Home Książki A może by tak jakąś gazetkę? czyli z czym zwierz wychodzi z kiosku

A może by tak jakąś gazetkę? czyli z czym zwierz wychodzi z kiosku

autor Zwierz

?

Hej

Zwier­zowi ten wpis chodz­ił po głowie od cza­su, kiedy Bib­liote­ka Nar­o­dowa opub­likowała dane doty­czące czytel­nict­wa w Polsce. Zwierz nie chce się przyłączyć do chóru powszech­nych narzekań — ludzie, którzy zna­ją zwierza wiedzą, że ma on do czy­ta­nia zde­cy­dowanie lib­er­alne pode­jś­cie — nigdy nie było tak by książ­ki czy­tali wszyscy, zaś zachę­canie do czytel­nict­wa musi się odby­wać nie przez wzbudzanie poczu­cia winy, ale przez afir­ma­cję przy­jem­noś­ci, jaka płynie z obcow­a­nia z książką. Zwierz pisał o tym w dwóch miejs­cach Tutaj i Tutaj. Jed­nak, co jest ciekawe, kiedy mówi się o spad­ku czytel­nict­wa wszyscy naty­ch­mi­ast zaczy­na­ją boleć nad upad­kiem zwycza­ju czy­ta­nia książek. Tym­cza­sem zwierz o dziecińst­wa wychowany na gaze­tach (a właś­ci­wie na kul­cie czy­ta­nia gazet w iloś­ci­ach hur­towych) nieco bole­je nad upad­kiem prasy. Mów­cie, co chce­cie, ale Inter­net, choć dostar­cza wiado­moś­ci szy­b­ciej, sprawniej i zde­cy­dowanie bardziej dopa­sowanych nie jest tym samym, co czy­tanie gaze­ty.  Jest to chy­ba jedy­na dziedz­i­na kul­tur­al­nego życia, w której zwierz prze­jaw­ia postawę wysoce kon­ser­waty­wną. Może­cie mówić, co chce­cie, ale nawet najlep­sze e‑wydanie nie rów­na się temu uczu­ciu, jakie towarzyszy zwier­zowi, kiedy siedzi sobie na mieś­cie i w kaw­iarni popi­ja kawę i czy­ta gazetkę albo świeżo zaku­pi­one cza­sopis­mo. Fakt, że dosta­je dokładne to, co zaplanowali dla niego wydaw­cy i nie może przełączyć po jed­nym artykule na inna stronę spraw­ia, że czy­tanie na żywo jest czymś zupełnie innym niż czy­tanie w sieci. Być może z tej miłoś­ci do chwil sam na sam z prasą wzięła się zwier­zowa (zre­al­i­zowana!) ambic­ja by się z jakimkol­wiek cza­sopis­mem związać zawodowo.

No właśnie, zwierz uważa, że czy­tanie prasy jest dla człowieka, kul­tur­al­nego i pop­kul­tur­al­nego cenne niesły­chanie, zwłaszcza, że zestaw czy­tanych cza­sop­ism moż­na sobie doskonale dopa­sować do gus­tu mniej więcej tak jak zestaw ulu­bionych stron w Internecie. A przy okazji, przełknię­cie trzech stron na papierze staw­ia człowieka niemal w eli­cie kra­ju, która jest w stanie przetworzyć tyle czy­tanego tek­stu (a tak przy okazji — wpisy zwierza mają śred­nio po 5 stron A4 w Wordzie — czyż­by każdy czytel­nik zwierza nawet po przeczy­ta­niu jed­nej not­ki automaty­cznie łapał się do ely­ty?). Stąd też pomysł zwierza by podzielić się z wami listą cza­sop­ism, który­mi się pop­kul­tur­alne i kul­tur­al­nie żywi. Od razu zwierz zaz­nacza, że nie będzie tu gazet infor­ma­cyjnych czy pop­u­larnych tygod­ników.  Z racji dzi­wnego wykony­wanego zawodu, zwierz zapoz­na­je się lep­iej lub gorzej z treś­cią więk­szoś­ci z nich, więc trud­no uznać je za oso­bisty wybór. Zresztą o wyb­o­rach w tej materii częs­to decy­du­ją kwest­ie poli­ty­cznych poglądów, od których zwierz na tym blogu trzy­ma się z dale­ka. Tak, więc dziś tylko spis, tego, co zwierz czy­ta z zakre­su pub­likacji kul­tur­al­nych (z mały­mi okoli­ca­mi) i co wam do czy­ta­nia pole­ca. A i żeby nie było, zwierz znów upraw­ia samowol­ny prod­uct place­ment, czyli chwali pro­duk­ty nie czeka­jąc, aż ktoś mu to zapro­ponu­je :P (nowa rewolucyj­na for­ma reklamy :P). I już zupełnie na koniec — zwierz pod każdym tytułem daje link do strony cza­sopis­ma na face­booku — to super źródła infor­ma­cji a do tego cza­sem nawet jeśli się reg­u­larnie nie kupu­je cza­sopis­ma moż­na dowiedzieć się, że w następ­nym numerze będzie coś fajnego

