Jakiś czas temu wszyscy dowiedzieliśmy się, że Cyberpunka nie będzie. A przynajmniej nie wtedy, kiedy się spodziewaliśmy. Moglibyśmy po takim oświadczeniu ziewnąć i wrócić do naszych zimowych leży, gdzie czekamy na premierę gry. Zanim jednak porzucicie jakąkolwiek nadzieję na tegoroczne spotkanie ze światem z mrocznej przyszłości, polecam sięgnąć po zbiór opowiadań „Cyberpunk Girls”, który nie dość że złagodzi ból czekania na grę to jeszcze powinien zadowolić po prostu fanów ciekawej gatunkowej fantastyki.
Zbiór opowiadań „Cyberpunk Girls” tak naprawdę łączą tylko trzy elementy. Kluczowymi postaciami we wszystkich opowieściach są dziewczyny i kobiety. Wszystkie opowiadania napisały polskie autorki fantastyki: Martyna Raduchowska, Magdalena Kucenty, Jagna Rolska, Krystyna Chodorowska, Gabriela Panika i Agata Suchocka. No i wszystkie opowiadania sięgają do cyberpunkowych motywów i estetyki by opowiedzieć bardzo różne historie. Tu od razu pragnę zauważyć, że choć bawi mnie, że książka wyprzedziła zapowiadaną grę to jednak nie jest to publikacja towarzysząca produkcji CD Projekt – książka sięga do powszechnie znanych cyberpunkowych motywów i każda autorka robi to na własną rękę wedle własnej wizji.
Poznajemy najemniczkę, która musi podejmować się coraz trudniejszych zleceń by płacić haracz przestępcom, który zainfekowali jej sztuczne serce i grożą, że bez kolejnej wpłaty natychmiast je wyłączą. Młodą kurierkę, która któregoś dnia zaczyna zadawać sobie pytanie co znaczą te tajemnicze wiadomości, które roznosi po mieście, policjantkę, która próbuje połączyć sprawy porwanych dzieci czy Rubble dziewczynę, która jest gotowa zrobić autentycznie wszystko by wygrać w popularnym wyścigu motocyklowym. Nawet poddać się niekoniecznie bezpiecznym modyfikacjom. Wśród bohaterów znajdzie się też para najemników, którzy w Berlinie mają poznać prawdę o śmierci popularnego gracza znanego w całej wirtualnej rzeczywistości. Dowiecie się też jaki był jeden z najszczęśliwszych dni pewnego pułkownika.
Czytając zbiór opowiadań zdałam sobie sprawę, że ta mroczna wizja przyszłości doskonale koresponduje z tym co dzieje się teraz – pojawienie się pandemii, obowiązkowe zamknięcie ludzi w domach, fakt że bliskich zaczynamy często widywać tylko na ekranie komputera, aplikacje mające śledzić działania obywateli – by chronić ich przed epidemią. To wszystko kładzie dobre podstawy do wizji przyszłości, gdzie wszyscy obowiązkowo są podłączeni do sieci, ludzi wymieniają zawodne biologiczne organy na cyberwszczepy, a bez odpowiednich parametrów trudno znaleźć pracę, oddalić się od domu czy po prostu się z kimś spotkać. Choć bezpośrednio do samej pandemii odnosi się głownie Martyna Raduchowska w otwierającym zbiorek opowiadaniu „Heartbyte”, to jednak jej duch unosi się chyba nad wszystkimi tekstami – bardzo wyraźny jest też w „Spandau” Jagny Rolskiej. Zresztą jak w każdej dobrej fantastyce – teraźniejszość i jej problemy znajdują swoje odbicie w świecie przedstawionym w opowiadaniach. Pogłębiająca się stratyfikacja społeczna znajduje swoje odbicie w opowiadaniu Magdaleny Kucenty „Dziewczyna, której nie było”, zmiany jakie przyniesie życiu na ziemi kryzys klimatyczny odbijają się zarówno w „Amber” Jagny Rolskiej, jak i częściowo w „Dotknąć Ciemności” Krystyny Chodorowskiej i Gabrieli Paniki, opowiadaniu które rozpoczyna wspomnienie o ewakuacji ludności.
Jednocześnie opowiadania są po prostu przyjemne w czytaniu. Autorki doskonale wiedzą, że w przypadku krótszej formy jaką jest opowiadanie czytelnik nie tylko jest wyczulony na pomysł, ale też na ciekawą puentę. Nic dziwnego, że biegnie się niekiedy przez kolejne strony byleby się tylko dowiedzieć co dalej. Zwłaszcza w opowiadaniach, które mają w sobie nutkę tajemnicy czy niedopowiedzenia. Osobiście, muszę powiedzieć, że literacko zdecydowanie najbardziej podobało mi się opowiadanie „Dotknąć ciemności” – być może dlatego, że uwielbiam taki styl narracji gdzie różne pozornie niezwiązane wątki, wspomnienia, fakty spajają się w jedno i tworzą niepokojącą wizję świata. Plus jest to opowiadanie, gdzie pojawia się ciekawa wizja walki ludzi z obcą rasą – ciekawa bo nieoczywista. Ale nie ukrywam bardzo podobało mi się „Heartbyte” bo to taka dobra cyberpunkowa narracja, gdzie jest wszystko – co się zna ale jednak przez dodanie wątku koronawirusa – ma się wrażenie, że wszystko jest jakby trochę bliżej, i ta dziwna przyszłość to już nie jest taki zupełny kosmos.
