Home Książki Polak nie czyta, internauta płacze czyli o dyskusji cyklicznej

Polak nie czyta, internauta płacze czyli o dyskusji cyklicznej

autor Zwierz

Jeśli są w świecie dyskusji, dyskus­je cyk­liczne to ta związana z najnowszym raportem Bib­liote­ki Nar­o­dowej o tym, że Pola­cy nie czy­ta­ją, jest jed­nym z żelaznych punk­tów roku. Tak moi drodzy co roku dowiadu­je­my się, że Pola­cy czy­ta­ją coraz mniej, coraz gorzej i coraz więcej osób wyprowadza się z kul­tu­ry pis­ma. Same dane brzmią prz­er­aża­ją­co. Ale ważniejsze pytanie brz­mi – czy moż­na zro­bić coś poza narzekaniem.

Prob­lem z czytel­nictwem w Polsce należało­by rozłożyć na kil­ka czyn­ników. Pier­wszy, na który wskazu­ją autorzy rapor­tu pole­ga na prostej zasadzie repro­dukcji nawyków czytel­niczych. Zwierz czy­ta bo mat­ka zwierza zami­ast się nim zaj­mować w dziecińst­wie czy­tała. Jeśli zwierz doczeka się potomst­wa to wychowa­nia się ono zapewne chcąc nie chcąc w domu pełnym książek. I nie jest to his­to­ria jed­nej rodziny. Ludzie, którzy chwalą się że przeczy­tali wszys­tkie książ­ki z bib­liotecz­ki rodz­iców mają szczęś­cie. Ich rodzie mają książ­ki. To dość jas­ny, powszech­nie znany mech­a­nizm. Łatwiej czy­tać książ­ki sko­ro są w naszym życiu. Ilość domów w których książek nie ma lub są to tylko podręczni­ki albo książ­ki kucharskie jest duża (warto dodać że zawsze była spo­ra – książ­ka wcale nie stanowi nat­u­ral­nego ele­men­tu wys­tro­ju mieszka­nia) i rośnie.  Zresztą zas­tanów­cie się jak częs­to widzi­cie mieszka­nia gdzie książek jest naprawdę dużo – tak, że ich obec­noś­ci nie da się zig­norować. Takich mieszkań jest mało – nawet wśród młodych ludzi, którzy się przeprowadza­ją, czy wyna­j­mu­ją mieszka­nia i po pros­tu książek nie kupu­ją – bo zaraz trze­ba je będzie pakować w kartony (to zresztą ostat­nie chwile osądza­nia mieszkań po książkach bo mamy czytniki).

Świado­mość że nawy­ki czytel­nicze się dziedz­iczy prowadzi nas do dość smut­nej kon­stat­acji. Sko­ro aby być czytel­nikiem najlepiej wychować się wśród ludzi czy­ta­ją­cych, to nie czy­ta­jące społeczeńst­wo ma małe szanse samo z siebie cofnąć się z nad czytel­niczej przepaś­ci. Oczy­wiś­cie zawsze są zde­ter­mi­nowane jed­nos­t­ki, ale nawet jeśli one poradzą sobie z impasem to nie pójdzie za nimi całe społeczeńst­wo. No właśnie – tu potrzeb­na jest pomoc – zor­ga­ni­zowana pomoc ze strony dobrze przy­go­towanego państ­wa, które swoich oby­wa­teli czy­tać nauczy.  I tu pojaw­ia się kole­jny prob­lem. Pro­moc­je czytel­nict­wa w Polsce zwyk­le pole­ga­ją na dość oder­wanych od siebie akc­jach, które choć wyglą­da­ją dobrze i mają wpły­wać na potenc­jal­nie nieczy­ta­ją­cych tak naprawdę niewiele zmieni­a­ją. Nie chodzi bowiem o przeko­nanie kogoś spotem reklam­owym, czy akcją na Face­booku, nawet ser­ią spotkań w bib­liotekach ale o głębok­ie sys­te­mowe zmi­any które spraw­ił­by, że wyrośnie nam pokole­nie osób czy­ta­ją­cych – nawet wtedy kiedy nie posi­ada­ją one wspar­cia ze strony rodziny.

