Home Ogólnie Jest taka Sprawa czyli zwierz złośliwie o współczesnym teatrze.

Jest taka Sprawa czyli zwierz złośliwie o współczesnym teatrze.

autor Zwierz

 

Hej

 

Cza­sem zwierz nie do koń­ca pamię­ta dlaczego jest pop­kul­tur­al­ny. prze­cież teo­re­ty­cznie ma wszelkie predys­pozy­c­je by być za pan brat z kul­turą wysoką. Wyk­sz­tałce­nie wyższe jest, dwa fakul­te­ty, zaję­cia na uczel­ni. Do tego zwierz raczej jest oczy­tany, poezję lubi (należy do eli­tarnych dwóch pro­cent społeczeńst­wa które poezję reg­u­larnie kupu­je) naoglą­dany, w fil­har­monii bywa reg­u­larnie, w operze też, a jak już naprawdę chce posłuchać nowszej muzy­ki to się­ga po poezję śpiewaną. Do tego nie ukry­wa­jmy dokoła niemal sami intelek­tu­al­iś­ci, naukow­cy i ludzie wręcz stworzeni d0 tego by służyć za metr z Sevres użytkown­i­ka kul­tu­ry wyższej. Więcej częs­to są bard­zo przykład­ny­mi przed­staw­iciela­mi grupy ludzi prawdzi­wie kul­tur­al­nych. Na całe szczęś­cie raz na jak­iś czas zwierz uleg­nie swo­je­mu naprawdę kul­tur­al­ne­mu zna­jomemu (zwierz nie prze­sadza, to człowiek który nie tylko chodzi na opery i do teatru ale jeszcze z sensem o nich pisze. A potem to co napisze druku­ją.) i wybierze się do Teatru (duże T zwierz rez­er­wu­je dla Teatru gdzie jest poważne). Na przykład do Teatru Nar­o­dowego na “Sprawę” wg. Samuela Zborowskiego autorstwa Juliusza Słowack­iego. I wtedy zwierz sobie przy­pom­i­na dlaczego zami­ast co week­end siedzieć na trzy godzin­nym dra­ma­cie roman­ty­cznym, zwierz wiec­zo­ry spędza oglą­da­jąc bry­tyjskie seriale.

 

 Tu pojaw­ią się pier­wsze zas­trzeże­nia. Zas­trzeże­nie pier­wsze (dla tych którzy szukali­by w poniżej wypowiedzi jakiejkol­wiek recen­zji), zwierz nie jest recen­zen­tem teatral­nym, nie zna się, wys­tępu­je jako widz. Co więcej warto od razu dodać, że widz wyma­ga­ją­cy, zgryźli­wy i złośli­wy. Po drugie sztu­ka uzyskała w miażdżącej więk­szoś­ci dobre recen­z­je, co może jeszcze bardziej potwierdzać że zwierz się nie zna, zwłaszcza, że dobre recen­z­je napisała i strona prawa i lewa co o przed­staw­ie­niu świad­czyć może bard­zo dobrze albo bard­zo źle wedle uzna­nia. Rzecz­pospoli­ta twierdzi, że koniecznie trze­ba przed spek­tak­lem przeczy­tać co o Samuelu Zborowskim napisał Rymkiewicz. Jako, że zwierz jak­iś czas temu orzekł, że nowych utworów Rymkiewicza czy­tać nie będzie, to kto wie, może pozbaw­ił się super ważne klucza inter­pre­ta­cyjnego. Niem­niej zwierz jest gotowy do wielu poświęceń dla sztu­ki, ale aku­rat nie do tego (choć zwierz zaz­nacza, że nadal czy­tu­je od cza­su do cza­su Zachód Słoń­ca w Milanówku). Po trze­cie wręcz zwierz nie ma więk­szych zas­trzeżeń do samego Słowack­iego, bo po pier­wsze kim jest zwierz by mieć zas­trzeże­nia do Słowack­iego, po drugie zwierz poetę lubi bo jak słusznie ujął zna­jomy zwierza “Nawet jak Słowac­ki zupełnie bełkocze to robi to piękniej niż niek­tórzy mówią z sensem”. A sko­ro przy Słowackim jesteśmy. No właśnie zwierz bard­zo chęt­nie zobaczył by przed­staw­ie­nie na pod­staw­ie Samuela Zborowskiego — jedyne co by wykreślił to kil­ka szczegółów (ewen­tu­al­nie kil­ka szczegółów by dodał).

