię. Zwierz zawsze ją lubił za to, że prezentowała takie staromodne podejście do kina sensacyjnego, że wyszła od klasycznego – dobry glina nie taki zły przestępca a doszła do – międzynarodowa grupa ganiania za przestępcami po mieście w super brykach. W sumie to ładny przykład jak wykorzystując tych samych aktorów i podobne pomysły naprawdę rozwijać serię filmów i tworzyć z nich jakąś długą serię a nie po prostu za każdym razem odgrywać to samo. Oczywiście to wciąż film gdzie cała dramaturgia opiera się o taki rzeczy jak jechanie szybko samochodem i amnezja dawno zmarłej ukochanej, ale powiedzmy sobie szczerze – obecnie w kinie człowiek się cieszy kiedy film który nie ma sensu nie udaje, że ma sens.
Powiedziawszy to wszystko zwierz musi z przykrością stwierdzić, że zaczął jak co roku odczuwać letnią posuchę filmową. Bo choć teoretycznie ciągle wchodzi coś nowego to w kinach widać że jest mniej tytułów. A to oznacza jak zwykle sytuację gdzie zwierz widział wszystko co chciał obejrzeć i ogląda rzeczy dziwne i niespodziewane. Co ma swoje plus ale też denerwuje zwierza bo oczywiście wtedy kiedy zwierz nie ma czasu na filmy w kinach sa cztery ciekawe premiery tygodniowo. Ciężkie życie.
Niektórzy widzowie narzekają że pas startowy w filmie był nieco za długi. Na próbę startu z trzema samochodami przyczepionymi do skrzydeł jest nieco mniej skarg. Może dlatego, że samlot pilotowali Rosjanie a ci wiadomo ze wszystkim polecą.
Ps: Jak zapewne zauważyliście wpisy zwierza mają teraz opcję „czytaj dalej” zwierz zdecydował się na nią po informacjach, ze strona bardzo długo się wczytuje, co rzeczywiście przeszkadzało też samemu zwierzowi. Plusem jest to, że teraz klikając „Czytaj dalej” (niestety na razie sfomułowanie w wersji po angielsku) od razu wchodzicie do takiego formatu wpisu gdzie komentarze są na dole. Zwierz wie, że te wszystkie zmiany są trudne do zaakceptowania na raz ale jedyne co zwierz ma na myśli to jak najsprawniejsze działanie bloga, tak by można się było cieszyć treścią nie myśląc o niczym innym.