Tu oczy­wiś­cie wchodzi szkoła. Dyskus­je o kanon­ie lek­tur szkol­nych i o znacze­niu czy­ta­nia w szkole przewi­ja­ją się przez kanały sieci społecznoś­ciowych niemalże co chwilę. Zazwyczaj kon­stat­ac­ja jest podob­na – sko­ro myśmy czy­tali jakieś lek­tu­ry, to muszą je przeczy­tać pokole­nia następ­ne. Bo wszyscy musimy znać to samo. Do tego pojaw­ia się niechęć przed jakimkol­wiek obniżaniem poprzecz­ki, przy­chy­laniem się do gus­tu pop­u­larnego. Zdaniem zwierza musimy jed­nak zrozu­mieć, że w ostat­nich dekadach świat zmienił się zde­cy­dowanie bardziej niż jesteśmy to skłon­ni przyz­nać. Być może czas zrozu­mieć, że tak jak kiedyś moż­na było po trzech lat­ach nau­ki czy­ta­nia uznać, że mamy osobę czy­ta­jącą tak ter­az należy uznać, że jest to nie wystar­cza­jące. Być może obok lek­tur które pozwala­ją się zapoz­nać z lit­er­aturą i jej dorobkiem należało­by dołączyć takie, które poz­wolą po pros­tu wyk­sz­tał­cić umiejęt­ność czy­ta­nia – nawet po zakońc­zonym pod­sta­wowym kur­sie.  Kiedyś dzieci postaw­ione przed urządzeni­a­mi elek­tron­iczny­mi nie umi­ały z nich korzys­tać, dziś umieją korzys­tać z tele­fonu a nie umieją przeczy­tać książ­ki. Moż­na to ignorować i uznać za koniec cywiliza­cji. Moż­na też uznać, że zachodzą zmi­any które wyma­ga­ją kom­plet­nego prze­mod­e­lowa­nia sposobu czy­ta­nia i nau­ki czy­ta­nia (oraz kon­tyn­uowa­nia jej zde­cy­dowanie dłużej niż w klasach pier­wszych). Należało­by też zmienić pode­jś­cie do książek – zwłaszcza trak­towa­nia ich czy­ta­nia jako wysiłku intelek­tu­al­nego, który jest wyróżnieniem.

Prob­lem w tym, że czytel­nict­wo u nas jest w paradok­sal­nej obręczy pod­wójnego sno­biz­mu. Z jed­nej strony – oso­by które czy­ta­ją mają skłon­ność, do  postrze­ga­nia czy­ta­nia jako zaję­cia tak wybit­nego, że przyp­isu­ją mu zasłu­gi wręcz mag­iczne. Do tego kręcą nosem kiedy wśród czy­ta­ją­cych zna­jdą wiel­bi­cieli lit­er­atu­ry pop­u­larnej – którzy na miano czytel­ni­ka częs­to nie zasługu­ją. Czy­tani Greya nie jest dobre, czy­tanie Micha­lak nie jest dobre itp. To postawa zniechę­ca­ją­ca która częs­to w ogóle nie bierze pod uwagę społecznego uwarunk­owa­nia sym­pa­tii bądź anty­patii do czy­ta­nia. Zwierz doskonale rozu­mie dlaczego sporo społeczeńst­wa czy­ta Micha­lak. Więcej – taka lit­er­atu­ra zawsze ist­ni­ała. Jej pop­u­larność zwierza nie dzi­wi, choć szko­da, że szkoła nie daje żad­nych narzędzi by tak naprawdę poz­nać co w lit­er­aturze pop­u­larnej jest tan­im chwytem a co głębią. Lit­er­atu­ra pop­u­lar­na jest dla pol­skiego czytel­ni­ka nieco ter­ra incog­ni­ta. Wychodzisz ze szkoły i właś­ci­wie skąd masz wiedzieć co czy­tać? Ale tak serio? Jeśli ktoś czegoś nie pole­ci czy nie wręczy to właś­ci­wie jak w tej całej księ­gar­ni wybrać coś do czy­ta­nia? I wydać na to cztery dychy? Jed­nocześnie jed­nak w Polsce jest sno­bizm czytel­ników ale nie ma sno­biz­mu na czy­tanie. Wręcz prze­ci­wnie – wyda­je się, że częs­to – z bard­zo klasy­cznej dla naszego kra­ju przeko­ry – ludzie staw­ia­ją sobie za punkt hon­oru przechytrzyć sys­tem i zajść jak naj­dalej bez koniecznoś­ci przeczy­ta­nia książ­ki. Choć zdaniem zwierza – rodzi się to przede wszys­tkim w szkole, która strasznie prowoku­je do takich zachowań. Bo w szkole człowiek w ogóle stara się oszukać sys­tem i to mu zosta­je potem na długo.

