Home Komiksy Czytajcie polskie komiksy czyli wszystko co powinnam przywieść z Festiwalu Komiksu w Łodzi

Czytajcie polskie komiksy czyli wszystko co powinnam przywieść z Festiwalu Komiksu w Łodzi

autor Zwierz
Czytajcie polskie komiksy czyli wszystko co powinnam przywieść z Festiwalu Komiksu w Łodzi

Z polskimi komiksami staram się być plus minus na bieżąco. Dlaczego? Bo o ile miewam zastrzeżenia do polskiej literatury, która często wydaje mi się wtórna czy krążąca wciąż wokół tych samych tematów to polska scena komiksowa nie przestaje mnie zaskakiwać swoją innowacyjnością, humorem i różnorodnością. Uważam, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy jak w ostatnich latach fantastycznie rozrósł się nam rynek komiksowy i jak świetne historie proponuje. Zwykle nadrabiam nowości na MFKiG w Łodzi, ale w tym roku nie dałam rady się na nim pojawić. Także nowości nadrabiam z pewnym opóźnieniem, ale zależy mi by polecenia polskich komiksów pojawiały się na tym blogu regularnie.

 

 

 

Sezon spadających gwiazd, Marcin Podolec, Kultura Gniewu 2025

 

W blurbie do komiksu Marcina Podolca Bartek Przybyszewski z Podcastexu pisze, że ten komiks sprawia, że człowiek tęskni za graniem w koszykówkę choć nigdy grał w koszykówkę. To niemal perfekcyjne podsumowanie atmosfery, która towarzyszy powieści graficznej „Sezon spadających gwiazd”.

Niewielka miejscowość, treningi koszykówki, ojciec, który nie wstaje sprzed telewizora, babcia, która kocha i robi cynamonowe ciasteczka. Dorastanie przepełnione tęsknotą za czymś więcej, choć to „coś” jest trudne do ujęcia – czy chodzi o magiczne Stany, o to by ktoś dostrzegłby wszystko się zmieniło, by nie zmieniło się nic.

Ten specyficzny moment życia, kiedy wiesz, że twój pierwszy pies który towarzyszy ci od maleńkości jest już bardzo stary i czujesz, że coś się kończy choć jeszcze nic nie miało się szans zacząć. Ten koszmar, kiedy rodzi się w tobie wrażliwość, ale nie masz najmniejszych szans wyrazić jej słowami. Ten moment, kiedy chłopaki już wiedzą, że nie mogą powiedzieć wszystkiego, ale kotłuje się w nich smutek, żal, pragnienie i jeszcze te dziecięce lęki.

Kiedy ktoś mnie pyta kto w Polsce najlepiej mówi głosem mojego pokolenia to odpowiadam – komiksiarze. Łapią dokładnie tą Polskę i te emocje, w których żyliśmy i żyjemy. Są bezkompromisowo i bezkonkurencyjnie autobiograficzni, ale nie popadają w czułostkowość i nie zapominają o humorze. Odsunięci trochę na margines są szczerzy, a pod względem adaptacji zachodnich trendów udowadniają, że polski komiks autobiograficzny doskonale zrozumiał naukę płynącą zza oceanu.

Co ja wam będę więcej pisać. Przeczytajcie i zatęsknijcie za koszykówką, w którą nawet nie graliście

 

Dum- Dum, Łukasz Wojeciechowski, Kultura Gniewu 2025

 

Pierwsza wojna światowa jest w polskiej świadomości zaskakująco mało zagospodarowana. Wszystko dlatego, że po odzyskaniu niepodległości kraj znalazł się w paradoksalnej sytuacji, gdzie na jednym terytorium pojawili się rodacy, którzy w czasie tego konfliktu służyli w różnych armiach. Pamiętanie jest zbyt trudne zamienia się w zbiorowe zapominanie. Dodajmy do tego traumę drugiej wojny światowej i konflikt, który na zawsze zmienił Europę wydaje się zamierzchłą i zamkniętą przeszłością.

 

Wojciechowski, korzystając z rodzinnych inspiracji, wraca do wojny a właściwie do jej pozostałości na psychice. Stan, jego cierpiący na zespół stresu pourazowego (który wtedy prędzej nazwano by nerwicą okopową) bohater, trafia w latach trzydziestych do Berlina. Miasto wzrasta, modernizuje się, otwiera na nowoczesność, a Stan coraz bardziej zapada się w sobie, przytoczony przestrzenią wokół siebie. Przestrzenią, która staje się coraz bardziej uporządkowana, symetryczna i tak daleka od chaosu, który nosi w sobie Stan. Czy człowiek, który składa się ze wszystkiego co pogięte, pokrzywione i niepewne może znaleźć swoje życie w świecie linii prostych.

