Home Ogólnie Gdzie diabeł je szarlotkę czyli dwa słowa (a nawet więcej) o Fargo

Gdzie diabeł je szarlotkę czyli dwa słowa (a nawet więcej) o Fargo

autor Zwierz

Hej

Kiedy zwierz usłyszał, że planowana jest seri­alowa wer­s­ja fil­mowego far­go braci Coen nie miał dobrych przeczuć. Nawet wtedy kiedy okaza­ło się, że główną role ma grać Mar­tin Free­man zwierz nie miał dobrych przeczuć. Nawet gdy zza oceanu zaczęły spły­wać dobre recen­z­je, zwierz nadal nie miał dobrych przeczuć. Musi­cie więc zrozu­mieć, że ten wpis jest częś­ciowo dyk­towany zwier­zowym zach­wytem nad mini seri­alem częś­ciowo zaś nie usta­ją­cym zdu­mie­niem, jak to się stało, że seri­alowa wari­ac­ja na tem­at świa­ta braci Coen miejs­ca­mi przewyższa ory­gi­nał.  Bo seri­alowe Far­go to pre­cyzyj­na,  doskon­ała i naprawdę porusza­ją­ca his­to­ria o ludz­kich wyb­o­rach, tym co w nas dobre i złe. To nie jest ser­i­al antolo­gia. To ser­i­al przy­powieść. PONIŻEJ SPOILERY DO CAŁEGO SERIALU TAKIE BEZ PRZEPROSIN  I W OGÓLE.

Dla leni­wych : Zwierz uważa że Far­go jest abso­lut­nie fenom­e­nalne i fan­tasty­czne i przez bitych sześć stron się zachwyca

Tak się złożyło, że pier­wszy odcinek seri­alu zwierz oglą­dał trzy razy. Niko­mu tego zwierz nie pole­ca bo moż­na się wynudz­ić ale z drugiej strony dało to zwier­zowi dość unikalne spo­jrze­nie na ser­i­al. Dlaczego? Otóż mając tak dobrze zachowany w pamię­ci pier­wszy odcinek zwierz mógł na wydarzenia seri­alu spo­jrzeć właś­ci­wie jako na opis kon­sek­wencji wszys­tkiego co wydarzyło się w tych pier­wszy kilkudziesię­ciu min­u­tach seri­alu. Pod tym wzglę­dem zwierz postrze­ga Far­go jako pro­dukcję bliższą powieś­ci Cor­mac Mccarthy, gdzie wydarzenia raz puszc­zone w ruch prowadzą bohaterów na ścieżkę prowadzącą do rozwiąza­nia którego w chwili pode­j­mowa­nia decyzji nie mogli się spodziewać. Nieza­leżnie od tego co zro­bią – w końcu stanie się to co się stać musi­ało. Zresztą trochę unosi się nad tym Far­go duch To nie jest kraj dla starych ludzi – zre­al­i­zowanej przez Coenów ekraniza­cji właśnie prozy McCarthy’ego. Szuka­jąc odpowied­niego określe­nia na relac­je seri­alowego Far­go z tym fil­mowym zwierz nie znalazł (z pomocą bra­ta) lep­szego sfor­mułowa­nia niż fan fic­tion. Bo seri­alowe Far­go choć pozosta­je w pewnej „służeb­noś­ci” do fabuły i postaci z fil­mu bierze te ele­men­ty które chce i skła­da z nich nieco jed­nak inną his­torię, choć krążącą wokół podob­nych tematów.

