Ponieważ wciągu ostatnich kilku dni moje życie toczyło się wokół ustawiania promocji książki, to zanurzyłam się po uszy w świecie wydawniczym. I to uświadomiło mi, że pewne rzeczy – już w tym momencie dla mnie zupełnie oczywiste, niekoniecznie są oczywiste dla was – moi drodzy czytelnicy (wszyscy autorzy mogą wyjść i wrócić jak będę pisała o czymś innym). Stąd pomysł by zapytać was w przeróżnych Social Mediach co chcielibyście wiedzieć o procesie wydawania i pisania książki. Pytań przyszło dużo choć sporo się powtarzało to widać że są pewne tematy które interesują was bardziej. Wybrałam kilkanaście z nich – głównie tych na które odpowiedzi znam.
Czy ja jako Zwierz szukałam wydawcy? Czy wydawnictwo zgłosiło się samo?
W przypadku wszystkich książek jakie kiedykolwiek wydałam nie musiałam szukać wydawnictwa. Pierwsze książeczki dla dzieci wydawałam w zaprzyjaźnionym wydawnictwie, które wydawało książki mojej babci. Powieść wydałam w wydawnictwie, które akurat szukało nowych autorów – bo dopiero rozkręcało szeroką działalność. Przy czym redaktorka wiedziała, że mam już napisaną książkę bo spotkałyśmy się wcześniej na festiwalu literackim. W.A.B zaprosiło mnie natomiast na spotkanie gdzie padła propozycja, czy nie mogłabym czegoś dla wydawnictwa napisać. Było to bardzo miłe spotkanie ponieważ propozycja wydawnictwa i mój pomysł na książkę, pokryły się w niemal stu procentach. Trzeba jednak przyznać, że takie możliwości dało mi prowadzenie bloga, dziś wiele wydawnictw sonduje blogerów czy nie chcieliby napisać książki – choć warto zaznaczyć, że nie wszyscy mają takie ambicje. W moim przypadku pomogło mi to, że książkę o Oscarach i tak chciałam napisać, więc nie jest to sytuacja w której książkę pisze się wbrew sobie, tylko dlatego, że jest propozycja od wydawnictwa. Po nawiązaniu współpracy z wydawnictwem można teoretycznie oczekiwać że zaproponowanie kolejnej książki będzie łatwiejsze, ale sporo zależy od wyników sprzedaży i planów wydawniczych.
Do kogo zanieść książkę do redakcji przed wysłaniem do wydawnictwa?
Książka wysłana do wydawnictwa musi być przede wszystkim poddana korekcie. Nikt nie przeczyta maszynopisu pełnego literówek. A pisze to wam ja, Zwierz, więc musicie wierzyć, że nie robię tego dlatego, że nie lubię ludzi którzy popełniają błędy. Jeśli zdarzają się wam błędy ortograficzne czy interpunkcyjne to wystarczy znaleźć w sieci kogoś kto zajmuje się korektą. Korektorzy poprawiają błędy, sprawdzą czy imiona i nazwiska są poprawne, ale nie wykonają redakcji. I słusznie – redakcja to coś czym zajmuje się wydawnictwo – kiedy już książkę przyjmie. Natomiast dobra rada – pierwsza wersja książki, którą chcecie przesłać wydawnictwu nie musi być absolutnie idealna – jeśli jest, wtedy dużo trudniej pogodzić się z koniecznymi poprawkami. I tak, zawsze konieczne są poprawki. Chyba nikomu, nigdy nie opublikowano pierwszej wersji.
Czy jeśli chce się wydać książkę, to czy trzeba wysłać pierwszy rozdział do wszystkich wydawnictw i czekać na odpowiedź?
