Home Ogólnie Głębia Blogera prezentuje: Riennahera i pytania o historię

Głębia Blogera prezentuje: Riennahera i pytania o historię

autor Zwierz
Głębia Blogera prezentuje: Riennahera i pytania o historię

Dzisiejszy wpis jest wyjątkowy. Oto zaczy­nam na blogu nowy pro­jekt. Pro­jekt tak duży, że już ter­az jest rozpisany na lata. Jest związany z kul­turą choć niekoniecznie z samą pop­kul­turą. Otóż Zwierz postanow­ił wam pokazać, że co pewien czas w blogerze coś się kry­je. Na przykład głębia. Tylko nie da się do niej dotrzeć jeśli się nie zada odpowied­nich pytań.

Pro­jekt Głębia Blogera to moja odpowiedź na niedawną dyskusję w środowisku bloger­skim doty­czącą tego – dlaczego tak wiele osób ma o blogu­ją­cych złe zdanie. Opinii padało wiele, ale Zwier­zowi zaświeciło w głowie, że wiele osób czy­ta o bloger­ach… tylko kiedy ktoś spoza bloger­skiego świa­ta zacznie zadawać im pyta­nia. No I oczy­wiś­cie więk­szość pytań doty­czy życia blogera, zakłada­nia blo­ga, radzenia sobie z hejtera­mi, pomysłów na wpisy. Zan­im człowiek się zori­en­tu­je wychodzi na zad­u­fanego w sobie nar­cyza który chce mówić tylko o sobie. Cza­sem ktoś zapy­ta jak orga­nizu­je­my sobie pracę albo jaki mamy sto­sunek do reklam. Wtedy z kolei wychodzą blogerzy na jakichś stras­zli­wych przed­siębior­ców którzy myślą tylko o kasie I jak temu czytel­nikowi coś sprzedać.

 

Autorką logo serii wywiadów Zwierza (jed­na roz­mowa miesięcznie ujaw­ni­a­ją­ca głębię jed­nego blogera) jest oczy­wiś­cie cud­ow­na Maja Lulek

Postanow­iłam, że moją odpowiedz­ią na ten prob­lem będzie seria wywiadów z blogera­mi, która nie będzie doty­czyła blogerów. A czego? Różnych prob­lemów I kwestii na które blogerzy mogą mi odpowiedzieć korzys­ta­jąc z włas­nych kom­pe­tencji, wiedzy, prze­myśleń, wyk­sz­tałce­nia. Nie chcę roz­maw­iać o blo­gowa­niu, orga­ni­za­cji cza­su czy pomysłach na wpisy. Chcę zajrzeć do bloger­s­kich głów I wyciągnąć z nich prze­myśle­nia o świecie, opinie na ważne tem­aty czy punkt widzenia, który będzie ciekawy. Jed­nocześnie – ponieważ sama piszę – I wiem jak ważne jest dokładne sprawdze­nie z kim się roz­maw­ia – nie chci­ałabym żeby to były wywiad robione przy­pad­kowo gdzie osobę zupełnie nie zna­jącą się na rzeczy pytamy o jakieś istotne kwest­ie. Stąd przeprowadze­nie takiego wywiadu wyma­ga przy­go­towa­nia przede wszys­tkim ode mnie. Ale właśnie o to chodzi – jeśli blogerzy mają pokazać się z innej strony, to także ich rozmów­cy (którzy na roz­mowy zbyt częs­to przy­chodzą z banal­ny­mi pyta­ni­a­mi) muszą być  zain­tere­sowani tym co „ludzie z Inter­ne­tu” mają do powiedzenia.

 

Na sam koniec – postanow­iłam, że będą to wywiady dłuższe niż zazwyczaj  — korzys­ta­jące z tego co daje Inter­net – możli­woś­ci roz­mowy bez martwienia się tym jak wiele miejs­ca tekst zajmie na szpal­cie gaze­ty taka roz­mowa. Nie trze­ba jej czy­tać na raz, w dniu pub­likacji. Spoko­jnie może być – jak artykuł w cza­sopiśmie czy­tana na raty. Oso­biś­cie zależy mi na tym by wywiady te były po pros­tu ciekawe, dobre i zmusiły wszys­t­kich – mnie, moich rozmów­ców i was czytel­ników do myśle­nia i pró­by włas­nej odpowiedzi na zadane pytania.