Mon­i­tor - zwierz zach­wyca się od pewnego cza­su na face­booku, ale czas pozach­wycać się na blogu. Mon­i­tor to taki pol­s­ki Mon­o­cle - cza­sopis­mo, które kon­cen­tru­je się na designu, biz­ne­sie, sztuce, architek­turze, dobrej kuch­ni, fajnych pro­duk­tach, ciekawych ludzi­ach. Zwierz musi powiedzieć, że to jed­no z tych cza­sop­ism, które czy­ta, (co praw­da od trzech numerów) prak­ty­cznie od des­ki do des­ki. Dlaczego? Po pier­wsze zwierz ma słabość do wszelkiego designu, po drugie — nawet, jeśli zwierza nie stać, to lubi sobie popa­trzeć na ładne, częs­to innowa­cyjne pro­duk­ty, czy odmi­any pro­duk­tów, jakie są dostęp­ne na świecie. Oczy­wiś­cie nie wszys­t­kich musza intere­sować strony biz­ne­sowe, ale na przykład raport doty­czą­cy rynku kawy w Polsce, połąc­zony z recen­z­ja­mi kaw z różnych pol­s­kich kaw­iarni jest zde­cy­dowanie ciekawszy niż tabel­ka, jaką moż­na znaleźć na stronach eko­nom­icznych więk­szoś­ci gazet.  Do tego zna­jdzie się w cza­sopiśmie reflek­s­ja nad architek­turą, ciekawe his­to­rie znanych marek czy wywiad z człowiekiem zawodowo zaj­mu­ją­cym się kaligrafią. Do tego pod koniec moż­na znaleźć rzeczy tak odjechane jak kuli­narny prze­wod­nik po Sn Fran­cis­co (chwilowo czy­tany jedynie celem wzmoc­nienia uczu­cia tęs­kno­ty za podróżą) czy przepis na .. Bekonową mar­mo­ladę (och jak­by zwierz to zjadł). Do tego całe cza­sopis­mo jest ładne — utrzy­mane w takim strasznie fajnym min­i­mal­isty­cznym łama­niu, na grubym, ale eko­log­icznym papierze, z inteligent­ną przy­cią­ga­jącą wzrok okład­ką. Zwierz rzad­ko się tak zach­wyca, ale to jest dokład­nie to, czego od daw­na szukał — cza­sopis­ma o sztuce, designu czy mar­ketingu same w sobie są częs­to nudne, bo skierowane do znaw­ców — Mon­i­tor jest skierowany do kogoś takiego jak zwierz, który jest bard­zo ciekawy, co w traw­ie piszczy, ale zde­cy­dowanie nie ma możli­woś­ci oga­r­nąć wszys­tkiego rozumem. A jak się to fajnie czy­ta przy kaw­ie (dobrej!). No i jeszcze jeden plus — cza­sopis­mo jest jak na swo­ją treść i obję­tość tanie.