 

 

Deko­rac­je - zwierz jest taki strasznie ale to strasznie staro­mod­ny. Ale jak widzi że w pro­gramie jest człowiek który stworzył scenografię to zakła­da, że ta scenografia jest. No i jest, uwa­ga zwierz będzie wymieni­ał. Akt pier­wszy: dwa krzesła, stół, mata, coś jak głowa małpy w gablotce widziana przez pięć min­ut. Akt dru­gi: Lus­tra, mnóst­wo lus­ter (żadne współczesne przed­staw­ie­nie bez lus­ter się nie liczy. Jeśli jest to bard­zo współczesne przed­staw­ie­nie obok lus­ter muszą wys­tąpić umy­wal­ki, jak super nowoczesne przed­staw­ie­nie pisuary), coś co przy­pom­i­na wejś­cie do grobu (zawala się po kilku min­u­tach byt­noś­ci na sce­nie, Akt trze­ci: pochyl­nia plus lus­tro (w które wycelowany jest reflek­tor przez co  część wid­owni w tym zwierz wychodzą z teatru z kosz­marnym bólem głowy i powidok­iem przed oczy­ma). zwierz nie chce się jakoś narzu­cać, ale … wiecie ta pochyl­nia  w trzec­im akcie kaza­ła się zwier­zowi zas­tanow­ić nad kari­erą w scenografii. Sko­ro moż­na właś­ci­wie załatwić sprawę pochyl­nią. I czy może­my raz na zawsze przes­tać zapalać znicze/świeczki w teatrze. Zwierz tylko czekał aż ktoś wdep­nie, spód­nicą zawadzi, przewró­ci i akc­ja nabierze dość niespodziewanego tem­pa. Do tego zwierz nie do koń­ca zrozu­mi­ał dlaczego przy tak niewiel­kich zmi­anach deko­racji po każdym akcie wyga­ni­ano wszys­t­kich z wid­owni, co sus­pens by nam umknął?

 

 

Intonac­ja — zwierz musi przyz­nać, że miejs­ca­mi bard­zo ład­nie aktorzy radzili sobie z pokręt­ną frazą Słowack­iego (szczegól­nie aktor­ka obsad­zona w roli Słowack­iego o czym zaraz). Niem­niej zwierz powoli zaczy­na mieć dość teatru gdzie na niego krzy­czą. Dlaczego wszyscy w teatrze wcześniej czy później krzy­czą na zwierza. I zwierz nawet rozu­mie, że cza­sem jest powód do krzyku w teatrze ale jak ktoś praw­ie przez trzy godziny krzy­czy na zwierza, to nawet jak­by mu wykrzy­czał pieśń nad pieś­ni­a­mi to zwierz wyszedł­by w dość mieszanym nas­tro­ju. poza tym zwierz ma wraże­nie, że cza­sem wykrzy­czeć frazę to taka dro­ga na skró­ty, bo dużo łatwiej wrzu­cić emoc­je w krzyk niż w szept.

 

Kostiumy — zwierz wszys­tko rozu­mie, jak Słowac­ki (który był kobi­etą) to w rozchełs­tanej koszuli z kołnierzem a’la Słowac­ki. Jak Zborows­ki to jasne że będzie bie­gał w białym kon­tuszu przepasanym czer­wonym pasem (co byśmy co do sym­bo­l­i­ki żad­nych uwag nie mieli). Zwierz nawet rozu­mie, że Lucyfer zawsze prze­my­ka w czarnej kamizelce, wszak wiado­mo, że inne stro­je gorzej na nim leżą. Ale na Boga dlaczego w tym wszys­tkim  chór Oceanid pojaw­ia się w piankach do nurkowa­nia i płetwach (och jakże to prze­myśle­nie współczesne) zaś duchy zgod­nie ze starą trady­cją łażą w powłóczystych szat­ach z olbrzymi­mi kap­tura­mi, co by nam nawet przez myśl nie przeszło że duchy są tu metaforyczne.

Muzy­ka - pod wzglę­dem mruczanym w spek­tak­lu wybi­ja się moment kiedy Behe­mot śpiewa jak Behe­mot czyli przez kil­ka min­ut ataku­je się uszy widza kosz­marnie wycha­pa­nym czy wywarzanym tek­stem (po sprawdze­niu z pro­gramem człowiek odkry­wa, ze to wciąż Słowac­ki) oraz odpowied­nią do tego muzyką. Zwierz nawet nie ma nic prze­ci­wko takim intertek­stu­al­nym wstawkom, nato­mi­ast kiedy jego krzesło zaczy­na dosłown­ie wibrować od dźwięku to zaczy­na mu się w głowie marzyć, że wychodzi z wid­owni, wchodzi do oper­a­to­ra dźwięku i przy­cisza. Serio głuchy widz, nie jest widzem lep­szym. Choć kto wie.

 

Wstaw­ki współczesne - zwierz nawet daru­je że Słowac­ki był kobi­etą bo to nawet wyszło. Gorzej kiedy w sztuce są rzeczy, których w niej nie ma. Dokład­nej gorzej kiedy w sztuce o Samuelu Zborowskim (a chy­ba bardziej o pol­skoś­ci i naszych ciągłych nar­o­dowych prob­lemach) nagle pojaw­ia się katas­tro­fa smoleńs­ka i pochówek Kaczyńskiego na Wawelu (tfu. Słowack­iego, nawet kro­nikę pokaza­li). Ale dobra, prze­cie nikt nie czy­tał­by o Samuelu Zborowskim gdy­by nie było współczes­nego kon­tek­stu. A że najwyraźniej ist­nieje obawa, że wid­ow­n­ia sama go sobie nie dopowie (choć w sum­ie nie jest to szczegól­nie trudne), to należy jej ją przy­bliżyć. Więcej niż przy­bliżyć, trze­ba tym wid­owni dać po łbie i popraw­ić Pił­sud­skim?. Co by żaden z widzów nie miał wąt­pli­woś­ci. I to nawet zwierz był­by zrozu­mi­ał. Gdy­by nie pewien dodatek, o którym w punkcie następnym.