 

Tym co w komiksie Wojciechowskiego najbardziej pociąga to wybrana przez niego forma graficzna. Autor wykorzystał znany architektom program AutoCad, zamykając nas w świecie poziomych i pionowych linii. Ale ten wybór nie tylko fantastycznie zbiera się z refleksją nad tym jak architektura porządkuje świat i myślenie (autor jako architekt każe się nam zatrzymywać nad kolejnymi panoramami nowego Berlina) ale też, ile miejsca pozostawia na to co nie łapie się do symetrycznego rytmu, uporządkowanego rysunku. Jednocześnie to pozorne ograniczenie – daje autorowi szanse, by wprowadzić czytelnika w rytm komiksu, który wybija niemal jak marsz ku przyszłości.

 

Znakomita to rzecz, zwłaszcza w kontekście pamiętania o momentach, w których nowoczesność i jej kształt się dopiero rozgrywa i te drogi, którymi może pójść i ludzie, o których może zapomnieć, jeszcze się rozstrzygają. Wiemy, dokąd poszły proste linie lat trzydziestych, ale myślę, że niejeden czytelnik odnajdzie współczesne dylematy i problemy w tej narracji o porządkowaniu świata i kreśleniu idealnie prostych linii.

 

KTH, Botniaca, Europejskie Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej 2025

 

Zazwyczaj wracam z Łodzi z zinami KTH, bo moim zdaniem to najpiękniej rysująca osoba w Polsce. O ile lubię w komiksie minimalizm i uważam, że jest dla niego sporo miejsca w świecie to jednak istnieje ten rodzaj nieopisanej radości, gdy przegląda się komiks naprawdę piękny. A „Botnica” jest niezaprzeczalnie piękną opowieścią o miłości i roślinach.

 

Przypadkowe spotkanie florystki i przystojnego artysty (pracującego w korpo) zaczyna przeradzać się w uczucie, flirt i marzenie, które rozkwita jak dobrze nawodniona roślina. Ile z tego to prawda a ile dzieje się w pragnieniach, marzeniach, snach i fantazjach to musicie dojść do tego sami. Zanim jednak dojdziecie zakochacie się w kresce KTH, w fantastycznym operowaniu kolorem i umiejętności prowadzenia obyczajowych wątków bez dialogów.

 

Choć jeśli chodzi o dialogi, to autorka przełamuje pewien schemat, w którym opowieść o miłości musi odbywać się bez słów i zmusza w końcu swoich bohaterów do rozmowy. Jest to ożywczy element takiej opowieści, bo daje ładny wgląd w to ile w opowieści o miłości i fantazji może wnieść skonfrontowanie się z własnymi brakami, problemami i wyzwaniami. Oraz że nie każde dopasowanie jest czerwoną flagą, a nie każdy przycisk pauzy oznacza, wieczne rozstanie. A wszystko w formie tak pięknej wizualnie, że chciałoby się szepnąć tylko jedno słowo. Więcej.

 

 

Henryk, Mazur, Ratka, Vaclav Drakulič jedzie do urzędu, Kultura Gniewu 2025

 

Rok 1921 do zamku w Karpatach przybywa prawnik. Tym razem nie wzewał go hrabia Dracula. To austriacki urzędnik informujący, że doszło do konfiskaty majątku Vlada Daculi. Problem w tym, że przebywający w zamku niewielki starszy pan zapewnia, że o żadnym Draculi nic nie wie a sam nazywa się Drakulič. Wobec nieustępliwości i nieomylności władz pozostaje mu jedynie zejść z gór i udać się do urzędu w Wiedniu by tam wyjaśnić sprawę. Droga będzie długa i wcale nie przyjemna, a sam urząd, jak to w urzędzie bywa – czyni nieco szalonym.

 

Komiks korzysta z prostego dowcipu, ale jednocześnie tworzy przekonującego bohatera, który po zejściu z gór, zastaje zupełnie nową rzeczywistość. To ciekawe, że to już drugi w tym zestawieniu komiks, który odwołuje się do tego jak Europę (a zwłaszcza środkową jej część) przemodelowała pierwsza wojna światowa, pozostawiając sporo osób, które oddały wiele, by zmieniły się nazwy miejscowości i ich przynależność na mapie. Sam Drakulič wydaje się nieco skrzyżowaniem bohatera Kafkowskiego z Asterixem i Obelixem przemierzającymi „Dom, który czyni szalonym”. Na koniec zaś Drakulič musi odpowiedzieć na pytanie, które padało nie raz w całej Europie, a które decydowało o bardzo wielu rzeczach.

