Hej
Przemądry brat zwierza twierdzi, że jeśli zwierz się nie powstrzyma i nie przestanie pisać co raz dłuższych notek to się doigra i nikt nie będzie czytał jego wpisów. Rzeczywiście jeśli jesteście wiernymi czytelnikami zwierza albo jeśli zajrzycie na pierwszą stronę tego bloga zauważycie że kiedyś zwierz nie miał problemu by zmieścić się w swojej komiksowej ramce. Zwierz nie wie co stoi za powiększającą się długością wpisów ale argument brata zwierza sprawił, że zwierz zaczął myśleć o długości.
Zwierz pisał już o długości filmów — w ostatnich latach największy sukces odnosiły filmy niesamowicie wręcz długie — trudno się z resztą dziwić bo jeśli w jakimkolwiek zestawieniu uwzględni się ekranizacje Władcy Pierścieni wszystkie zestawienia natychmiast przestają być miarodajne. Nie mniej nie zmienia to faktu, że filmy stają się co raz dłuższe. Trudno się temu dziwić — kino które rywalizuje z telewizją stara się opowiedzieć co raz większe, co raz wspanialsze i zawierające co raz więcej efektów specjalnych filmy — a to przekłada się na długość. Co więcej seriale nauczyły nas że mamy prawo wymagać szczegółowych informacji na temat bohaterów i choć scenarzyści nie zawsze decydują się by opowiedzieć nam coś więcej o bohaterach to aby odwrócić naszą uwagę dodadzą kilka efektów specjalnych a to jak już wiecie zabiera czas. Nie mniej możemy powiedzieć, że filmowcy mają w sumie tyle czasu ile zapragną lub przewidują, że wytrzyma napojona olbrzymią ilością Coli widownia zanim zrobi sobie jakąś poważną krzywdę starając się nie iść do toalety przed końcem filmu
Jednak przyjrzyjmy się telewizji. Tu nie ma zmiłuj. Odcinek serialu ma się zmieścić w godzinie emisji — to oznacza 45 minut plus czas na napisy końcowe, kilka bloków reklamowych i zapowiedzi innych programów stacji. 45 minut to maksimum — co raz częściej zdarza się że odcinek serialu trwa niecałe 43 minuty. Możecie stwierdzić, że 2 minuty to z punktu widzenia serialu bardzo niewiele, ale zwierz ogląda seriale na tyle długo, że nie ma najmniejszych wątpliwości, że przebieg odcinka czy całego serialu może zmienić nawet dziesięć sekund ( co więcej zwierz był świadkiem kiedy serial zmieniał się dokładnie w 10 sekund i to co więcej było ostatnie dziesięć sekund odcinka). Nie mniej nawet jeśli straciliśmy bezcenne dwie minuty życia naszych serialowych bohaterów warto byłoby zastanowić się nad tym co oznacza określona ilość minut przypadających na odcinek. Przede wszystkim poza pewnymi formami poetyckimi zwierz nie jest w stanie przypomnieć sobie innej formy sztuki która tak dokładnie określała by długość opowieści. Filmy jak już wspomnieliśmy można przedłużać, książki właściwie mogą nie mieć końca ( czego świadomi są zwłaszcza wielbiciele fantasty) a i w piosenkach można zawsze dopisać kolejny wers.
Przysłuchując się komentarzom scenarzystów seriali ( zwierz ma ten paskudny zwyczaj słuchania ich opowieści) niezwykle często okazuje się, że cięcia w scenariuszu dyktował nie rozsądek, ani problemy z grą aktorów ale konieczność dostosowania opowiadanej historii do długości formatu. Najczęściej wypadają te sceny, które nie posuwają akcji do przodu co najwyżej dodają np. więcej informacji o motywacji bohaterów. Jeśli do tego założymy, że z konieczności każdy odcinek musi mieć początek, koniec i środek a do tego posunąć akcję serialu do przodu pojawia się prawdziwy problem. Stąd też jeśli przyjrzymy się serialom często pojawiają się sceny które pozornie nie mają sensu — zdaniem zwierza to bardzo często pozostałości dłuższych wątków, które nie zmieściły się w odcinku.
