Home Góry Prawie możemy oddychać czyli wpis tatrzański czwarty

Prawie możemy oddychać czyli wpis tatrzański czwarty

autor Zwierz
Prawie możemy oddychać czyli wpis tatrzański czwarty

Dziś rano koło godziny siód­mej mat­ka obudz­iła mnie z rados­ną infor­ma­cją, że się prze­jaśniło i oto przed nami cud­owny dzień wypełniony po brze­gi chodze­niem trochę jęknęłam. Nieste­ty był to moment w którym zebrałam całą obec­ną w mojej oso­bie odwagę i poin­for­mowałam moją matkę że nie najlepiej się czu­ję i w związku z tym wolałabym dziś nie iść pod górę. Jeśli zas­tanaw­ia­cie się jak wyglą­da spo­jrze­nie mat­ki która żału­je, że nie wybrała na towarzysza podróży jakiegoś lep­szego dziec­ka, to spo­jrze­nie jakim zostałam obrzu­cona o poranku powin­no być przy definicji takiej postawy w słowniku.

 

Jaz­da kole­jką na Kasprowy ma w sobie coś mag­icznego, w jed­nej chwili jesteś w zupełnie nor­mal­nym miejs­cu by chwilę później znaleźć się tam gdzie nic codzi­en­nego nie ma wstępu

 

Tu należy zauważyć, że dzisiejszy dzień w ogóle miał prze­b­ie­gać wedle zupełnie innego planu. Otóż wyobraź­cie sobie, że jeszcze w Warsza­w­ie moja sza­cow­na mat­ka zakupiła bile­ty na kole­jkę na Kasprowy, mając w głowie, że być może w końcu po lat­ach uda się ją prze­go­nić mnie w kierun­ki Świni­cy. Szy­bko jed­nak plany uległy zmi­an­ie ponieważ w kole­jkę wal­nął piorun i nie dzi­ałała. Tak nam się przy­na­jm­niej zdawało. Ale koło półno­cy postanow­iłam, że może wejdę trochę bez­nadziejnie na stronę PLK i dowiem się co z kole­jką. I wtedy okaza­ło się, że jed­nak jedzie. Kiedy zapoz­nałyśmy się z tym fak­tem rzu­ciłyśmy się do poszuki­wań biletów – które jako potenc­jal­nie nieważne, straciły swo­je miejsce w hier­ar­chii rzeczy których próbu­je­my nie zgu­bić. Ostate­cznie znalazły się – kosz­marnie pog­niecione, ale jed­nak wciąż ważne.

 

Wjechanie na Kasprowy to jed­na z tych wycieczek mag­icznych. Zaczy­na się z dołu gdzie wszys­tko jest nor­mal­nie, by po trzy­dzi­es­tu min­u­tach znaleźć się w wyso­kich Tatra­ch. Widzi­cie, pisałam o tym nie raz, ale swo­je zdanie podtrzy­mu­ję, że jeśli ist­nieje na świecie skrom­na przestrzeń abso­lut­nej wol­noś­ci to zaczy­na się ona tam gdzie kończy się koso­drzewina. Cokol­wiek trapi współczes­ny świat, nie ma dosię­ga do gór. Jak pow­tarza ma mat­ka, prag­nąć odd­ać to uczu­cie „Nie ma nas, będzie las” i choć los lasów nie jest pewien, to w górach człowiek rozu­mie, że jego egzys­tenc­ja naprawdę nie jest jakoś bard­zo znaczą­ca, a on sam przem­i­nie na tyle szy­bko, by nikt w górach tego nie zauważył. I to uczu­cie wcale nie przygnębia tylko daje jakieś niesamowite poczu­cie wol­noś­ci, bo sko­ro nasze życie nie znaczy aż tak wiele, to może­my spoko­jnie iść górski­mi szczy­ta­mi, zami­ast prze­j­mować się każdym jego aspek­tem, zwłaszcza tym zawodowym. Może mity­cz­na górs­ka wol­ność, pole­ga po pros­tu na pogodze­niu się z fak­tem, że wszys­tko co w życiu robimy jest abso­lut­nie bez sen­su, wobec możli­woś­ci chodzenia po górach.