Zasadniczo rzecz biorąc – trochę tak to wygląda, przy czym niektóre wydawnictwa oczekują pełnych maszynopisów całej książki. Wymagania są różne, ale warto zawsze dołączyć do maszynopisu krótkie streszczenie książki – takie które pozwoli osobie, zanim jeszcze zacznie czytać, zorientować się z czym ma do czynienia. Jednocześnie samo czekanie należy znosić cierpliwie. Aspirujących pisarzy jest wielu a czasu na czytanie nowych maszynopisów wcale nie tak wiele. Dopytywanie się po tygodniu czy dwóch czy aby na pewno ktoś naszą książkę przeczytał nie robi dobrego wrażenia. Cierpliwość jest jedną z głównych cech początkującego pisarza, bo redakcyjne młyny wolno mielą mąkę kolejnych rękopisów. Zresztą w ogóle, jeśli chcecie pisać uzbrojenie się w cierpliwość jest bardzo ważne, bo pomiędzy napisaniem książki a momentem kiedy będziecie mieli ją w ręku zwykle minie kilka miesięcy. No i ważne by pamiętać, że książka powinna być dostosowana do wydawnictwa do którego ją wysyłamy. Nie ma sensu wysyłać do wydawnictwa publikującego głównie fantastykę romansu, czy powieści sensacyjnej do wydawnictwa specjalizującego się w poradnikach.
Czy jest tak jak z pracą magisterską że trzeba donosić kolejne części książki, czy oddaje się wszystko na raz?
Przyznam szczerze – nigdy nie spotkałam się z metodą, w której przesyła się wydawnictwu kolejne części tekstu – zwykle dostawałam deadline, do którego musiałam napisać całość. Jednak nie ukrywam – tu nie wiem jak wygląda polska norma, wydaje mi się, że zazwyczaj wydawnictwa przyjmują już całe teksty, bez pracy nad poszczególnymi kawałkami osobno. Być może różnica pojawia się wtedy kiedy jest bardzo mało czasu i nad redakcją książki trzeba pracować jeszcze w momencie jej powstawania. Wiem, ze we wszystkich amerykańskich filmach pokazuje się w taki sposób kontakt autora i redaktora ale może to różnica kulturowa, a może sposób na to by pokazać pisanie książki jako coś dużo bardziej dynamicznego, niż jest w rzeczywistości. Tu jednak mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, że dostałam określony czas i po nim przesyłam już pierwszą wersję całości.
Jak się ustala dochody z książki – czy ma się agenta szuka prawnika?
W Polsce Agenci literaccy dopiero zaczynają być normą. Niektórzy ich mają, od pierwszej książki, inni korzystają z ich pomocy dopiero w chwili kiedy mają ustaloną pozycję na rynku. Osobiście nigdy nie czułam potrzeby posiadania agenta literackiego, ale trzeba zaznaczyć, że chwilowo pisanie jest moim działaniem obok innych aktywności zawodowych, więc nie mam konieczności inwestowania w kogoś kto będzie za mnie działał na rynku wydawniczym. Jak się ustala dochody z książki? Zwykle wydawnictwo proponuje określone sumy – zarówno w formie zaliczki, jak i umowy wydawniczej, gdzie jest jasno określone jaki procent zysków od egzemplarzy papierowych, ebooków czy audiobooków przypadnie autorowi. W przypadku takiej podstawowej umowy jej zrozumienie nie wymaga prawnika. Jeśli chcemy przekonać wydawnictwo że powinno nam zapłacić więcej – wtedy konieczne jest pokazanie jakiegoś dowodu, że to więcej się nam należy, zwykle nie jest to pozycja początkujących pisarzy. Większość umów jakie zawierałam, mieściło się w typowych widełkach wynagrodzenia za książkę w Polsce. To są rzeczy, dość standardowe. Jednak jeśli widzicie się tarzających się w banknotach to raczej nie w świecie wydawania książek. To nie są złe pieniądze ale dużo mniejsze niż można sobie wyobrazić. Oczywiście niektórzy zarabiają fenomenalnie ale do tego potrzebna jest reputacja, bestsellery i dobra passa.
Jak się promuje książkę – czy to zależy od autora czy jest to część procesu wydawniczego?
