Home Aktorzy Poeci, misie i mordercy czyli Ben zamiast Benedicta

Poeci, misie i mordercy czyli Ben zamiast Benedicta

autor Zwierz
Poeci, misie i mordercy czyli  Ben zamiast Benedicta

Czy macie czasem tak, że oglądacie filmy a potem nagle orientujecie się, że zobaczyliście pod rząd kilka tytułów z tym samym aktorem? Zwierz ostatnio zorientował się, że zrobił sobie mały festiwal produkcji z Benem Whishawem . A że to jeden z ciekawszych angielskich aktorów którzy w ostatnich latach szybko zdobywają sławę i uznanie to zwierz postanowił zatrzymać się na chwilę nad jego karierą.

Ponownie zwierz mógłby was zapytać jak często zdarza się wam zobaczyć aktora i potem zupełnie o nim zapomnieć. Zwierz miał tak w przypadku „Pachnidła”. Te kilka lat temu kiedy po raz pierwszy poinformowano kogo wybrano do głównej roli, zwierz wiedział tylko, że to młody angielski aktor z którym wiązane są spore nadzieje. Coś zwierzowi obiło się o uszy że sprawdził się w rolach teatralnych ale, że ekranizacja „Pachnidła” zwierza nie porwała (nie była zła ale samej książki raczej nie sposób przenieść na ekran) to na odnotowaniu istnienia aktora zwierz poprzestał. Po czym o całym filmie i roli zapomniał. Przypomniał sobie o tym dopiero wiele lat później kiedy oglądając „Jaśniejszą od Gwiazd” zwierz próbował skojarzyć skąd właściwie powinien znać aktora. Dla wielu będzie to dowód na niewielki talent czy jakąś aktorską porażkę. Ale w istocie jest to raczej dowód tego, że  Whishaw zupełnie w „Pachnidle” zginął pozostawiając w filmie jedynie swojego bohatera. I nie byłby to pierwszy raz.

PfllNKn

Zwierz kompletnie nie pamiętał aktora w „Pachnidle” – może dlatego, że rzeczywiście widział tylko jego bohatera

Przyglądając się Whishawowi można dojść do wniosku, że to aktor stworzony do bardzo konkretnych ról. Niezbyt wysoki, szczupły, sprawiający wrażenie kruchego z bardzo charakterystycznym delikatnym głosem. Wyczuwa się w nim jakąś miękkość, jakby miał zaraz umrzeć na gruźlicę czy rozpłynąć się w porannej mgle. Trudno to jednoznacznie opisać ale z całą pewnością miała rację Jane Campion obsadzając go w roli  Keatsa najbardziej romantycznego ze wszystkich romantycznych poetów. Podobnie zresztą z jego rolą w „Burzy” Julie Taymor, gdzie grał Ariela. Naprawdę nie potrzeba wielkiej wyobraźni, czy nawet charakteryzacji by dojść do wniosku, że nasz delikatny aktor to istota z nieco innego świata, nie stworzona do naszych spraw przyziemnych. Nie ma aż tak wielu takich aktorów charakterystycznych więc jasne jest, że dość naturalnie przyjmujemy, że w takich rolach będziemy  Whishawa oglądać – i byłaby to prawda gdyby nie fakt, że przyglądając się filmografii aktora trudno byłoby go aż tak jednoznacznie zakwalifikować.

1248273585370410big

Obsadzenie Bena w roli romantycznego poety to niemal przejaw lenistwa. Widać na pierwszy rzut oka że to rola dla niego

Przede wszystkim bohaterowie  Whishawa choć rzeczywiście często eteryczni czy na swój sposób miękcy nie są – jak to często bywa w przypadku takich postaci, słabi. Doskonale widać to w „The Hour”. Nasz bohater nie ma tam szans w konkurowaniu z klasycznie przystojnym i wygadanym telewizyjnym prezenterem (gra go – doskonale zresztą – Dominic West). Wszyscy traktują go średnio poważnie, bo to jeden z tych idealistów który nikomu nie zrobi krzywdy, będzie natomiast cierpiał za miliony. Ale przecież to nie prawda. Nasz bohater jest  przecież piekielnie ambitny, w tej ambicji bywa niekiedy bezwzględny. Do tego nie szanuje autorytetów i ma charakter na tyle trudny, że staje się on jego własnym przeciwnikiem. Bohater grany przez Bena  Whishawa w „The Hour” to taka odpowiedź na wizję zdobywających wszystko przebojem samców alfa. Bohater sprawia wrażenie raczej nie pierwszego, ale najsprytniejszego wilka w stadzie.  I tak jasne jest idealistą – wszak zależy mu na wiadomościach których nikt inny by nie podał, i oczywiście bywa romantykiem (zwłaszcza że jest bardzo zakochany w swojej przyjaciółce) ale niewątpliwie nie jest delikatnym poetą który tylko patrzy na świat i głęboko wzdycha (choć Ben recytuję w „The Hour” wiersz i jest to najlepsze 50 sekund serialu). Nie mniej nie ma tu słabości – raczej pewien inny wzorzec schematu bohatera.