Jed­nocześnie jak zawsze prob­le­mem są pieniądze. Jak zauważono w bada­ni­ach spa­da licz­ba osób korzys­ta­ją­cych z bib­liotek. Głównie ze wzglę­du na przeko­nanie o tym, że nic ciekawego się tam nie zna­jdzie. I ter­az mamy prob­lem który przed­staw­ia się następu­ją­co – pow­sta­ją medi­ate­ki czy doskonale urząd­zone i wyko­rzysty­wane bib­liote­ki pub­liczne. Ale najczęś­ciej w mias­tach. Tam zaś dostęp do książek jest łatwiejszy – choć zawsze wiąże się z wydatka­mi. Bib­liote­ki które się lik­widu­je są zwyk­le dalej od cen­trów, w mniejszych miejs­cowoś­ci­ach czy nawet na wisach. I tu nieste­ty bib­liote­ka nie zawsze jest taka pięk­na jak ta miejs­ka, choć zwyk­le oso­by w niej dzi­ała­jące są zaan­gażowane. Nie mniej wyda­je się, że sytu­ac­ja wyglą­da następu­ją­co – w sytu­acji kiedy mamy eboo­ki co raz więcej osób które czy­tały a nie chci­ały posi­adać książek kupu­ją je w tej formie. Do bib­liote­ki zaglą­da­ją więc co raz rzadziej. Z kolei tam gdzie pewnie bib­liote­ka mogła­by być bardziej przy­dat­na – już dawno jej nie ma. Zresztą co do dobrego zaopa­trzenia bib­liotek – obec­nie żad­na bib­liote­ka nie jest w stanie kupować książek tak szy­bko jak pojaw­ia się zain­tere­sowanie. Tym­cza­sem świat książek co raz częś­ciej przy­pom­i­na świat fil­mu gdzie ludzie chcą obe­jrzeć film ter­az zaraz już, ale taki sprzed dwóch lat ich już nie za bard­zo intere­su­je. Tak się zmienia sposób postrze­ga­nia kul­tu­ry gdzie pro­dukt ma być natychmiast.

