Zwierz dawno nie pisał wam o żadnych serialowych nowościach tymczasem – w ostatnich tygodniach – rozpoczął jak co pewien czas polowanie na dobre serialowe produkcje. Jak wyszło? Bardzo różnie – bo Zwierz jak zawsze sięga po rzeczy, których blogerzy zwykle nie oglądają zajęci hmm… drugim sezonem Jessicy Jones? Żartuję (jak tylko przestanę ziewać obejrzę do końca!) a na razie – kilka pozycji które ostatnio Zwierz testował.
LA do Vegas – czy uwierzycie, że w świecie Netflixa, Showmaxa i Amazon Prime na serial nakierowała Ziwerza… reklama w telewizji. Straszliwa sprawa! Ale okazało się, że raz na jakiś czas warto włączyć telewizor. LA do Vegas trochę wypełniło w sercu Zwierza olbrzymią dziurę jaką pozostawiło w nim Cabin Pressure. Tu też mamy historię załogi samolotu, który lata regularnie co tydzień z Los Angeles do Las Vegas. Oprócz załogi bohaterami są też pasażerowie, którzy na tej trasie latają regularnie. Nauczyciel akademicki który w Las Vegas ma synka, dentysta który w weekendy zajmuje się hazardem, czy striptizerka która cóż… cieszy się dużą popularnością (w bardzo miłym klubie ze striptizem który ma nawet żłobek). Tą grupą opiekuje się sympatyczna, choć życiowo trochę pogubiona stewardessa Ronnie i steward Bernard. Zaś samolot prowadzi niesłychanie pewny siebie kapitan Dave. Serial jest sympatyczny – bo nie sposób nie lubić bohaterów, którzy mimo różnych problemów i wad charakteru dbają o siebie nawzajem. Do tego – ich przygody są zwykle dość zabawne i nieco surrealistyczne. Serial korzysta ze znanych tropów np. tego, że nikt nie ma czulszego ego niż piloci samolotów. Przyglądanie się jak kapitan Dave wdaje się w spór z nieco bardziej doświadczonym kapitanem Stevem naprawdę na chwilkę przeniosło Zwierza prosto do świata znanego z Cabin Pressure. Serial nie jest jakoś niesłychanie wymagający, ale jest dobrze zagrany i ma zaskakująco rozpoznawalną obsadę. Dentystę, hazardzistę gra Peter Stormare (co było dla Zwierza sporym zaskoczeniem), kapitana Dave’a z kolei gra Dylan McDermott a jego odwiecznego przeciwnika (kapitana Steve) Dermot Mulroney. Całość ogląda się bardzo przyjemnie i Zwierz już złapał się na tym, że czeka na kolejne odcinki. Przy czym do razu zaznacza – to jest serial dla osób takich jak Zwierz które gromadzą i nałogowo oglądają produkcje komediowe, z wątkami obyczajowymi. Widzicie w świecie w którym niemal każdy serial jest o morderstwie – miło znaleźć takie produkcje.
A.P. Bio – nadal trochę nie wiem co myśleć o tym serialu. Punkt wyjścia jest dość skomplikowany. Profesor filozofii z Harvardu – zmuszony do opuszczenia uczelni, przenosi się do Toledo gdzie podejmuje pracę jako nauczyciel zaawansowanego kursu biologii w lokalnym liceum. Problem polega na ty, że wcale nie ma zamiaru uczyć licealistów biologii. Z góry obiecuje wszystkim piątki z przedmiotu a resztę lekcji poświęca na wtajemniczanie uczniów w swoje plany wykończenia swojego naukowego rywala albo w dyskusje na tematy które nie mają nic wspólnego z wykładanym przedmiotem. Oczywiście nie trzeba być bardzo błyskotliwym znawcą kultury popularnej by dostrzec, że ten arogancki, zapatrzony w siebie snob – w miłym Toledo i wśród zaskakująco cierpliwych uczniów – rzeczywiście (mimo zapewnień) sporo ich uczy i przygotowuje do dorosłego życia. Dlaczego Zwierz ma problem z tym serialem? Otóż odzywa się w Zwierzu jakieś takie serce nauczyciela, który nie jest w stanie patrzeć na uczniów którzy chcą się uczyć konkretnego przedmiotu a nie dostają lekcji bo komuś się nie chce. A jeśli te dzieciaki mają ambicje zostać lekarzami? Biologami? Biotechnologami? Zwierz nie ma nic przeciwko egoizmowi bohaterów serialowych jeśli ów egoizm nie odbija się tak bardzo na innych. Kolejna sprawa – czy epoka serialowych dupków już nie powinna się zamknąć? Mieliśmy już ich tylu od sukcesu Housa że człowiek dałby głowę, że studnia się wyczerpała – a tu proszę – kolejny. Ale jednocześnie – nie jestem w stanie przestać oglądać i w sumie polubiłam bohaterów – zwłaszcza uczniów, którzy – trochę na marginesie wszystkich odcinków przeżywają prawdziwe nastoletnie dramy. Inna sprawa – to jest pewne specyficzne poczucie humoru, które czasem naprawdę się sprawdza. No i grający główną rolę profesora – Glenn Howerton całkiem dobrze sprawdza się w swojej roli niedojrzałego narcyza z dyplomem z Harvardu. Nie wiem czy wszystkim ten serial przypadnie do gustu ale trudno się oderwać bo jest inny. Nie bardzo inny ale trochę inny.
