Czy powinniśmy uderzyć naszego znajomego w twarz? No raczej nie. Dlaczego? No bo tak się nie robi? Dlaczego? Bo to złe postępowanie. Dlaczego? … w tym momencie pewnie część z was strzeliłaby jednak tego uciążliwego znajomego po twarzy i każdy sąd by was uniewinnił. Ale prawda jest taka, że to proste pytanie może prowadzić do bardzo ciekawych rozważań o filozofii moralności. Dlatego właśnie to od tej pozornie oczywistej kwestii swoją książkę „Jak być lepszym człowiekiem” zaczyna Michael Schur. Post sponsorowany przez wydawnictwo Albatros.
Nazwisko Schur może wam się wydawać znajome. Nic dziwnego – to bardzo znany hollywoodzki scenarzysta i twórca seriali. Pracował między innymi przy „Biurze”, „Parks and Recreation”, „Brooklyn Nine- Nine” ale przede wszystkim – „ Dobrego miejca” ”. Wspominam „Dobre miejsce” nie dlatego, że jest to najlepszy serial producenta i scenarzysty, ale dlatego, że stało się punktem wyjścia do napisania książki. Jeśli oglądaliście serial zapewne wiecie, że pod przykrywką sitcomu o złej kobiecie, która zamiast zostać potępiona trafiła do „dobrego miejsca” i stara się w nim ukryć, streszczał najważniejsze koncepcje filozofii moralnej. Była to być może najbardziej atrakcyjna czytanka z podstawowych idei dotyczących moralności jaką kiedykolwiek stworzono. W swojej książce Schur idzie o krok dalej – stara się nam przedstawić i streścić filozofię moralną jednocześnie kusząc – że być może znajdziemy w tej książce właściwą odpowiedź na każde moralne pytanie jakie nas nurtuje.
Od razu muszę powiedzieć – znajdziemy mnóstwo odpowiedzi ale szybko okaże się że żadna nie jest absolutna. Natomiast po drodze – możemy sobie w końcu uporządkować – co o cnotach mówi Arystoteles, dlaczego imperatyw kategoryczny Kanta może nas zaprowadzić w ślepe uliczki, czy utylitaryści przeliczający wszystko na poszerzanie zła i minimalizowanie dobra rzeczywiście mają rację i co do cholery można zrobić z tym wagonikiem, który przedstawia moralny dylemat czy lepiej rozjechać jedną osobę czy pięć. To wszystko jest przedstawione w sposób, który ma nas nie znudzi, nie skołuje (choć nie polecam czytania tej książki za jednym posiedzeniem – sporo jest tu miejsc, które trzeba sobie przemyśleć i ułożyć zanim pognamy dalej) i przede wszystkim przekona, że refleksja moralna jest nie tylko ciekawa, ale też powinna nam towarzyszyć każdego dnia. Jednocześnie może się okazać, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, że idziemy przez życie stosując się do etyki kantowskiej czy myślimy o świecie utylitarnie. Czytając tą książkę zdałam sobie sprawę, że gdybym nie studiowała nauk społecznych (które z konieczności przeprowadzają człowieka kilka razy przez historię filozofii) to pewnie w toku mojej edukacji nie spotkałabym się z rozważaniami filozofów moralnych. i. Jeśli np. czujecie, że czegoś takiego wam brakuje to ta książka jest świetnym punktem wyjścia.