EKRANy - Zwierz pod­chodz­ił przez pewien czas do Ekranów nieu­fanie nazy­wa­jąc je w duchu hip­ster­skim cza­sopis­mem fil­mowym. Hip­ster­skość trochę ekra­nom została, ale z drugiej strony to redagowane przez Insty­tut Sztuk Audiow­iz­ual­nych Uni­w­er­syte­tu Jagiel­lońskiego cza­sopis­mo to być może najbardziej kom­pe­tentne cza­sopis­mo fil­mowe w Polsce. Co ciekawe, mimo, że za cza­sopis­mem stoi bard­zo sza­cow­na insty­tuc­ja to samo cza­sopis­mo jest zaskaku­ją­co bliskie nowym, niekiedy jeszcze niedostrze­ganym przez sze­rok­ie media tren­dom w pop­kul­turze. To oni w jed­nym numerze obdarowali zwierza jedynym jak na razie w Pol­skiej prasie kom­pe­tent­nym i nie sza­leńc­zo fanowskim artykułem o Cum­ber­batchu i w tym samym numerze omaw­iali zagad­nie­nie fan­do­mu powołu­jąc się na Dok­to­ra Who. Poza tym w jed­nym z numerów zwierz znalazł chy­ba naj­ciekawszą dyskusję o współczes­nej kry­tyce fil­mowej, jaką kiedykol­wiek czy­tał. Do tego w cza­sopiśmie są niegłupie recen­z­je i to nie tylko tych super pop­u­larnych pro­dukcji, (choć nie ma sno­bisty­cznego ucieka­nia jedynie w awan­gardę). Całość czy­ta się z przy­jem­noś­cią i tylko trochę szko­da, że Ekrany są graficznie bard­zo ubo­gie i czarno białe. Choć może cały ich w tym urok, że nie mogąc odwró­cić naszej uwa­gi zdję­ci­a­mi muszą się kon­cer­tować na treś­ci. W każdym razie zwierz bard­zo poleca.

Nowe Książ­ki - zwierz nie pamię­ta, kiedy zaczął czy­tać Nowe Książ­ki, ale było to wie­ki temu. Z racji przedzi­wnego zbiegu okolicznoś­ci, zwier­zowi zdarzyło się kiedyś trzy­mać w rękach numer, w którym jed­nocześnie recen­zowano trzy książ­ki popełnione przez członków zwier­zowej rodziny (jak sami widzi­cie zwierz od dziecię­cia miał przech­la­pane). Ale nie chodzi jedynie o szukanie znanych nazwisk — Nowe Książ­ki to cza­sopis­mo, oparte na najprost­szym ze wszys­t­kich pomyśle — recen­zu­je nowe książ­ki — naukowe, pop­u­larno naukowe, powieś­ci, dla dzieci, poezję. Zwierz uwiel­bia cza­sopis­mo za pros­totę formy — żad­nego chodzenia wokół tem­atu — po pros­tu recen­zen­ci piszą czy opła­ca się czy nie opła­ca kupić nową książkę. O ile w przy­pad­ku książek naukowych czy powieś­ci nie wszys­tkim musi się to wydawać przy­datne to na przykład przy poezji — gdzie wychodzi mnóst­wo tomików i trud­no zori­en­tować się, kiedy wychodzi coś naprawdę god­nego uwa­gi — Nowe Książ­ki są nieoce­nioną pomocą. Do tego w każdym numerze jest spory wywiad z pis­arzem, co zawsze jest fajne. Ostat­nio Nowe Książ­ki trochę zmieniły sza­tę graficzną i wyszły z lat, 90 co zwierza bard­zo cieszy. Na dodatek, zwierz nie wie, czego dosy­pu­ją do kle­ju w tym cza­sopiśmie, ale ono bard­zo łanie pach­nie. Serio. A i jeszcze jed­no — w kiosku zawsze pyta­j­cie o “Nowe Nowe Książ­ki “: P (Tim­buk­tu Timbuktu ;)

 

Sight&Sound — Cza­sopis­mo anglo­języ­czne wydawane przez Bry­tyjs­ki insty­tut Sztu­ki Fil­mowej. To właś­ci­wie tym, którzy zna­ją zwierza powin­no wystar­czyć. Autorzy zaj­mu­ją się mniej lub bardziej naukową reflek­sją nad bry­tyjskim kinem, jed­nocześnie dając zwier­zowi wgląd w to, co nie przeni­ka najczęś­ciej do szer­szej opinii i infor­ma­cji — zwierz dowiedzi­ał się z cza­sopis­ma o całym mnóst­wie filmów bry­tyjs­kich, o których nie miał poję­cia. Jed­nocześnie, — ponieważ BFI zaj­mu­je się także zachowywaniem bry­tyjskiego dziedz­ict­wa fil­mowego, sporo jest tam tak lubianych przez zwierza artykułów poświę­conych his­torii kina (nie tylko bry­tyjskiego). Do tego, cza­sopis­mo (wychodzące od 1932 roku, jej, ale się w UK nic nie zmienia) ma znakomi­ty dzi­ał recen­zji, w którym kry­ty­cy zde­cy­dowanie nie kon­cen­tru­ją się tylko na fil­mach z włas­nego kra­ju — zwierz przeczy­tał tam swego cza­su bard­zo dobrą recen­zję pol­skiego “Jesteś Bogiem”, co świad­czy, że zde­cy­dowanie są tam na bieżą­co z dobry­mi pol­ski­mi pro­dukc­ja­mi. Zwierz nieste­ty wie, że to cza­sopis­mo dro­gie, ale nie trze­ba kupować, co miesiąc, moż­na raz na jak­iś czas sprawdz­ić, co w fil­mowej traw­ie piszczy.