No właśnie pochylmy się na chwilę nad cza­sem. Kiedy roz­maw­iam ze zna­jomy­mi o naszych nawykach czytel­niczych dwie sprawy wyda­ją się abso­lut­nie oczy­wiste – aby przeczy­tać książkę trze­ba mieć wan­nę i dojeżdżać do pra­cy auto­busem albo tramwa­jem. Tak już jest że zmieniły się nam stan­dardy pra­cy i sposobu dzie­le­nia cza­su. Jeśli ma się dobrą sytu­ację w pra­cy, spokój zatrud­nienia i sta­bil­ną pen­sję to po powro­cie do domu moż­na się położyć z książką. Prob­lem w tym, że to nie jest sytu­ac­ja zbyt wielu Polaków. Już nawet nie chodzi o dru­gi etat, czy o fuchy ale o ciągłe zaj­mowanie się sprawa­mi zawodowy­mi –głown­ie z lęku, że jeśli się przy­na­jm­niej nie zasy­mu­lu­je pra­cy to się ją straci. Do tego posi­adanie cza­su wolego – zarówno przez dorosłych jak i przez dzieci od pewnego cza­su postrze­gane jest jako bard­zo niebez­pieczny objaw. Jeśli ktoś ma czas wol­ny, znaczy, że za mało pracu­je, za mało się uczy, za mało się dok­sz­tał­ca. To postawa obec­na w klasie nieco lep­iej sytuowanej, która nor­mal­nie ciągnęła­by czytel­nict­wo do góry a tak zaj­mu­je się wyp­ieraniem cza­su wol­nego. Bycie niesamowicie zapra­cow­anym w Polsce to cno­ta. Im mniej masz cza­su dla siebie tym lep­iej, jeśli two­je dziecko ma zaję­cia sie­dem dni w tygod­niu – jesteś dobrym rodz­icem. Oczy­wiś­cie to doty­czy tych którzy potenc­jal­nie ów wol­ny nie skażony pracą czas mogli­by mieć. Jest prze­cież całkiem spo­ra gru­pa osób która pracu­je  bo nie ma za co żyć, i jest tak zmęc­zona że na czy­tanie książek nie star­cza im cza­su, energii i siły.  Zresztą warto pamię­tać – korzys­tanie z kul­tu­ry jest jed­ną z pier­wszych rzeczy, którą „wyrzu­ca się za burtę” kiedy cza­sy są niespoko­jne, w port­felu mniej kasy czy trze­ba oszczędzać. Jeśli zapyta­cie kogoś jak oszczędz­ić kilka­dziesiąt zło­tych w miesiącu, powie wam zapewne, że warto ograniczyć wyjś­cia do kina czy teatru i raczej nie kupować książek czy cza­sop­ism. I tylko ludzie których tak naprawdę stać mogą sobie poz­wolić na kino zami­ast posiłku.

Tym co intrygu­je zwierza jest pytanie – co Pola­cy robią kiedy nie czy­ta­ją.  Czy siedzą przed telewiz­orem i bezmyśl­nie gapią się na wszys­tko co leci, czy spędza­ją czas w medi­ach społecznoś­ciowych, czy spędza­ją czas z rodz­iną? Gra­ją w gry? A może po powro­cie do pra­cy sprzą­ta­ją, piorą, gotu­ją, poma­ga­ją dzieciom odro­bić lekc­je? Czy­tanie zaj­mu­je czas, czas wol­ny. Jeśli nie dowiemy się co wyparło czy­tanie z dnia prze­cięt­nego Pola­ka to trud­no nam będzie wymyślić jak je ponown­ie do tego dnia wprowadz­ić. Ostat­nio wiele było biada­nia nad pop­u­larnoś­cią kolorowanek sprzedawanych w księ­gar­ni­ach. Sko­ro dorośli ludzie tak bard­zo lubią kolorować może powin­no nam to coś powiedzieć o tym czym chcą Pola­cy wypeł­ni­ać wol­ny czas. Czymś co nie wyma­ga od nich wysiłku intelek­tu­al­nego, nie jest żad­ną opowieś­cią, żad­ną nar­racją. Może częś­ci oby­wa­teli prze­jadły się wszelkie formy snu­cia opowieś­ci, nie tylko te książkowe. A jeśli tak to dlaczego? To jest abso­lut­nie kluc­zowe pytanie. Dlaczego? Zdaniem zwierza dzię­ki temu moż­na odpowiedzieć na pytanie czy Polaków wyróż­nia niechęć do książek, do nar­racji książkowej (jeśli np. oglą­da­ją w tym samym cza­sie filmy i seri­ale to znaczy, że nie umarła w nich potrze­ba obcow­a­nia z nar­racją i his­torią) czy np. zupełnie zniechę­cili się do kultury.

