Home Tak sobie myślę Zupełnie inne poniedziałki czyli 10 myśli po roku pracy na własny rachunek

Zupełnie inne poniedziałki czyli 10 myśli po roku pracy na własny rachunek

autor Zwierz
Zupełnie inne poniedziałki czyli 10 myśli po roku pracy na własny rachunek

Równo rok temu wyszłam po raz ostat­ni z pra­cy, w której spędz­iłam trzy­naś­cie lat życia. Były to lata abso­lut­nie kluc­zowe — zarówno dla roz­wo­ju mojej dzi­ałal­noś­ci zawodowej (mniej więcej w tym samym cza­sie zaczęłam prowadz­ić blog) ale też dla mnie jako dla oso­by.  Nie da się bowiem ukryć, że spędz­iłam tam wszys­tkie kluc­zowe dla stawa­nia się osobą dorosłą lata.  Ter­az mam za sobą rok życia na włas­ny rachunek, zaj­mu­jąc się już całkowicie zawodowo pracą w social medi­ach i mam kil­ka prze­myśleń. A ponieważ Rien­na­hera znalazła ten super klucz do pisa­nia takich tek­stów — czyli sprowadzanie wszys­tkiego do dziesię­ciu myśli na jak­iś tem­at, to krad­nę ten format.

 

***

Odkryłam, że nie jestem osobą sen­ty­men­tal­ną i tęskniącą. Kiedy jak­iś etap w moim życiu się kończy — nie czu­ję potrze­by patrzenia wstecz ale też, nie czu­ję się dzi­wnie ze zmi­aną. Po tym jak odeszłam z pra­cy myślałam, że poczu­ję jakąś dzi­wną pustkę, bez tych osób i zadań, które przez pon­ad dekadę wypeł­ni­ały moją codzi­en­ność. Nic takiego się jed­nak nie stało. Kiedy odeszłam z pra­cy i zostaw­iłam za sobą moje obow­iąz­ki, to ani razu pod­czas tego ostat­niego roku nie wracałam myśla­mi do tego co tam robiłam. Z jed­nym wyjątkiem, kiedy zaczęła się woj­na w Ukrainie z pewną ulgą pomyślałam, że nie pracu­ję już dłużej w miejs­cu, które wymusza­ło­by na mnie zawodowe siedze­nie w wiado­moś­ci­ach. Nie znaczy, że w nich nie siedzę, ale w pier­wszych miesią­cach wojny pra­ca była dla mnie dobrą odskocznią od śledzenia wiado­moś­ci. Gdy­bym musi­ała to robić dodatkowo też w ramach wykony­wanego zawodu pewnie trud­niej było­by mi to znieść psy­chicznie (dlat­ego nigdy nie zakładam, że dzi­en­nikarze są w dobrym stanie psy­chicznym, nikt kto musi śledz­ić wiado­moś­ci nie może być w dobrym stanie psy­chicznym). Ostate­cznie jed­nak — widzę jak bard­zo jest to rozdzi­ał zamknię­ty. I nawet ter­az kiedy pod­czy­tu­je cza­sem “Poli­tykę” czu­ję się jako oso­ba patrzą­ca zupełnie zzewnątrz, mimo, że przez lata stanow­iłam część zespołu.

 

***

Z rzeczy związanych z prowadze­niem włas­nej firmy najbardziej prz­er­aża­ją mnie listy. Serio od kiedy ist­nieje możli­wość, że zro­biłam coś nie tak w ramach płace­nia podatków czy zobow­iązań wzglę­dem państ­wa, każdy list pole­cony wywołu­je u mnie kołatanie ser­ca. I choć przez ten rok dowiedzi­ałam się, że ludzie w Urzę­dach Skar­bowych potrafią być naprawdę przemili i pełni zrozu­mienia dla osób, które chcą ucz­ci­we płacić podat­ki, tylko są nie oga­ra­mi to wciąż, cały czas mam wraże­nie, że zaraz dostanę list infor­mu­ją­cy mnie, że robię więk­sze przekrę­ty podatkowe niż Polscy mil­ion­erzy. Inna sprawa — jestem chy­ba mod­e­lowym przykła­dem oby­wa­tela, jeśli chodzi o płace­nie podatków — ilekroć dostanę wylicze­nie od księ­gowej to wręcz nie mogę się pow­strzy­mać, żeby od razu nie opłacić wszys­tkiego i mieć pewność, że z niczym nie zalegam. Wiele osób mówiło mi, że ten ele­ment płace­nia podatków będzie dla mnie jako przed­siębior­czyni bolesny. Ale na całe szczęś­cie mam w głowie tą wiz­ję, że to nigdy nie były moje pieniądze, tylko miałam je na prze­chowanie i to spraw­ia, że odd­a­je je bez bólu.

