Hej
Zwierz musi powiedzieć, że rzadko przypomina sobie jak dziwne hobby sobie wybrał, ale gdzieś tak koło 4:30 kiedy do najważniejszych kategorii na rozdaniu Złotych Globów zostało jeszcze 5 minut ceremonii i 25 minut reklam, zwierz przypomina sobie, że istnieje inne życie. Życie w którym nie krzyczy się do komputera i nie odświeża pięciu stron ze streamingiem tylko po to by zobaczyć jak ktoś dziękuje za to, że pozwolono mu robić to co lubi, dostaje za to dobrą pensję i od czasu do czasu nagrody. Nie mniej zwierz nie zamieniłby tych momentów na nic innego, bo przecież z tego skład się cud i szaleństwo życia wielbiciela kina. Zwierzowa relacja jest jedna z tego powodu nieco zubożona bo być może nie wszystkie momenty gali udało się wyłapać. Zwierz ma jednak nadzieję, że zachował wystarczająco dużo przytomności umysłu by napisać coś z sensem.
.
Nic śmiesznego – Amy Poehler i Tina Fey prowadzą rozdanie Globów po raz ostatni w ich początkowej przemowie – pełnej przytyków (głównie o wydźwięku raczej feministycznym) znalazł się jeden żart na który pewnie nie pozwolono by sobie, gdyby na scenie nie stały dwie kobiety nie mające w tym momencie nic do stracenia. Był to żart z Billa Cosbego i faktu, że ostatnio zaczęły się pojawiać co raz częściej i co raz głośniejsze sygnały, że oddalone wiele lat temu zarzuty o gwałt były jednak słuszne. Co raz więcej kobiet mówi o tym na głos, a społeczność filmowa dzieli się na tych, którzy w zarzuty wierzą i tych którzy uważają, że nie mają one racji bytu. Zwierz nie ma raczej złudzeń i jest przekonany, że fakt iż zarzuty te pojawiły się ponownie wiele lat po wydarzeniach raczej świadczy o ich prawdziwości. Ale sam żart – który został zresztą przyjęty w bardzo mieszany sposób, wydał się zwierzowi nie tyle nie śmieszny co źle umiejscowiony. Żart będący jednoznacznym oskarżeniem kogoś o gwałt w środku dowcipnego monologu jakoś zmienił nastrój. Zresztą sprawa jest rozgrzebana, świeża- bez ustaleń, bez odszkodowań, bez wyroku. Zwierz nie ma nic przeciwko samej krytyce Cosbego ale chyba jeszcze za wcześnie na żarty wplecione gdzieś komediowy monolog. Zwierz miał dziwne poczucie jakby to był przejaw pewnego wyrachowania. Nie mniej o ile tu zwierz ma mieszane uczucia to nie ma mieszanych uczuć z żartów odnośnie „korespondentki z Korei Północnej”. Widzicie zwierz jest całym sercem za tym by wyśmiewać przywódców krajów totalitarnych. Wszak jak wiadomo Hollywood ma długą tradycję. Co nie zmienia faktu, że Korea jest zupełnie nie śmiesznym krajem gdzie ludzie umierają a ustrój jest totalitarny. Powiem szczerze – mam wrażenie, że sprowadzanie Korei do takiego śmiesznego kraiku z którego mieszkańców można się śmiać mnie nie bawi. Korea jest surrealistycznie przerażająca. I mam wrażenie, że niestety w tym przypadku takie skecze dokładają się jedynie do traktowania jej niepoważnie. Ale to ponownie wrażliwość zwierza, który jednak mówi, że być może nie ma się czasem z czego śmiać.
