Dziś będzie wpis z którym nie jedna osoba może się utożsamić. Będzie o tym co sprawia, że człowiek czasem ma ochotę wyrzucić komputer przez okno. Będzie o aplikacji HBO GO. Prawdopodobnie najbardziej denerwującej stronie do streamingu w sieci.
Zacznę od tego, że nawet jeśli strona HBO Go działałaby na korbkę to i tak bym z niej korzystała. Lubię Netflixa, ale jeśli chodzi o ciekawe filmy, czy seriale to od pewnego czasu HBO ma mi dużo więcej do zaoferowania. Zwłaszcza w kontekście filmów – Netflix jest super jak się trochę ogląda, ale jak się ogląda dużo – zwłaszcza na bieżąco to często trafiają tam filmy, które już się widziało. Na HBO często trafiają ciekawe produkcje z całego świata, plus jedne z najlepszych seriali jakie widziałam w życiu. Druga sprawa – tak naprawdę HBO GO nie jest platformą streamingową z prawdziwego zdarzenia – tym jest i będzie HBO Max, którego w Polsce jeszcze nie ma. Choć przez HBO Go można streamować filmy i seriale to nie ma takich funkcjonalności, które zwykle można przypisać platformom streamingowym. Zresztą przez pewien czas było tylko jako dodatkowa platforma dla osób, które wykupiły HBO.
Od czego tu zacząć bolączki i cierpienia. Chyba od mojego ulubionego błędu polegającego na tym, że zazwyczaj, kiedy próbuję cofnąć albo przewinąć do przodu wszystko się zawiesza. Kiedyś chcieliśmy cofnąć odcinek, bo coś przegapiliśmy i kiedy zaciął się po raz trzeci Mateusz zdecydował się na hasło „Zapomnij to HBO GO” które to hasło pozostało z nami na długo. Serio nie rozumiem jakim cudem prosta czynność przewijania może prowadzić do zawieszenia się całej aplikacji niemal za każdym razem. Ostatnio zorientowałam się, że daje to niemal telewizyjny sposób oglądania filmów, nawet jak chcę obejrzeć jakąś scenę jeszcze raz to daję sobie spokój, bo przewijanie jest zbyt stresujące.
Podobnym problemem bywa oglądanie od momentu, w którym się skończyło. Z jednej strony sama funkcja jest wielkim ułatwieniem. Z drugiej – nie pomnę, ile razy zdarzyło mi się oglądać jeszcze raz początek filmu, bo przy próbie obejrzenia od wybranego momentu aplikacja się zacinała a przy próbie przesunięcia czegoś do przodu niemalże zawieszała urządzenie. Kiedy widzę, że zostawiłam coś w połowie obejrzane wzdycham głęboko bo wiem, że czekają mnie długie boje z aplikacją.
Drugi z moich ukochanych błędów to autoplay następnego odcinka ustawiony chyba na sztywno. Kiedy oglądaliśmy serial „Pępek Świata” (The Middle – bardzo go polubiłam) to przy niemal każdym odcinku program zaczynał grać kolejny odcinek ucinając scenę do napisów końcowych, ewentualnie – mocno utrudniając jej obejrzenie. Tak jakby ktoś sprawdził, ile ma odcinek do pojawienia się pierwszego z końcowych napisów i po prostu zdecydował, że ta jedna scena – zwykle dodająca element dowcipnej puenty jest człowiekowi zupełnie do życia zbędna. Zanim udało się nam znaleźć opcję wyłączania autoplay rzucaliśmy się na pilota niczym szaleńcy, żeby tylko wyłączyć to cholerstwo.
Kolejna rzecz – teoretycznie aplikacja pamięta który odcinek już się widziało. Teoretycznie, bo w pewnym momencie zwykle zapomina. Co więcej – nie można się zdać na streszczenia poszczególnych odcinków, ponieważ pod każdym odcinkiem danego serialu jest ten sam ogólny opis serialu. Ostatnio zorientowaliśmy się, że nie obejrzeliśmy do końca trzeciego sezonu Młodego Sheldona (akurat ma premierę sezon 4) i próbowaliśmy znaleźć na którym odcinku skończyliśmy – ostatecznie skończyło się na oglądaniu początkowych scen chyba z czterech odcinków zanim upewniliśmy się na którym dokładnie odcinku zapomnieliśmy co dalej.
Następna sprawa, która od zawsze mnie intryguje to podział na gatunki. Ogólnie podział na typowe gatunki filmowe jest całkiem ok. Problem w tym, że niektóre decyzje są co najmniej kontrowersyjne. Np. „American Beaty” jest w dziale komedia. Z kolei do działu komedia romantyczna trafiły takie radosne przeboje jak np. „Dzieci gorszego Boga” czy „Angielski Pacjent” – całość sprawia wrażenie jakby filmy które nie mieszczą się w więcej niż jednej kategorii były wrzucane do kilku kategorii trochę na oślep – co zwłaszcza w przypadku gatunków komediowych czasem tworzy niezamierzenie chyba śmieszny efekt.
Na końcu – nigdy nie wiem co mi się trafi z lektorem/ dubbingiem i napisami. Zwykle wszystko jest OK, ale czasem mam wrażenie jakbym brała udział w przedziwnej loterii. Czasem nie udaje mi się wyłączyć lektora (zawsze oglądam z oryginalnym dźwiękiem) czasem nie udaje mi się włączyć napisów. Czasem są filmy czy seriale, gdzie angielskie napisy czasem dają za wygraną i przestają lecieć. Kilka razy zdarzyło mi się, że napis się zatrzymał a film leciał dalej – co był ciekawe, kiedy sceny zupełnie nie pasowały do tego jak je podpisano.
Ilekroć na jakimś urządzeniu pojawia się pytanie czy chciałabym ocenić aplikację HBO Go myślę o odwadze twórców, którzy chcą usłyszeć moją opinię. Co więcej, mam wrażenie, że jest coraz gorzej. Przez pewien czas mogłam mówić, że jasne słyszałam, że aplikacja działa niekiedy gorzej, ale ja sama nie miałam żadnych złych doświadczeń. Potem bywało, że np. aplikacja nie działała idealnie na telefonie, ale wyjaśniałam sobie, że może jednak mam nie najlepszy sprzęt. Obecnie korzystam z aplikacji na telefonie, tablecie, komputerze i telewizorze i wszędzie wymaga to wzięcia trzech głębokich oddechów, bo co drugi/ co trzeci seans.
Mam teorię, że HBO nic nie zrobi z tą koszmarną aplikacją, bo czekają na start HBO Max – platformy z prawdziwego zdarzenia, która zastąpi to co jest teraz. Platforma ruszyła w maju 2020 w Stanach i ma doprowadzić do zamknięcia HBO Go. Więc ten koszmarek, jest tak naprawdę częścią przeszłości. Po części jestem to w stanie zrozumieć, po części – czuję rosnącą frustrację. Zwłaszcza, że oni muszą wiedzieć, że ja nie mogę bez nich żyć, bo kto mi pokaże te wszystkie filmy i seriale. To jest paradoks – pod wieloma względami to najlepsza, najgorsza aplikacja do oglądania filmów w sieci. Najlepsze miejsce jeśli chodzi o zawartość, najgorsze jeśli chodzi o fanabrię przewijania filmów. Dlatego moja frustracja jest podwójna, i rośnie za każdym razem, gdy serial się zacina a Mateusz spokojnym tonem mówi „Zapomnij to HBO GO”
Ps: Post jest sponsorowany przez fakt, że ostatnio na HBO Go trafiło tak dużo super nowości, że spędzam tam zdecydowanie więcej czasu niż na Netflix.