 

***

Dwanaś­cie miesię­cy prowadzenia firmy nie nauczyło mnie jeszcze odruchu bra­nia czegoś na fak­turę. W ciągu tego roku wzięłam fak­turę tylko kil­ka razy i za każdym razem ktoś musi­ał mi o tym przy­pom­nieć. Żeby było jasne — nie uważam by branie fak­tu­ry było czymś złym — po pros­tu po kilku­nas­tu lat­ach prowadzenia dzi­ałań bez tej możli­woś­ci, sam fakt, że mogę to zro­bić wyda­je mi się dzi­wny i tak sur­re­al­isty­cznie dorosły. Ilekroć ktoś mi mówi, że moja dzi­ałal­ność jed­nak generu­je kosz­ty tylekroć jestem lekko zaskoc­zona ich argu­men­tacją. W każdym razie mam poważne pode­jrzenia, że nie mam w sobie żył­ki prawdzi­wego przed­siębior­cy. Z resztą — przyz­nam wam szcz­erze, wciąż czekam aż zdanie “prowadzę włas­ną fir­mę” przes­tanie mnie baw­ić. Głównie dlat­ego, że ciąż jestem przeko­nana, że należę do tego grona osób, które abso­lut­nie nie mają smykał­ki do pieniędzy i przedsiębiorczości.

***

Aut­en­ty­cznie nie wiem, jak robiłam te rzeczy, które ter­az robię mając eta­tową pracę. Total­nie nie jestem sobie tego w stanie wyobraz­ić. Ostat­ni rok był dla mnie jed­nym z najbardziej pra­cow­itych w his­torii — ale wciąż — wiele z tych rzeczy robiłam mając reg­u­larną pracę. Jak mi się to udawało? Jak byłam się w stanie tak zor­ga­ni­zować? Nie mam poję­cia, ale sko­ro ter­az jestem zmęc­zona to jak niesamowicie zmęc­zona musi­ała być tam­ta Kasia… Jak­by cza­sem nie rozu­miem samej siebie. Serio spędz­iłam kilka­naś­cie lat lawiru­jąc pomiędzy dziesiątka­mi zobow­iązań. Czy ludzie w ogóle mnie widzieli przez te trzy­naś­cie lat czy tylko prze­mykałam pomiędzy jed­nym obow­iązkiem a drugim?

***

Jest prawdą to co mówią — człowiek pracu­ją­cy na włas­ny rachunek jest swoim naj­gorszym sze­fem. Jed­ną z rzeczy, którą odkryłam sze­fu­jąc sama sobie, jest fakt, że jeśli Kasia szef wyz­nacza Kasi pra­cown­ikowi jakieś zdanie do wyko­na­nia, to ma ono zostać wyko­nane naty­ch­mi­ast. I nawet nie chodzi o walkę z prokrasty­nacją, ale o to, że jeśli się obudzę i wiem, że mam napisać tekst, przy­go­tować się do zajęć, zro­bić zdję­cie, zmon­tować pod­cast, to nie ma wylegi­wa­nia się pod koł­drą, trze­ba wstać i pra­cow­ać. Te myśli o obow­iązkach, które mnie danego dnia czeka­ją są tak natrętne, że póki nie zro­bię tego co zadane nie mogę się skon­cen­trować na niczym innym. Jed­nocześnie, jak zauważył mój małżonek, moja higiena pra­cy uległa znaczne­mu pogorsze­niu, bo wciąż żyje w przeko­na­niu, że bez etatu mam mnóst­wo wol­nego, więc właś­ci­wie nie robię sobie dni bez pra­cy. W tym roku po raz pier­wszy w życiu miałam tydzień, w którym codzi­en­nie musi­ałam wstawać na szóstą rano, bo sama sobie tak ustal­iłam. Serio, to jest prob­lem bo nie ma nic szla­chet­nego w takim trak­towa­niu samej siebie. Kiedyś to ogarnę.

