Hej
Zgodnie z zapowiedzią zwierz choruje co oznacza zaleganie z poczuciem beznadziejności na różnych płaskich powierzchniach z ekranem w zasięgu wzroku. Zwierz musi przyznać że takie zaleganie ma swoje plusy i minusy. Plusem jest fakt, że zwierz obejrzał sobie wczoraj trzy ciekawe odcinki seriali na które pewnie nie miałby czasu w normalny poniedziałek. Minus jest taki, że zaległszy na kilka godzin u rodziców obejrzał odcinek Klanu. I jest teraz pewien że jeśli tylko gdzieś znajdzie swoje opowiadania które pisał jak miał 13 lat to może wyciąć z nich dialogi i wysłać do TVP. To mniej więcej ten sam poziom sprawności autorskiej. Serio, zwierz nie oglądał Klanu od lat, ale to zawsze było takie złe? Wracając jednak do dobrych seriali – zwierz postanowił że nie będzie wytężał za bardzo mózgu i po prostu wam napisze kilka słów o kilku serialach. A o czym będzie ? O Masters of Sex które wróciło, o Halt and Catch Fire które przekroczyło rubikon, i o True Blood które tanecznym krokiem zbliża się ku końcowi. Czyli misz masz serialowy. A no i oczywiście pełen spoilerów.
True Blood zdecydowało się zrobić coś czego nie robiło od bardzo dawna. Zaśmiać się same z siebie. Brawo
Zacznijmy od Masters of Sex – zwierz nie chce dawać pełnej recenzji (będzie o nich dziś na Serialowych) ale musi wam powiedzieć że to jest niesamowite jaki ten serial jest dobry. Dlaczego? Po pierwsze ze względu na sposób narracji w odcinku – sposób w jaki scenarzyści odnoszą się do ostatniej sceny poprzedniego sezonu i jej następstw, oraz to jak nas zwodzą. Cały czas jesteśmy przekonani, że oglądamy początek romansu. I rzeczywiście ale… no właśnie zabieg scenarzystów, którzy zwodzą nas byśmy pod koniec mogli stanąć oko w oko z prawdziwą naturą związku bohaterów jest doskonały. Zwłaszcza, że dość odważnie proponują nam spojrzenie na tą samą historię z dwóch perspektyw, co właściwie się prawie nie zdarza. I rzeczywiście, dostajemy niby te same sceny ale widzimy je zupełnie inaczej. Zwierz uwielbia kiedy twórcy eksperymentują ze sposobem narracji. Ten odcinek przekonał zwierza dodatkowo że brak nominacji do Emmy dla Michela Sheena to olbrzymie nieprozumienie. Jego William Masters to jedna z najbardziej odrzucających i fascynujących postaci jakie chodzą obecnie po ekranie. Z jednej strony wcale go nie lubimy – za to jak traktuje swoja żonę, asystentkę, matkę, dziecko. Z drugiej – coś w nim jest – pod tym odrzucającym nieprzyjemnym wręcz lekko psychopatycznym typem jest ktoś absolutnie fascynujący. Na tyle fascynujący że nie dziwimy się Virginii (zwierz naprawdę uwielbia Lizz Caplan) że nie może się od niego uwolnić. Doskonałe jest też to, że cały ten odcinek od razu przypomina jak dobrze są napisane postacie w tym serialu i jak nieoczywisty jest rozkład naszych sympatii. To jeden z niewielu seriali gdzie żona i kochanka są pokazane jako miłe, sympatyczne i zaprzyjaźnione kobiety – do tego stopnia, że zaczynamy się źle z faktem, że jedna oszukuje drugą. Poza tym ten serial ma coś takiego, że dokładnie w chwili w której kończy się odcinek wzbiera w zwierzu głód następnego. Och jak dobrze że znów jest na co czekać.
