Hej
Zwierz nie wie ile o nim wiecie. Nie może się was nawet zapytać ponieważ większość ze swoich czytelników zwierz zna osobiście – poza tym jeśli klikniecie na boczną szpaltę w zakładce o autorze możecie się dowiedzieć o mnie kilku rzeczy – twarzy nie zobaczycie ale przecież nie trudno znaleźć mnie w sieci. Uważny czytelnik nie potrzebuje więcej niż kilkunastu minut by pomimo mojego banalnego imienia i nazwiska zorientować się że nie jestem ani dyrektorem polskiego oddziału firmy medycznej ani przyszłą modelką o idealnych wymiarach. Innymi słowy choć piszę tu jako zwierz i podpisuje się nickiem nie mam najmniejszych wątpliwości że nie trzeba być obsesyjnym szaleńcem by ustalić moją prawdziwą tożsamość. Po co taki długi wywód – otóż zwierz usłyszał dziś w telewizji, że w Ameryce postała grupa namawiająca ludzi do kasowania swoich kont na Facebooku w proteście przed nie dostateczną ochroną prywatności jego użytkowników. O ile w Polsce wykasowanie swojego konta na fb jest co najwyżej dowodem na to że człowiek chce w końcu skończyć magisterkę zamiast czytać posty swoich znajomych o tyle w stanach jest to niemalże internetowe samobójstwo ( fb działa tam bardziej na zasadach naszej-klasy więc oprócz znajomych z teraźniejszości są tam też znajomi z przeszłości). No ale do rzeczy – zwierz nie rozumie współczesnej paranoi – ludzie umieszczają swoje zdjęcia, pliki i przemyślenia w internecie podpisują to własnym nazwiskiem a potem oczekują że ktokolwiek je przechowuje zagwarantuje im że nikt postronny nie dostanie takich informacji. Oczywiście nie przychodzi im do głowy że ów serwer na którym trzymają swoje bezcenne zdjęcia z wakacji muszą jakoś zarabiać – najlepiej udostępniając dane użytkowników reklamodawcom. Być może gdybyśmy mówili o internecie sprzed kilku lat namawianie do większego dbania o prywatności miało by sens – nie ma co ukrywać – kilka lat temu internet był zasiedlony przez masę anonimowych użytkowników którzy na otwartych czatach ( które dość ciekawe zupełnie w ostatnich latach padły) sprawdzali granice tego co można robić kiedy nie trzeba ujawniać swojej tożsamości zaś gazety dla kobiet roiły się od wstrząsających historii zarówno o tym jak kobieta spotkała miłość przez internet jak i o tym jak w internecie można spotkać gwałcicieli, pedofilii itd. Od tamtego czasu internet się jednak zmienił – co raz więcej z nas ma stałe nicki, nasze konta na portalach społecznościowych podpisujemy imieniem i nazwiskiem zaś poznać dziś kogoś przez internet oznacza najczęściej odnowić znajomość sprzed lat. Być może ku zaskoczeniu wszystkich internet który zaczynał od anonimowości powoli zmierza ku odtwarzaniu więzów podobnych do tych które mamy w realnym życiu. Otwarte fora dla wszystkich powoli się zamykają, grupy dyskusyjne zaczynają spotykać się w realu zaś nasze internetowe wcielenia wzbogacają się o co raz więcej informacji o naszym zwykłym życiu. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego że anonimowość okazała się złudną pokusą – w świecie w którym każdy chce być kimś fakt że nasza wypowiedź nie wyróżnia się spośród setek innych nikogo już nie satysfakcjonuje. Poza tym nie ukrywajmy – przyzwyczailiśmy się do tego że internet jest do nas dostosowany – nasze konta na różnych portalach łączą się ze sobą ułatwiając korzystanie z różnych stron i oszczędzając nam mnóstwo czasu. Nie twierdzę że znajomości internetowe są takie same jak te na żywo – wręcz przeciwnie mają kilka zalet których nie mają znajomości w realu – np. można się z kimś pokłócić nie robią mu wielkiej przykrości bo wymiana zdań na piśmie jest jednak zdecydowanie mniej emocjonalna niż na żywo, można też udzielić porady komuś kogo się nie zna od kogo dzielą nas tysiące kilometrów a i tak wiemy jak mu pomóc. W przypadku zwierza owe paskudne internetowe portale zapobiegły utracie kontaktu z mnóstwem znajomych którzy rozjechali się po świecie – nie ma ich ale jakby byli – skoro można z nimi poplotkować o wpół do pierwszej w nocy. Między innymi dlatego zwierz uważa internetowe samobójstwa za szczyt głupoty – internet daje możliwość porozumienia się z innymi ludźmi – to dla zwierza zawsze jest wartością dodaną zwłaszcza w naszym świecie w którym co raz trudniej nawiązać bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem. Poza tym zwierz musi być zwolennikiem naszych internetowych żywotów równoległych – założenie bloga uratowało zwierza przed totalnym zanudzeniem rodziny i znajomych na śmierć swoimi uwagami o popkulturze i okolicach. Tylko czasem zwierz nabiera lekkich wątpliwości. Kiedy? Kiedy przemądry ojciec zwierza przerywa mu w pół zdania i mówi ,, napisz to na blogu. po co mam słuchać jak mogę sobie później przeczytać”. wtedy zwierz czuje jakby sam siebie sabotował;)