Oglą­da­jąc pier­wszy odcinek odnosi się wraże­nie, że to  dość pros­ta wari­ac­ja na tem­at. Dopiero potem sce­narzyś­ci ujaw­ni­a­ją w jak wielowarst­wowe naw­iąza­nia się baw­ią tworząc jed­nocześnie coś zupełnie osobnego

Początkowo wid­zowi seri­alu wyda­je się, że jego bohaterem będzie Lester Nygaard – nawet jeśli zna­jąc film Far­go wiemy co może się w filmie wydarzyć – to jesteśmy skłon­ni sol­idary­zować się z tym łagod­ny, wciąż poniżanym bohaterem, który z jed­nej strony jest iry­tu­ją­cy w swo­jej niezarad­noś­ci, z drugiej – przeży­wa ten cichy dra­mat człowieka którego życie nie jest ani dobre ani złe tylko po pros­tu trudne do wytrzy­ma­nia.  Nawet w chwili w której Nygaard wybucha i bierze do ręki młotek nadal czu­je­my pewne zrozu­mie­nie do jego postaci – wszak dotarł do punk­tu zza którego nie ma już odwro­tu – do tego momen­tu wrzenia gdzie wszel­ka logi­ka ustępu­je potrze­bie wyr­wa­nia się z zamkniętego koła ciągłego poniże­nia. Prob­lem jed­nak w tym, że sce­narzyś­ci ani przez chwilę nie planu­ją iść tym tropem gdzie bohater co praw­da popeł­nia przestępst­wo czy nawet zbrod­nie ale chce­my mu jed­nak kibi­cow­ać bo prze­cież on nie miał nic złego na myśli. Lester raz uwol­ni­wszy tą ciem­ną nagro­mad­zoną w nim energię sta­je się nowym człowiekiem. Z odcin­ka na odcinek może­my obser­wować jak budzi się w nim zło. No właśnie, wyda­je się że ser­i­al sugeru­je – a przy­na­jm­niej zwier­zowi tak się wydawało – że zło w człowieku jest czymś co moż­na obudz­ić. Raz porus­zony Lester sta­je się co raz bardziej bezwzględ­nym i tchór­zli­wym człowiekiem. Ser­i­al odwraca nieco per­spek­ty­wy – zwyk­le kiedy następu­je prze­budze­nie upokarzanego wcześniej bohat­era zaczy­namy podzi­wiać jego pewność siebie i próbę ułoże­nia sobie życia na nowo. Tu jed­nak uwol­niony od ciężaru żony, Lester sta­je się odraża­jącą krea­turą. Przy czym co ciekawe – owo gni­cie moralne skła­da się w pewnym momen­cie z rozkła­dem cielesnym – zaszczepi­one zło tkwi odłamkiem w ręce bohat­era ropiejąc i będąc jas­nym znakiem popełnionego wykroczenia.  Zresztą sam koniec Lestera – jego pogrąże­nie się w ciem­nej prz­erębli pośrod­ku przykry­tego śniegiem jezio­ra.  Przy­na­jm­niej dla zwierza to koniec ide­al­ny – bohater nie tyle zni­ka ale ginie, zosta­je pochłonię­ty, zapa­da się w ciem­ność. Dia­bli go wzięli.

Początkowo wyda­je się nam że oto nasz bohater ten smut­ny zdes­per­owany facet z rozbitym nosem. Szy­bko okazu­je się jed­nak, że nie jest on godzien tego byśmy mu kibi­cow­ali co nie zmienia fak­tu, że nadal kibicujemy