Taki dobry ten pierwszy odcinek drugiego sezonu, zwierz sie nie spodziewał a właściwie bał się że nie będzie taki dobry
Dobra a przy okazji czekania Halt and Catch Fire zmieniło ostatnio kategorię z seriali które zwierz po prostu ogląda na serial na który zwierz czeka a potem przechowuje odcinek jeden dwa dni w pamięci tylko po to by móc myśleć że będzie mógł go obejrzeć. Siódmy odcinek sezonu (zostało nam tylko 3 i jakieś dzikie modły do bogów telewizji by jednak dano serialowi drugi sezon) jest po porostu doskonały. Z kilku powodów. Po pierwsze to pierwsze od lat dobre przedstawienie postaci biseksualnej w serialu. Serio scenarzystom udało się rozwiązać odwieczny problem – zwłaszcza pojawiający się przy postaci męskiej – jak pokazać że bohaterowi nie zależy na płci, jednocześnie nie obniżając w oczach widza jego znaczenia jako samca alfa i nie pokazując go jako postaci rozwiązłej. Tu udało się idealnie – wszystko obserwujemy z punktu widzenia Cameron która nie jest zazdrosna o to, że były jest mężczyzną, tym co naprawdę ją rani jest wizja, że tak naprawdę jest tylko jakimś etapem w życiu Joe który po prostu się nudzi. Ale nudzi się wszystkim – swoim życiem, pomysłami, miastami. Jest w odcinku scena w której Cameron obserwuje przez okna taksówki jak Joe rozmawia z byłym chłopakiem. To jest niesamowita scena (dobrze zagrana) bo widzimy że ta niepewność, zazdrość, poczucie że związek może się rozpaść nie jest zależne od tego kto tam stoi razem z Joe. Jest wyłącznie zależne od samego Joe który jest postacią której chyba nikt dobrze nie zna. Przy czym odcinek utwierdza zwierza w przekonaniu, że Joe to jedna z ciekawszych postaci jakie ostatnio napisany. Bo jednocześnie sprawia wrażenie psychopaty, budzi sympatię i od czasu do czasu zachowuje się lepiej niż niejedna jednostka. Tylko problem polega na tym, że nigdy nie wiemy kiedy. Przy czym zdaniem zwierza nie byłaby to taka dobra postać gdyby nie Lee Pace, który doskonale balansuje pomiędzy całkowitą pewnością siebie a rozpadaniem się na kawałki. Ale to nie koniec zachwytów nad odcinkiem. Zwierzowi strasznie spodobał się też wątek służbowego wyjazdu Donny, żony Gordona. Wydawało się że scenarzyści postanowili włączyć tu ten tradycyjny wątek – zaniedbywana żona jedzie z kolegą z pracy o przyjacielem z dzieciństwa w podróż służbową. Wszyscy wiemy jak to się kończy. Ale okazuje się jak wielokrotnie w tym serialu, że zostaliśmy wpuszczeni w maliny. Interpretujemy sceny zgodnie z naszą znajomością schematu i kiedy Donna w końcu całuje kolegę z pracy mamy wrażenie, że wątek choć schematyczny się domyka. Ale nie okazuje się, że przynajmniej na razie scenarzyści z nami zagrali – nie będzie romansu, kolega z pracy jest nawet niemile zaskoczony, ze został pocałowany, sytuacja jest dziwna a wszystko co wydarzyło się w czasie wyjazdu i wcześniej zyskuje nową interpretację – planów na romans nie było, pozostaje zwykły miły kolega z pracy, który jest naprawdę motywujący i wspierający. Natomiast w szaleństwo – takie niemal autentyczne popadł Gordon. I to jest ciekawe bo od pierwszego odcinka czuć było, że coś się w tym bohaterze zaczyna łamać. I fakt że złamało się na trzy odcinki przed końcem sprawia że zwierz znów nie może się doczekać następnego tygodnia. Och jaki to jest dobry serial.
Taki dobry był ten odcinek. Dlaczego oni mi chcą skasować serial.