Dobrego aktora poznaje się po tym że nawet w bardzo średnim filmie  gra dobrze (jak w Brideshead  Revisited)

Ciekawy jest także jego  Ryszard II  w ” The Hollow Crown”. Początkowo wydaje się, że widzimy monarchę słabego, niegotowego do sprawowania władzy, oderwanego od rzeczywistości. I rzeczywiście Ryszard taki jest – jego gesty nadmiernie dramatyczne, jego pompatyczne przemowy i cała ta oprawa która zdaje się nie pasować do otaczającej go rzeczywistości. Do tego cała ta otoczka związana z byciem bożym pomazańcem – przekonanie może nie o swojej boskości ale o tym, że nie należy się do tej samej sfery co poddani. W Whishaw potrafił jednak nie tylko ukraść film (czy nawet cały cykl bo nie ukrywajmy jego Ryszard II jest bez porównania ciekawszy od Henryka V Toma Hiddlestona i bardziej charakterystyczny od Henryka IV Rory Kinneara i Jeremiego Ironsa) ale przede wszystkim pokazać okrucieństwo i butę swojego bohatera. Jego Ryszard jest w równym stopniu godny współczucia, co irytujący i pompatyczny. Jego delikatność ma w sobie coś z delikatności dziecka które znęca się nad zwierzęciem. A wszystko to zagrane z odpowiednią gamą ruchów które są odpowiednio delikatne, wysmakowane, świadczące o tym, że należą do osoby która na wszystko ma czas i wszyscy mają na nią czekać. Miejscami jest to bohater nieco histeryczny ale nawet w tej histeryczności nigdy nie wychodzący ze swojej królewskiej roli.

Richard-I-I-the-hollow-crown-32113012-620-413

Kiedy ogłoszono, że pojawi się Hollow Crown – trzy filmy na podstawie kronik Szekspira, wszyscy najbardziej czekali na Henryka V z Tomem Hiddlestonem. KIedy cykl się skończył najwięcej mówiło się o Ryszardzie II z Benem  Whishawem

Trzeba byłoby tu też powrócić do „Pachnidła”. Nawet jeśli film zwierza nie uwiódł to jednak Ben  Whishaw był w nim magnetyczny. Te same cechy które w niektórych filmach budzą sympatię (duże oczy, nieco zgarbiona sylwetka, jakieś zamknięcie w sobie) tu budziły niepokój. Jego Jean-Baptiste Grenouille wydaje się zresztą – zgodnie z pomysłem z książki, istotą właściwie nieludzką, w której istotnie brakuje czegoś nam bliskiego. Tu z kolei niepozorna sylwetka aktora i jego delikatność sprawiała, że bohater był w jakiś sposób odpychający – trudno nawet to jednoznacznie określić, ale gdybyśmy zostali w nim w jednym pomieszczeniu szukalibyśmy najdalszego odeń kąta.  Zwierz pisał, że Whishawa w tej roli nie pamiętał ale to dlatego, że po prostu kiedy dziś myśli o filmie wciąż widzi tego niepokojącego Grenouille’a a nie aktora którego od  dłuższego już czasu zwykł darzyć prawdziwą sympatią. Przy czym najbardziej zwierza niepokoi takie spojrzenie Whishawa w tym filmie, jednocześnie intensywne i dziwnie puste. Zwierz ogólnie miał wrażenie jakby nie oglądał człowieka – co chyba było zamiarem i pisarza tworzącego postać i Toma Tykwera reżyserującego film.

