Home Książki Splątanie czyli o „Cicho, cichutko” Ignacego Karpowicza

Splątanie czyli o „Cicho, cichutko” Ignacego Karpowicza

autor Zwierz
Splątanie czyli o „Cicho, cichutko” Ignacego Karpowicza

We współczesnej literaturze polskiej jest tylko kilkoro pisarzy i pisarek na których nowe książki czeka się zawsze z równym wyczekiwaniem i niepokojem. Mam wrażenie, że należy do nich Ignacy Karpowicz, autor, który niektórych czytelników językiem swoich powieści irytuje, innych porywa, część zachwyca a część skłania do rzucania obelg. Wszyscy jednak nie są się w stanie powstrzymać by po książkę nie sięgnąć i nie wyrobić sobie własnego zdania.

 

Wyznam wam szczerze, że „Cicho, Cichutko” najnowsza książka Kraprowicza to w istocie kilka książek w jednej. Ci którzy dobrze znają twórczość pisarza – mają w pamięci „Ości” czy „Sońkę” będą czuli, że to książka, która przetwarza znane już tropy i tematy. Jeśli im się w poprzednich tomach spodobały – wtedy będą zachwyceni powrotem do tego co już znają. Jeśli czuli się rozczarowani będą pewnie na pisarza źli, że zamyka się w kręgu swoich narracji i języka. Jeśli jednak byłaby to pierwsza książka autora po którą sięgamy to emocje będą zupełnie inne – w miejsce poczucia powtarzalności mogą się pojawić zachwyty i poczucie, że sięga się po literaturę, która od czytelnika sporo wymaga. To sprawia, że ta sama książka pewnie u niektórych wzbudzi entuzjazm a niektórych zawiedzie.

 

Sama książka składa się z dwóch części. W pierwszej poznajemy Misia – dość ekscentrycznego, sympatycznie niesympatycznego człowieka, który umiera. Umiera dość beznadziejnie na raka prostaty. O Misiu opowiada jego przyjaciel i kochanek, który przeplata opowieść o śmierci bliskiej osoby, z anegdotami z jego życia. Ta pierwsza część ma w sobie rwaną niespójność nowszych i starszych wspomnień i anegdot, które zmieniają się w zależności od tego kto je opowiada. Jak zauważa nasz narrator – ćwicząc się przed śmiercią, ćwiczy się z opowiadania własnego życia, które przepisuje się na coraz to nowe realia. Literacko jest to część moim zdaniem ciekawsza. Choć opowiadane historie są banalne, a często jedynie fragmentaryczne, to potrzeba ich snucia – nawet jeśli tylko przez zaangażowanych, ma w sobie coś co rozpoznajemy. Tą potrzebę opowiadania sobie życia by jakoś trwało, nawet jeśli niektóre rzeczy odeszły bezpowrotnie. Jednocześnie okazuje się, że w pamiętaniu wiele jest niedopowiedzeń, a nasi bliscy i najbliżsi mogą nam nawet nie umieć opowiedzieć swojego życia.

Druga część jest dużo bardziej spójna, jej bohaterką jest Anna, opiekunka Misia, która w pierwszej części wydaje się osobą tajemniczą, wycofaną, żyjącą we własnym świecie. Teraz poznajemy historię Anny. Tu ponownie – nie dzieje się nic takiego, co na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać niezwykłe czy poruszające. Przynajmniej do czasu. Obserwujemy cały splot mniejszych i większych wydarzeń. Siostrę, która lepiej sobie radzi w wiejskim towarzystwie, potańcówkę, wesele, chłopaka, który się podoba, ale za którego rodzice nie pozwolą iść. Nad wszystkim unosi się jeszcze świeża warstwa historii najnowszej, która pędziła ludzi z zachodu na wschód, i sprawiała, że każdy bardziej niż kiedykolwiek wcześniej pamiętał skąd jest oraz kto swój a kto obcy. Historia zatacza koło bo dzięki niej dowiadujemy się tego co w opowieści Misia stanowi największą lukę – czyli jak właściwie trafił pod opiekę Anny.