 

Emo Jezus — w sztuce wys­tępu­je emo Jezus. Najpierw wychodzi do foy­er (jeszcze zan­im ska­su­ją bile­ty więc jest czas się wyco­fać) i mówi, że wszechświat jest wiel­ki i niek­tórzy czu­ją z tego powodu niepokój (potem dzwonek dość natar­czy­wie przy­pom­i­na, ze wid­ow­n­ia poczu­je niepokój jeśli naty­ch­mi­ast nie zna­jdzie się na sali). Pod koniec sztu­ki gdy dra­mat Słowack­iego nie chce skończyć się moc­ną i wyraźną puen­tą emo Jezus wychodzi raz jeszcze u twierdzi, że wszechświat jest wiel­ki ale on mimo to czu­je się rados­ny i mu w ogóle wszechświat nie przeszkadza. Zwierz pisze emo Jezus bo jest to oso­ba ubrana codzi­en­nie poza długi­mi prosty­mi włosa­mi, wyp­isz wymaluj z ze znanych nam wiz­erunk­ów Jezusa (z resztą w pro­gramie aktor jest opisany jako Chrys­tus plus w naw­iasie “gościn­nie”). Zwierz widzi jedyny cel tego dodatku — po pier­wszym mono­logu przed wejś­ciem na salę, trze­ba było zau­fać przeczu­ciu i udać się truchtem w kierunku drzwi wyjściowych.

 

Ruch Sceniczny - czy może­my raz na zawsze ustal­ić, że aktorom zabra­nia się wić po podłodze. Po pros­tu szla­ban. Null. No chy­ba, że się gra węża ale dosłownego węża nie metaforycznego.

Ostate­cznie po całym spek­tak­lu zna­jomy zwierza pow­strzy­mał się od oklasków twierdząc, że klaskać mógł­by tylko krzy­cząc jed­nocześnie “autor, Autor”, a Słowac­ki jak niesie wieść gmin­na ponoć nie żyje. Niek­tórzy mogą zwró­cić uwagę, że wpis zwierza jest złośli­wy. A no jest. Zwierz bowiem mówi nie oglą­da­niu wciąż tych samych chwytów w teatrze współczes­nym, na którego wyt­wory zapuszcza się prze­cież tak rzad­ko. Może kiedyś brak scenografii, muzy­ka a’la Behe­mot czy przenosze­nie sztu­ki w cza­sy współczesne było czymś nowoczes­nym. Ale już nie jest. Lus­tra i obow­iązkowa (a jakże) niemal naga kobi­eta stały się równie powszechne i przewidy­walne jak słynne klepanie ręką w kop­ertę lis­tu, który właśnie otwier­a­no w mieszcza­ńskim teatrze. Brak scenografii, zmi­ana płci bohaterów, dokładanie włas­nych wstawek? Wszys­tko już było, więc nie szoku­je, raczej drażni iry­tu­je i czyni spek­takl wcale  nie nowoczes­nym ale raczej dość trady­cyjnym. W pewnym momen­cie zwierz zaczął się zas­tanaw­iać czy nie bardziej rewolucyjne było­by wys­taw­ie­nie Samuela Zborowskiego tak jak go Pan Słowac­ki wys­taw­ić kazał. Wszyscy wiemy, że dra­maty roman­ty­czne są wystar­cza­ją­co sza­lone by nic do nich nie dodawać i pozostaw­iać wid­own­ię wstrząśniętą i skon­fun­dowaną. A wszak tego współczes­ny teatr prag­nie najbardziej.

 

Niek­tórzy mogą zwier­zowi zarzu­cić nad­mierną złośli­wość. Proszę jed­nak zwró­cić uwagę, że zwierz raczej nie wyzłośli­wia się na samych aktorów bardziej na pewne ele­men­ty świa­ta ‚w którym przyszło im egzys­tować. Ewen­tu­al­nie, zwierz już obaw­ia­ją­cy się trak­tu­ją­cych zwierza poważnie miłośników teatru uspoka­ja. Podłość zwierza może wynikać z fak­tu, że zła­mał ząb (połowa odpadła w trak­cie kon­sumpcji omle­tu, dru­ga padła ofi­arą jajeczni­cy) i ter­az zami­ast przezy­wać szok i kon­fuzję w teatrze musi się udać do den­tysty. Przeży­wać cier­pi­enia już raczej nie duchowe.

 

Ps: Dla tych, którzy myślą, ze zwierz się w końcu nauczy, wskazówka, że zwierz się nigdy nie nauczy czyli we wtorek zwierz idzie na operę o uto­pi­onej Afgance. Nawet z zain­tere­sowaniem (muzy­cznym) choć niepoko­ją­cym przeczu­ciem, że pod tą sztukę też może być nieskrojony.??

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online