Kiedy rok temu ukazała się moja książka o Oscarach czuła ekscytację pomieszaną z przerażeniem – wiecie, człowiek nigdy nie jest do końca pewny czy to co oferuje światu ma jakąś wartość. Dziś, kiedy na ryku pojawia się rozszerzone wznowienie książki czuję już tylko ekscytację –bo gdybym mogła, opowiadałabym wam o systemie rozdawania nagród przez cały rok.
Zacznijmy od tego, że nic mnie bardziej nie ucieszyło, niż propozycja wznowienia książki. Nie dlatego, że jestem próżna i chcę co roku wznawiać oscarowe opracowanie, ale też dlatego, że w pierwszym wydaniu pojawiły się błędy które nie dawały mi spać po nocy. Dlatego z radością powitałam wydanie drugie – które pozwoliło mi odjąć książce kilka charakterystycznych „zwierzowych” potknięć. Po uważnej lekturze udało nam się wyeliminować te wszystkie literówki, które przetrwały trzy korekty, zwłaszcza w nazwiskach, wyciąć jeden z najgłupszych błędów jaki popełniłam (nie powiem wam jaki, jeszcze umrzecie ze śmiechu i będzie moja wina) i ogólnie – dać światu książkę odrobinę lepszą. A na pewno – wzbogaconą jeszcze większą ilością przecinków (powinniśmy to dać na okładkę ;) A właśnie, skoro jesteśmy przy okładce – odróżnienie nowego wydania od starego jest bardzo proste – wystarczy rzucić okiem na okładkę, na nowym jest takie śliczne złote kółeczko, po którym poznacie, że to wydanie rozszerzone.
Jednak to nie wszystko – tym co najbardziej mnie cieszy to fakt, że mogłam dorzucić w niektórych miejscach informacje zdecydowanie nowsze i uaktualnione. Kiedy pracowałam nad wznowieniem, musiałam trzymać cały czas rękę na pulsie, bo niestety – Akademia ma zwyczaj ogłaszać najważniejsze decyzje, tuż przed momentem oddania książki od druku – w tym roku dosłownie musiałam prosić o to by dopisać jeszcze kilka zdań o najlepszym filmie międzynarodowym, bo Akademia podjęła tą decyzję w chwili, kiedy książka szła do składu. Przyznam szczerze, że to mnie bardzo bawi – bo czasem mam wrażenie, że Akademia specjalnie czeka aż już książka będzie w druku by coś ogłosić. Na przykład, że drugi raz nie będzie prowadzącego – dlaczego nie mogli mi o tym powiedzieć wcześniej! Jednak to nie jedyny dodatek – po całej książce rozsiane są informacje, które spływały do nas w ciągu ostatniego roku – jak chociażby sprawa Kevina Harta i jego nie prowadzenia gali Oscarowej, kwestie związane z wynikami ostatnich Oscarów czy spory dotyczące zmian w kategorii „najlepsza piosenka”. Nie jest więc tak, że po prostu gdzieś boczkiem dopisałam wyłącznie zwycięzców z zeszłego roku – starałam się, w takim stopniu w jakim było to możliwe – oddać wszystko co się wydarzyło wokół Oscarów w zeszłym roku.
Jednocześnie muszę wam wyznać, że wracanie do już napisanej książki, nigdy nie jest proste – wydawnictwo widząc moje zapędy do dopisania wszystkich istniejących informacji o Oscarach przypomniało mi, że to jednak wznowienie a nie zupełnie nowa książka i że muszę się ograniczyć. Dlatego postanowiliśmy by w książce pojawiły się nowe informacje, ale też żeby nie zmieniła ona za bardzo swojej objętości. Bo jakby mnie zostawić samą z tematyką Oscarów to nagle zrobiłby się pewnie z tego nowe „Księgi Jakubowe” (pod względem objętości). Oczywiście trudno jest też czytać to co się samemu napisało – bo to trochę jak z każdą naszą działalnością – nikt nie jest tak krytyczny jak my sami. Na całe szczęści wyszłam z tej potyczki mniej więcej zwycięsko, choć nie ukrywam – jeśli ktoś was będzie przekonywał, że uzupełnianie i poprawianie własnego tekstu to bułka z masłem to mu nie wierzcie. To jest miejscami trudniejsze od napisania zupełnie nowego tekstu.