Promowanie książki to coś na czym zależy zarówno wydawnictwu jaki i autorowi. I zwykle przebiega to dwutorowo. Większość wydawnictw ma w swoich szeregach ludzi z promocji, którzy mają kontakty do mediów – mogą zaproponować wywiad do magazynu, udział w programie telewizyjnym czy do radia (Radio to miejsce gdzie się świetnie promuje nową książkę). Z drugiej strony sam autor też uruchamia swoje kanały. W moim przypadku wygląda to tak, że ja już mam swoje znajomości w niektórych programach radiowych czy telewizyjnych i niektórzy dziennikarze już mnie kojarzą, więc nie wszystko idzie przez wydawnictwo. Trzeba przyznać, że wydawnictwa promują książkę z różną intensywnością. W przypadku mojej powieści wydawnictwo zapewniło mi wysyłkę do dziennikarzy, spotkanie w telewizji i wywiad dla sieci księgarni. To zdecydowanie mniej niż teraz przygotowuje W.A.B – trzeba jednak zaznaczyć, że książki się od siebie różnią, podobnie łatwiej promować książkę na jakiś temat niż debiutancką powieść. Tak więc podsumowując – większość wydawnictw zapewnia jakiś stopień promocji ale dużo zależy też od zaangażowania autora. I tu ważne jest żeby się nie wstydzić. Nie da się niestety promować książki udając, że jej się nie napisało i nie przypominając czytelnikom, że powinni ją kupić czy przeczytać.
Pisze się powieść i co dalej – wysyła się mailem do wydawnictwa z pytaniem czy chcą wydać?
Trochę tak się robi. Albo właściwie – dokładnie tak się robi. Jeśli napiszecie powieść, albo nie powieść to dobrze zastanowić się do jakiego wydawnictwa mogłaby pasować. Komercyjne wydawnictwa bardzo często mają na swoich stronach zakładkę dla autorów w której znajdziecie informacje czy formularze do wypełnienia jeśli chcecie przesłać książkę. Nie wszystkie wydawnictwa tak działają, ale zaskakująco wiele. Przesłanie książki do wydawnictwa może się wydać rzeczą zaskakująco bezpośrednią ale wciąż to jeden z najlepszych sposobów by wydawnictwo wiedziało, że coś napisaliście. Tylko ponownie – żadnych literówek i pamiętajcie żeby bardzo dokładnie przeczytać wytyczne wydawnictwa do którego decydujecie się wysłać maszynopis. Jest tyle konkurencji, że w przypadku niechlujnego maszynopisu bardzo łatwo go odrzucić chociażby z tego powodu. Dodatkowo warto przemyśleć treść maila, w którym poinformujecie o przesłanym maszynopisie – tak by był profesjonalny, informacyjny i zachęcający. Dobrze jest dodać swój biogram – ponownie dobrze zredagowany i przemyślany.
Czy zastanawiałam się nad self-publishingiem i dlaczego wydaje w wydawnictwach?
Przez pewien czas zastanawiałam się nad self-publishingiem jednej z moich książek, którą ostatecznie wysłałam do wydawnictwa. Dlaczego decyduję się na wydawnictwa? Ponieważ to jest dla mnie bardzo komfortowa opcja – jedyne co muszę zrobić to napisać książkę. Nie nadzoruję dystrybucji, wysyłki, nie muszę płacić za oprawę graficzną czy redakcję oraz korektę. Wiele osób zachęcających do self-publishingu chwali się dużo większymi zyskami z książki niż w przypadku osoby drukującej w wydawnictwie. Ale jednocześnie – te większe zyski wiążą się z większą pracą, która niekoniecznie ma związek z samym pisaniem. Dla mnie to rozwiązanie nieopłacalne. Nie ma czasu na nadzorowanie kolejnych stopni wydawniczych, co więcej, nie mam energii by zając się całym procesem dystrybucji. Decydują się na mniejszy zarobek, mogę spokojnie skoncentrować się na pisaniu, oddając całą mechanikę sprzedaży książki wydawnictwu. Opłaca mi się to czasowo (ponownie wydawanie książek to nie jest jedyna moja działalność) ale też do pewnego stopnia prestiżowo – wydawnictwo może wprowadzić moją książkę do największych sieci księgarni – dając mi czytelników, których niekoniecznie pozyskam sama przez bloga. Osobiście uważam, że za często reklamuje się self-publishing jako jedyną dobrą drogę do wydania książki. Jestem osobą, która nie jest dobrym sprzedawcą, ani dobrym dystrybutorem, za to lubię pisać książki. I w tym procesie wydawniczym ograniczam się do tego co lubię. A że będzie mniej pieniędzy? Po pierwsze – nie aż o tyle mniej (w porównaniu z zyskami za podobną książkę wydaną w self-publishingu) po drugie, ja jestem jedną z tych osób, które dużo oddadzą by nie musieć się wszystkim zajmować same. No i na koniec najważniejsze – żeby się na niego zdecydować trzeba mieć odpowiednie środki do zainwestowania i nie mówię tu tylko o pieniądzach ale też o czasie. Ja nie mam ani jednego ani drugiego.