 

Mat­ka Zwierza spoglą­da smut­no w dal przek­li­na­jąc że nie ma jakiegoś bardziej sprawnego dziec­ka pod ręką. A niby ma trójkę do wyboru. A znę­ca się tylko nade mną.

 

Te właśnie myśli prze­chodz­iły mi  do głowy na szczy­cie Kasprowego (po raz pier­wszy w życiu wdra­pałam się istot­nie na sam szczyt tuż obok obser­wa­to­ri­um mete­o­ro­log­icznego) kiedy zdałam sobie sprawę, że jeśli szy­bko nie złapię mojej sza­cownej mat­ki za fra­ki to szyku­je się awan­tu­ra. Dlaczego? Otóż mat­ka Zwierza zaob­ser­wowała grupę uczniowską (która zresztą jechała z nami kole­jką) która zami­ast podzi­wiać w ciszy pię­kno gór, musi­ała – w towarzys­t­wie pokrzyki­wań opieku­na rozwiązy­wać na szczy­cie góry zadanie z matem­aty­ki. Zdaniem mat­ki Zwierza jest zbrod­nią na doświad­cze­niu górskim kazanie człowiekowi, w tym młode­mu człowiekowi, kon­cen­trować się na zeszy­cie ćwiczeń kiedy może właśnie chłonąć całym sobą górskie pię­kno. Zwierz pow­strzy­mał matkę przed inter­wencją mającą na celu uciesze­nie opieku­na i wywoła­nia rebe­lii wśród młodzieży. Praw­da jest jed­nak taka, że owa ognista nien­aw­iść  mat­ki Zwierza do takich dzi­ałań eduka­cyjnych, nie jest nieuza­sad­niona. W końcu zadanie z matem­aty­ki moż­na rozwiązać wszędzie a na szczy­cie górskim człowieka powin­ny intere­sować wyłącznie góry.

 

Ponieważ jak już wspom­ni­ałam nie czułam się najlepiej, mat­ka zapro­ponowała byśmy szły nieuczęszczaną przez nas drogą, czyli zejś­ciem z Kasprowego ale nie przez Murowaniec ale najprost­szą (choć nie najłatwiejszą) drogą pod samą kole­jką. Ruszyłyśmy więc przed siebie, dość zaskoc­zone, że ta ignorowana przez nas przez lata dro­ga ma w sobie sporo uroku. Nasze zejś­cie wywoły­wało zaskocze­nie i podziw wśród wspina­ją­cych się osób ale mat­ka zabroniła mi kła­mać i musi­ałyśmy się kole­jnym turys­tom przyz­nawać że schodz­imy tak wcześnie tylko dlat­ego, że równie wcześnie wjechałyśmy. I tyle z sza­cunku ludzi uli­cy. Nie mniej muszę przyz­nać, że jest ten moment kiedy słyszysz na szlaku zdanie „I co mat­ka cię prze­ga­nia” i rozu­miesz że właśnie żeg­nasz się z anon­i­mowoś­cią. Trze­ba się pogodz­ić, że sława mat­ki poga­ni­acz­ki wychodzi poza ten blog.

 

A po drodze mijałyśmy ład­ny potoczek. Nic więcej mądrego nie mam o nim do dodania

 