A na koniec Czysta Krew. Zwierz musi powiedzieć, że serial mu zaimponował. Czym ? Wiadomo, że siódmy sezon jest ostatni. Co oznacza że można zrobić wszystko żadnych konsekwencji nie będzie. Tydzień temu zdecydowali się ukatrupić jedną z najbardziej wykurzających postaci w serialu. Jednocześnie sugerując że ostateczna rozgrywka o rękę nogę i krwioobieg Sookie musi się rozegrać między wampirami. Potem wprowadzili chorego Erica co jest chyba jedynym możliwym zakrętem dramatycznym który kogokolwiek jeszcze poruszy. Ale to nie wszystko otóż serial który od dłuższego czasu nie mógł się pochwali niczym naprawdę ciekawym postanowił zrobić coś co naprawdę może przyciągnąć widownię. Zażartować sam z siebie. Eric a właściwie grający do Aleksander Skarsgard wzbudzał drżenie kolan przedstawicielek płci piękniej (i niektórych przedstawicieli płci mniej piękniej) to dlaczego nie zrobić by sceny w której widzowie dostaną odegranie swoich uczuć na ekranie podkręcone dodatkowo jeszcze stylistyką lat 80? Chcecie domknąć historię wampirów Opowiedzcie historię jak dwoje najpotężniejszych i najbardziej dekadenckich bohaterów serialu prowadzi wypożyczalnie video. W ogóle zwierz ma wrażenie, że gdyby ktoś zrobił spin off o historii Erica i Pam to wygrałby telewizję i okolice. Serial doskonale czuje się z tą lekkością ostatniego sezonu i choć nie jest to już ta sama Czysta Krew na której kolejne odcinki czekało się w trzecim sezonie to jednak nareszcie można się naprawdę dobrze bawić. I tylko niestety świat gdzieś myśl że Sookie ostateczne wyląduje z nudnym wampirem Billem. I co dalej? Wezmą ślub i będą mieli bliźnięta. Sekundkę jakby zwierz gdzieś podobną historię słyszał….
Dajmy sobie spokój z Sookie i zróbmy serial o tej dwójce
Ogólnie jedna musi wam zwierz przyznać, że zwrócił uwagę na dość niepokojące zjawisko. Oto seriale stacji kablowych przyzwyczaiły nas nie tylko do pewnego poziomu realizacji ale pewnego poziomu scenariuszy (ok True Blood w ostatnich sezonach się do tej uwagi nie łapie). Historie na kilkanaście odcinków ogląda nam się co raz lepiej jesteśmy ich fanami chcemy je omawiać i porównywać – dyskusje toczą się pomiędzy refleksjami na temat kolejnych osiągnięć HBO, Netflixa czy AMC. Problem w tym, że telewizje które nie są kablówkami ostatnio mają straszny problem by zaproponować widzowi coś ze swojej gamy seriali. Zwierz uwielbia Sleepy Hollow i czeka na nowy sezon ale to jest właściwie poza Good Wife jeden z nielicznych seriali telewizji ogólnodostępnych który zwierz ogląda. Co więcej nie pojawiają się nowe. To znaczy pojawiają się nowe seriale ale od kilku lat trudno znaleźć jakikolwiek dobry – po tym jak Hannibal dwa lata temu okazał się fajny część widzów nadal jest w szoku. Co prowadzi do refleksji nad pewnym niestety chyba nieuniknionym rozwarstwieniem w telewizji. Przez moment wydawało się, że HBO będzie miało swoje genialne seriale dla krytyków i wielbicieli biustów oraz przemocy a widzowie którzy oglądają telewizję ogólnodostępną będą mieli np. takiego Housa czy pierwsze sezony Grey’s Anatomy. Ale właśnie – seriale stacji kablowych stają się co raz odważniejsze ciekawsze i po prostu inne stacje ogólnodostępne wciąż męczą się z nowymi projektami, które co raz szybciej spadają z ramówki. Zwierz musi powiedzieć że trochę go to martwi bo w sumie chciałby aby telewizja rozwijała się równomiernie. Zwłaszcza że seriale nadawane w stacjach ogólnodostępnych też maja swój urok. W końcu ile można oglądać historycznych seriali z dobrze zarysowanymi skomplikowanymi postaciami i obowiązkową jedną sceną seksu na odcinek. Od czasu do czasu człowiek chce sobie obejrzeć jakieś dobre jednoodcinkowe morderstwo i bohatera któremu nawet nie wolno zapalić papierosa.
Ps: Ponownie zwierz nie wie co z jutrzejszym wpisem bo nadal jest w stanie średnio do użytku.