 

Czytając „Cicho, Cichutko” nie sposób nie dostrzec, jak autor kolekcjonuje zdarzenia pozornie niewielkie i błahe, które ostatecznie układają życie. Jakieś spory, wieczory, imprezy, liściki, telegramy, zazdrości, miłości – wszystkie rzeczy, które układają się na życiorysy mniej lub bardziej tragiczne. Życiorysy które same w sobie nie są niczym wielkim czy specjalnym, ale ich splecenie się ze sobą, ta niesamowita ilość przypadków, wypadków czy zdarzeń tak losowych jak choroba – sprawia, że stają się intrygujące dla czytelnika. Czy cokolwiek w ogóle da się przewidzieć, czy życie toczy się po prostu dalej od jednej do drugiej osoby, układając się ze zdarzeń, które zupełnie nie mają sensu póki nie zaczną się na siebie zazębiać. Takie przypadkowe jest życie Anny, takie jest życie i śmierć Misia, ostatecznie takie jest też życie naszego narratora, który powiązany z nimi oboje nieco przypadkiem staje się częścią tej opowieści.

 

Książka od samej dedykacji sugeruje bliskość życia, prawdziwych osób i wydarzeń – tą bliskość czuć – ten element prawdziwego świata, który prześwieca przez literacką kreację. Zwłaszcza gdy do tej trochę zawieszonej poza czasem historii wkrada się pod sam koniec pandemia i nagle osadza wszystko w konkretnych czasach, momentach i miesiącach. Prawdziwy aż do bólu wydaje się też to opisywane wyczekiwanie na pewną śmierć, przy jednoczesnej świadomości absurdu sytuacji, gdy człowiek żyje a wie, że umrze. Pewna nieporadność opiekunów Miśka – ma w sobie coś co rozpoznajemy z własnych doświadczeń, co wychodzi poza ramę tej jednej osobistej historii. Jak to bywa w dobrej literaturze. Nawet jeśli przeczuwamy, że książka jest czymś więcej niż tylko literacką kreacją.

 

Nikogo nie zdziwi, jeśli powiem, że u Karpowicza najważniejszy jest język (wiem jest to w przypadku tego autora bolesny truizm) . Bywa on miejscami jak strumień świadomości – każde zdanie, może nagle zmienić tok narracji, zmusić czytelnika by uruchomił w głowie ciąg skojarzeń. Wszystko tu mówione jest nie do końca, półsłówkami, często te same treści powracają w różnych kontekstach, raz niedopowiedziane, raz z uzupełnieniem, które zmienia ich znaczenie. Bywa oczywiście, że autor balansuje na granicy egzaltacji, bywa, że język choć doskonały nie przystaje do czasów, tematu, niekiedy dialogi brzmią bardziej jak to co ludzie w danym momencie powinni powiedzieć niż to co mówią. Osobiście jestem rozdarta, bo jako czytelniczce chyba bardziej podoba mi się druga część książki – bardziej zwarta i uporządkowana, ale jednocześnie – językowo ujęła mnie bardziej pierwsza – być może dlatego, że te współczesne językowe wolty bardziej pasują do narracji, która dzieje się tu i teraz.  Wciąż jednak jest to książka, która nie pozwala zapomnieć o języku i o tym jak potrafi być zwodniczy. To taka pozycja, gdzie czasem czyta się cztery zdania by się potem o dwa zdania cofnąć by jeszcze raz dostrzec, jak zwodzi nas słowo, składnia czy skojarzenie.

 

Czy to najlepsza książka Karpowicza – raczej nie, to jedna z tych książek, która się przydarza każdemu pisarzowi. Ani taka by ją odrzucić, ale też nie taka by poczuć, że odkrył dla na swoją literaturą coś nowego. Jednocześnie jednak – nawet nie najlepsza książka Karpowicza to wciąż bardzo dobra książka, wciąż literatura, która, czegoś od czytelnika wymaga i każe mu chociażby przypomnieć sobie jak niejednoznaczny potrafi być język. Dla tych którzy już autor poznali będzie to potwierdzenie jego zainteresowań, dla tych którzy dopiero poznają – pozycja na tyle ciekawa i inna by czekać na więcej. Jednocześnie – biorąc pod uwagę, zakorzenienie tej powieści w rzeczywistości – to chyba jedna z tych książek, które powstać musiała.

 

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Literackim.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online