Kiedy w zeszłym roku Oscary pojawiły się na rynku mówiłam do siebie „Oj Kasia, masz szczęście nominowano „Zimną wojnę” teraz wszyscy będą ciekawi jak te Oscary działają”. Kiedy w tym roku patrzyłam na nominacje dla „Bożego ciała” pomyślałam „Ojej, nie wierzę, znów ludzie będą ciekawi, jak działają Oscary”. Ale tak serio – przyznam szczerze, że bardzo się cieszę, że nominacje dla polskich filmów sprawiają, że jest w nas nieco więcej zainteresowania mechanizmami działania nagród. Nie tylko dlatego, że ja sama osobiście kocham Oscary i kocham o nich opowiadać. Rozmowa o Oscarach czy o jakichkolwiek innych nagrodach, to doskonały punkt wyjścia do rozmowy o tym jak w ogóle wygląda i działa współczesna kultura. Kiedy zajrzycie do mojej książki to bez trudu dostrzeżecie, że Oscary często odbijają szersze problemy kultury, w której żyjemy, że istotnym elementem we wszystkim co tworzymy są kwestie ekonomiczne, że żaden film nie istnieje w próżni. Myślę, że to uświadomienie sobie, ile jest czynników wpływających na kulturę popularną sprawia, że staje się ona jeszcze bardziej fascynująca.
Jednocześnie mogę powiedzieć – że nie musicie się martwić, że lektura mojej książki zabierze wam radość z oglądania Oscarów. Sama w zeszłym roku myślałam, że po przeczytaniu tych wszystkich książek i artykułów, po wizytach w mediach i mówieniu o nagrodzie tygodniami, będę miała szczerze dość wszystkiego co związane ze złotym krzyżowcem. Tymczasem jak się okazuje – nie. Wciąż czuję emocje, kiedy zbliża się Oscarowa gala, wciąż oglądanie nominacji dało mi mnóstwo radości, wciąż planuję by nie umknął mi żaden nominowany tytuł i poluję w sieci na produkcje krótkometrażowe, które mają szanse na nagrodę. Oczywiście, to, że wiem więcej o Oscarach zdecydowanie zmieniło moje podejście do nagrody – jest dla mnie może nieco mniej nieprzewidywalna (choć zdecydowanie nie jestem nieomylna – np. byłam prawie pewna, że „Boże Ciało” nie dostanie nominacji), i trochę mniej „magiczna” ale wciąż dostarcza mnóstwo radości. Dlatego, jeśli boicie się, że lektura mojej książki zepsuje wam przyjemność ekscytowania się nagrodą, to mogę was zapewnić, że tak nie będzie.
W tym roku po ogłoszeniu nominacji zdałam sobie sprawę jak wciąż mało jeszcze wiemy o nagrodach – czytałam zdumione posty że film dokumentalny może być nominowany jako najlepszy film międzynarodowy (może być i dokument i animacja – przepisy nie nakazują by był to tylko film aktorski), jak to jest że film może być jednocześnie nominowany do Oscara za najlepszy film i najlepszą produkcję międzynarodową (może być, to zdarzało się już wcześniej) oraz czy to możliwe by aktorka była nominowana dwa razy w tym samym roku za dwie różne role (tak to jest możliwe jak najbardziej, choć nie może być jednocześnie nominowana za dwie role pierwszoplanowe – tego przepisy zabraniają, ale za drugoplanową i pierwszoplanową – jak najbardziej). Chodząc po sieci i starając się odpowiedzieć na te pytania i wątpliwości, zdałam sobie sprawę, że wciąż jest sporo rzeczy, których można się o Oscarach dowiedzieć. I myślę, że nie jest źle dowiedzieć się ich z mojej książki. Tak przynajmniej uważam, ale mogę być trochę nieobiektywna, bo sama ją napisałam.
Na koniec mam dla was konkurs – do wygrania są trzy egzemplarze wznowionego i poszerzonego wydania „Oscary. Sekrety największej nagrody filmowej”. Co musicie zrobić by wygrać książkę? Napisać mi jakie jest wasze najciekawsze wspomnienie związane z Oscarami czy galą Oscarową. Wiem, że nie wszyscy z was zarywają noce by Oscary obejrzeć na żywo więc możecie potraktować to pytanie bardzo liberalnie – może wiązać się z waszymi emocjami po nominacjach, tymi związanymi z oglądaniem filmu bo „właśnie dostał Oscara” czy z czymkolwiek innym co ma Oscary w tle. Niestety – nie liczą się historię o waszym kumplu Oskarze. Wasze komentarze z odpowiedziami zostawiajcie w komentarzach na blogu przez najbliższy tydzień czyli do 22.01.2020. Wyniki konkursu podam na blogu (nie będzie osobnego postu zapewne będzie to w PS postu). Do tego poinformuję was też pod waszymi odpowiedziami.
PS: Jeśli chcecie posłuchać na żywo jak Zwierz mówi o swojej książce to na przełomie stycznia i lutego będzie kilka spotkań autorskich. Najbliższe już 25.01 o godzinie 12:00 w Empiku Renoma we Wrocławiu. Kolejne odbędą się w Katowicach (1.02), Warszawie (6.02) i Łodzi (8.02). Jeśli jesteście nimi zainteresowani to koniecznie wpadnijcie na Facebooka gdzie udostępniam wszystkie informacje o wydarzeniach.