 

Przyznam, że spodziewałam się po tej historii odrobinę więcej, bo choć mi się podoba, to mam wrażenie, że akurat ta opowieść mogłaby zyskać, gdyby ją odrobinę bardziej rozbudować. Jak czytałam w połowie należy się jednak cieszyć, że ta opowieść w ogóle się zmaterializowała, bo po drodze działo się tak wiele że wcale nie było to pewne. Także cieszę się, że poznałam pana Drakulica i jego problemy i kto wie, może nawet mogłabym zasugerować, że warto do tej postaci wrócić.

 

 

Agata Wawrzyniuk, Robert Siennicki, Roślinny Ogródek Działkowy, Wydawnictwo Belego 2025

 

Jeden z najczęściej polecanych mi komiksów (gdy spytałam co kupić). Agatę Wawrzyniuk kojarzę z jej bardzo dobrych „Rozmówek polsko- angielskich” a Roberta Siennickiego z świetnego „Ostatniego pisarza” i chyba już kultowej „Beletrystyki”. Tym razem poznajemy komiksowy duet w sytuacji życiowej – postanawiają kupić działkę. Jest pandemia, właściwie nie powinno się wychodzić z domu a ile można spacerować po okolicznym cmentarzu. Na skutek zbiegu okoliczności a może zmowy pradawnych bóstw, dwójka mieszczuchów znajduje się na prawdziwym RODOS, czyli Rodzinnym (a może Roślinnym) ogródku działkowym. Ogródku podejrzanie tanim, co za chwilę już stanie się nieco bardziej oczywiste, kiedy przyjdzie się zapoznać z pompą, która prawie działa i drzewami, które nie dają owoców. Oraz porzeczkami. Trudną do opisania ilością porzeczek.

 

„Roślinny ogródek działkowy” to komiks, który doskonale oddaje pewien trend, który zauważałam u moich znajomych. Kiedy już przestaliśmy szaleć, balować i wracać późno do domu, obudził się w nas zew ogródka. Nie zliczę ilu moich znajomych nagle stało się działkowcami, odbijając te przestrzenie emerytom. Większość z nich zapewnia, że nie żałuje, ale kiedy zaczynają opowiadać o działce to brzmi to jak wspomnienia z Wietnamu. I trochę tak zapowiadają się „Roślinne ogródki działkowe” bo choć pierwszy tom to dopiero wstęp do tego co nas czeka to mam dziwne podejrzenie, że zanim nasi bohaterowie będą się w pełni cieszyć własnymi grządkami i uroczą altanką przeżyją niejedną przygodę. I choć tytuł brzmi „Dobre dobrego początki” to mam jakieś dziwne wrażenie, że może być nieco ironiczny.

 

 

Falauke, Falauke, wydanie własne 2025

 

Twórczość Falauke obserwuję od dłuższego czasu z dużą sympatią. W tym roku razem z Kajetanem Kusiną stworzyli  bardzo ciekawy komiks „Droga Jodie” o zamachu na Regana, który miał zaimponować Jodie Foster (choć jest to bardziej komiks o powstawaniu „Taksówkarza), jakiś czas temu z przyjemnością czytałam jej „Czy wszystko smakuje” o przygodach autorki w świecie gastronomii.

 

„Falauke” to z jednej strony niewykorzystany dotychczas zbiór komiksowych pasków, z drugiej – wejście do szkicownika autorki, która opowiada jak tworzy, co szkicuje i jak łączy pisanie i rysowanie w swoim pamiętniku. Ta ostatnia rzecz jest ciekawa, bo zachęca do tego by własny pamiętnik prowadzić i by starać się znaleźć w nim miejsce nie tylko na zapisywanie przeżyć, ale też ich ilustrowanie. Bardzo fajna rzecz i ciekawe spojrzenie na pracę twórczą od środka. Nie wiem czy to dobra pozycja dla tych, którzy nie znają autorki z innych pozycji, ale jeśli lubicie jej kreskę i styl to bardzo polecam.

 

 

Jakub Świdziński, Brzask, Muzeum Karykatury im Eryka Lipińskiego 2025

 

Niewielu autorów komiksowych ma w Polsce taką pozycję jak Świdzkiński, którego prace wybiły się ze świata wielbicieli komiksów i zyskały (zasłużoną) popularność także u czytelników, którzy zwykle po takie publikacje nie sięgają. Lubię myśleć, że miałam w tym mini wkład, kiedy mogąc proponować publikacje do „Paszportów Polityki” kilka lat temu zaproponowałam jego „Festiwal”, który ostatecznie nagrodę wygrał.

