Home Góry Kostki zostały rzucone czyli wpis tatrzańsko pandemiczny szósty

Kostki zostały rzucone czyli wpis tatrzańsko pandemiczny szósty

autor Zwierz
Kostki zostały rzucone czyli wpis tatrzańsko pandemiczny szósty

Obud­zona rano radośnie wyskoczyłam z łóż­ka. To znaczy nie koniecznie wyskoczyłam tylko się wyturlałam, po czym krok­iem co najm­niej chwiejnym i powol­nym udałam się do łazien­ki. Tam nałożyłam na prawą nogę rozluź­ni­a­ją­cy krem roz­grze­wa­ją­co prze­ci­w­bólowy, na lewą nogę krem prze­ci­wko reakcji aler­gicznej na ukąsze­nie owa­da, na uda krem prze­ci­wko obtar­ciom, które są przy takiej pogodzie nieuchronne, zaś na ramiona i twarz krem prze­ci­wko opala­niu. Jeszcze tylko psiknęłam kre­mem na spalone wcześniej frag­men­ty mojego ciała i już byłam gotowa do wymarszu. Mama za liczne kre­my podz­iękowała, gdyż nic jej nie dole­gało, może poza prag­nie­niem znalezienia się w górach.

 

Mama patrzy na góry ja patrzę na swo­ją kostkę

 

Aplikac­je pogodowe musi­ały posłuchać wczo­ra­jszych gróźb mojej mat­ki, bo dziś pogo­da była niesamowi­ta. Błęk­itne niebo, słońce, cza­sem leci­ut­ki wietrzyk. Na szczy­cie Kasprowego gdzie zazwyczaj zakła­da się bluzę albo kurtkę, moż­na było co najwyżej jęknąć, że ma się w ple­caku, bluzę, kurtkę, płaszcz prze­ci­wdeszc­zowy i para­sol. Taka pogo­da nie tyle zaprasza na wycieczkę co wręcz wzy­wa, nakazu­je, rozkazu­je i ponagla. Prob­lem był taki, że o ile moja mat­ka zna­j­dowała się w typowej dla siebie doskon­ałej formie, to ja – cóż zaczęłam się trochę roz­padać. Żebyś­cie zrozu­mieli przy­czynę mojego górskiego upad­ku, muszę przy­toczyć upadek mniejszy, jaki miał miejsce w sty­czniu na schodach prowadzą­cych do siedz­i­by Gaze­ty Wybor­czej. Otóż ja z tych schodów spadłam i skrę­ciłam sobie kostkę. Kost­ka bolała jak dia­bli, ale po pewnym cza­sie przes­tała i trak­towana god­nie i z rozmysłem służyła mi bard­zo dobrze, do momen­tu, kiedy nie postanow­iłam chodz­ić dzi­en­nie dwudzi­es­tu kilo­metrów po górach. Jak widzi­cie lib­er­alne media szyku­ją zamach na porząd­nych oby­wa­teli, ze sporym wyprzedzeniem.

 

To, że kost­ka nie za bard­zo nada­je się do czegokol­wiek stało się jasne w chwili, kiedy byłam na tyle daleko od górnej stacji kole­j­ki na Kasprowy, że pode­jś­cie do niej i zjechanie na dół było­by równie kłopotli­we co zejś­cie na dół do Kuźnic. Co praw­da mat­ka Zwierza mniej więcej raz na pół godziny stwierdza­ła, że powin­nam zjechać na dół kole­jką, ale jed­nocześnie z każdym krok­iem ta opc­ja stawała się mniej praw­dopodob­na. Nie powiem wam – schodze­nie z Kasprowego na nodze, która boli przy każdym kroku (zwłaszcza w dół) to żad­na zabawa. Niech dowo­dem tego będzie fakt, że schodz­iłyśmy 5 godzin. Ta trasa nie jest na pięć godzin, ale miej więcej raz na pół godziny konieczny był odpoczynek zarówno mnie jak i nogi. Miało to swo­je plusy, ot na przykład pier­wszy raz w życiu zobaczyłam trochę Tatr a nie tylko przez nie prze­biegłam. Bard­zo pole­cam zatrzy­mać się jakieś dwieś­cie metrów od szczy­tu Kasprowego i posiedzieć obok szlaku wśród zie­leni. Jest tam przy­jem­nie chłod­no a wido­ki pozosta­ją w człowieku do koń­ca życia.