Tu od razu zaznaczam – to książka zdecydowanie nie przeznaczona dla filozofów czy osób które już spędziły trochę czasu na własnych studiach nad moralnością. Sama kilka razy głęboko westchnęłam, gdy autor narzekał na to, że jakiś filozof jest trudny czy nudny. Tak jasne nikt nie czyta Hegla do poduszki (ok, to nie prawda – znam jedną doktor filozofii, co do której mam podejrzenie, że może mieć Hegla na stoliku nocnym jako lekką lekturę) ale nie przepadam za takim pogłębianiem w ludziach poczucia, że książki filozoficzne są strasznie trudne albo piekielnie nudne. Choć… no ok ja nigdy nie zrozumiałam do końca żadnego zdania z rozważań Husserla o fenomenologii, ale powiedzmy – założyłam że to jest mój problem nie Husserla. Inna sprawa, znając osoby, które siedzą w jakimś temacie – zwykle takie popularyzatorskie teksty mogą wywoływać pewną irytację bo z konieczności autor skraca, upraszcza i czyni wszystko bardziej przystępnym. Przy czym wszyscy ci, którzy się boją że Schur obudził się któregoś dnia i uznał, że ma pełnię kompetencji, by streszczać ludzkości filozofię moralną – autor korzysta z pomocy Todda Maya profesora filozofii który specjalizuje się właśnie w filozofii moralnej.
Często kiedy rozmawiamy w Internecie o tym, jakie postępowanie jest moralne – dotyczące naszych wyborów konsumpcyjnych, bojkotowania konkretnych osób czy firm, decydowania się na pójście na występ ulubionego artysty, który właśnie powiedział coś głupiego – czujemy się zagubieni. Totalnie nie wiemy, jaka odpowiedź jest naprawdę dobra, co czyni nas bardziej moralnymi, co jest nasze, a nie tylko powtarzane za innymi. Bo przecież jest w nas potrzeba, by te decyzje moralne nie tyle powtarzać za kimś, co przyjąć jako swoje. A żeby przyjąć jakąś postawę jako swoją, trzeba ją umieć wyjaśnić, uzasadnić, osadzić w szerszym spektrum. Tu ponownie – Schur dobrze wpisuje się ze swoją książką – pokazując nam, jak bardzo podejmowanie tych decyzji się skomplikowało i ile czynników powinniśmy brać pod uwagę. Jednocześnie jednak ta lektura może wielu osobom bardzo pomóc ułożyć sobie różne rzeczy w głowie – dlaczego nie chcą oglądać jakiegoś filmu, dlaczego przejmują się bardziej jedną katastrofą niż inną, czy mogą kupić trampki produkowane w Chinach. Nie ma tu prostych odpowiedzi, ale jest dowód na to, że te pytania (choć niekiedy bardzo różnie formułowane) zadawali sobie filozofowie dużo dłużej niż może się nam wydawać.
Gdybym miała postawić książce jeden poważny zarzut to byłaby to zdecydowanie zbyt duża ilość dowcipów i nawiązań do amerykańskiego sportu. Rozumiem, że autor jest wielkim fanem popularnych w stanach drużyn sportowych i gier, ale nigdy nie czułam się tak poza jakimś kręgiem kulturowym, jak w przypadku tych odniesień. Zresztą podejrzewam, że wielu czytelników może dostrzec pewną amerykańskość tej książki. Autor bardzo świadomie wypowiada się z perspektywy poza religijnej – nie analizuje filozofów, którzy byli związani z kościołem – więc nie uświadczycie tu np. Tomasza z Akwinu, co moim zdaniem może niektórym polskim czytelnikom – mocno wychowanym w pojęciu grzechu, wydać się trochę obce. Przy czym to akurat jest olbrzymi plus książki – bo niestety zbyt często sprowadza się refleksję moralną do refleksji religijnej, co przecież – zdecydowanie nie jest tym samym.
Od dawna jestem głęboko przekonana, że poświęcamy refleksji moralnej zdecydowanie za mało miejsca w naszym życiu – jestem głęboką zwolenniczką ciągłej refleksji moralnej – zadawania sobie pytania „Czy jestem dobrym człowiekiem?”. Nie dlatego, żeby znaleźć prostą odpowiedź, ale po to, żeby trzymać rękę na pulsie tego, czy postępuje się dobrze. Książka Schura daje dobre ramy do tych rozważań, a jednocześnie – pewnie niejednego czytelnika może zachęcić, by poszukać głębiej. No i jak nie zastanawiać się nad tym, jak ciekawy jest świat, kiedy telewizyjny sitcom może kogoś doprowadzić do czytania Kanta z własnej woli.