Ale nie było by prze­budzenia Lestera gdy­by nie dia­beł który zbłądz­ił do niewielkiego miastecz­ka wśród zimowych pustkowi. Lorne Mal­vo jest postacią bez której Far­go z pewnoś­cią było­by bez porów­na­nia gorszym seri­alem. Otóż Mal­vo jest złem. Może­my się kłó­cić czy jest to zło pochodzenia ludzkiego, demon­icznego czy dia­bel­skiego. Choć w jed­nym z ostat­nich odcinków Mal­vo z uśmiechem stwierdza, że nie jadł równie dobrego cias­ta jabłkowego od cza­su ogrodów Ede­nu to nie należy się do tej jed­noz­nacznej inter­pre­tacji za bard­zo przy­wiązy­wać. Co jest ważne to wybo­ry przed jaki­mi staw­ia bohaterów. Lester nie powie nie gdy zło pode­jdzie do niego i zacznie go kusić. Wręcz prze­ci­wnie zawa­ha się, uniesie dłoń, mach­nie ręką. Ale nie powie nie. Gdy po pewnym cza­sie dia­beł zada pytanie jeszcze raz zmieniony Lester będzie już bardziej pewny siebie. Zło wygrało pozyskało jed­ną duszę. Ale nie tylko z Lesterem gra Mal­vo. Najwięk­szą grę prowadzi z właś­ci­cielem super­mar­ke­tu. Pozornie chodzi o pieniądze ale w isto­cie Mal­vo zasadza się na jedynego człowieka w okol­i­cy który ma niemalże pewność że Bóg jest. Tor­tu­ru­jąc go kole­jny­mi plaga­mi Mal­vo nie tylko gra o okup ale i o wiarę swo­jej ofi­ary. A gdy już w końcu uda­je mu się dopiąć swego… wtedy właśnie naprawdę odzy­wa się Bóg który może nie ześle pieniędzy ale ześle ryby na środ­ku dro­gi. Bo nie jest dobry i miłosierny. A może Boga w ogóle nie było i dia­beł znud­zony grał sam ze sobą losem człowieka. A może w ogóle dia­bła nie ma są tylko bard­zo źli ludzie których nie umiemy rozpoz­nać okiem przys­tosowanym do rozpoz­nawa­nia dziesiątek odcieni zie­leni. I prawdzi­we cuda w postaci lata­ją­cych ryb.

To jest jeden z ukochanych cytatów zwierza. Który mógł­by brzmieć idio­ty­cznie albo pom­paty­cznie gdy­by nie wypowiadał go na ekranie Lorne Malvo

Przy czym ser­i­al eksploru­je nie tylko to wielkie zło – doskonale pokazu­je też ludzką małość – kiedy przyglą­damy się bratu Lestera, den­tys­tom u których pojaw­ia się Mal­vo, szan­tażys­tę z niewielkiego miastecz­ka. To nie są ludzie źli. To ludzie odraża­ją­co mali, pełni wad budzą­cy w nas niechęć. Ale to co ich w seri­alu spo­ty­ka wykracza poza ich ludzką małość. Zosta­ją ukarani niewspółmiernie do winy. Ale tym samym ukarani zosta­je­my my sami, z odrazą spoglą­da­ją­cy na bliźniego, który jest niedoskon­ały. Mal­vo karze ich z całą surowoś­cią, na jaką mu pozwalamy. A potem nam głu­pio. Małość jest wpisana w człowieczeńst­wo. Tym co jest decy­du­jące to co z nią zro­bimy. Lester swo­je poczu­cie upoko­rzenia przekuwa w co raz gorsze czyny (choć do koń­ca pozosta­je w nas odrobi­na kibi­cia i np. nie chce­my by pod­chodz­ił do Mal­vo w hotelowym barze) pozostali bohaterowie – robią małe świńst­wa, są iry­tu­ją­cy ale kto wie może jed­na roz­mowa z Mal­vo też spraw­iła­by że przes­zli­by na złą stronę.