Harrow – Australijczycy usłyszeli, że amerykanie zatrudnili Ioana Gruffudda jako patologa w serialu i pomyśleli „Och jaki doskonały pomysł, ten piękny Walijczyk ma twarz i spojrzenie patologa, jakaż szkoda że nas wyprzedzili”. A potem ABC skasowało Forever więc Australijczycy otarli łzy i zatrudnili Gruffudda jako patologa w swoim nowym serialu Harrow. Główny bohater Daniel Harrow to najlepszy patolog w Australii albo przynajmniej w Queensland. Być może dlatego jest arogancki, i trudny do wytrzymania. Dokucza wszystkim wokół siebie, ale kiedy dochodzi do ustalania przyczyn śmierci – trudno o człowieka bardziej zaangażowanego i bardziej błyskotliwego od niego. Gdyby tylko był jeszcze nieśmiertelny… Ale tak serio – mamy do czynienia właściwie z typowym proceduralem, którego bohater – jak to w ostatnich latach bywa – nie jest wzorem cnót wszelkich – żeby nie powiedzieć – jest typowym serialowym dupkiem. Co prawda Ioan Gruffudd ma trochę zbyt miłe oblicze i zbyt uroczy uśmiech by się na niego długo gniewać – ale nie da się ukryć że nosiła ziemia przyjemniejsze osobniki naszego gatunku. Wszystko teoretycznie powinno się zmienić bo doktor Harrow ma poważne problemy z nastoletnią córką która uciekła rok wcześniej z domu i której obiecał że rzuci krojenie ciał i ruszy z nią we wspólny rejs. I tu właściwie pojawia się jak na razie jedyna ciekawa rzecz odnośnie serialu – otóż powód dla którego Harrow w rejs wyruszyć jednak nie może. Zwierz nie chce za wiele zdradzać – ale o ile po pierwszym odcinku raczej ziewał, to nagle poczuł się bardzo zaintrygowany i jest niemal pewien, że będzie oglądać produkcję dalej. Choć kogo ja oszukuję – od czasu kiedy skasowano Forever trudno było marzyć o czymś innym niż kolejny procedural z Gruffuddem. Choć w sumie – patrząc na serial Harrow. Trzeba było zostawić Forever na antenie. No ale niestety – to na zawsze pozostanie jeden z tych seriali który skasowano mimo głębokiej miłości widzów.
9JKL – Serial którego istnienia Zwierz nie rozumie. Przynajmniej nie w 2018 roku. Punkt wyjścia jest dość prosty – świeżo rozwiedziony aktor -Josh Roberts nie ma gdzie mieszkać więc decyduje się zamieszkać – tuż obok swoich rodziców. Dokładniej w mieszkaniu na tym samym piętrze w tym samym budynku. Tuż obok mieszka jego brat, z żoną i małym dzieckiem. Wszyscy więc żyją obok siebie i jak można oczekiwać – rodzina ma pewne problemy z zachowaniem odpowiednich granic. Serial wyszedł spod pióra aktora Marka Feuersteina i jego żony i został (luźno) zainspirowany sytuacją w której małżeństwo żyło blisko rodziny Feuersteina. Nie byłoby w samym pomyśle nic złego gdyby nie fakt, że serial jako żywo przypomina jedną z tych produkcji z lat 90. To taki tradycyjny sitcom gdzie w każdym odcinku są ze dwa wątki – jeden główny i jeden poboczny. Większość dowcipów opiera się na podobnym pomyśle, że w każdej chwili dowolny członek rodziny może wpaść i zniszczy romantyczną scenę, biznesowe spotkanie czy po prostu próbę samodzielnego życia. I jasne wszyscy wiemy, że trudno się wyrwać z sieci żydowskich nowojorskich rodzin – ale serial nie ma pomysłu co właściwie z tym punktem wyjścia zrobić. Kolejne odcinki nie są specjalnie śmieszne a całość sprawia wrażenie jakbyśmy to już kiedyś widzieli. Ogólnie Zwierz odradza chyba, że macie ochotę na taki bardzo klasyczny sitcom. Wtedy… może lepiej obejrzeć klasyczny sitcom?
Na koniec Zwierz chciałby po raz nie wiadomo który polecić serial Superstore. Serial ma już trzeci sezon a Zwierz wciąż ma wrażenie, że mało kto go oglądał. Tymczasem to doskonała komedia, która nie tylko śmieje się z pracy w supermarkecie ale w ogóle – z pracy dla wielkiej korporacji. Absurdalny humor łączy się tu z naprawdę ciekawie prowadzonymi wątkami obyczajowymi i Zwierz złapał się na tym, że jest to jeden z kilku jego absolutnie ulubionych seriali. Takich, że jakby mu go skasowano to Zwierz pewnie by miał zmarnowany cały dzień i może kopnąłby z frustracji jakąś mrówkę. Jeśli lubicie przyjemne seriale komediowo/obyczajowe a zwłaszcza produkcje rozgrywające się w miejscu pracy to koniecznie musicie rzucić okiem na ten serial. Albo przynajmniej powiedzieć Zwierzowi, że nie jest jedynym który go ogląda. Serio jeśli macie zacząć oglądać jakiś nowy serial komediowy niech to będzie Superstore.
Ps: Biografie Trevora Noah wygrywają : Dominika Kopacka-Świątkiewicz, Agnieszka Nowak,