1681732-poster-1960-skyfall-sony-personal-q

Q teoretycznie powinen pasować do pewnego wzorca ról, ale tak delikatnych (bardziej spokojnych intelektualistów niż geeków) speców od komputerów dawni nie mieliśmy

Zwierz skłamałby gdyby stwierdził, że kariera  Whishaw to granie wbrew pewnemu dość naturalnemu wizerunkowi. Wszak zaczął swoje większe role na scenie – grając Hamleta (pomysł był taki, że Hamleta grało dwóch młodych aktorów w wieku zbliżonym do pewnej interpretacji wieku duńskiego księcia) podbił serca krytyków, trudno się dziwić – wszak wystarczy na niego spojrzeć i wiedzieć, że miałby skłonność do rozważania czy być czy też nie. Jak zwierz wspomniał – obsadzenie go w „Jaśniejszej od Gwiazd” chyba nikomu nie wydawało się posunięciem ryzykowanym. Podobnie jak w roli Ariela. Ale jednocześnie często w rolach pozornie idealnie dla niego skrojonych coś nie pasowało. Jak w przypadku koszmarnie nieudanych (serio nie oglądajcie tego filmu chyba że jesteście szalonymi fanami Bena) „Days and Nights” gdzie bohater grany przez Whishawa, rzeczywiście jest niezrozumianym przez nikogo artystą ale sporo w nim też złości, pretensji i ponownie okrucieństwa. Z kolei w „Brideshead Revisited” jego bohater jest idealnie rozpuszczonym dzieckiem swojej klasy społecznej –idealnie skontrastowany z bohaterem granym przez Matthew Goode. I choć to Goode powinien nam po filmie pozostać w pamięci to kiedy domyka się wątek Sebastiana granego przez Whishawa kogoś na ekranie brakuje. Z kolei Q w „Skyfall” też niby pasuje do schematu – wszak nie jest super bohaterem, strzelającym do przeciwników Bondem. Jest facetem w okularach i nie do końca dopasowanych ciuchach który wolałby nigdy nie pociągać za spust. Ale paradoksalnie taki nerd nie pasuje do tego schematu postrzegania  Whishawa którego bohaterowie nie powinni wiedzieć jak wygląda klawiatura.

Ben znany jest z tego, że wypowiedział w serialu The Hour jedno z największych kłamstw naszego stulecia

Jednak zwierz nie byłby skłonny postrzegać kariery  Whishawa jako jakiejś szczególnie paradoksalnej. W końcu patrząc na listę jego ról można znaleźć pewien klucz. Nie zdarzyło mu się grać postaci absolutne jednoznacznych, może poza podkładaniem głosu pod misia „Paddingtona” (jego wybór  – po tym jak wycofał się Colin Firth – wydawał się bardzo dziwy ale ostatecznie łagodny glos aktora idealnie pasował do zagubionego w Londynie misia), natomiast wszyscy jego bohaterowie są na swój sposób intrygujący i przede wszystkim- charyzmatyczni w sposób niekoniecznie standardowy (tłumów nie porwą ale są magnetyczni).  I to właśnie jest jedna z tych rzeczy która zwierza najbardziej w karierze  Whishawa intryguje. Bo teoretycznie to aktor charakterystyczny czy stworzony do drugiego planu (jak w „Skyfall”), ale jednocześnie jest w nim coś takiego co sprawia, że przynajmniej dla zwierza jest idealnym aktorem pierwszoplanowym. Jest bez trudu w stanie unieść cały film (jak „Pachnidło”) a w przypadku filmów ze sporą obsadą („Atlas Chmur”) to jego wątek i jego ponownie niejednoznaczny bohater najbardziej pozostał w pamięci widzów.

 

Przy czym zwierz ma wrażenie że kariera aktora jest wybitnie angielska. I to nie dlatego, że rzeczywiście gra on przede wszystkim w filmach produkowanych i reżyserowanych w Wielkiej Brytanii. Chodzi o to, że wydaje się, że angielska kinematografia ma miejsca właśnie dla takich aktorów – pomiędzy pierwszym a drugim planem, po między aktorem który poniesie cały film i takim, który pojawiając się w tle nie da o sobie zapomnieć. Zwierz nie będzie przed wami ukrywał, że Bena  Whishawa uwielbia, właśnie za to że jest aktorem nieco innym. Począwszy od jego ról (zwierz złapał się na tym, że widział wszystkie choć wcale nie próbował), przez jego głos (jeśli znajdziecie w Internecie Bena  Whishawa czytającego poezję to znaleźliście bardzo dobrą rzecz) po fakt, że jego kariera chyba nie miałaby szans wyglądać, tak jak wygląda w Stanach Zjednoczonych. Zresztą jeśli zwierz przekonał was, że naprawdę warto poświęcić aktorowi trochę więcej czasu to przypomina, że już w październiku Ben pojawi się  w „London Spy”. I ponownie czytając streszczenie serialu zwierz doszedł do wniosku, że aktor pojawi się w roli, która jak zwykle brzmi bardzo stereotypowo, ale pewnie będzie nieco inna niż się spodziewamy. Ale nawet gdyby rola była stereotypowa – naprawdę zwierz jest w stanie obejrzeć każdy serial w którym jest Ben.