Moim pier­wszym „goś­ciem” jest Mar­ta Dziok- Kaczyńs­ka znana także jako Rien­na­hera. Wybrałam ją z dwóch powodów. Po pier­wsze znamy się i przy­jaźn­imy od daw­na, więc mogłam jej podesłać pyta­nia o pier­wszej w nocy (w Lon­dynie gdzie miesz­ka Mar­ta była zaled­wie północ) a po drugie – po wielu roz­mowach i lek­turze jej blo­ga, dodatkowy research był kwest­ią kilku godzin czy­ta­nia blo­ga który i tak znam i lubię. Jed­nak tak na serio – tem­aty na które częs­to roz­maw­iam z Martą – his­to­ria i kine­matografia są bard­zo bliskie moje­mu ser­cu. Sama Mar­ta ma coś na ten tem­at do powiedzenia ‚jest dum­ną posi­adaczką licenc­jatu ze studiów fil­mowo-telewiz­yjnych i his­torii i mag­is­teri­um studiów nad śred­niowieczem i rene­sansem na Uni­ver­si­ty of Glas­gow. W Lon­dynie, kiedy nie przekonu­je ludzi, że jest elfem, pracu­je w dziale reklamy w tygodniku.

 

fot. Kat Terek

Wszyscy pow­tarza­ją, że niczego się z his­torii nie uczymy – ale patrząc na two­je posty np. te radzące jak poradz­ić sobie w pra­cy korzys­ta­jąc z etyki­ety dworskiej – wskazu­ją, że sporo jest do wyciąg­nię­cia z his­torii. Gdzie twoim zdaniem szukać nauk?

W tek­stach źródłowych oraz, nieste­ty, opra­cow­a­ni­ach aka­demic­kich. Być może nie na poziomie pod­stawów­ki, ale już w liceum młodzi ludzie spoko­jnie są w stanie zrozu­mieć całkiem sporo przys­tęp­nie napisanych tek­stów. Pisze­my prze­cież olimpiady z języ­ka pol­skiego w opar­ciu o taką bib­li­ografię i jakoś liceal­iś­ci sobie z tym radzą. Mam wraże­nie, że w kwes­t­i­ach his­torii jesteśmy bard­zo chronieni przed jakąkol­wiek sen­sowną metodologią i uczymy się z infantyl­nych podręczników napisanych niemalże na kolanie.

Podręczni­ki zawsze budzą wiele emocji, co ty byś w nich zmieniła gdy­byś mogła?

Trak­towanie his­torii jak przepisu na cias­to i wyliczanek do wyku­cia. Przy­czyny odkryć geograficznych: 1, 2, 3,4. Przy­czyny Rewolucji Fran­cuskiej : a,b,c,d. Oczy­wiś­cie, uproszczenia są potrzeb­ne, ale his­to­ria jest pro­ce­sem, jed­nym wielkim kon­tek­stem, a nie dodawaniem. Moim ulu­bionym przykła­dem jest upadek Cesarst­wa Zachod­niorzym­skiego. Upadło i co, leży? Maj­ta nóżka­mi jak żuczek? Tam się dzi­ało mnóst­wo, mnóst­wo rzeczy, a szkoła nawet nie zachę­ca do refleksji.

Nie myślisz że pomogło­by dodanie więcej zagad­nień z his­torii społecznej w miejsce tej politycznej?

Pomogło­by to przede wszys­tkim zain­tere­sować uczniów. Nagle roz­maw­ial­ibyśmy o ludzi­ach, nie o pomnikach.

 

Wspom­ni­ałaś o tek­stach źródłowych. Jak do nich dotrzeć jeśli nie ma się aka­demic­kich podstaw?

Wikipedia i Inter­net to dobry start. Księ­gar­nie naukowe też powin­ny pomóc. Wczo­raj w antyk­waria­cie kupiłam za fun­ta wspom­nienia śred­niowiecznego fran­cuskiego dworzan­i­na. Głęboko wierzę, że i w pol­s­kich antyk­wari­at­ach moż­na znaleźć ciekawe teksty.

 

Wiele osób kończy edukację his­to­ryczną na liceum – częs­to nie zda­jąc sobie sprawy że his­to­ria której uczy się w szkole to tylko pewien wstęp do wstępu. Czy masz jakieś książ­ki ze swo­jej dzi­ał­ki his­torii, a może książ­ki które po pros­tu lubisz które chci­ałabyś pole­cić tym którzy chcieli­by wyjść poza ramy edukacji szkolnej?