Dowcipy z Korei średnio zwierza bawiły. Ale Cumberbatch ma pracę do końca życia – wyskakiwanie z tył zdjęć
Politycznie i społecznie – wystąpienie prezydenta HFPA zwykle jest nudnym i kompletnie ignorowanym przerywnikiem w czasie kolejnych występów ale w tym roku kiedy padły słowa o wolności prasy i wolności słowa, nieoczekiwanie był to moment w którym pojawiły się chyba jedyne w czasie wieczoru szczere owacje na stojąco. Zresztą kwestia ataków we Francji wypłynęła jeszcze wcześniej kiedy część aktorów zdecydowała się przyjść a to z plakatami a to z przypinkami Je suis Charlie. Natomiast w czasie samej gali do sprawy nawiązało kilka nagrodzonych osób, Jared Leto prezentujący nagrodę (co nikogo raczej nie zdziwiło), czy Clooney odbierający statuetkę za całokształt. Ale nie tylko Francja wypłynęła przy okazji rozdania nagród – ponieważ nagrody trafiały też do serialu opowiadającej o społeczności transgenderowej to wspomniano nastolatkę która zabiła się z powodu braku akceptacji jej płci przez rodziców (sprawa bardzo świeża nadal budząca w Ameryce dużo emocji), ponieważ Selma dostała jedynie nagrodę za piosenkę to podziękowania w tej kategorii brzmiały bardzo emocjonalnie i przypominały, że Stany mają obecnie kryzys (dość słuszny) wiary, że ruchy obywatelskie na rzecz równouprawnienia załatwiły już całą sprawę. Sporo mówiono też o rodzinie – zwłaszcza samotnych matkach. Słuchając kolejnych mów, zwierz miał wrażenie, że kino wcale nie jest teraz tak zgrane z problemami społecznymi, ale jest na tyle blisko że jest do czego nawiązywać. Ogólnie zwierz nie pamięta kiedy ostatnim razem na gali było tak politycznie, choć jednocześnie – zwierz nie ma wrażenia by w nominowanych filmach było jakoś szczególnie politycznie. Co wprowadziło zwierzowi lekki dysonans.
To nie telewizja… to sklep – w tym roku nagrody serialowe rozdano w sposób który jednocześnie zwierza niesłychanie satysfakcjonuje i nieco zawodzi. Nagrody dla Transparent czy House of Cards są zdaniem zwierza oznaką tego, że wchodzimy w nowe rozdanie. Po tym jak nagrody zbierały stacje ogólnodostępne, potem kablowe teraz nagrody będą zbierać seriale w ogóle nie robione przez telewizję. Zwierz nie jest wcale tak bardzo temu przeciwny biorąc pod uwagę jakość programów. Przy czym tyle jeśli chodzi o absolutny entuzjazm zwierza. Bo HAPFA jak zwykle zaskoczyła – nagroda dla Jane The Virgin (zwierz widział kilka odcinków – miłe ale nie do nagród), dla Downton Abbey (zwierz cieszy się szczęściem aktorki ale serio czwarty sezon tego serialu nie niósł nic wielkiego) czy w końcu dla The Affair które miało naprawdę doskonałe pierwsze odcinki ale potem się rozmyło nudzą pewne kontrowersje. Przy czym chyba najmniejsze budzi nagroda dla Ruth Wilson z The Affair bo nawet jeśli serial nieco obniżył poziom to jej rola była absolutnie doskonała. Z kolei nagroda dla Kevina Spacey (wiecie, ze to jego pierwszy Złoty Glob) nie tylko należała się mu jak psu buda ale przede wszystkim – pozwoliła mu wygłosić bardzo dobrą mowę. Choć zwierz miał wrażenie, że prawie wszyscy słuchający siedzieli na granicy krzeseł w nadziei że powie coś o swoim bardzo skrytym życiu prywatnym. Natomiast zwierza po prostu piszczał z radości słysząc o kolejnych nagrodach dla Fargo, bo to serial, który wywarł na zwierzu olbrzymie wrażenie. Co więcej, Billy Bob Thorton naprawdę powinien dostać za swoją rolę kilka nagród i fakt, że dopiero teraz został nagrodzony jest jakimś wyrównaniem, za niemalże pominięcie tej doskonałej roli. Zwierz cieszy też nagroda dla Matta Bromera za Normal Heart. Aktor naprawdę zaskoczył zwierza, bo grał dobrze (choć zwierz filmu nie lubi) i schudł straszliwie co zawsze jest sporym poświęceniem. Ponownie – nawet jeśli film mi się nie za bardzo podobał to jednak fajnie że udało się z niego wyłowić dobrą rolę. Plus Matt Bromer jest taki ładny, że powinni go nagradzać dla czystej przyjemności estetycznej patrzenia jak dziękuje za nagrodę. Na koniec zwierz musi powiedzieć, że jest ciekawym że w czasie bądź co bądź amerykańskiego rozdania nagród tyle statuetek trafiło do anglików, a taka Maggie Gyllenhaal dostała nagrodę za występ w serialu BBC (co z resztą nie dziwi bo od dawna zbierała doskonałe opinie o swojej roli). Zresztą akurat zwierz z tej nagrody bardzo się cieszy, bo rodzeństwo Gyllenhaalów (nominowano oboje i przyszli razem) jest piekielnie zdolne i tylko szkoda, że oboje nie wyszli ze statuetką.