 

„Brzask”, który pojawił się w osiemdziesiątą rocznicę zakończenia II wojny światowej, to opowieść bardzo warszawska. W zasypanej piwnicy, w zrujnowanej kamienicy spotykają się warszawiacy. Niepewni czy jeszcze zobaczą światło dnia opowiadają historię tego co wydarzyło się w ich życiu w ciągu ostatnich miesięcy. Z perspektywy zwykłych obywateli powstanie Warszawskie rysuje się zupełnie inaczej niż w martyrologicznych wspomnieniach, a utrata miasta staje się utratą nie tylko miejsca do życia ale i całego świata.

 

Umieszczenie akcji w czasie, gdy odbudowa Warszawy mogła wydawać się niepewna, przypomina o tym płynnym czasie pomiędzy zakończeniem działań wojennych a ustaleniem nowego ładu. Historia jeszcze nie została zapisana i domknięta, ocena wydarzeń i pytania o przyszłość – wciąż są zawieszone w niedopowiedzeniu. Wspólna opowieść dopiero się wkuje a na razie są tylko jednostki, rzucone w morze ruin, do którego wracają pomimo, niebezpieczeństwa i wszechobecnego okrucieństwa czasów przejściowych. To też okres nieco zapomniany, jak wiele momentów które ugrzęzły gdzieś pomiędzy historycznymi cezurami.

 

U Świdzińskiego jak zwykle można się spodziewać świetnej kreski i doskonałego scenariusza. Opowieści o mieście, bez spoglądania na miasto, pustka zamiast przestrzeni. Choć może się wydawać, że to typowa publikacja okolicznościowa, Świdziński nie traci swojego stylu, a sama historia nie tylko sprowadza się do przeżyć warszawiaków ale także każe myśleć o sile wszystkich tych, którzy w dziejach powracali na ruiny swojego świata.

 

 

Kasia Mazur, Do poprawki, Kultura Gniewu 2025

 

Kasia Mazur kontynuuje cykl swoich autobiograficznych komiksów (opartych na rozmowę ze swoimi psami Cookie i Łajką) w których skupia się przede wszystkim na swoich trudnych relacjach z rodzicami i z samą sobą. W tym tomie w centrum stoi opowieść o ciele, które jawi się tu jako wielki projekt do poprawki. Autorka wskazuje, że skala tych poprawek jest tym większa, im większe są zaniedbania jej rodziców, którzy najwyraźniej nie chcieli dostrzec, albo zrozumieć, że odpowiedzialność za leczenie córki spoczywa na nich.

 

Niezwykle lubię kreskę Kasi Mazur, która sprawia, że nawet najbardziej niepokojące i mroczne elementy jej komiksów (które jednak dotykają spraw emocjonalnie trudnych) stają się bardziej znośne, a niekiedy nawet ironicznie dowcipne. Jednocześnie, choć ten tom skupia się na dość drastycznym przykładzie zaniedbania zdrowia dziecka (głębokiej, nieleczonej latami skoliozie) to refleksje autorki nad postrzeganiem własnego ciała i na tym jaki wpływ ma na to rodzina i rówieśnicy, są bardzo uniwersalne. Podobnie jak uczucie bycia dostrzeżonym w przypadku choroby, która co paradoksalne, potrafi się niekiedy dobrze kojarzyć.

 

Jednocześnie mam wrażenie, że ten komiks powoli domyka pewne autobiograficzne rozliczenia autorki z dzieciństwem – bo po „Zamaskowanej” i „Mama zabiła mi psa”, „Do poprawki” wydaje się domykać historię o problemach i zaniedbaniach z okresu dorastania pisarki. Wydaje mi się zresztą, że te trzy tomy najlepiej czytać razem, bo tworzą one pewna spójną autobiograficzną całość. Jednocześnie, jeśli chce się poznać kreskę Kasi Mazur, ale niekoniecznie interesuje was komiks biograficzny, to bardzo polecam jej interpretacje Teatrzyka Zielona Gęś, które wyszły w tym roku nakładem wydawnictwa „Timof i cisi wspólnicy”. To moim zdaniem świetna rzecz i polecam ją nie tylko dlatego, że pisałam blurb na okładkę. Po prostu nikt wcześniej nie dostrzegł jak wspaniałym scenarzystą komiksowym był Gałczyński.