Szcz­erze mówiąc jakakol­wiek spec­jal­isty­cz­na książ­ka jest lep­sza niż wszys­tkie szkolne podręczni­ki razem wzięte. Przede wszys­tkim dlat­ego, że pokaże sze­ro­ki kon­tekst. His­to­ria na poziomie szkol­nym to dziedz­i­na nie tylko zupełnie nieod­kry­ta, ale też po pros­tu zakła­mana przez omi­janie istot­nych zagad­nień. Na sam początek mogę pole­cić “Jesień Śred­niowiecza” Huizin­gi, bo cho­ci­aż nie zgadzam się niemal w ogóle z zawarty­mi w niej teza­mi, pokazu­je jak wspaniale moż­na opowiadać o przeszłoś­ci. O każdym zagad­nie­niu i o każdej epoce pow­stały dziesiąt­ki świet­nych podręczników i opra­cow­ań. Z włas­nej pół­ki mogę wymienić pier­wsze z brzegu. “Court and Civic Soci­ety in the Bur­gun­di­an Low Coun­tries C.1420–1520” (tytuł może brz­mi nud­no, ale to zredagowany przez mojego pro­mo­to­ra zbiór tek­stów źródłowych o późnośred­niowiecznym Księst­wie Bur­gundzkim, w którym poczy­tamy na przykład o cer­e­mo­ni­ale dawa­nia łapówek), “The Goths” Petera Heathera, książ­ka będzie objaw­ie­niem dla tych, którzy nie do koń­ca wiedzą co dzi­ało się w samym Rzymie i okoli­cach po upad­ku Imperi­um. Obec­nie czy­tam bard­zo dobrą “Armed Strug­gle: The His­to­ry of IRA”, która w delikat­ny i rzetel­ny sposób omaw­ia kwest­ie irlandzkiego ter­ro­ryz­mu. Pamię­tam, że na stu­di­ach podobała mi się “The Lady in Medieval Eng­land 1000–1500” Petera Cos­sa, bard­zo trzeź­wo anal­izu­ją­ca społeczną rolę kobi­et z wyższych sfer w śred­niowiecznej Anglii. Moim abso­lut­nie ukochanym dziełem jest nato­mi­ast książ­ka socjolo­ga Nor­ber­ta Eliasa “The Court Soci­ety”, rozkłada­ją­ca na czyn­ni­ki pier­wsze etyki­etę i relac­je między­ludzkie na dworze Lud­wi­ka XIV.

Właśnie czy masz jakąś radę do czy­ta­ją­cych książ­ki his­to­ryczne – mam cza­sem wraże­nie, że podręczni­ki uczą nas że sko­ro jak­iś badacz coś pisze  o przeszłości to tak było – a to prze­cież niekoniecznie musi być prawda.

Nie moż­na przeczy­tać jed­nej książ­ki his­to­rycznej. His­to­ryk nie jest więk­szym ekspertem w dziedzinie niż na przykład lekarz. Jeden lekarz zdi­ag­nozu­je dolegli­wość lep­iej, dru­gi gorzej. Każdy lekarz może się cza­sem mylić. Trze­ba czy­tać dużo i kon­fron­tować ze sobą różne punk­ty widzenia.

 

Wiele osób nie rozu­mie znaczenia nauk human­isty­cznych – wskazu­jąc, że najważniejsze jest zas­tosowanie biz­ne­sowe i społeczne kole­jnych przed­miotów ludz­kich studiów i badań. Czy twoim zdaniem his­to­rycy powin­ni wskazy­wać na biz­ne­sowe zas­tosowa­nia wiedzy his­to­rycznej czy obstawać przy tym, że nie każdą naukę upraw­iamy dla bezpośred­niej korzyści.