Jak wygląda kontakt autora z redaktorem, ile władzy nad książką ma redakcja?
Kontakt autora z redaktorem może wyglądać różnie. Jeśli to już któraś wspólna praca nad kolejnym tomem, to redaktorzy i autorzy często tworzą zgrany zespół. W przypadku kiedy po raz pierwszy ma się kontakt z redaktorem to relacja wygląda następująco. Autor przesyła książkę do wydawnictwa, a to do redaktora. Redaktor czy redaktorka zostawia poprawki, i odsyła je do autora. Autor ustosunkowuje się do poprawek i odsyła do redaktora i taka wymiana trwa aż obie strony ustalą że proces redakcji się skończył. Jakie są te poprawki? Przeróżne. Od takich które proponują lepsze sformułowania, przez takie które wskazują błędy rzeczowe czy językowe, przez pytania które należy zadać przesłanemu tekstowi, żeby był bardziej przejrzysty. Czasem prośby redaktora mogą być naprawdę duże np. może poprosić żeby autor przemyślał jakiś zabieg literacki, albo postarał się popracować nad jakimś fragmentem książki. Jak wygląda ostateczny kształt? Redaktor do niczego nie może fizycznie autora zmusić, więc czasem musi się poddać. Jednocześnie – nie jest kłamstwem stwierdzenie, że dobry redaktor potrafi podnieść poziom książki o kilka poziomów. Nie mniej warto tu nadmienić, że bycie redaktorem to dość specyficzny zawód, bo trzeba komuś podpowiedzieć, ale jednocześnie – nie można pisać za niego. Przy czym sporo pracy redaktora to też poprawianie języka książki. Niestety, wiem to z własnego doświadczenia- czasem kompletnie się nie pamięta, które ładne sformułowanie wyszło spod własnej klawiatury a które z jakiegoś poplątanego zdania wyłuskał zdolny redaktor.
Jak wygląda wybór okładki i oprawy wizualnej wewnątrz książki, czy autor ma coś do powiedzenia i czy o wszystkim decyduje wydawnictwo?
Z okładkami bywa różnie. Wydawnictwa mają skłonność do namawiania autorów by porzucili swoje wizje i wybrali coś co zdaniem specjalistów do sprzedaży lepiej sprawdzi się na półce. Ponoć stąd przez lata na półkach królowały książki z kobietami zapatrzonymi w dal. Ponoć nic nie sprzedaje się tak dobrze jak kobieta na polu zapatrzona w dal. Moje osobiste doświadczenia są jednak takie, że jeśli autor się postawi to jak najbardziej ma wpływ na okładkę. Okładka „Dwóch Panów z Branży” przeszła wiele zmian (w pewnym momencie przedstawiała całującą się parę), ale ostatecznie postawiłam na swoim i wydawnictwo zamówiło bardzo ładną ilustrację u pracującego dla nich grafika. W przypadku Oscarów, wydawnictwo podesłało mi projekt okładki, w którym wszyscy się zakochali i nie było żadnej dyskusji. Co do wewnętrznej oprawy książki, to trochę decyduje autor, trochę wydawnictwo. W przypadku książki o Oscarach zdecydowaliśmy się, że nie będzie ona miała ilustracji, bo wykupienie licencji wydawniczej na Oscarowe zdjęcia agencyjne uczyniłyby ją znacznie droższą. Nie mniej teoretycznie – można z wydawnictwem negocjować. Ostatecznie rzadko się zdarza by wydawnictwo wydało coś czego autor na żadnym etapie nie zatwierdził jako przynajmniej akceptowalne (przy czym nigdy nie współpracowałam z bardzo niszowymi wydawnictwami, więc nie wiem jak tam wygląda sprawa). Tu muszę dodać na końcu, że jedna książka jaką wydałam – dla dzieci, ma absolutnie koszmarne ilustracje. To chyba najbrzydsza książka jaką widziałam. Ale na swoją obronę kiedy ją wydawałam miałam kilkanaście lat i nikt mnie o zdanie nie pytał.