Nie będę ukrywać – nie wszystkie opowiadania podobały mi się w równym stopniu – chyba najbardziej zawiodłam się „Spadau” – nie dlatego, że to złe opowiadanie tylko dlatego, że zgadłam puentę tak szybko, że potem męczyło mnie, że historia nie może mnie niczym zaskoczyć. Z kolei w przypadku „Mindblown” miałam wrażenie bardziej miniaturki, czy scenki niż pełnoprawnego opowiadania. Zresztą nie jest to zupełnie nie uzasadnione przeczucie – to najkrótszy tekst w całym zbiorze. Ja bym jeszcze go rozszerzyła, bo cały czas miałam wrażenie, że na tle dłuższych, bardziej skoncentrowanych na tworzeniu świata przedstawionego tekstów – ten jest po prostu zbyt powierzchowny. Na koniec przyznam, że o ile opowiadanie „Nitro” doskonale się czytało (chyba przeczytałam je najszybciej z całego zbiorku) to ja bym jednak szukała jakiejś innej puenty, może nieco mniej oczywistej. Ale wiecie, każdy czytelnik ma własne wyobrażenia jak historia powinna się kończyć. Sam fakt, że po lekturze zastanawiałam się jaką ja wymyśliłabym historię w takim świecie dobrze świadczy o całym zbiorze.
Podejrzewam, że pewnie znajdą się jakieś głosy, że co to ma być zbiór opowiadań z parytetem. Osobiście mam poczucie, że ten zbiór doskonale pokazuje, że tak naprawdę – tylko się nam wydaje, że umiemy odróżnić prozę pisaną przez kobiety od tej przez mężczyzn. Założę się że przy lekturze na ślepo być może w jednym opowiadaniu udałoby się „wykryć” płeć autorki a i to nie jestem pewna. Podobnie fakt, że bohaterkami są dziewczyny i kobiety a nie jak często faceci. Akurat świat cyberprzyszłości jak żaden nadaje się do narracji gdzie płeć osoby, która jest na pierwszym planie opowieści nie ma żadnego znaczenia. To przyszłość, w której jest tyle innych spraw i problemów, że płeć wydaje się zupełnie drugorzędna. Ponownie jednak – fajnie, że powstają publikacje, które zmieniają to przywiązanie wielu czytelników do tego, że na pierwszym planie musi być postać męska. Oraz zdecydowanie mylne założenie, że skoro w książce jest dużo działających kobiet to pewnie jest to jakieś Young Adult gdzie zaraz pojawi się wątek romantyczny.
Nie ukrywam bardzo podoba mi się fakt, że opowiadania – zwłaszcza fantastyczne wracają do łask. Dzięki nim można dość dobrze poznać styl autorów, poznać kilka historii i ostatecznie – dowiedzieć się więcej o tym, kto u nas ciekawie pisze. Zwłaszcza w przypadku literatury fantastycznej czasem można dojść do wniosku, że nazwisk jest tyle, że po prostu nie sposób wybrać od kogo zacząć. Zresztą w ogóle kiedyś (choć do pewnego stopnia to nadal obowiązuje) była taka tradycja, że pisarze fantastyki zaczynali od opowiadań. To była naprawdę dobra szkoła, dobre ćwiczenie, ale też dobry sposób na obserwowanie rozwoju autora. Tradycja ciągle się trzyma i tylko szkoda, że coraz mniej takiego przywiązania do tej autorskiej drogi w innych gatunkach. Inna sprawa – ja wciąż dojeżdżam do pracy i miło się spędza ten czas z jednym opowiadaniem – bo idealnie mi się długość większości z nich pokrywała z dojazdem do pracy.Nie ukrywam – moja radość z pojawienia się na rynku „Cyberpunk Girls” wynika też z tego, że znam część autorek i po prostu cieszę się, że osoby, które znam i którym kibicuję znalazły się w tak fajnej – i miejmy nadzieję, odnoszącej sukces antologii.
Książka ma premierę dziś 12.11.2020 i od razu dodaję, że jest dostępna na ebooku bo wiem, że sporo osób się o to pytało. Osobiście polecam ją zarówno do własnej lektury, jak i do rozważenia jeśli będziecie się zastanawiać co kupić w prezencie jakiemuś oczekującemu na Cyberpunk 2077 biedakowi, który wpatruje się od jakiegoś czasu w obwieszczenie o przesunięciu gry i nie wie co ze sobą zrobić.
Wpis powstał ze współpracy z wydawnictwem Uroboros.