Kino — Powróćmy na chwilę do prasy pol­skiej. Zwierz czy­ta Kino wiernie, choć wywołu­je ono u niego mieszane uczu­cia. Z jed­nej strony, zwierz woli takie Kino jak ter­az (skła­ni­a­jące się bardziej ku pop­u­larne­mu wid­zowi) niż takie, jakie było jeszcze kil­ka lat temu (bard­zo skon­cen­trowane na pol­skiej i artysty­cznej pro­dukcji), ale nieste­ty gdzieś po drodze Kino straciło jed­noz­naczny charak­ter i ter­az jest trochę dla niko­go. Nadal jed­nak jest to cza­sopis­mo inteligentne, dostar­cza­jące całkiem ciekawych artykułów i bard­zo dobrych relacji z fes­ti­wali (warto czy­tać by wiedzieć, na co będzie czekać), a po zmi­anach w Filmie, (które miały być super, ale doprowadz­iły zwierza do zarzuce­nia kupowa­nia cza­sopis­ma, które ter­az czy­ta już tylko w pra­cy) to zdaniem zwierza ostat­ni pol­s­ki miesięcznik fil­mowy warty kupowa­nia (Ekrany nie są cza­sopis­mem aż tak reg­u­larnym). Oczy­wiś­cie zwierz nie zgadza się ze wszys­tki­mi opini­a­mi wyrażony­mi na łamach Kina, ale poczy­tać sobie rzeczy, z który­mi zwierz się nie zgadza też cza­sem lubi.  Jedyną wadą Kina jest to, że cza­sopis­mo trak­tu­je zdję­cia bard­zo po macoszemu.

Empire - Zwierz musi przyz­nać, że Empire to mag­a­zyn, który kupu­je dla zdjęć. To chy­ba najlepiej ilus­trowane cza­sopis­mo fil­mowe, jakie zwierz zna. Zwłaszcza wywiady z aktora­mi najczęś­ciej są okras­zone znakomi­ty­mi ses­ja­mi zdję­ciowym. Empire to cza­sopis­mo ang­iel­skie, więc choć są w nim infor­ma­c­je o kinie pop­u­larnym z całego anglo­języ­cznego świa­ta to jed­nak o kinie bry­tyjskim jest jak­by trochę więcej, no i zde­cy­dowanie więcej jest wywiadów z bry­tyjski­mi aktora­mi, co czyni z Empire cza­sopis­mem, które zwierz najczęś­ciej kupu­je by sobie z niego coś wyciąć. Ogól­nie nie pory­wa jakąś nowa­torską treś­cią, choć od cza­su do cza­su zaskoczy wielostron­i­cowym artykułem na tem­at akto­ra czy reży­sera — w ostat­nim zaku­pi­onym przez zwierza numerze bohaterem na kil­ka stron był David Lynch. Do tego Empire ma dwie ulu­bione rubry­ki zwierza ” How much is a pint of milk” gdzie wszys­tkim goś­ciom zada­je się te same pyta­nia (min. Ile kosz­tu­je pin­ta mle­ka, albo, co byś zro­bił gdy­byś obudz­ił się jutro, jako Bruce Willis czy kiedy byłeś najbardziej starstruck, — czyli pod wraże­niem bliskoś­ci innej gwiazdy fil­mu czy muzy­ki), dru­ga ulu­biona rubry­ka zwierza jest na samym końcu mag­a­zynu i zaw­iera po pros­tu zapis najlep­szych zdaniem redakcji klasy­cznych scen fil­mowych. Zwierz lubi tą rubrykę, bo zwraca uwagę, na to, co tak nam umy­ka, — że kino skła­da się nie tyle z wiel­kich filmów, co z wiel­kich scen.