Zło nie musi kusić. Wystar­czy że zada­je proste pytania

Ale nie jest Far­go seri­alem o ludzi­ach złych. Wręcz prze­ci­wnie – to ser­i­al który sku­pia się na różnych odcieni­ach nie tylko zła ale i dobra które siedzi w człowieku. Pozornie ser­i­al zda­je się sug­erować że dobro jest w kon­frontacji ze złem bezradne. Inteligen­ta polic­jan­t­ka która roz­gryza sieć wza­jem­nych pow­iązań pozornie niespójnych zdarzeń zosta­je zig­norowana, porząd­ny polic­jant zas­trzelony, jego zastęp­ca który moc­no wierzy w ludzi i jest nawet gotów adop­tować sierotę z Afry­ki tak bard­zo jest zaśle­pi­ony, że woli nie dostrze­gać zła. Porząd­ny ojciec który cofa się by nie naraz­ić życia cór­ki, pobożny opiekun wspól­no­ty, który boi się najprost­szej groź­by. Wszyscy są jak w przy­powieś­ci pod­suniętej przez żydowskiego sąsi­a­da jed­nego z bohaterów – ich poświęce­nie dla świa­ta idzie na marne, a sami nie są gotowi odd­ać wszys­tkiego. Ale ponown­ie – ser­i­al pokazu­je, że wcale nar­rac­ja nie musi iść tymi ścieżka­mi który­mi spodziewamy się, że pójdzie. Polic­jan­t­ka wygra, bo nie ustąpi. Nie zapom­ni, nie porzu­ci sprawy, w prze­ci­wieńst­wie do ludzi samol­ub­nych i ego­isty­cznych, będzie wciąż pamię­tać o tym czego nie udało się jej rozwikłać. Aż przyjdzie moment kiedy ktoś doceni jej rozwiązanie. Szef który woli widzieć świat pięknym zrezygnu­je, ale zostanie nagrod­zony wspani­ałą his­torią która potwierdzi jego wiz­ję świa­ta. A na koniec ojciec i polic­jant który porzu­ci mundur, zostanie listonoszem jak zawsze prag­nął i zna­jdzie w sobie odwagę. No właśnie, tego nie bierze pod uwagę Mal­vo – nasz dia­beł wcielony. Nie bierze pod uwagę, że w pewnym  momen­cie  dobrzy ludzie robią coś niesły­chanie odważnego nie koniecznie dla siebie. Ten sam polic­jant którego tak przes­traszył rok wcześniej, ter­az – za sprawą wydarzeń której tamtej nocy sam Mal­vo puś­cił w ruch, jest już gotów zro­bić to co winien zro­bić na samym początku – wymierzyć spraw­iedli­wość. Kiedy Mal­vo ma umrzeć widzi wil­ka, mierzą­cy do niego polic­jant przy­pom­i­na mu pytanie dlaczego ludzie widzą tyle odcieni zie­leni. Mal­vo – ten cza­ją­cy się pomiędzy zwykły­mi ludź­mi drapieżnik, sam nie dostrzegł zagroże­nia. Nie mógł dostrzec bo Mal­vo nie jest w stanie przeniknąć myśli dobrego człowieka, jest go w stanie zas­traszyć ale nie zrozu­mieć. Więc nie zrozu­mi­ał­by listonosza, który do niego strzeli.

Dobrzy ludzie też mają pistolety. 

Kiedy zwierz pisał ten wpis i dysku­tował o nim z bratem (wiel­bi­cielem Far­go zarówno fil­mowego jak i seri­alowego) brat zwró­cił mu uwagę, że wszys­tko co zwierz pisze jest bard­zo ładne ale nie w tym tkwi siła seri­alu. Zwierz poniekąd się zgadza. Bo prawdą jest, że siłą Far­go jest doskon­ały sce­nar­iusz, per­fek­cyjnie napisane i zagrane posta­cie ale także pewien rytm opowieś­ci. Twór­cy seri­alu pode­brali od braci Coen specy­ficzny rodzaj postaci – nie chodzi jedynie o sposób w jaki mówią, czy się zachowu­ją. W seri­alu pojaw­ia­ją się aż dwa due­ty typowe dla braci Coen – pier­wszy – przysłany prze Far­go – prowadzą­cy ciągły dia­log w którym słyszymy tylko jed­nego z bohaterów (dru­gi jest głuchy) i dru­gi duet – nieu­dol­nych filo­zo­fu­ją­cych agen­tów FBI. To posta­cie dru­go­planowe – bardziej w his­torię uwikłane niż stanow­iące jej bohaterów. Ale jak te due­ty są napisane – te per­fek­cyjnie dopra­cow­ane dialo­gi, takie które z jed­nej strony śmieszą, dają do myśle­nia ale przede wszys­tkim nie pach­ną papierem. Coś bard­zo trud­nego do osiąg­nię­cia. Zresztą w ogóle posta­cie dru­go­planowe są w tym seri­alu doskonale napisane  od  chci­wej wdowy z dwójką przygłupich synów, przez niezbyt inteligent­nych polic­jan­tów, mądrych żydows­kich sąsi­adów, ludzi wspom­i­na­ją­cych tajem­niczą masakrę w 1979. To posta­cie dru­go­planowe czynią świat Far­go spójnym a jed­nocześnie rozrywkowym.