Jak przekonać kogoś że warto wydać twoją książkę?
Nic nie mówi lepiej niż maszynopis. Jeśli jednak zdarzyłoby się wam znaleźć na spotkaniu na którym ktoś pytałby was czy macie jakąś koncepcję książki, to nic nie działa lepiej niż dobrze przygotowany plan. Plan powinien zawierać schemat książki – nie bardzo szczegółowy ale taki który pozwoli spojrzeć na nią jako na całość i dostrzec jakiś pomysł na to co ma się pojawić pomiędzy dwoma okładkami. Ponownie – miałam to szczęście że kiedy zaproponowałam wydawnictwu powieść to była już ona napisana od początku do końca. Czyli nigdy nie musiałam prezentować planu powieści – co moim zdaniem jest dużo trudniejsze, niż plan książki non-fiction. W przypadku Oscarów, poproszono mnie o plan książki, co nie było trudne. Najlepiej wypisać sobie wszystkie pomysły na kartce a potem zastanowić się jaką można im nadać strukturę. Jednocześnie, skoro przy przekonywaniu jesteśmy – nie wiem jak reagują na to redaktorzy, ale warto jednak znać umiar i może nie reklamować się od razu jako drugi King, trzeci Mróz, czy piąta Bonda – a po prostu szczerze napisać co się ma do zaproponowania. Ogólnie w sieci znajdziecie sporo profesjonalnych porad jak zaprezentować się wydawcy.
Czy masz wpływ na formę, okładkę, cenę książki?
O okładce już pisałam. Jeśli chodzi o takie rzeczy jak format książki, to nigdy nie rozmawiałam o tym z wydawnictwem, ale też nigdy nie zaszła potrzeba by wyjść poza standardowy format książkowy. Zresztą wydanie książki w niestandardowym formacie, to rzecz która wiąże się z kosztami więc zwykle wydawnictwo musi mieć jakiś powód by się na taki format zdecydować. Czasem pojawia się pytanie o to czy okładka ma być twarda, miękka czy zintegrowana, ale ja osobiście nie przypominam sobie takich dyskusji w przypadku moich książek. Cenę natomiast wyznacza wydawnictwo. Wyznaczenie ceny książki nie jest proste i wymaga wzięcia pod uwagę wielu czynników, o których ja jako autorka mam średnie pojęcie. Nie mniej zwykle książki o podobnej objętości trafiają mniej więcej w ten sam przedział cenowy.
Czy będą spotkania autorskie? Jak się organizuje spotkania autorskie?
Organizacja spotkań autorskich to sprawa dość skomplikowana. Niektóre wydawnictwa – w przypadku książek które chcą szerzej promować proponują swoim autorom cykl spotkań, jednak częściej normą jest jedno spotkanie autorskie w okolicy premiery książki. Nie znaczy to jednak, że więcej spotkań nie może się odbyć, niektóre wydawnictwa współpracują z agencjami które zajmują się organizowaniem autorom spotkań, głównie w bibliotekach na terenie całego kraju. Biblioteki same też zwracają się do autorów z pytaniem czy nie chcieli by przyjechać do nich i opowiedzieć o książce. Autor może też sam wystąpić do biblioteki czy domu kultury. Z mojego doświadczenia takie instytucje często są zainteresowane zaproszeniem do siebie kogoś kto porozmawiałby o książce. Mało kto wie ale dla wielu autorów i autorek, zwłaszcza literatury popularnej, płatne spotkania autorskie to jeden z najpewniejszych sposobów na dorabianie sobie pomiędzy publikacją kolejnych powieści.
Czy zakładałaś sobie konkretną ilość stron do napisania na dany tydzień/dzień, czy byłaś w stanie podejść do tego na zasadzie radosnego chaosu: mam czas, więc piszę?