W internecie krąży taki zabawny obrazek wyjaś­ni­a­ją­cy po co światu potrzeb­ni humaniś­ci. Pokrótce — nau­ki ścisłe powiedzą nam jak sklonować dinoza­u­ry, a nau­ki human­isty­czne wyjaśnią dlaczego to zły pomysł. W Wielkiej Bry­tanii, gdzie stu­diowałam, wydzi­ały human­isty­czne częs­to objęte są wspól­ną nazwą Human­i­ties and Social Sci­ence. Ma to wiele sen­su, ponieważ his­to­ria to jak najbardziej nau­ka, wynika­jące z niej korzyś­ci są czys­to prak­ty­czne. Wszys­tko już było, w takiej czy innej formie. Ludz­ka men­tal­ność zmienia się w pewnym stop­niu, ale nie aż tak bard­zo jak byśmy chcieli. Na pod­staw­ie trendów i zjawisk z przeszłoś­ci jesteśmy w stanie całkiem dobrze przewidzieć przyszłość. Oczy­wiś­cie to co z tą wiedzą jako społeczeńst­wo robimy, to już zupełnie inna sprawa…”Those who can­not remem­ber the past are con­demned to repeat it.”

Poza tym chy­ba każdy kto przeczy­tał “Księ­cia” Machi­avel­liego może chy­ba dostrzec, że to książką zaw­ier­a­ją­ca instrukcję zarządza­nia. Bard­zo prag­maty­czną, którą z powodze­niem mógł­by stosować włos­ki książę sprzed pię­ciuset lat jak i współczes­ny polityk.

Wielokrot­nie wspom­i­nasz o Księ­ciu jako o ważnej dla ciebie książce – sporo osób ma złą opinię o tej książce, może dlat­ego, że wiele osób się na nią powołu­je ale mało kto czytał?

Zła opinia wyni­ka z czegoś, co opisał sam Machi­avel­li. Ludzie uwiel­bi­a­ją rozmyślać o górnolot­nych ideałach i tym jak chcieli­by, żeby wyglą­dało życie. Ale ono tak nie wyglą­da i nigdy wyglą­dać nie będzie. Lep­iej skupić się na rozu­mie­niu i doskonale­niu mech­a­nizmów, które są naszą rzeczy­wis­toś­cią. Z jakiegoś powodu ludzie mają wiel­ki prob­lem z takim pragmatyzmem.

 

Nie wszyscy zda­ją sobie sprawę, że bycie his­to­rykiem czy absol­wen­tem his­torii to trochę co innego niż zna­jo­mość his­torii. Czy mogłabyś opowiedzieć na czym pole­ga ta różnica. 

His­to­ryk nie zna wszys­t­kich dat i fak­tów z każdej epo­ki his­to­rycznej. Nabur­mus­zony nauczy­ciel his­torii może udawać, że zna, ale też nie zna. Zna nato­mi­ast metodologię anal­i­zowa­nia tek­stów źródłowych, łączenia ze sobą fak­tów, tworzenia z tych fak­tów sen­sownej nar­racji i wycią­ga­nia wniosków. Wie czy­jej opowieś­ci o przeszłoś­ci ufać i do jakiego stop­nia. His­to­rycy spec­jal­izu­ją się też w konkret­nych okre­sach, bo naprawdę nie da się wiedzieć wszys­tkiego o Napoleonie, Lud­wiku XIV, Mieszku I, Katarzynie Wielkiej i Hitlerze NARAZ. Sama o Hitlerze wiem niewiele. Nato­mi­ast kiedy czy­tam sobie coś przy­pad­kiem o niek­tórych posta­ci­ach ze śred­niowiecza, to potrafię powiedzieć jakiego koloru ubra­nia lubiły kupować ich żony albo jakie przyję­cia lubił urządzać ojciec ich teścia.

Jak myślisz dlaczego jest tyle niezrozu­mienia w przy­pad­ku zawodu his­to­ry­ka. Rzad­ko spo­ty­ka się kogoś kto naprawdę wie na czym pole­ga ta pra­ca, za to sporo osób jest bard­zo uprzed­zonych co do samego pomysłu stu­diowa­nia his­torii. Czy to rzeczy­wiś­cie szkoła zniechę­ca nas do poz­nawa­nia włas­nej przeszłości?

Wkuwanie dat jest wyjątkowo nieatrak­cyjną czyn­noś­cią. Potem ciężko zrozu­mieć, że jacyś nudziarze w zbro­jach to mogły być bard­zo sek­sowne chłopa­ki. Że his­to­ria jest jak ser­i­al. Jeśli czy­ta się i oglą­da odpowied­nie rzeczy, moż­na nawet dojść do stanu, kiedy fan­girlu­je się postaci his­to­ryczne. Tylko trze­ba dać im szan­sę pokaza­nia człowieczeństwa.