Zwierz obe­jrza­ł­by osob­ny ser­i­al tylko o tych dwóch agen­tach FBI zamknię­tych w pomieszcze­niu na akta

Ale nie tylko o posta­cie chodzi – zwierz nie pamię­ta kiedy oglą­dał ostat­nio ser­i­al który tak bard­zo nie bał­by się pewnej zabawy z for­mą – choć­by sama masakra w Far­go, którą słyszymy a której nie widz­imy, roczny przeskok w opowieś­ci tuż przed jej końcem, pojaw­ie­nie się ni z tego ni z owego wil­ka, jed­na sce­na która całkowicie roz­gry­wa się w bieli zamieci. To nie są zabie­gi na które decy­du­je się wielu twór­ców seri­ali. Nawet ci odważnie jeśli chodzi o pokazy­wanie krwi, flaków czy biustów boją się pewnych rozwiązań. Boja się wieszać na ścianach plakatów z hasła­mi, które może dadzą wid­zowi do myśle­nia a może zostaną prze­ga­pi­one, dawać znaczące imiona, szukać sym­boli w przestrzeni. Tym­cza­sem kiedy ser­i­al zaczy­na grać – podob­nie jak kino – z mater­ią rzeczy­wis­toś­ci sta­je się od razu lep­szy, ciekawszy, mniej monot­on­ny. A jeśli dorzu­ci się do tego wszys­tkiego wyłapy­wanie abso­lut­nie wszys­t­kich wiz­ual­nych naw­iązań do Far­go – dosta­je­my  jeden z tych seri­ali, które naprawdę moż­na oglą­dać w kółko. Na dodatek twór­cy nie boja się pozostaw­iać w seri­alu rzeczy trud­nych do jed­noz­nacznego wyjaśnienia – jak przy­powieść Mol­ly (każdy bohater dosta­je tu swo­ją przy­powieść) o rękaw­iczkach i człowieku wyrzu­ca­ją­cym je z pociągu. Widz nie jest do koń­ca pewien co to ma znaczyć i to jest najwięk­sze zwycięst­wo. Dlat­ego  pewnie ludzie będą do seri­alu częs­to wracać. Nie tylko dla samej fabuły ale właśnie dla sposobu w jaki zosta­je opowiedziana przy wyko­rzys­ta­niu wszys­tkiego po co może sięgnąć nie ucieka­jące od skró­tu czy sym­bolu kino.

Im częś­ciej seri­ale decy­du­ją się na odważne i  nie­s­tandar­d­owe posunię­cia tym częś­ciej mają szan­sę prze­jść do his­torii pro­gramów oglą­danych kilka­naś­cie razy a nie tylko przykuć widza na czas trwa­nia sezonu