Ponieważ rok szkol­ny się już zaczął to w górach mniej jest młodzieży co nie znaczy że jej nie ma. Dziś mogłyśmy zaob­ser­wować par­ent­ing doskon­ały – czyli matkę tłu­maczącą córce że jest mała i staw­ia małe kro­ki ale jak wejdzie to będzie to osiąg­nię­cie, par­ent­ing niedoskon­ały – czyli rodz­iców wyrzu­ca­ją­cych córce że tylko by przed kom­put­erem siedzi­ała a poszła w góry to się męczy (aż miałam im ochotę powiedzieć, że sami nie chcieli­by takich rzeczy słuchać na wakac­jach to czemu mówią to córce), par­ent­ing wybit­ny – rodz­iców wnoszą­cych śpiące dzieci w nosidełkach na górę (szko­da że to się kiedyś w życiu kończy) oraz cud­owny par­ent­ing odwró­cony. Par­ent­ing odwró­cony prezen­towała na oko sześ­ci­o­let­nia dziew­czyn­ka która parła do przo­du w zawrot­nym tem­pie a kiedy jej mat­ka oświad­czyła że musi stanąć i odetch­nąć cór­ka powiedzi­ała „Nie możesz stawać, musisz iść, nie możesz się ter­az pod­dać”, co było abso­lut­nie urocze ale też wywołało we mnie niepokój o jakiekol­wiek przyszłe dzieci tej sześ­ci­o­lat­ki. Może będą pisały blo­ga o swo­jej traumie.

 

Dro­ga z Kasprowego nie jest bard­zo stro­ma ale szłyśmy jak naj­wol­niej się dało głównie dlat­ego, że żal nam było się rozstawać z wysoki­mi góra­mi. Ostate­cznie jed­nak chcąc nie chcąc zeszłyśmy na sam dół, i jakoś musi­ałyśmy się pocieszyć. Na całe szczęś­cie w Zakopanem jest Szwa­j­cars­ka kna­j­pa w której moż­na zjeść genialne raclette, choć w przy­pad­ku osób pokro­ju hob­bita należy jeść jed­ną por­cję na dwie oso­by. Po doskon­ałym obiedzie, przyszedł czas na całą godz­inę odpoczynku, po czym mat­ka Zwierza doskon­ała przeglą­du wszys­t­kich krokomierzy  (mamy chy­ba z sześć różnych aplikacji do mierzenia kroków i żad­na nie wskazu­je, tej samej licz­by ale wszys­tkie wskazu­ją, że zapieprza­my jak małe samo­chodzi­ki)  i zarządz­iła wyjś­cie. Widzi­cie Zwierz nigdy nie przy­puszczał że jego fizjolo­gia uwzględ­nia posi­adanie mięśni z przo­du ud, ale właśnie się o nich dowiedzi­ał. Wciąż jed­nak jest to stan lep­szy od mat­ki Zwierza która raz na jak­iś czas rzu­ca zdaniem „jak odd­y­cham praw­ie mnie nie boli”. Ist­nieje jed­nak duże pode­jrze­nie, że pod­czas upad­ku (jeszcze przed przy­by­ciem Zwierza) uszkodz­iła sobie żebro, co z właś­ci­wym sobie dys­tansem ignoru­je twierdząc, że jakakol­wiek inter­wenc­ja współczes­nej medy­cyny i tak na nic by się nie zdała.  Mówiłam że mat­ka jest kopnięta.

 

Jeszcze jeden ład­ny widok który może ułatwi zrozu­mie­nie jak bard­zo odd­alonym od wszys­t­kich codzi­en­nych spraw czu­je się człowiek w górach

 

Aby ukoić ból egzys­tenc­jal­ny udałyśmy się na spac­er, który zaowocow­ał zaku­pem butów (dla Zwierza) i kilku kieliszków wina (na spółkę). To niekoniecznie rozsądne zachowanie (w ramach leczenia gas­tro­fazy zjadłyśmy chleb ze smal­cem) może się na nas negaty­wnie odbi­je, ale za to mat­ka odd­y­cha praw­ie nor­mal­nie a ja praw­ie nie czu­ję dodatkowych mięśni nóg. I choć radośnie kołysze się nam świat mat­ka z nad czyt­ni­ka właśnie oświad­czyła, że chy­ba już wie dokąd jutro pójdziemy. Ja bym powiedzi­ała popełzniemy, ale nie chcę jej jeszcze bardziej zawieść.

 

Ps: Wpis zaak­cep­towany przez matkę choć nie wyk­luczam że tylko dlat­ego, że zmiękczyły ją te trzy kielisz­ki wina.

0 komentarz
8

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online