Drogi Czytelniku,
Zwierz nie wie kim jesteś. Na paczce, która pojawiła się na biurku zwierza nie było adresu zwrotnego. Paczka leżała na stole w poniedziałek. Nie jakiś zwykły poniedziałek. Pierwszy poniedziałek września. Tramwaj był pełen uczniów w najróżniejszych połączeniach białego i czarnego. Zawsze zmęczone życiem nastolatki w wymiętych koszulach i słodkie uczennice klas pierwszych w mundurkach i podkolanówkach. Był tłok, a z każdą minutą zwierz przekonywał się, że ubrał się tego dnia za lekko. Innymi słowy poniedziałek.
Poniedziałki w pracy nie są lekkie. Sporo pracy, mnóstwo gazet, nie ma gdzie uciec przed kolejnymi zadaniami. A poniedziałek po Polconie jest najgorszy. Po kilku dniach spędzonych na radosnym spędzaniu czasu ze znajomymi trzeba wrócić do poważnego świata pracy i odpowiedzialności. Gdyby jeszcze świeciło słońce, ale nie chmury zasnuły niebo i zaczął siąpić deszcz. Innymi słowy prawdziwy koszmar.
Paczka leżała na stole w pracy, pod komputerem. Wzbudzała zainteresowanie. Wśród pracowników działu zwierz jest najrzadszym adresatem pocztowych przesyłek. Dostał ich w życiu tylko kilka. Jedną sam zamówił. Jedna była kartką z życzeniami świątecznymi od firmy do której zwierz kiedyś dzwonił z pytaniem. Nic specjalnego. Zwierz nie czekał rozpakował ją natychmiast. Natychmiast został zapytany co tak właściwie do niego przyszło.
Och drogi czytelniku jak wytłumaczyć wspaniałość przesłanego prezentu. Nie chodzi o cudowną grafikę, która wpadła zwierzowi w oko. Nie chodzi o to, że list przyszedł z Wielkiej Brytanii co każe zwierzowi podejrzewać, że ktoś podjął koszt i wysiłek wysłania zwierzowi prezentu zza granicy. Chodzi o to, że zwierz przypomniał sobie (jak przez mgłę) że kiedy ilustracja po raz pierwszy pojawiła się w sieci, zwierz wspomniał, że chciałby taką mieć. Wspomniał dowcipnie (choć prawdziwie) i ktoś to usłyszał, zapamiętał, włożył wysiłek by tą wzmiankę zwierza przełożyć na coś materialnego.
Zwierz dostał w życiu wiele prezentów. Ponieważ zwierz zawsze głośno mówi co by chciał dostać znakomita większość z nich była udana. Ale najbardziej zwierz cieszył się kiedy dostawał coś o czym wspominał tylko mimochodem. Kiedy dostawał coś o czym nawet już sam nie pamiętał. Bo taki prezent to nie tylko przedmiot, to dowód że gdzieś tam jest ktoś kto nadstawia ucha. I słyszy oraz pamięta. Myśl, że ktoś pamiętał o zwierzu i miał tyle energii by ową myśl zamienić w czyn sprawiły że dziś 2 września dla zwierza świeci słońce.
Tak więc mój drogi anonimowy Czytelniku, kimkolwiek jesteś. Zwierz dziękuje. Plakat zwierz powiesi na ścianie. I będzie za każdym razem spoglądając nań przypominał sobie, że czasem kiedy coś mówimy ktoś nas słucha. No i że ludzie bywają zdecydowanie sympatyczniejsi niż się im to przypisuje. A to mój drogi czytelniku jest prezent którego ceny podać nie sposób.
Dziękuję.