Zwierz czuł­by się nieswo­jo gdy­by nie napisał o aktorach. Początkowo zwierz myślał, że to będzie ser­i­al Mar­ti­na Free­m­ana. Jego Lester jest postacią wybit­nie zagraną. Obser­wu­je­my go z mieszan­iną sym­pa­tii i litoś­ci, ale jego przemi­ana budzi nas stra­ch bo po nim nadal zła nie widać. Przy czym Free­man jak zwyk­le obdarzył swo­jego bohat­era osob­nym zestawem cech, gestów i manieryzmów które spraw­ia­ją, że nawet przez moment nie widzi się na ekranie innych bohaterów granych przez akto­ra. O tym jak doskon­ałym aktorem jest Free­man świad­czy przemi­ana jaką prze­chodzi Lester – widz­imy go zarówno jako zahukanego pantoflarza jak i w roli pewnego siebie sprzedaw­cy roku. Free­man różnicu­je zachowanie swo­jego bohat­era jed­nocześnie nie pozbaw­ia­jąc go pewnych charak­terysty­cznych cech. Zwierz słyszał narzeka­nia na akcent Free­m­ana ale ten iry­tu­ją­cy sposób mówienia jest zdaniem zwierza bardziej ele­mentem postaci niż zma­gani­a­mi aktor z trud­ną mater­ią języ­ka. Jak zwierz pisał tylko wyda­je się, że będzie to ser­i­al Free­m­ana. Dość szy­bko pałeczkę prze­j­mu­je Bil­ly Bob Thor­ton. Och jaki to jest wybit­ny aktor. Kiedy spoko­jnym głosem ter­ro­ryzu­je polic­jan­ta to czu­je­my stra­ch. Nie musi się­gać po broń, nie musi nic robić. Wystar­czy spoko­jny ton i spo­jrze­nie. Bohater Thor­tona chowa się w zasięgu wzroku – jest uprze­jmy, pewny siebie, dow­cip­ny, niepoko­ją­co błyskotli­wy. Coś jest z nim nie tak ale nie umiemy jas­no stwierdz­ić co. Kiedy uda­je pas­to­ra nie tylko chowa się w sobie, to było­by za łatwe, on gra kogoś kto per­fek­cyjnie gra pas­to­ra. Podob­nie kiedy obser­wu­je­my go jak wkupu­je się w łas­ki pewnego den­tysty. Niby żyje tak jak wszyscy, czyś­ci zęby i przy­go­towu­je kolac­je dla zna­jomych. Ale my widz­imy tego dia­bła który uprze­jmie uśmiecha się do nic nie świadomych grzeszników. To wybit­na rola, zapada­ją­ca w pamięć i co ważne nie karykat­u­ral­na. Zwierz wyobraża sobie set­ki aktorów którzy zagral­i­by Mal­vo tak że całe przesłanie seri­alu naty­ch­mi­ast by  przepadło. Stał­by się on albo karykat­u­ral­ny albo jed­noz­naczny. Ale Thor­ton mógł­by spoko­jnie przechadzać się z laską po Patri­arszych Prudach.

I jeszcze koniec tego zda­nia We used to be goril­las. All we had is what we could take and defend.”

Ale ponown­ie – to nie jest ser­i­al Bil­ly Bob Thor­tona. Tak naprawdę to jest ser­i­al Alli­son Tol­man. Ta prak­ty­cznie niez­nana aktor­ka, przyszła i ukradła wszys­tkim Far­go. Jako lokalna polic­jan­t­ka, trzeź­wo myślą­ca, bard­zo inteligent­na i sym­pa­ty­cz­na jest po pros­tu ide­al­na. Nie ma w jej roli ani jed­nej fałszy­wej nuty – zarówno wtedy kiedy nieustę­pli­wie bada sprawę, jak i kiedy przyj­mu­je zalo­ty niezbyt dobrego polic­jan­ta z niedalekiej miejs­cowoś­ci (również znakomi­ty Col­in Han­ks syn Toma Han­ksa który nie tylko jest utal­en­towany ale piekiel­nie do ojca podob­ny). Kiedy mówi się o posta­ci­ach kobiecych których braku­je w telewiz­ji i medi­ach to powin­no się pokazy­wać Mol­ly Solver­son z Far­go. Dlaczego? Bo to jest postać która jed­nocześnie  jest postacią kobiecą, nie zawsze najbardziej doświad­c­zoną a jed­nocześnie – nie jest abso­lut­nie nawet przez chwilę bezrad­na czy nawet zgu­biona. To jed­na z tych postaci kobiecych które ide­al­nie łączą ze sobą wszys­tkie cechy jakie chci­ało­by się widzieć na ekranie i nie wpada­ją­ca w schemat sil­nej kobi­ety na ekranie. Zresztą to też spuś­ciz­na w jakimś stop­niu Coenów którzy już w pier­wszym Far­go wybrali jako swo­ją bohaterkę ciężarną polic­jan­tkę. Co ciekawe po pier­wszym odcinku Far­go zwierz przeczy­tał obur­zone glosy że jak to tak zmienić płeć postaci i że jasne Far­go pozbędzie się ciekawej postaci kobiecej. Tym­cza­sem Far­go dało postać doskon­ałą a Ali­son Tol­man zagrała zdaniem zwierza wybitnie.