Prawda jest taka, że bez pewnej systematyczności nie da się napisać książki. Najlepiej – kiedy już zasiądzie się do pisania – pisać raczej codziennie, bo to sprawia, że można nie biec z tekstem by napisać jak najszybciej, jak najwięcej. Nie mniej moja metoda polega na tym by z góry założyć ile się ma czasu, ile mniej więcej do napisania i podzielić ilość stron czy znaków przez ilość dni. Odejmijmy od tego weekendy (jednak jakiś odpoczynek jest konieczny) i dostajemy taką idealną liczbę stron jaką powinniśmy danego dnia napisać. Ale dni są różne. Zwykle udawało mi się napisać trochę więcej, ale były też dni w których pisałam mniej. Jednak kiedy już się podejmie decyzję że pisze się książkę, to nie można je pisać zupełnie chaotycznie od przypadku do przypadku. Aby pokazać wam jak mniej więcej wygląda taka systematyczność – książkę pisałam w wakacje i oznaczało to, że pisałam ją także na wyjeździe w Tatry. Przed południem skakałam po górach a wieczorami pisałam kolejne strony, kolejnych rozdziałów. Nawet w przypadku powieści gdzie nie było żadnego deadline, od momentu kiedy zdecydowałam się, że piszę pisałam ją właściwie codziennie. Dlaczego? Bo jednak bardzo łatwo „odpaść” od tekstu którego nie pisze się regularnie. Trzeba jednak zaznaczyć, że pisanie książki po pracy, niemalże codziennie, jest niesamowicie obciążające fizycznie. Nigdy mnie tak kręgosłup nie bolał jak po miesiącu pisania książki.
Co w pisaniu książki sprawiło mi największą radość?
Są takie momenty – niezależnie czy piszecie powieść, książkę popularną, czy naukową – w którym nagle pewne elementy składają się w całość. Odkrywacie jakąś prawidłowość, mechanizm, albo odkrywacie, że wszystkie zaplanowane elementy opowieści składają się w jedno. To niesłychanie satysfakcjonujący moment. W przypadku pisania powieści czasem bywa zaskoczeniem dla samego autora. W przypadku pisaniu takiej książki jak ta o Oscarach, przypomina to trochę zapalającą się w głowie lampkę, gdy nagle zdamy sobie sprawę, że to co piszemy – nawet trochę pomimo naszych uświadomionych intencji, układa się w spójną całość i narrację. To bardzo miły moment.
Jak przeciwstawić się paraliżującemu strachowi przed krytyką tego, co napiszemy?
Uważam, że tak naprawdę pisanie dla ludzi polega na tym, by radość pisania była odrobinę większa od lęku przed tym jak to zostanie przyjęte. Ale tak serio, nie jestem wam w stanie powiedzieć jakie to uczucie, bo przecież ja od dekady niemal codziennie wystawiam się na opinie i krytykę innych. Wiem, że części osób się książka nie spodoba, i na pewno ktoś tam wyłapie jakiś błąd. Ale jednocześnie – to jest wliczone w każde mówienie czegokolwiek publicznie. Nie można dać się temu zwariować. Trzeba pamiętać, że zrobiło się wszystko co się umiało jak najlepiej. Przyznam szczerze, że kiedy wydałam powieść w ogóle nie bolały mnie głosy, które mówiły, że np. coś mogłoby zostać lepiej napisane, albo że ktoś się znudził. Najbardziej denerwowały mnie głosy mówiące, że powinnam napisać zupełnie inną książkę, bo ktoś by chciał taką przeczytać. Inna sprawa, wystawienie książce jednej gwiazdki w sieci jest proste, można nawet jej nie mieć w ręku i nic nas nie powstrzyma. Więc trzeba wziąć na to margines. Ogólnie nic się nie da publicznie zrobić bez założenia, że ktoś nam powie że robimy to źle. To taka cena.
Jak sobie radzisz z brakiem weny?