Total Film - właś­ci­wie trudne do odróżnienia od Empire, — choć ma więcej wszys­tkiego, zdjęć infor­ma­cji, recen­zji, wszys­tko trochę poci­achane, i niekiedy prz­er­aża­jące swoim nad­mi­arem, ale zwierz bard­zo lubi zasi­adać do nowego Total Film gdzie po pros­tu dosta­je taki pełny obraz tego, co w kinie pop­u­larnym piszczy. Do tego Total Film ma chy­ba najz­abawniejszą rubrykę, jaką zwierz zna, czyli abridged Script to taka humorysty­cz­na rubry­ka, w której autorzy streszcza­ją filmy (teo­re­ty­cznie przed­staw­ia­jąc nam skró­cony sce­nar­iusz) wskazu­jąc na wszys­tkie klisze, dzi­ury w fab­ule i schematy. Zwierz nie jeden raz śmi­ał się głośno w tramwa­ju czy­ta­jąc tą jed­ną z pier­wszych rubryk numeru. Nieste­ty Total Film jest zde­cy­dowanie sła­biej dostęp­ny niż Empire (to moż­na dostać właś­ci­wie we wszys­t­kich Empikach), ale warty by poszukać zwłaszcza, ze ma bard­zo fajne dodat­ki — plakaty, okolicznoś­ciowe broszury a nawet cza­sem trafi się niewiel­ka książka.

Ruch Muzy­czny - dobra sam zwierz pewnie nigdy nie sięgnął­by po cza­sopis­mo związane wyłącznie z muzyką klasy­czną gdy­by nie pisał do niego przy­ja­ciel zwierza (z resztą pisze znakomi­cie i złośli­wie). Zwierz, który muzykę klasy­czną i współczes­ną bard­zo lubi, cieszy się, że dosta­je cza­sopis­mo, które zbiera dla niego recen­z­je wszys­t­kich ważniejszych wydarzeń muzy­cznych w Polsce. Co więcej, mimo dość old­shoolowej formy (dobra, okład­ka raczej nie zachę­ca do czy­ta­nia) w środ­ku jest całkiem przy­jem­nie i nowocześnie, choć oczy­wiś­cie zdarza­ją się kilkus­tron­i­cowe artykuły o kom­pozy­torach, których ist­nie­nie było i może wciąż być dla nas fak­tem niez­nanym. Ogól­nie zwierz nie wie jak na sce­nie cza­sop­ism muzy­cznych pla­su­je się Ruch Muzy­czny, ale z całą pewnoś­cią w oby­cie i gust zwierza trafia o tyle dobrze, że mniej więcej raz na miesiąc zwierz zna­j­du­je tam recen­zję, choć jed­nej rzeczy, na której był w fil­har­monii teatrze czy operze.

Książ­ki. Mag­a­zyn do czy­ta­nia. — zwierz podob­nie jak wszyscy czy­ta Książ­ki Wybor­czej trochę z rozpę­du. Są to się czy­ta, bo jest niewiele ciekawych mag­a­zynów poświę­conych książkom. Co do samego mag­a­zynu zwierz, który nie opuś­cił jeszcze w lek­turze żad­nego numeru ma mieszane uczu­cia — zdarza­ją się numery fatalne (dwa numery temu ilość recen­zowanych książek anglo­języ­cznych była tak duża, że aż zden­er­wowało to zwierza, który jed­nak jest za tym by szanować fakt, ze pol­s­ki czytel­nik jest może nie wyłącznie, ale przede wszys­tkim zain­tere­sowany pol­skim rynkiem wydawniczym), ale na przykład w ostat­nim zwierz znalazł znakomi­ty wywiad z Han­ną Krall, ale głównie za sprawą znakomi­tych odpowiedzi Krall a nie dość nai­wnych pytań prowadzącej wywiad dzi­en­nikar­ki. Ogól­nie jed­nak zwierz książ­ki czy­ta i nawet się wyzłośli­wia, ale np. graficznie bard­zo mu się one podoba­ją, bo to dynam­iczne, nowoczesne i ładne cza­sopis­mo, które jed­nak nadal nie do koń­ca wie, czym chce być.