***
Lato to straszny okres dla free­lancera, pracu­jącego przy kul­turze (a może każdego free­lancera).  Nic się nie dzieje (poza fes­ti­wala­mi muzy­czny­mi), nie ma pre­mier, nie ma zbyt wielu wydarzeń, nie ma debat, nie ma pra­cy. Tak, to lato było abso­lut­nie prz­er­aża­jące, bo okaza­ło się, że rzeczy, które wypeł­ni­ały mi codzi­en­ność przez kil­ka miesię­cy po pros­tu zniknęły. Nigdy czegoś takiego w życiu nie przeżyłam, naprawdę miałam więcej cza­su niż potrze­bowałam i wcale nie było to dla mnie dobre. Tu muszę zaz­naczyć, wbrew temu co mi się wyda­je — brak koniecznoś­ci zro­bi­enia czegoś dzi­ała na mnie źle a nie dobrze. Jeśli nie mam żad­nych zadań, żad­nych wyma­gań, żad­nych zle­ceń — czu­ję się fatal­nie psy­chicznie. Na całe szczęś­cie jestem przy­go­towana — wiem, że za rok sytu­ac­ja może się powtórzyć a to znaczy, że nie będę już tak sfrus­trowana. Ale to było chy­ba najwięk­sze zaskocze­nie tego roku.

***

Nie wiem, jak wyglą­dał­by pier­wszy rok mojej dzi­ałal­noś­ci, gdy­by nie zgrał się z wojną i jej eko­nom­iczny­mi kon­sek­wenc­ja­mi. Nie da się jed­nak ukryć, że dzień po pre­mierze mojej kole­jnej książ­ki, w chwili, w której miałam ruszyć w Pol­skę pro­mować moje dzi­ała­nia zaczęła się woj­na. Potem rozpędz­iła się inflac­ja. Wciąż wszyscy z niepoko­jem patrzymy na ros­nące ceny energii. To wszys­tko razem spraw­ia, że paradok­sal­nie cieszę się, jeszcze bardziej, że decyzję o rzuce­niu pra­cy pod­jęłam rok temu. Dziś pewnie bym się za bard­zo bała, wciąż tłu­maczyła sobie, że cza­sy są zbyt niepoko­jone, sytu­ac­ja gospo­dar­cza zbyt niesta­bil­na, rynek zbyt podat­ny na zmi­any. Wiem, że rządz­ił­by mną stra­ch. Kiedy jed­nak wszys­tko się zaczęło nie miałam wyjś­cia — decyz­je zostały pod­jęte. Więc zami­ast unikać zmi­any, musi­ałam się po pros­tu zas­tanow­ić — jak mogę zdy­w­er­sy­fikować moje dzi­ała­nia — dlat­ego wciąż współpracu­je z trady­cyjny­mi medi­a­mi, wciąż waż­na jest dla mnie dzi­ałal­ność naukowa i pisanie książek. Praw­da jest taka, że wpadłam wprost w trudne cza­sy, ale dzię­ki temu, że od razu miałam się z nimi zmierzyć — łatwiej mi było wymyślić — jak mogę się w tej trud­nej dla nas wszys­t­kich sytu­acji zachować. Gdy­bym miała za sobą kil­ka lat względ­nego spoko­ju pewnie bardziej bym panikowała. A tak — Cza­j­ka zakła­da biznes, świat się wali — było do przewidzenia.

***

Jed­ną z najważniejszych rzeczy, którą muszę oga­r­nąć jako oso­ba pracu­ją­ca na włas­ny rachunek jest układ dnia. Pozornie wyda­je się to coś dru­gorzęd­nego, ale w isto­cie — to jest klucz do wszys­tkiego. Znaleźć godziny, w których najlepiej mi się pracu­je, wyko­rzys­tać dobrze początek dnia, zgrać mój tryb pra­cy z godz­i­na­mi pra­cy mojej man­ager­ki czy osób, z który­mi współpracu­je. Ale też … nie zapom­nieć o spac­erze, posiłkach, odpoczynku, znaleźć wspól­ny czas dla mnie i Mateusza. Kiedy pra­cow­ałam na eta­cie te rzeczy były łatwiejsze — wiedzi­ałam o której się mam obudz­ić, w jakich godz­i­nach pra­cow­ać, o której mój dzi­ał szedł na obi­ad, kiedy po pra­cy mam odpocząć, kiedy znów zabrać się za pisanie. Ter­az plan każdego dnia muszę sobie układać na nowo. Co zresztą prowadzi mnie do reflek­sji, że w ciągu ostat­niego roku narzędziem, bez którego nie umiem już żyć stał się kalen­darz na tele­fonie. Pomyśleć, że całe dekady swo­jego życia oby­wałam się bez kalen­darza tylko po to by w ciągu roku się całkowicie od niego uzależnić.