612x344_benwhishaw_londonspy

Już niedługo BBC wyemituje serial London Spy. Serial z ulubionym aktorem to coś co zwierze lubią najbardziej

Zwierz zastanawia się jednocześnie, czy w sumie taka nieco mniejsza popularność aktora (którego można bez trudu dorzucić do pokolenia aktorów takich jak Benedcit Cumberbatch, Eddie Redmayne czy Tom Hiddlestona) nie daje mu szansy grać ciekawszych ról. Choć pojawi się i w Danish Girl i w Sufrażystce (tej roli zwierz jest najbardziej ciekawy bp wygląda na to, że zagra zdecydowanie wbrew swojemu emploi) to nie ma obowiązku czy też pokusy pojawiania się w filmach wysokobudżetowych z niekoniecznie dobrym scenariuszem. I tak jasne „Skyfall” był najlepiej zarabiającym brytyjskim filmem ale jeśli chodzi o samą obsadę i role aktorów to jednak daleko było mu od typowego blockbustera. Przynajmniej zdaniem zwierza. Zwierz nie ma nic przeciwko swoim ukochanym angielskim aktorom w wielkich produkcjach ale chyba woli ich mieć w serialach BBC. Bo po prostu tam jest więcej ciekawych ról niż w wielkich Hollywoodzkich produkcjach. Przy czym zwierz ma wrażenie, że istnieje mała szansa by ten bardzo utalentowany (zdaniem zwierza bardziej utalentowany od wielu cieszących się większą popularnością aktorów) aktor kiedykolwiek sięgnął po sławę taką jaką ma np. Hiddleston czy Cumberbatch. Głównie dlatego, że trudno byłoby go właśnie zatrudnić w roli takiego jednoznacznego bohatera pierwszoplanowego. Także do grania tego „typowego angielskiego złola” nie za bardzo się nadaje. Ale nie znaczy to, że nie będziemy go widywać w filmach o których jest głośno – niedługo szerszą premierę będzie  miał „Lobster” – jeden z najbardziej wyczekiwanych przez krytykę filmów (pokazywany już na festiwalach). Pojawi się też w „Heart of the Sea” (obok Chrisa Hemswortha) – filmu którego premierę przełożono na drugą połowę roku, co zwiastuje że producent chciałby zań jakieś nagrody (najlepiej Oscary).

cloud-atlas-ben-whishaw-robert-frobisher

Zdaniem zwierza Hollywood nie porwie Whishawa ale to może oznaczać, że czeka nas jeszcze wiele ciekawych ról aktora (tu w Atlasie Chmur)

Gdybyście chcieli nadrobić filmografię Bena  Whishawa to koniecznie musicie zobaczyć „The Hour” (po polsku serial nazywa się „Czas Prawdy”), Ryszarda II (z cyklu „The Hollow Crown”) i powinniście rzucić okiem na „Skyfall”. Nieco mniej udane jest „Brideshead Revisited” (zwierz widział film kilka razy i jak na złość nie chce być dobre), ale rolę Whishaw ma świetną. Zwierz poleca także poszukać filmu „Lilting” – który jest absolutnie przecudowny i poruszający. Poza tym zawsze powinniście podważyć zdanie zwierza i obejrzeć mniej przez niego lubiane Pachnidło, Jaśniejszą od Gwiazd czy  Burzę (zwierz ma mieszane uczucia co do Burzy ale chyba bardziej do Szekspira niż filmu). A potem któregoś dnia złapiecie się na tym, że oglądacie „Paddigntona” i tylko czekacie aż usłyszycie w łagodnym głosie misia tony właściwie dla zupełnie innych ról aktora. I wtedy moi drodzy nie będzie dla was ratunku. Zupełnie tak jak zwierz będziecie mieli Bena Whishawa na liście swoich ulubionych (i najbardziej utalentowanych) brytyjskich aktorów.

Ps: Zwierz wczoraj był rano w telewizji ;) Dla wszystkich którzy nie mają telewizora zwierz ma informację że we wtorek odcinek powinien się pojawić w Internecie – oczywiście jeśli będziecie zainteresowani oglądaniem.

Ps2: Okej zwierz od pewnego czasu non stop pisze że wpisu może nie być ale dziś ostatni raz pisze coś ważnego – od środy do piątku zwierz będzie bardzo zajęty bardzo ważną sprawą  i nie da głowy, ze będą wpisy. Ale to sprawa z cyklu tych dużo ważniejszych od bloga.

15 komentarzy
1

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online