  

Stoli­ca - zwierz ponown­ie pod­czy­tu­je Stolicę od momen­tu, kiedy została mu podrzu­cona przez rodz­inę. Zwierz nie mówi wam moi rozsiani po całym kra­ju, jeśli nie świecie czytel­ni­cy byś­cie czy­tali miesięcznik stołeczny. Ale pole­ca byś­cie roze­jrzeli się po swoich kioskach za prasą lokalną. Nigdzie człowiek nie zna­jdzie tylu ciekawych infor­ma­cji, o których nie miał zielonego poję­cia jak właśnie w prasie lokalnej.  Zwierz, który swo­je mias­to stołeczne bard­zo lubi jak zwyk­le z zaskocze­niem przyj­mu­je infor­ma­c­je o tym, co się dzieje w mieś­cie a o czym nie ma poję­cia. Do tego, jak zwyk­le łasy jest zwierz na wszelkiego rodza­ju artykuły his­to­ryczne, zwłaszcza te zbacza­jące w kierunku his­torii społecznej. A jak się zna­jdzie jeszcze coś o architek­turze to zwierz nagle ori­en­tu­je się, że przeczy­tał z zain­tere­sowaniem pół numeru i może się wydać mądrze­jszy. Tak, więc zwierz bard­zo wam pole­ca, byś­cie nawet, jeśli okład­ka nie jest szczegól­nie pory­wa­ją­ca, sprawdzili, co w waszej lokalnej prasie piszczy — może­cie się miło zawieść

Dobra zwierz patrzy na ten spis cza­sop­ism i zas­tanaw­ia się czy nie tu należy szukać odpowiedzi na pyta­nia zadawane niekiedy przez czytel­ników, skąd zwierz posi­a­da jakieś przedzi­wne infor­ma­c­je. Zwierz doskonale wie, że więk­szość tego, co moż­na znaleźć w prasie jest podane w krót­szej i bardziej mobil­nej formie w Internecie, ale np. zwierz to, co przeczy­ta na papierze zapamię­tu­je bez porów­na­nia lep­iej niż zawartość stron Inter­ne­towych.  Co więcej zwierz należy do tej opisy­wanej przez naukow­ców grupy osób, której nad tek­stem na papierze jest się bez porów­na­nia łatwiej skupić — tak, więc zde­cy­dowanie częś­ciej zwierz doczy­tu­je do koń­ca artykuły pra­sowe niż te na stronach inter­ne­towych.  Choć trze­ba przyz­nać, że jest coś chorob­li­wego w iloś­ci prasy, którą kon­sumu­je i składu­je zwierz.  Prze­cież to, co wam tu podał to nawet nie jest połowa. Zwierz czy­ta prze­cież wszys­tkie tygod­ni­ki, łącznie z “Tygod­nikiem Powszech­nym”, (który ma naprawdę dobry dzi­ał kul­tur­al­ny! Plus coty­god­niowe rozważa­nia nad Torą, które zwierz wiernie czy­ta w ramach strawy duchowej), Ale to też jed­na z tych drob­nych przy­jem­noś­ci życia, które zwierz uwiel­bia — możli­wość kupi­enia sobie gaze­ty i przeczy­ta­nia jej z kawą w ręku. Serio cza­sem się zwierz zas­tanaw­ia czy nie tylko z wyboru, ale tak z przez­naczenia po pros­tu men­tal­nie nie jest Anglikiem.

Ps: Do wszys­t­kich czytel­ników Londyńs­kich zwierza- zwierz postanow­ił spotkać się z wami w NIEDZIELĘ o godzinie 11:30 w pubie Sher­lock Holmes. Zwierz umówił się już z kilko­ma osoba­mi, ale każdy prze­by­wa­ją­cy w stol­i­cy Anglii czytel­nik zwierza może czuć się zapros­zony. W planach poga­duchy i rados­ny fangirlizm/fanoboysm weekendowy.

Ps2: Jutro zwierz zaczy­na pisać dla was dzi­en­nik podróży. Oznacza, to, że przez najbliższe dni zwierz porzu­ci nor­mal­ną godz­inę pub­likowa­nia postów. Bądź­cie, więc gotowi o każdej porze dnia i nocy!

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online