Zwierz zupełnie nie rozu­mie dlaczego nie mogło­by być odrobinę więcej takich postaci. I takich aktorek.

Ale zostań­cie zwie zwierzem jeszcze na chwilę. Twór­ca seri­alu porównu­jąc go do True Detec­tive stwierdz­ił, że Far­go jest lep­sze bo potrafi unieść opowieść nawet bez znanych aktorów. Zwierz zgadza się z twór­cą a jed­nocześnie uważa, że ten mówi bzdury. Bowiem plusem Far­go nie jest to, ze nie ma znanych aktorów (których zresztą w tym sezonie miało), ale to że opowia­da nieco inną his­torię. True Detec­tive wpisu­je się w pewien panu­ją­cy w telewiz­ji trend pokazy­wa­nia nam świa­ta złego, zła­manego, przygnębionego i zde­pra­wowanego. Nie chodzi nawet o same zbrod­nie, ale o pewną kolorystykę świa­ta, sposób przed­staw­ia­nia ludzi. Zło jest tam powszechne ale dość jed­noz­naczne, los człowiekowi nie sprzy­ja, a tri­um­fu dobra nie ma bo nie ma dobra. Ewen­tu­al­nie telewiz­ja ucieka w coś takiego jak Han­ni­bal – cud­owną ucztę wszel­kich kosz­marnych wspani­ałoś­ci, gdzie poję­cie dobra i zła nie ma znaczenia bo wszys­tko roz­gry­wa się w alter­naty­wnym świecie ide­al­nie wys­mażonej ludziny. Far­go jest pod tym wzglę­dem lep­sze dzię­ki swo­je­mu słod­ko gorzkiemu wydźwiękowi czarnej komedii. Zło jest prawdzi­we, podłość i małość ludz­ka też. Ale prawdzi­wi są też ludzie dobrzy i porząd­ni – to co najbardziej nas w ich iry­tu­je to pewien brak zarad­noś­ci – ale czy mogli­by być jed­nocześnie dobrzy i zarad­ni. Prze­cież wyma­gało­by to dostrzeże­nia w ludzi­ach wszys­tkiego co naj­gorsze. Kiedy ser­i­al kończy się tą wiz­ją spoko­jnej rodziny siedzącej na kanapie. Rodziny której bez dzi­ałań złego by nie było. Której spoko­jny wieczór na kanapie poprzedz­iły strza­ły, zbrod­nie i morder­st­wa. To uderza nas z całą siłą jak bard­zo to zwycięst­wo dobra nie ma znaczenia. Ludzie zginęli, rzeczy złe się wydarzyły, strza­ły padły i nawet jeśli w słusznej spraw­ie, to jed­nak – ktoś pociągnął za spust. Zaś samo zło nie ma nieu­danego dziecińst­wa czy zniek­sz­tał­conej twarzy. Mówi spoko­jnie nie mieś­ci się w grani­cach psy­chopatii i usyp­ia wsłuchu­jąc się w taśmy które mogą komuś zru­jnować życie. Przede wszys­tkim zaś czai się w nas i tylko czeka aż pojawi się Mal­vo i je w nas obudzi. Pod tym wzglę­dem Far­go jest jak jed­na z licznych błyskaw­ic która jed­nak uderza zde­cy­dowanie bliżej domu.