***

Jed­nym z powodów, dla których uznałam, że czas się rozs­tać z pracą był fakt, że miałam coraz więcej wyjazdów, które było trud­no sko­relować z etatem. Powiem wam — po roku pra­cy na swoim dochodzę do wniosku, że jeżdże­nie po kra­ju jest męczące nieza­leżnie od tego czy upy­cha­cie to między inny­mi zada­ni­a­mi czy to jest wasze główne zadanie. Przy czym nie jest najtrud­niejsze pakowanie się, roz­pakowywanie itp. Najtrud­niejszy jest ten moment, kiedy ori­en­tu­jesz się, że jesteś w tym wieku, że od każdego fes­ti­walu fil­mowego wolisz być w domu z mężem. Co nie zmienia fak­tu, że przez ten rok jeźdz­iłam po Polsce niemal równie inten­sy­wnie jak przed pan­demią. Chy­ba najwięk­szym sym­bol­em „wol­noś­ci” jest dla mnie możli­wość uczest­niczenia w Amer­i­can Film Fes­ti­w­al. Zwyk­le na ten fes­ti­w­al wypada­ją­cy pomiędzy Gdynią a świę­ta­mi nie miałam już urlopu.

***

Zawsze wiedzi­ałam, że nie jestem osobą bard­zo nastaw­ioną na pieniądze, ale ten rok uświadomił mi jak łat­wo zapłacić mi prestiżem. To znaczy — żeby było ucz­ci­wie biorę pieniądze za rzeczy, które robię, ale gdy­by nie moja man­ager­ka to pewnie udało­by się połowę z nich zro­bić za dobre słowo. Kasa jest dla mnie waż­na (bo muszę za coś żyć) ale całą dumę czer­pię z rzeczy prestiżowych i takich, które potwierdza­ją moje kom­pe­tenc­je, umiejęt­noś­ci i wiedzę. Myślę, że to jest ostate­cznie mój klucz do powodzenia całego tego przed­sięwz­ię­cia — tak jasne fajnie jest na tej mojej wiedzy zara­bi­ać, ale myślę, że gdy­bym miała mierzyć swo­je sukcesy tylko finan­sowo to szy­bko popadłabym w frus­trację. W ostate­cznym rozra­chunku — wciąż obow­iązu­je mnie jed­na zasa­da — mój entuz­jazm, pomysł i poczu­cie, że coś ma sens jest ważniejsze od pieniędzy jakie mi się za to ofer­u­je. Pomysł na mod­el biz­ne­sowy, w którym kasa nie jest na pier­wszym miejs­cu może być dzi­wny, ale chy­ba się sprawdza.

 

Im dłużej myślę o tym roku, który minął tym częś­ciej zada­ję sobie pytanie — dlaczego nie zro­biłam tego wcześniej. Praw­da jest taka, że jest we mnie jak­iś żal czy pre­ten­s­ja do samej siebie, że nie zde­cy­dowałam się na ten ruch dwa, trzy lata temu — jak najbardziej mogłam to wtedy zro­bić i ter­az wiem, że dałabym radę. Być może jest z tego jakaś nau­ka, że nie należy się w życiu za bard­zo bać. A może nau­ka, że gdy­bym otworzyła fir­mę trzy lata wcześniej to bym się potknęła o pan­demię i tyle by było zabawy. Nie wiem. Ale ten rok okazał się zupełnie inny niż myślałam, że będzie i skła­nia mnie do prze­myśleń ilu rzeczy w życiu nie robimy, bo jesteśmy pewni, że wiemy, jak się ułożą a układa­ją się zupełnie inaczej. To jest bard­zo cen­na życiowa lekc­ja choć nie wiem jeszcze co z nią zrobić.

 

Ps: A jeszcze jed­na mądrość — jeśli nie wys­taw­isz fak­tu­ry to nie dosta­niesz pieniędzy. Jeśli podob­nie jak ja może­cie zro­bić przy współpra­cy wszys­tko ale o fak­turze zupełnie zapom­nieć — zna­jdź­cie kogoś kto westch­nie i powie „Oj, Cza­j­ka, Cza­j­ka, daj ja ci będę te fak­tu­ry wystawiać”.

0 komentarz
3

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online