Masz jakąś postać his­to­ryczną która fangirlujesz?

Fan­girlu­ję Księ­cia Bur­gundii Karo­la Śmi­ałego, odkąd przeczy­tałam jego iron­iczne odpowiedzi na listy od Orderu Złotego Runa, które były typowym “inter­ven­tion”, martwili się, bo Książę za dużo polował i mógł zro­bić sobie krzy­wdę. Poza tym wyda­je mi się ciekawym mężczyzną, miał dra­maty­czne kon­flik­ty z ojcem, aż musi­ał cza­sowo zabier­ać się z jego dworu, co mnie fas­cynu­je. Na dodatek niespec­jal­nie miał kochan­ki, a jego małżeńst­wa były sto­sunkowo udane, co w tych cza­sach jest pewnym ewen­e­mentem. Poza tym fan­girlu­ję więk­szość ofi­cerów w pońc­zoszkach i XIX wiecznych mundurach. Ogól­nie ład­nych mężczyzn na starych portretach.

Sek­sowny Karol Śmiały

 

His­to­ria jest dziedz­iną w której sporo osób ma tak zwane „mylne” przeko­nanie o danej epoce np. wiz­ja że śred­niowiecze było ciemne i brudne. Myślisz że da się z tym wal­czyć czy to nieodłączny ele­ment nar­racji o przeszłości.

Myślę, że to jest jakaś szkodli­wa para­noicz­na wiz­ja i bard­zo bym chci­ała, żebyśmy jako ludzkość zrozu­mieli jed­no. Owszem, nasi przod­kowie nie mieli smart­fonów, nie latali w kos­mos i umier­ali na infekc­je, które dzisi­aj leczymy ibupromem. Ale to nie były żadne półin­teligentne małpy ani dzieci we mgle, tylko kobi­ety i mężczyźni z krwi i koś­ci. Tak jak my mieli rodziny, państ­wa, wojny, marzenia, pas­je, miłoś­ci. Oni nas wychowali i dzię­ki nim jesteśmy jacy jesteśmy. Okażmy im trochę szacunku.

Ludzie z przeszłoś­ci byli do nas podob­ni w wielu aspek­tach ale cza­sem byli zupełnie inni – myślisz że może­my tak naprawdę zrozu­mieć ludzi z przeszłych wieków, czy powin­niśmy ich trochę trak­tować jak kos­mitów z innej cywiliza­cji – gdzie nie może­my założyć że mech­a­nizmy zachowań będą podob­ne do naszych.

Japończy­cy są do nas podob­ni, ale inni. Kiedy jako Pol­ka wyjeżdżałam do Wielkiej Bry­tanii to Bry­tyjczy­cy też byli zarazem podob­ni i inni, a żyje­my w tym samym cza­sie, raptem tysiąc kilo­metrów od siebie. Może­my starać się zrozu­mieć różne men­tal­noś­ci, to nie jest niewykon­alne. Wyma­ga nato­mi­ast chę­ci, otwartoś­ci i zmysłu obserwacji. Mnie oso­biś­cie to właśnie w his­torii najbardziej fas­cynu­je. To jak składanie w całość ele­men­tów układan­ki, żeby zrozu­mieć, dlaczego coś dla ówczes­nych ludzi miało sens, dlaczego w coś wierzyli, skąd brały się oby­cza­je, idee i zachowa­nia. To jak odkry­wanie nowych światów.

 

 

Żyje­my w cza­sach w których his­to­ria jest bard­zo poli­ty­cz­na (a może każde cza­sy takie są), czy zgadza­sz się, że nie sposób być his­to­rykiem czy nawet stu­den­tem his­torii bez wikła­nia się w poli­ty­czne zależnoś­ci. I czy doty­czy to tylko his­torii najnowszej czy nawet his­torii średniowiecza?

Nie tylko moż­na nie wikłać się w poli­tykę, uważam, że his­to­ryk ma obow­iązek zachowa­nia dys­tan­su. Wielkim błę­dem, wręcz niemoral­noś­cią, jest pro­jek­towanie na min­ione wie­ki interesów współczes­nych. Wycią­ganie z nich nau­ki — tak. Pod­kładanie ich pod włas­ną wiz­ję świa­ta — to jest obrzydliwe.