Stwierdze­nie że współcześni Pola­cy  żyją w kul­turze obrazkowej to zde­cy­dowanie za mało. Zwierz słyszał głos eksper­ta który z niechę­cią stwierdzał, że ludzie myślą, że przeczy­tanie o wydarze­niu w Internecie zastąpi im czy­tanie prasy. Cóż nie jest to zły pomysł – Inter­net ofer­u­je możli­woś­ci przekazy­wa­nia infor­ma­cji których nie ofer­u­je prasa  i przy całej mojej miłoś­ci do słowa drukowanego – prasa to dziś nośnik nieco przes­tarza­ły. Zwłaszcza w sytu­acji w której oso­by poszuku­jące infor­ma­cji przyzwycza­iły się, do porówny­wa­nia jej w wielu źródłach (coś co Inter­net co raz bardziej wymusza). Jed­nocześnie nie sposób stwierdz­ić do jakiego stop­nia oso­by nieczy­ta­jące wyniosły się ze świa­ta słowa pisanego. Bo z jed­nej strony – wedle badań mamy w społeczeńst­wie 14% osób które nie czy­ta­ją w ogóle. Ale jed­nocześnie to nieczy­tanie musi być inne. Bo Inter­net jest napisany. Mimo wielu obrazków tu jed­nak wciąż lwia część komu­nikacji odby­wa się w słowie pisanym.

Zwierz nieste­ty pode­jrze­wa, że mamy w dużym stop­niu do czynienia z pewnym ode­jś­ciem od kul­tu­ry jako takiej. Zwierz wiele razy narzekał ale nigdy nie przes­tanie wracać do tem­atu tego jak źle jest z kul­turą w Polsce. Uczest­nicze­nie w niej jest nie tylko piekiel­nie dro­gie (słucha­j­cie zwier­zowi się dorzu­ca­cie do tej zabawy a prze­cież zwierz nie jest w trag­icznej sytu­acji finan­sowej) ale przede wszys­tkim – nikt nie ma za bard­zo ochoty w nie inwest­ować. Dlaczego? Bo zwrot w tym przy­pad­ku jest trud­ny do obliczenia. Teo­re­ty­cznie wszyscy wiemy, że czy­tanie doskonale wpły­wa na nasz intelekt ale praw­da jest taka, że nie czy­tanie wszys­tkiego, nie u wszys­t­kich i w ogóle to czy­tanie jest przede wszys­tkim doskon­ałą rozry­wką. Mniej więcej równie dobrą jak oglą­danie seri­alu. Wcią­ga, człowiek nie śpi a pod koniec jest abso­lut­nie przeko­nany, że nie wró­ci do nor­mal­nego życia… aż do następ­nej książ­ki.  Inwest­owanie w przy­jem­ność- nawet jeśli ta przy­jem­ność może nam w dłu­go­falowym dzi­ała­niu przynieść konkretne zys­ki, jakoś się nie sprzeda­je. Trud­no ją sprzedać mar­ketingowo (choć teo­re­ty­cznie powinien to być świet­ny pro­dukt), trud­no zain­tere­sować ją rodz­iców (którzy chcą by dziecko się przede wszys­tkim rozwi­jało i uczyło a niekoniecznie dobrze baw­iło) trud­no zaan­gażować państ­wo (które chci­ało­by aby czy­tanie było krzewie­niem kul­tu­ry nar­o­dowej). A to tylko czy­tanie. Nie mówimy np. o oglą­da­niu filmów, które w Polsce też leży ale ponieważ to filmy to mało kto zała­mu­je ręce.