Kto wie czy nie najważniejsza sce­na w tym serialu.

Zwierz czy­tał wiele recen­zji w których przewi­jały się (poza liczny­mi pochwała­mi) pewne zarzu­ty doty­czące świa­ta przed­staw­ionego. Głównie doty­czyły one braku kon­sek­wencji postaci – Mal­vo nie zawsze zachowu­je się tak jak­by zachował się seryjny morder­ca, Lester kusi los kiedy powinien brać nogi za pas, część scen nie posuwa akcji w żaden sposób do przo­du. Zwierz oglą­da­jąc Far­go nie miał nawet przez moment tego prob­le­mu. Być może dlat­ego, że od razu wydał mu się ser­i­al przede wszys­tkim przy­powieś­cią – właśnie pełną takich niedokońc­zonych wątków, zaw­ies­zonego gło­su, decyzji które nie koniecznie są log­iczne. Zresztą zdaniem zwierza jed­ną z najwięk­szych zalet Far­go jest właśnie ten per­fek­cyjnie uję­ty w napisach początkowych paradoks – wszys­tko w nim jest opowiedziane dokład­nie tak jak było, poza tym co zostało zmienione. Jeśli oglą­da się Far­go jako kole­jny ser­i­al o zbrod­ni i karze może się w pewnym momen­cie okazać, że nie wszys­tko skła­da się w całość. Ale jeśli spo­jrzy mi na Far­go jako o dow­cip­ną, krwawą i przyprós­zoną śniegiem opowieść o nas samych. Wtedy wszys­tko w Far­go skła­da się w całość.

 

Ulu­biony cytat zwierza. Tak na koniec

 

Zwierz nie wie dlaczego Far­go go tak bard­zo ruszyło. A ruszyło chy­ba bardziej niż wiele uwiel­bianych przez zwierza seri­ali które ostat­ni­mi cza­sy namięt­nie oglą­dał. Być może cała tajem­ni­ca Far­go i zwierza kry­je się w tym, że zwierz naprawdę lubi przy­powieś­ci, niejed­noz­naczne zakończenia, zda­nia urwane w połowie i to poczu­cie, że resztę trze­ba sobie opowiedzieć samemu. Zwier­zowi strasznie podo­ba się tez to, że pomi­mo wyprowadzenia swo­jej włas­nej inter­pre­tacji tego co zobaczył, nie będzie się upier­ał że jest ona jedy­na i wiążą­ca. Wręcz prze­ci­wnie – nawet broniąc swo­jej wiz­ji zwierz jest w stanie dop­uś­cić, ze ist­nieją inne inter­pre­tac­je. Bo to ser­i­al w którym zde­cy­dowanie o coś chodzi. Ale na całe szczęś­cie nie wiado­mo do koń­ca o co.

Ps: Zwierz wybiera się jutra z rana do Lon­dynu. Bierze ze sobą lap­topa więc może­cie się spodziewać wiec­zornych wybit­nie niereg­u­larnych wpisów Londyńs­kich aż do 5.08. jed­nocześnie jeśli ktoś chce się w Lod­nynie spotkać ze zwierzem. To tu ma link do wydarzenia na facebooku.

Ps2: Zwierz nie wie jeszcze czy na środę nie przy­go­tu­je wam pod­sumowa­nia miesią­ca na blogu. Bo to da zwier­zowi jeden dzień zapa­su w rapor­towa­niu z Lodnynu.

7 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online