A jaka jest twoja definicja komedii? – zwierz przyzna szczerze, że choć lubi podział na nagrody w kategoriach komediowych i nie komediowych to jednak musi przyznać, że powinno się z HFPA skonsultować znaczenie słowa komedia. Bo np. nagrodzona za rolę w Wielkich Oczach Amy Adams na pewno w komedii nie grała. A przynajmniej zwierz w kinie nie widział komedii. Podobnie nieco skonfundowani są ci którzy widzieli Birdmana i raczej nie widzieli komedii – za to nagrodę dostał Michael Keaton który zdaniem zwierza może mieć największe szanse na Oscara dla najlepszego aktora (w tej wspólnej kategorii). Natomiast nieco z zaskoczenia najlepszą komedią został Grand Budapest Hotel. Zwierz z jednej strony niesłychanie się cieszy bo rzucałby w Wesa Andersona wszystkimi istniejącymi nagrodami. Z drugiej ma wrażenie, że jego filmy mają chyba szansę tylko do „wysokości” Globów i choć mogą być nominowane to Wes Oscara za swoją piękną wizję świata nie dostanie. A szkoda bo tak naprawdę Grand Budapest Hotel jest tym cudownym gatunkiem filmów, gdzie jest śmiesznie póki nie jest smutno a w ogóle to chyba od początku jest smutno. W każdym razie zaskoczeń tu wielkich nie było, choć zwierz raczej nie nagradzałby Amy Adams bo jej rola naprawdę nie jest szczególnie dobra (no i nie jest komediowa).
12 lat wizji pięć minut nudy – zwierz przyzna szczerze, że nie dziwią go nagrody dla Boyhood – pomijając fakt, ze film się udał to jednak nagrodzenie reżysera za wizję, czy samego filmu – za to, że udało się w nim tą wizję zamknąć zwierza nie dziwi. Podobnie jak nie dziwi nagroda dla Patricii Arquette za rolę drugoplanową (przy czym zwierz miał jakieś takie miłe poczucie, ze milo w końcu zobaczyć aktorkę w średnim wieku, która choć bardzo ładna wygląda jak aktorka w średnim wieku, a nie jak ktoś kto się nie starzeje). Nie zmienia to faktu, że jak co roku gdzieś koło najważniejszych nagród powiało trochę nudą. Oczywiście zwierz cieszy się nagrodą dla J.K Simmonsa, i rozczulił go Eddie Redmayne który dostał nagrodę na sam koniec swojego miesiąca miodowego oraz zwierz zawsze cieszy się kiedy nagroda trafia do Julianne Moore bo to doskonała aktorka. Ale gdzieś w zwierzu kotłowała się myśl, że byłoby tak pięknie gdyby ktoś zatrząsnął całym tym układem- gdyby nagle nagrody zaczęły przypominać te rozdawane w kategoriach telewizyjnych gdzie naprawdę – mimo narzekań zwierza na same decyzje – jest jeszcze obecna kategoria zaskoczenia. Zwierz ma zawsze problem kiedy ktoś dostaje nagrodę a zwierz skreśla ze swojej listy przewidywań kolejne trafienie. No ale może tak jest kiedy się trochę za dużo śledzi. Choć z drugiej strony – zwierz musi powiedzieć, że kiedy wyraził pewne zaskoczenie że jednak rozdanie wygrała Julianne Moore (zdaniem zwierza z tego zestawienia mogła wygrać każda aktorka) to nagle okazało się, że zaskoczenie też jest nie na miejscu, bo ponoć wszystko trzeba z góry wiedzieć. Zdaniem zwierza nie trzeba, a wyrażanie zaskoczenia nigdy nie jest czymś złym. Np. zwierz przyzna szczerze jest lekko zaskoczony, że jednak nie dostał statuetki Steve Carell i choć stawiał, że taka bardzo fizyczna transformacja Redmayna może mu przynieść nagrodę, to miał wrażenie że magia sztucznego nosa może zadziałać i dla Carella. Ale emocji jest w tym wszystkim niewiele, co zwierza trochę smuci, bo są lata kiedy zwierz podchodzi do tych nagród zdecydowanie bardziej osobiście.