W pró­bie rozwiąza­nia naszego prob­le­mu z czytel­nictwem, najważniejsze wyda­je się jed­nak przeła­manie pewnego sposobu mówienia i myśle­nia o tej kwestii. Bo zwyk­le sprowadza się on do wskazy­wa­nia win­nych (nowoczesne tech­nolo­gie) i głupich (młodzi i nieczy­ta­ją­cych) oraz pięt­nowa­nia tej wskazanej wcześniej grupy, ewen­tu­al­nie dys­tan­sowa­nia się od niej.  Nad ludź­mi którzy nie żyją wśród książek zała­mu­je się więc ręce, pod­kreśla się własne czytel­nicze osiąg­nię­cia i sugeru­je jako­by na pewno nie czy­ta­ją­cy mieli określone pref­er­enc­je poli­ty­czne. Taka postawa niko­go do czy­ta­nia nie zachę­ci. Prowadzi nato­mi­ast do pogłębi­a­jącego się podzi­ału, który nie sprzy­ja żad­nej ze stron. Bo ani niko­go czy­tanie w anioła nie przemieniło, ani nie jest jedyną for­mą uczest­nict­wa w kul­turze. Spoko­jnie moż­na sobie wyobraz­ić osobę czy­ta­jącą która w kul­turze uczest­niczy „gorzej” niż oso­ba oglą­da­ją­ca masę filmów.  Zresztą w ogóle w przy­pad­ku mówienia o kul­turze robimy sobie wielką krzy­wdę ilekroć zaczy­namy coś szy­bko zal­iczać do kul­tu­ry wysok­iej i niedostęp­nej. Bo zwyk­le kończy się to zawsze tak samo – ludzie dochodzą do wniosku, że musi to być nudne i trudne i rezygnu­ją. Bo na nudne i trudne nikt nie ma za częs­to ochoty.

Wszyscy wiemy, że Pola­cy za mało czy­ta­ją. Wszyscy lubimy na ten tem­at roz­maw­iać a część z nas uwiel­bia narzekać. Nie mniej nie zmienia to fak­tu, że mówimy o pro­ce­sie, który dość szy­bko się pogłębia i z którym wcale nie wal­czy się łat­wo. Nawet jeśli dziś ruszy kole­jny rzą­dowy czy pozarzą­dowy pro­gram pro­mowa­nia czytel­nict­wa – jego efek­ty zobaczymy dopiero za kil­ka lat. Jeśli zmien­imy sposób mówienia o książkach w szkole, jeśli wiz­y­ta w szkol­nej bib­liotece z wol­nej lekcji stanie się lekcją najważniejszą, wtedy o postępie będziemy pewnie mówili dopiero z dekadę. I to chy­ba jest najwięk­szy prob­lem – kiedy narzekamy na zmieni­a­jące się dane rok po roku, to w isto­cie więcej w tym zniechęce­nia niż zachę­ty do pra­cy. Tym­cza­sem z czytel­nictwem jest tak, że prze­cież nie zmieni się mag­icznie przez rok.  Nigdy też nie będzie wynosiło 100%, do czego się trze­ba od razu przyzwycza­ić. Mamy więc coroczne narzeka­nia, na sytu­ację której nie da się szy­bko napraw­ić – zarówno z powodów społecznych, finan­sowych, kla­sowych czy nawet his­to­rycznych (choć sug­es­tia pewnej pani która komen­towała wyni­ki, że Pola­cy mało czy­ta­ją bo w cza­sie wojny spłonęły pry­watne bib­liote­ki nieco zwierza rozbaw­iła). To nie jest tak, że tylko Pola­cy mało czy­ta­ją – a właś­ci­wie co raz mniej, ale nie jest też tak, że jest to zjawisko zupełnie nieza­leżnie od kul­tu­ry. Czesi czy­ta­ją ale niekoniecznie znaczy to, że mają o tyle lep­szą pro­mocję czytelnictwa.