A co z wyborem tem­atu zain­tere­sowań – cza­sem his­to­ria doty­ka współczes­noś­ci, nawet jeszcze żyją­cych –  wyco­fać się z takich badań jest niemoralne, zostać przy nich poli­ty­czne. Kiedy indziej badamy tem­aty trudne jak np. bry­tyjs­ki kolo­nial­izm. Jak się w tym twoim zdaniem odnaleźć

Nie zakłada­jmy, że jeśli kogoś oce­ni­amy pozy­ty­wnie, to nigdy nie skalał się złym czynem. Nie zakłada­jmy, że żeby zasłużyć na miejsce w his­torii, trze­ba być bez skazy. Ludzie to ludzie, popeł­ni­a­ją błędy, zachowu­ją się podle, co nie znaczy, że są skońc­zony­mi łotra­mi. Stąd ważny jest kon­tekst epo­ki. Kolo­nial­izm uciskał wiele ludów, co nie znaczy, że każdy bry­tyjs­ki ofi­cer był sukinsynem.

Ja wiem, że to co napiszę wiele osób zaboli, ale tak samo żal mi młodego pol­skiego żołnierza, który bronił kra­ju przed oku­pan­tem, jak i niemieck­iego chłop­ca, którego wysłano na front.

To są tem­aty trudne, ale tym bardziej pasjonu­jące. Dla mnie his­to­ria powin­na sku­pi­ać się na rozu­mie­niu pro­cesów i zachowań, akcji i reakcji, na sekcji przeszłoś­ci, nie na szuka­niu moral­nej wyżs­zoś­ci i podzi­ałów my vs oni. Może­my określić zachowa­nia jako złe, żeby więcej ich nie pow­tarzać, ale nie po to, żeby prz­erzu­cać się winą.

Cza­sem poli­ty­czne sta­ją się rzeczy takie jak np. badanie aspek­tów his­torii kobi­et – i rzeczy­wiś­cie trud­no to real­i­zować w zupełnym oder­wa­niu od poli­ty­ki. A może właśnie moż­na tylko badacze takich zjawisk są sztucznie przyp­isy­wani do jakichś frakcji.

Poli­ty­ka troszkę się pog­mat­wała. Ja rozu­miem (cho­ci­aż total­nie nie zgadzam się z tym świato­poglą­dem) czemu to co obec­nie przed­staw­ia się za praw­icę na przykład w Polsce ma prob­le­my z jakimkol­wiek ode­jś­ciem od trady­cji reprezen­tacji, nato­mi­ast obiek­ty­wnie his­to­ria kobi­et to his­to­ria kobi­et. Ona już ist­nieje, mamy udawać, że nie? Żad­na poli­ty­ka tego nie zmieni.

 

 

Oprócz wyk­sz­tałce­nia his­to­rycznego kończyłaś też fil­moz­nast­wo, stąd chci­ałabym cię zapy­tać – na co zwracasz uwagę oglą­da­jąc pro­dukc­je his­to­ryczne, które przekła­ma­nia cię najbardziej den­er­wu­ją, jakie trendy uważasz za korzystne.

Iry­tu­je mnie bard­zo pro­jek­towanie obec­nych kanonów urody na min­ione wie­ki. Tak jak kocham oglą­dać na ekranie Keirę Knight­ley, tak niekoniecznie lubię ją w roli Geor­giany Cavendish, która była atrak­cyj­na i zgrab­na, ale też, jeśli wierzyć zachowanym wiz­erunk­om, widocznie dobrze odży­wiona. Na to jeszcze mogę przymknąć oko, bo załóżmy, że taka inter­pre­tac­ja pokazu­je ją jako gwiazdeczkę swoich cza­sów. Ale już maniki­ur hybry­dowy w seri­alu o śred­niowiecznej królowej to po pros­tu tandeta.

Z kwestii dużo ważniejszych niż wygląd — nie cier­pię, kiedy pro­jek­tu­je­my na przeszłość współczesne ideały. Na przykład przy­ja­ciele ludu William Wal­lace w “Brave­heart” czy Balian w “Królest­wie Niebieskim”, po pros­tu ide­al­ni kochankowie i rewolucyjni bohaterowie w samym ser­cu średniowiecza.