Polacy nic się nie stało – Ida nie dostała nagrody, dostał ją Lewiatan, co– jeśli nie śledziło się wyłącznie zachwyconych Polskim sukcesem mediów krajowych – można było wywnioskować wcześniej. Tzn. Ida rzeczywiście zdobywała nagrody (choć naprawdę Europejska Nagroda Filmowa jest nagrodą z ambicjami ale jeszcze bez tradycji i takiego wielkiego znaczenia) ale o Lewiatanie też mówiono same dobre rzeczy i to od dość dawna. Zwierz zresztą chodził i mówił, że Lewiatan ma od Idy większe szanse chociażby dlatego, że akademie akurat nagrodę za film nie anglojęzyczny traktują też trochę politycznie a rosyjski film o walce z bezduszną machiną państwa jest teraz w punkt. Poza tym jak wszyscy mówią to dobry film, jeśli nie doskonały, co sprawia, że trudno mieć do kogokolwiek pretensje. Zwierz uważa, że i tak dobrze że Idę nominowano – dostaje się wtedy taką ładną naklejkę na DVD i więcej osób obejrzy film.
Zwierz powie szczerze rozdanie tegorocznych Globów było odrobinkę jak z żartów dotyczących rozdań nagród aktorskich. Od podziękowań rodzicom, przez wspomnienia ciężkiego dzieciństwa, wzruszenia i obowiązkową mowę o tym, że chce się filmami zmieniać świat. Było o tym, że kobiety nie są ani silne ani słabe tylko gdzieś po środku i takich ról brakuje oraz obietnica bycia lepszym. Wychodziło to aktorom raz lepiej, raz gorzej, pięknie wybronił się Clooney, odbierający statuetkę za całokształt twórczości, który właściwie nic nie powiedział, ale tak ładne głos mu się zawiesił gdy mówił o żonie, że pewnie pół świata zrobiło „awww”. Co nie zmienia faktu, że w tym świecie pełnym przesłań, podziękowań i wizji, zwierzowi trochę zabrakło entuzjazmu. Być może nie powinien kręcić nosem na nagrody niespodziewane, bo właściwie tylko w nich pojawiał się ten przebłysk prawdziwego szczęścia i radości – dla którego przecież trochę ogląda się te rozdana nagród. Bo listę zwycięzców można sobie przeczytać rano. Co zwierz wam proponuje, bo godzina jest taka, że zwierz na pewno zapomniał o części nazwisk.
Ps: Zwierz zapomniał – nie podobał mu się wyrok za muzykę – jak muzyka do Gone Girl mogła nie dostać nagrody? To jest chyba najlepszy element całego filmu
Ps2: Co do sukienek – zdaniem zwierza w tym roku było pod tym względem wyjątkowo nudno. Jakoś nikt nie zdecydował się na jakiś super szaleństwo.