Wśród głosów kry­ty­cznych odnoszą­cych się do wyników badań (które jed­nak bada­ją nieco więcej niż czy­tanie książek) pojaw­iły się liczne doty­czące tego, czy grani­ca trzech stron tek­stu jako wskaźnik korzys­ta­nia ze słowa pisanego, czy w ogóle wyma­ganie czy­ta­nia dłuższego tek­stu jest tak istotne. Otóż przy całym pełnym zrozu­mie­niu dla nie czy­ta­ją­cych (a właś­ci­wie zrozu­mie­niu skąd nie czy­tanie wyni­ka) zwierz musi powiedzieć jas­no – tak to jest ważne żebyśmy czy­tali dłuższe tek­sty. Po pier­wsze dlat­ego, że to jest jeden ze sposobów na najlep­szą rozry­wkę na świecie. Ale nie tylko o to chodzi. Ist­nieje ogranic­zona ilość spraw, prob­lemów i kwestii które moż­na szczegółowo, rozsąd­nie i głęboko omówić na niewielkiej licz­bie stron. Jeśli chce­my prze­nieść na papi­er meandry myśle­nia –tego skom­p­likowanego, które cza­sem rozważa kwest­ie teo­re­ty­czne, cza­sem tworzy nowe światy, cza­sem próbu­je uporząd­kować rzeczy­wis­toś­ci, to nieste­ty zajmie to sporo miejs­ca.  W krótkim tekś­cie da się zmieś­cić wiele, ale nie wszys­tko.  Umiejęt­ność zatrzy­ma­nia się przy dłuższym tekś­cie daje nam jed­nak możli­wość pomyśle­nia o czymś dłużej, głę­biej, nie zawsze trafniej ale przy­na­jm­niej z bardziej rozbu­dowaną argu­men­tacją. Nie da się tego ominąć, nie zawsze da się skon­den­sować, zawsze coś się traci po drodze więc jed­nak te trzy strony są nam potrzeb­ne. By zmieś­ciło się na nich „to coś więcej” co nie przeszło­by komer­cyjnej grani­cy klikalnego artykułu.  Zwłaszcza, że w takich tek­stach częs­to nie mieś­ci się to co najważniejsze. Np. że nie ma jas­nej dobrej i szy­bkiej odpowiedzi. Jak cho­ci­aż­by w tym wpisie. Zwierz nie ma zielonego poję­cia jak rozwiązać prob­lem czytel­nict­wa i może się założyć, że więk­szość osób w Polsce też nie ma. Ale pomyśleć można.

Ten tekst ma pięć stron maszynopisu. Jeśli przeczy­tal­iś­cie go od początku do koń­ca, może­cie sobie pograt­u­lować, przy­należnoś­ci do  grupy osób które mają za sobą takie doświad­cze­nie. Jed­nocześnie – nie wszyscy z was są omniczytel­nika­mi – pewnie część z was porzu­ciła czy­tanie gazet – z braku cza­su czy chę­ci. Jakoś przeżyliś­cie choć pewnie nie chcielibyś­cie by ktoś was źle z tego powodu oce­ni­ał czy się od was odci­nał. Nawet jeśli czy­tanie gazet to naprawdę dobry sposób na spotkanie ze słowem pisanym.  I tu chy­ba dochodz­imy do sed­na roz­mowy o czytel­nictwie. Wszyscy chcielibyśmy żeby czy­tało jak najwięcej osób. Żeby czy­tało mądre książ­ki i rozu­mi­ało ich treść. Niek­tórzy z nas – jak zwierz – chci­ało­by żeby w ogóle wszyscy akty­wnie uczest­niczyli w kul­turze, mieli na to czas, pieniądze i chę­ci. Ale jedyny sposób jaki znam to zachę­cać, cieszyć się kul­turą i pil­nować by  nie stała się ona pier­wszą rzeczą z której rezygnu­je­my kiedy nagle robi się dużo pra­cy. Tak więc nie będę stróżem książ­ki bra­ta mego. To już lep­iej samemu poczy­tać. I czekać. Może za rok zadz­wonią do nas i pod­niesiemy stan czytel­nict­wa w narodzie.

Ps: Zwier­zowi częs­to się mówi żeby pisał krót­sze wpisy a zwierz przeko­rnie nie pisze. I co czytel­ników co raz więcej.

Ps2: Co do pod­waża­nia wyników badań ponieważ widzą co raz więcej osób czy­ta­ją­cych np. w środ­kach komu­nikacji pub­licznej – zwierz przestrze­ga jed­nak przed taki­mi bada­ni­a­mi socjo­log­iczny­mi. Zwyk­le się okazu­je, że dużo lep­iej widz­imy ludzi, którzy są do nas podobni.

114 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online