Nie znoszę też fab­u­lary­zowa­nia wydarzeń, żeby pasowały w szty­wne ramy roman­ty­czno-wojen­nych opowieś­ci hol­ly­woodz­kich. One same w sobie są już tak ciekawe, że zmi­any inne niż niezbędne skró­ty zabi­ja­ją sens wydarzeń. Pasjonu­ją­ca jest właśnie inność ludzi z przeszłoś­ci, a nie to, że to takie jak­by “Gwiezdne Wojny” w innych kostiumach.

 Sporo osób uważa dziś, że nie powin­no się np. przed­staw­iać prze­mo­cy wobec kobi­et – jako ele­men­tu „prawdy his­to­rycznej” w fil­mach i seri­alach bo nie pokazu­je­my innych ele­men­tów przeszłoś­ci np. pop­su­tych zębów więc tylko pro­mu­je­my wiz­erun­ki prze­mo­cy. Czy powin­niśmy popraw­iać przeszłość sko­ro opowiadamy o niej współczes­ne­mu widzowi?

Odpowiedź jest krót­ka — NIE. Jeśli chce­my roman­sów w dzi­wnych kostiu­mach, to bawmy się w fan­ta­sy, nie w his­torię. Cho­ci­aż takie fan­ta­sy jak “Gra o Tron” i tak jest bardziej wiary­godne his­to­rycznie niż wiele pro­dukcji kostiu­mowych. Popraw­ian­ie przeszłoś­ci w końcu prowadzi do takich kosz­marków, jak aneg­do­ty­czny już motyw z Brave­hear­ta, w którym bit­wa znana jako Bat­tle of Stir­ling Bridge (od, niespodzian­ka, mostu w Stir­ling) nie pokazu­je żad­nego mostu. Pełno mamy też filmów o wyz­wolonych śred­niowiecznych kobi­etach. Szcz­erze mówiąc, po pros­tu ich nie oglą­dam, nie umiem się zmusić.

 

Biorąc to pod uwagę – jaki film twoim zdaniem najlepiej odd­awał men­tal­ność epo­ki o której opowiadał?

Paradok­sal­nie — “Maria Anton­i­na” Sofii Cop­pol­li. Bo total­nie wierzę w mało roz­gar­niętą i słabo wyk­sz­tał­coną dziew­czynę, która nie ma nic lep­szego do robo­ty niż wydawanie pieniędzy, a rewoluc­ja wyskaku­je na nią niespodziewanie. Cho­ci­aż przekazy sugeru­ją, że prawdzi­wa Maria Anton­i­na nie była ani aż tak próż­na, ani aż tak głupi­ut­ka. Kil­ka dobrych scen jest też w “Mon­ty Pythonie i Świę­tym Graalu”. Bez żartów.

 

Wiele osób wskazu­je, że his­to­ria to nie tyle zapis przeszłoś­ci ale to co chce­my sobie o tej przeszłoś­ci opowiedzieć, przyj­mu­jąc to założe­nie – czy braku­je ci jakichś wątków, postaci, zdarzeń braku­je ci w pop­u­larnym sposo­bie opowiada­nia o his­torii. Co twoim zdaniem pomi­jamy a warto było­by do tego wrócić.

Trzy­mamy się bard­zo konkret­nych okresów his­to­rycznych. Mamy sporo filmów o starożyt­nym Rzymie, o XVIII i XIX-wiecznej Europie i Ameryce, o wybranych momen­tach śred­niowiecza, ale są też okresy praw­ie nietknięte. Jakie znasz na przykład filmy o Bizancjum albo o królest­wach Gotów? Mamy aż do przesy­tu Wik­ingów, a niespec­jal­nie kojarzę filmy o Celtach, wczes­nych Słowianach, czy Królest­wie Gruzji. Niek­tóre z tych tem­atów mogły­by sprzedać się gorzej, bo  nie są związane z domin­u­jącą anglosaską kul­turą, trze­ba to nieste­ty zrozu­mieć. Cho­ci­aż Goci i Cel­towie powin­ni prze­maw­iać do mainstreamu.

 

Przyz­nam szcz­erze, że zain­try­gowałaś mnie tym Bizancjum bo rzeczy­wiś­cie nie ma o tym fil­mu. Jak myślisz dlaczego tak jest – czy to świad­czy o małej sile nacisku? Tym że żadne państ­wo nie czu­je się spad­ko­bier­cą? Może to wszys­tko wina XIX wiecznych his­to­ryków którzy trochę nam ustaw­ili co jest ważne a co nie?