Kiedy podejmujesz się napisać książkę dla wydawnictwa, to raczej wena nie jest tym o czym powinno się myśleć. Bo wena nie patrzy na deadline. Wtedy trzeba po prostu usiąść i pisać. Można to potem skreślić, ale pisanie jest najlepszym sposobem na to by przebić się przez banały i dojść do tego co naprawdę chcemy napisać. Dla mnie brak weny zwykle oznacza zmęczenie. Wtedy dobrze zająć się czymś innym. Nie mniej ja w ogóle jestem fatalnym przykładem osoby, która naprawdę zawsze jest w stanie coś napisać. Tu jednak zaznaczę, że ja w życiu napisałam tylko jedną powieść i nie mam pojęcia, jak z brakiem pomysłów radzą sobie autorzy powieści, którzy nie wiedzą co będzie dalej.
Czy każdy człowiek ma coś do przekazania światu w formie książki, czy też tylko niektórzy?
Nie wiem. Serio, nie wiem. Wydaje mi się, że tylko niektórzy czują potrzebę pisania. Co więcej wielu tych którzy czują potrzebę pisania wielu książek tak naprawdę mają w sobie tylko jedną. I tylko piszą ją w kółko. W każdym razie mam wrażenie, że każdy ma w życiu historię, z której dałoby się napisać książkę, ale chyba nie ma powszechnej woli (i dobrze) by każde życie przekładać na powieść.
Czy nie czułaś tęsknoty za romantycznym wyobrażeniem pisarza siedzącego z kubkiem dobrej kawy przed maszyną do pisania i czy ta tęsknota nie frustrowała Cię?
Nigdy nie miałam romantycznego obrazu pisarza. I radzę wszystkim wyrzucić go przez okno. Pisarz to człowiek który siedzi obecnie przy komputerze (i Bogu dzięki, wizja nakładania poprawek na maszynie do pisania jest jakimś sennym koszmarem). Siedzi zwykle parę godzin. Potem wstaje. Czasem pomiędzy kolejnymi stronami rozwiesza pranie, robi obiad, wyprowadza psa, czasem ogląda kotki na Fejsie. Serio wszystko co w pisaniu fascynujące jest w głowie. Choć muszę wam powiedzieć, że ja nie umiem pracować za bardzo w domu. Muszę z niego wyjść. Dlatego lwią część książki napisałam w kawiarni. To dla mnie ważne żeby wychodzić jak piszę, bo wtedy rozdzielam dzień pracy i dzień po pracy, nie każdy tak ma ale jak już wyjdę popisać to na pewno popiszę. Jak siedzę w domu to obejrzę sezon serialu.
Czy będzie e- book? Czy będzie audiobook?
Tak będzie e-book. Dziś to praktycznie standard, choć jak sami rozumiecie- nie jest dostępny w przedsprzedaży. Nie wiem w jakim będzie formacie, ale podejrzewam, że raczej będzie dostępny w formacie epub i mobi, czyli najpopularniejszych formatach na czytniki. Niestety nic nie wiem o audiobooku. Moja poprzednia książka została wydana jako audiobook ale dowiedziałam się o tym wiele tygodni po tym zdarzeniu trochę przypadkiem. Jednocześnie warto zauważyć, że pewne książki lepiej nadają się na audiobooki niż inne. Wydaje mi się, że łatwiej oczekiwać audiobooka z powieści niż z książki takiej jak moja o Oscarach, ale jednocześnie niczego nie wykluczam, tu dużo zależy od samego wydawnictwa.
To wszystkie pytanie na jakie mam dla was dziś odpowiedź. Ale jeśli was to pocieszy – w podcaście ZVZ (który niedługo wraca) pewnie będziemy mieli specjalny odcinek o książce, więc jeśli o czymś zapomniałam, to mam jeszcze okazję tam powiedzieć. Dziękuję wam bardzo za wszystkie pytania i polecam by nie brać moich odpowiedzi za bardzo poważnie, bo ja tak tylko piszę, ale w sieci znajdziecie wielu profesjonalnych pisarzy, agentów i specjalistów którzy znają się na wszystkim lepiej ode mnie.
Moją książkę „Oscary. Sekrety największej nagrody filmowej” będziecie mogli od 13.02 kupić w księgarniach ale już dziś jest w przedsprzedaży np w Empiku.