 

 

Jakub Dębski, Wielki Wąż i inne brednie, Wydawnictwo Jakub Dębski Demland 2025

 

To zdecydowanie pozycja dla wielkich fanów Dema, ale ja się do tej grupy zaliczam. Zeszt zawiera wybrane komiksy z serii „Duże Ilości Naraz Psów”, które pierwotnie były publikowane w sieci w 2010 roku. To jest pozycja, która przede wszystkim ma znaczenie dla osób, które podobnie jak ja są ciekawe ewolucji stylu i narracji w komiksach Dema.  Wiadomo, że Dem jest jednym z tych polskich komiksarzy, którzy udowadniają, że nie trzeba umieć dobrze rysować, żeby tworzyć doskonałe komiksy.

 

„Duże ilości Naraz Psów” to jeden z tych cykli od Dema, które przynajmniej te kilkanaście lat temu zyskały w Internecie status kultowy. Są ludzie w Polsce, którzy posługują się jeszcze kultowymi cytatami z serii. Te komisy, które zostały tu zebrane to próba rekonstrukcji tych pasków, które niestety – jak tłumaczy sam Dem w posłowiu, w oryginałach przepadły. Jednocześnie, dla mnie kluczowe jest przede wszystkim obserwowanie jak przez lata Dem dojrzewa, zmienia ramy swojego absurdalnego humoru, czy tworzy pewne punkty odniesienia, które stają się ważne w jego późniejszej twórczości.

 

Ten tom jest dla mnie o tyle ciekawy, że czytałam go po moim spotkaniu z komiksem „Czyjś Syn”, który moim zdaniem jest obecnie najdojrzalszym i najciekawszym komiksem autora, który choć mocno osadzony w jego kresce i humorze, jest też wybitnym komentarzem na temat komiksu autobiograficznego i pułapek autokreacji. Każdy tom wydany przez Dema jest warty kupienia, bo moim zdaniem, to jest jeden z tych twórców na którego komiksy warto patrzeć jak na większą całość i ciekawą twórczą ewolucję.

 

 

Na koniec chciałabym wam polecić numer 40 Zeszytów Komiksowych, który ukazał się we wrześniu 2025. Tematem przewodnim jest „Erotyka” i poza tym, że tom zawiera dużo ciekawych komiksowych podjeść do tematu, to do tego jak zwykle dostajemy ciekawe eseje, w tym bardzo intersującą analizę komiksu Katarzyny Witerscheim „Helena Wiktora” właśnie od strony erotycznych napięć i satysfakcji obecnych w komiksie. Analiza Dominiki Gracz- Moskwy jest ciekawa, i też daje punkt wyjścia do przywołania tych momentów z „Heleny Wiktorii” przy których policzki się różowią. Bardzo dobry ten tom a i temat ciekawy i warty analizy, bo wszyscy się płonią i wstydzą a erotyka w komiksie zawsze miała spore znaczenie. No i niestety wciągają te Zeszyty komiksowe, bo już zapowiadają, że tematem przewodnim następnego tomu będzie Ciało, co też budzi moją ciekawość.

 

No i tyle moi drodzy, jak zwykle obiecałam sobie, że opisze jeden czy dwa tytuły, a zrobił się z tego cały stos. A przecież w tym wydaniu nie ma nawet ani jednego zina, bo te naprawdę już kupuję tylko na festiwalu. Dlatego żałuję, że w tym roku nie mogłam pojechać, bo pewnie bym się obkupiła. Jedyny powód, dla którego umiarkowanie opłakuję moją nieobecność w Łodzi jest taki, że byłam wtedy na festiwalu w Wenecji. I tak zapisuję to zdanie, bo brzmi bardzo cool.

 

Na koniec chciałabym was wszystkich jeszcze raz zachęcić – czytajcie polskie komiksy. Polskie komiksy są naprawdę dobre, różnorodne i nieoczywiste. Polskie środowisko komiksowe, zaś daje nam często to czego wymagamy od literatury – humor, dystans i umiejętność kreatywnego podejścia do prozy autobiograficznej. Mówiłam to nie raz i będę powtarzać jeszcze wielokrotnie – w polskim komiksie dzieją się rzeczy wielkie i dobrze siedzieć tu w pierwszym rzędzie, bo nie ma się na czym zawieść.

 

PS: Po przejrzeniu wszystkich pozycji chyba muszę z całą stanowczością dodać, że tego postu nie sponsoruje Kultura Gniewu, ale patrząc na moje ostatnie zakupy powoli zaczynam się zastanawiać czy to nie ja sponsoruję Kulturę Gniewu.

 

PS2: Jeśli szukacie miejsca gdzie można kupić cały ten stos to polecam oczywiście księgarnie Gildia, chyba najlepsze w Polsce miejsce do kupowania komiksów.

0 komentarz
1

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot thailand
slot88
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online