XIX wiek skrzy­wdz­ił nas bard­zo, dłu­go się jeszcze z tego nie pod­niesiemy, czy to w kul­turze czy w poli­tyce. Poza tym rozry­wka to jed­nak prze­mysł. Wszys­tko co ryzykowne jest potenc­jal­nie mniej opła­calne od tego co sprawd­zone. Po co ryzykować film o Cú Chu­lain­nie, pogańskim herosie z Irlandii, sko­ro wiemy, że Achilles sprze­da się łatwiej?

 

Sko­ro przy tem­at­ach omi­janych jesteśmy mam do ciebie jeszcze pytanie o komedię „Śmierć Stali­na”. W Wielkiej Bry­tanii przyję­to ją entuz­jasty­cznie, w Polsce film nie ma dys­try­b­u­to­ra, w Rosji go zakazano. Czy uważasz że trze­ba się otworzyć na to że Stal­in dla Bry­tyjczyków i Polaków to ktoś inny czy uznać że nigdy nie będzie wspól­nej wer­sji historii?

Nie wiem czy to kwes­t­ia wpły­wu bry­tyjskiego uni­w­er­syte­tu, ale ja śmieję się ze Stali­na, cho­ci­aż moja rodz­i­na potraciła przez Sowi­etów majątek, a rodzin­na leg­en­da głosi, że pradzi­adek spóźnił się na pociąg do Katy­nia ( nie chcę tutaj anal­i­zować praw­dopodobieńst­wa tej sytu­acji, rodzin­na leg­en­da to rodzin­na leg­en­da i niech taką pozostanie, po pros­tu opowieś­cią). Śmieję się i z Hitlera, cho­ci­aż hitlerow­cy poz­abi­jali inną część rodziny. Nie mam w his­torii ani świę­toś­ci, ani wrogów, których imienia nie moż­na wypowiedzieć głośno. To wszys­tko są tylko ludzie. Śmiech jest nato­mi­ast potężną bronią w walce z prze­ci­wnikiem potenc­jal­nie sil­niejszym, ta rola komiz­mu znana jest w lit­er­aturze i sztuce od wieków. Nie umiem powiedzieć czy to Pola­cy nie umieją się śmi­ać z Stali­na, czy po pros­tu pol­s­ki prze­mysł fil­mowy nie umie w dobrą komedię. Wraca­jąc do fil­mu. O tej komedii sporo się mówi ale mało kto ją w Polsce widzi­ał. A tam nikt się tak naprawdę nie śmieje ze Stali­na (ten miał wylew I leży martwy), pro­dukc­ja kon­cen­tru­je się na walce o schedę po nim i na dzi­ała­ni­ach aparatu partyjnego.

 

 

Częs­to roz­maw­iamy o przemi­anach mody męskiej, wskazu­jąc na to, że kole­jne epo­ki odbier­ały mężczyznom kole­jne ele­men­ty stro­ju – od pel­eryn i peruk, przez biżu­ter­ię i nasze ukochane pońc­zochy. Poza pytaniem – kto najpiękniej w his­torii nosił pońc­zochy, zas­tanaw­iam się czy obec­ne dzi­ała­nia nad równoś­cią płci także w kwestii ubioru trochę nie próbu­ją nas wró­cić do cza­sów kiedy mężczyźni mogli się stroić tak samo, albo nawet bardziej niż kobiety.

Nie chcę odbier­ać chwały żad­nej łyd­ce, bo śred­niowieczne raj­tuzy pokazu­ją ksz­tał­ty równie pocią­ga­jące, co i pońc­zosz­ki z XVIII i XIX wieku. Praw­da o łyd­ce jest jed­na — żeby się prezen­towała właś­ci­wie, musi być umięśniona.

Nie zas­tanaw­iałam się nad aspek­tem czy próbu­je­my do czegoś wracać. Może, w końcu, po raz pier­wszy, próbu­je­my na dobre zatrzeć granice i wszyscy być po pros­tu ludźmi?

Czy jest jak­iś mod­owy trend – dams­ki albo męs­ki którego powro­tu pragniesz?

Bryczesy i ofi­cer­ki. Mój mąż próbu­je bezskutecznie kupić sobie wysok­ie męskie buty i jest to prak­ty­cznie niewykon­alne poza spec­jal­isty­czny­mi sklepami.

 

fot. Kat Terek

16 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online