 

W górach jest pięknie nawet jak kost­ka boli cię przy każdym kroku i właśnie dlat­ego w górach jest najpiękniej

 

Przys­tawanie w wyższych par­ti­ach gór niko­go nie dzi­wiło, wszak moż­na założyć, że ktoś ma słab­szą for­mę. Kiedy jed­nak zupełnie zrezyg­nowana (i piekiel­nie zmęc­zona) usi­adłam na kamie­niu na zupełnie prostej drodze, pewien prze­chodzą­cy obok pan zain­tere­sował się co ze mną. Gdy po krótce wyjaśniłam, że właśnie wal­czę z mater­ią włas­nej nogi, pan nie myśląc wiele pora­tował mnie całym listkiem Voltarenu w pastylkach. Myślę, że właśnie dzię­ki jego życ­zli­woś­ci piszę te słowa z hotelu w Zakopanem a nie z dro­gi do Kuźnic, a dokład­niej z tego kamienia, na którym przysi­adłam by pozostać tam na zawsze. Jest coś w górskiej życ­zli­woś­ci ludzi co zupełnie zmienia optykę i każe wierzyć, że być może gdy­by wszys­t­kich nas wypęd­zono na szla­ki to byśmy sobie przy­pom­nieli czym jest tros­ka o bliźniego.

 

Tu nastąpić musi kawałek, w którym infor­mu­je was, że cała ta wyprawa była abso­lut­nie kre­tyńs­ka, i mam szczęś­cie, że noga jed­nak wytrzy­mała i nie musi­ałam nigdzie po drodze wzy­wać pomo­cy. Piszę to byś­cie zdali sobie sprawę, że wszys­tkim się cza­sem rzu­ca na mózg i próbu­ją udowod­nić światu, że dwie sprawne nogi w górach to total­na fan­aberia. Ogól­nie powiem wam szcz­erze, jeśli jesteś­cie w górach i z zaz­droś­cią patrzy­cie, jak ludzie staw­ia­ją kro­ki nie krzy­wiąc się z bólu to zawróć­cie. Nie jesteś­cie w odpowied­nim stanie fizy­cznym by iść gdziekol­wiek. Nawet jeśli musi­cie wiec­zorem napisać wpis o waszych górs­kich przygodach.

 

Mama cza­sem przy­pom­i­na Hob­bita, który się niby tylko uśmiecha a ty wiesz że planu­je zagładę Mor­doru. Albo ciebie

 

Po zejś­ciu na dół (i pobi­ciu bard­zo specy­ficznego reko­r­du trasy) dokon­ałam lus­tracji mojego ciała. Prawa noga bolała w nowy fan­tasty­czny sposób, lewa noga pos­marowana środ­ka­mi na alergię bolała w innym miejs­cu, bo okaza­ło się, że co praw­da dawne ugryzie­nie ład­nie się leczy, ale w innej częś­ci nogi paskudzą się trzy nowe. Pos­marowane kre­mem prze­ci­wko opala­niu ręce i twarz spal­iłam w sposób trud­ny do opisa­nia. No i oczy­wiś­cie obtarłam sobie uda. Moja mat­ka, która, co już wspom­ni­ałam, nie korzys­ta z kremów, bo ich nie lubi, nie doz­nała żad­nej kon­tuzji ani zacz­er­wie­nienia. Mam wraże­nie, że które­goś dnia się wyga­da, że jest jaszczurką z kos­mo­su i nikt nawet nie będzie zaskoczony.

 

Chy­ba cię w końcu wykończyłam” rzekła Mat­ka Zwierza ze śmiechem, kiedy z tru­dem pokony­wałam schody dzielące pier­wsze piętro i parter, w drodze na kolację. Okaza­ło się na szczęś­cie, że ludzie z narus­zony­mi noga­mi mają pra­wo do odrobiny szczęś­cia i na kolację była sałat­ka owocowa, i deser kawowy i w ogóle takie rzeczy, których się nie je nor­mal­nie. Mam wraże­nie, że po to mama zbier­ała te wszys­tkie punk­ty kar­dio. Kiedy jed­nak wracałyśmy do hotelu mat­ka Zwierza podeszła do recepcji i zamówiła pobyt na za miesiąc. Zaw­iodłam ją, wró­ci tu z moim ojcem, żeby jak to mówi „Trochę pochodzić”.

 

TU się uśmiecham a dosłown­ie dwieś­cie metrów dalej rozważałam czy jeśli bym się próbowała stoczyć z gór­ki to nie było­by to przy­pad­kiem jakieś rozwiązanie

 

Ps: Poz­draw­iam dziew­czynę, która na trasie zro­biła sobie ze mną zdję­cie, całe pięć min­ut mogłam udawać przed włas­ną matką osobę sławną, póki nie stwierdz­iła, że jestem sław­na przez pięć dni w roku i to głównie z jej powodu. Trochę jest w tym racji.

0 komentarz
13

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online