Z resztą niekiedy widać jak scenarzyści starają się wykorzystać nawet drobne chwile każdego serialu by wcisnąć wątki na które nie ma miejsca- widać to zwłaszcza w serialach kryminalnych gdzie pojawiają się jedynie bardzo krótkie sceny obyczajowe — niekiedy czuć, że mają zdecydowanie większy potencjał ale niestety — tylko tyle zmieści się w odcinku w który trzeba znaleźć trupa — zwróćcie uwagę na takie seriale jak Mentalista czy Castle — na każdy odcinek przypadają ze trzy sceny nie związane ze śledztwem — i wszystkie wydają się zdecydowanie za krótkie jak na wątki które próbują rozwinąć.
Z kolei niekiedy scenarzyści za bardzo przyzwyczajają się do schematu swojego odcinka — wszyscy wiemy, że House rozwiąże zagadkę między 32 a 37 minutą odcinka, to nie tyle kwestia lenistwa scenarzystów ale zwykłej arytmetyki — skoro serial trwa minuty 46 to mniej więcej w tej części odcinka nie ma już co dalej przedłużać tajemnicy i czas tłumaczyć na co umiera nasz pacjent. Poza tym to jedyny układ przy którym zostaje nam czas na zamknięcie innych wątków i ładne sceny na koniec lub ewentualny mały zwrot akcji. Z resztą zwierz podejrzewa, że to nie tylko kwestia samego Housa — gdyby oglądać więcej seriali z zegarkiem w ręku mogłoby się szybko okazać, że reguła mówiąca dokładnie kiedy nasi bohaterowie wpadają na trop przestępcy dotyczy wszystkich seriali gdzie jest trup. Zwierz powie więcej — jako dość maniakalny widz seriali jest w stanie mniej więcej oszacować po układzie odcinka czy ma liczyć na przełomowe i zaskakujące sceny czy nie. Co więcej doświadczenie mówi, że scenarzyści mając tylko 45 minut nie marnują czasu i wyciskają z nich co tylko się da. To kolejna konsekwencja tak ścisłego formatu — jeśli zastanawiacie się dlaczego telewizja z rzadka bywa refleksyjna i poetycka to nie zwalajcie tego wszystkiego na głupotę widza czy lenistwo realizatora. Tak naprawdę nikt nie ma czasu na chwilę przerwy kiedy w tle biegną cenne sekundy ( stąd też zwierz tak się wzrusza ilekroć w serialu zdarza się takie “puste” filmowe ujęcie — co między innymi sprawiło, że zwierz zakochał się w Downton Abbey).
Oczywiście wszystkie rozważania zwierza dotyczą tu seriali dramatycznych, nie można zapominać że twórcy sitcomów otrzymują jeszcze mniej czasu — zaledwie 19 minut ( biorąc pod uwagę że sitcomy zajmują w ramówkach pół godziny oznacza to że jedną trzecią czasu emisji zabierają reklamy co można uznać za przerażające). Stąd też nie trudno się dziwić, że w sitcomach niewiele się dzieje i że mieszczą się w nich tylko dwa wątki na odcinek ( tradycyjnie jeden wątek przewodni gdzie dzieje się coś co posuwa akcję do przodu, i drugi w który zaangażowani są pozostali bohaterowie — najczęściej nie mający żadnych większych konsekwencji dla rozwoju akcji). Co ciekawe od czasu do czasu ktoś decyduje się na wyprodukowanie serialu dramatycznego w formacie co najczęściej kończy się przyjęciem schematu sictomów — jeśli pamiętacie Sex w Wielkim Mieście ( który miał właśnie taki format) w każdym odcinku mieliśmy zabawne poboczne wątki dotyczące dwóch lub trzech bohaterek i jeden poważny wątek dotyczący jednej z bohaterek. Zdaniem zwierza to niestety średnio działa — jeden z ulubionych seriali zwierza — Wyposażony ( co ciekawe także produkcji HBO — być może oni praktykują takie eksperymenty) dużo traci na tym że część ciekawych wątków ( np. historia dzieci bohatera, które najczęściej nie dostają zbyt wiele miejsca w kolejnych odcinkach) nie dostają wystarczająco dużo miejsca w odcinku.
Oczywiście czas nie decyduje o wszystkim — na to jak wygląda każdy odcinek wpływają dziesiątki różnych czynników, nie mniej zastanówcie się niekiedy nad tym jak inaczej mógłby wyglądać wasz ulubiony serial gdyby każdy odcinek był dłuższy o dziesięć minut. Brzmi jak drobny dodatek jednak z punktu widzenia opowiadanej historii to rewolucja. I z tą refleksją zwierz was dziś pozostawi publikując krótszy niż zazwyczaj wpis bo doświadczenie uczy że zwierz powinien słuchać się swojego przemądrego brata.